Polskie wojsko - średnia armia o przeciętnych możliwościach

Agaton Koziński
Brak nowoczesnych śmigłowców bojowych to obecnie jeden z największych problemów polskiej armii
Brak nowoczesnych śmigłowców bojowych to obecnie jeden z największych problemów polskiej armii Tomasz Bołt/Polskapresse
Mamy słabą armię lądową, brakuje nam śmigłowców, obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, nowoczesnych czołgów i okrętów - pisze Agaton Koziński.

Jaki jest najnowszy czołg w Polsce? Panzerkampfwagen III, którym Niemcy uderzyły na Polskę w 1939 r. W piątek ten czołg dotarł z Norwegii do Poznania, gdzie zostanie wyeksponowany w Muzeum Broni Pancernej. Poza tym o polskich wojskach pancernych nie da się powiedzieć wiele dobrego. - Nasze wojska lądowe to najsłabsze ogniwo naszej armii. Jest ono słabo wyposażone, w dodatku niedostatecznie przygotowane do prowadzenia działań obronnych - mówi "Polsce" Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony.

Właśnie skończyły się w Kielcach targi przemysłu obronnego, które prezydent Bronisław Komorowski określił jako wielki sukces. Pod koniec sierpnia pojawiła się informacja, że Bumar jest bliski podpisania kontraktu na sprzedaż do Indii 200 wozów zabezpieczenia technicznego (WZT-3) za 800 mln zł. Z kolei zza oceanu napłynęły wiadomości o tym, że rząd USA zapali zielone światło dla sprzedaży do Polski pocisków manewrujących AGM-158 JASSM używanych przez F-16. Takie pociski mają możliwość rażenia na odległość 370 km, podczas gdy obecnie posiadane na wyposażeniu mogą atakować cele leżące nie dalej niż 70 km. W Waszyngtonie obowiązuje zasada, że zgodę na eksport najnowszej technologii muszą wyrazić Biały Dom i Kongres. Polska ma taką zgodę na kupno AGM-158 JASSM otrzymać - jako jeden z pierwszych krajów w Europie.

Tych kilka pozytywnych sygnałów z ostatnich tygodni nie powinno przesłonić właściwej kondycji polskiego wojska. - Mamy średniej wielkości armię o przeciętnych możliwościach - podkreśla w rozmowie z "Polską" Janusz Zemke, były wiceminister obrony, europoseł SLD. - Wojnę z Litwą łatwo byśmy wygrali, z Ukrainą też pewnie byśmy sobie poradzili, bowiem tam armia jest w rozsypce. Ale już z Białorusią mielibyśmy poważne problemy, nie wiem, czy z takiego starcia wyszlibyśmy zwycięsko - zaznacza Szeremietiew. - Ale proszę zwrócić uwagę, jak polskie wojsko zmieniło się w ostatnich czterech latach. Mamy świadomość naszych słabości, ale też mamy dokładny plan, jak je możliwie szybko wyeliminować - mówi "Polsce" Paweł Suski, poseł PO, członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Współczesna polska armia nie daje żadnych gwarancji na to, że w przypadku agresji uda nam się dłużej niż w 1939 r. utrzymać niepodległość

Odniesienia do Białorusi nie są bezpodstawne. 20 września w tym kraju rozpoczną się manewry Zapad, wspólne ćwiczenia wojska białoruskich i rosyjskich. Wprawdzie władze w Mińsku zapewniają, że te ćwiczenia będą miały charakter obronny, ale już sam fakt, że będą się one odbywały blisko polskiej (i natowskiej) granicy, powinien obudzić naszą czujność. Poza tym poprzednie manewry Zapad były ćwiczeniami przygotowującymi obie armie na odparcie ataku ze strony Polski. Intencje są więc jednoznaczne.

Romuald Szeremietiew uważa, że starcie Polski z Białorusią mogłoby zakończyć się dla nas bardzo niekorzystnie. Dlaczego? - Przede wszystkim władze w Mińsku zadbały o nowoczesne wyposażenie dla swojej armii, więc pod tym względem mają nad nami przewagę, przede wszystkim w czołgach i śmigłowcach. Poza tym Białoruś ma nowocześnie zorganizowaną armię. Oni odeszli od podziału jej na dywizje, zamiast tego stworzyli brygady. To pozwala na szybkie przejście do działań ekspedycyjnych - tłumaczy były wiceszef MON w rządzie Jana Olszewskiego. Zwraca uwagę na jeszcze jeden element. - Gruzini w 2008 r. byli tak naprawdę lepiej przygotowani do wojny niż Rosjanie, mieli nowocześniejsze wyposażenie. Ale na niewiele im się to zdało. Przede wszystkim dlatego, że gruzińska armia była przygotowana przede wszystkim do działań ekspedycyjnych, natomiast kompletnie nie umiała się bronić. To dlatego Gruzja tak szybko przegrała z Rosją. Obawiam się, że my popełniamy ten sam błąd. Doskonalimy się w działaniach zaczepnych, walce z partyzantami w Afganistanie, natomiast zaniedbujemy ćwiczenia działań defensywnych - punktuje Szeremietiew.

Ocena Janusza Zemkego nie jest aż tak ostra, ale on również ma spore zastrzeżenia do polskiej armii. Były wiceminister obrony w rządzie SLD zwraca uwagę, że niewielka polska armia powinna być lepiej wyposażona. - U nas dużo mówi się o konieczności kupna nowych śmigłowców, ale to tylko słowa, za którymi ciągle nie idą czyny - zaznacza. I przytacza inne słabe punkty naszej armii, m.in. fatalny stan obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a także brak okrętów wojennych. - Polskie okręty mają średnio 29 lat służby. I nikt nawet nie proponuje, w jaki sposób naszą marynarkę unowocześnić - podkreśla Zemke.

Według niego dużymi problemami dla naszego systemu obrony są brak kompleksowego wychowania obronnego i brak przeszkolonych rezerwistów. Ale przede wszystkim - problemem są finanse. - Rząd chlubi się tym, że co roku przeznacza na wojsko 1,95 proc. PKB. Tyle że to nieprawda. Nie jest tak, że tylko w tym roku obcięto wydatki na wojsko, podobnie działo się także w poprzednich latach. W ciągu ostatnich czterech lat zabrakło łącznie 8,2 mld zł do tego, by spełnić kryterium wydatków na poziomie 1,95 proc. PKB - wylicza Zemke.

W tym roku w ramach cięć budżetowych MON zabrano 3,3 mld zł. Jednak w poprzednich latach Ministerstwo Obrony otrzymywało równowartość 1,95 proc. PKB. Oficjalnie. Zwyczajowo bowiem pod koniec roku część tej sumy zwracało z powrotem do resortu finansów - właśnie stąd wzięła się suma, którą wyliczył Zemke.

Nie znaczy to jednak, że polska armia nie ma żadnych atutów. - Największymi są rosomaki i F-16 - twierdzi Zemke. Poza tym wskazuje on na doświadczenie, które polscy żołnierze zebrali w Iraku i Afganistanie, a także nasze naturalne predyspozycje do wojaczki. Z kolei Romuald Szeremietiew wskazuje na oddziały specjalne, które są dobrze przygotowane do swoich zadań, a także nieźle doposażone w nowoczesny sprzęt.

Atutem polskiej armii jest też prezydent. Bronisław Komorowski z wyraźną dezaprobatą przyjął obcięcie tegorocznego budżetu MON i podkreślił, że wyraża na to zgodę tylko dlatego, że taka sytuacja ma nie mieć miejsca w przyszłości. Głowa państwa zgłasza także kolejne projekty służące poprawie jakości wojska. Temu mają służyć m.in. propozycja stworzenia polskiej tarczy antyrakietowej czy też gruntowna przebudowa systemu dowodzenia armią - zamiast dziś istniejących siedmiu najwyższych dowództw i inspektoratów mają funkcjonować cztery organy centralne.

- Zdecydowanie odchodzimy od nadgorliwie, nieopatrznie ogłoszonej w 2007 r. polityki ekspedycyjnej. Dzisiaj, nadal dbając o wiarygodność i solidarność sojuszniczą, być może także poprzez nasz udział w misjach, ale w misjach na miarę naszych potrzeb i możliwości, chcemy jak największe środki budżetowe przynależne siłom zbrojnym przeznaczać nie na misje zewnętrzne, ale na modernizację armii polskiej pod kątem potrzeb obronnych naszego terytorium, pod kątem potrzeb systemu obronnego NATO, także na rzecz naszych partnerów z sojuszu - tłumaczył swą wizję rozwoju polskiej armii Komorowski podczas Święta Wojska Polskiego.

- W najbliższym czasie ruszy przetarg na nowe śmigłowce, stopniowo modernizujemy czołgi będące na stanie naszej armii. Mamy też sukcesy, na przykład stworzone przez nas przeciwlotnicze zestawy rakietowe Grom. One są dużo skuteczniejsze nie rakiety amerykańskie. W wojnie gruzińskiej miały 9 zestrzeleń na 12 odpaleń. Inni mogą takiej skuteczności tylko pozazdrościć - tłumaczy Paweł Suski.

W listopadzie na terenie Polski i krajów nadbałtyckich odbędą się manewry NATO o kryptonimie Steadfast Jazz. Członkostwo w Sojuszu to nasza największa szansa na bezpieczeństwo. Współczesna polska armia nie daje nam żadnych gwarancji, że w razie agresji bylibyśmy w stanie utrzymać niepodległość dłużej niż w 1939 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Adi Adiafora
Nie pozwólmy aby sektor obronny zaprzepaścił ogromną szansę na skok cywilizacyjny branży na podniesienie poziomu obronności i rozwoju gospodarczego kraju. Rząd w minionym roku z pompą zapowiedział, że na doposażenie armii przeznaczy ogromne pieniądze, gra idzie o ok. 139 mld do 2022 r.
Wielkie plany, bardzo dobrze brzmiące zapowiedzi sobie a rzeczywistość sobie. Fiaska programów, wspólnych przedsięwzięć spółek z grona rodzimego przemysłu zbrojeniowego, skandale przy odkrywaniu co róż kompromitujących usterek (przykładem partactwa, fuszerki, mogą być mikropęknięcia w podwoziach Krabów, produkowanych przez HSW) w realizowanych projektach dopiero na etapie końcowym.

Konflikty w polskim przemyśle zbrojeniowym, przedłużające się w nieskończoność przetargi, fale odwołań, bardzo niskiej jakości przepisy pozwalające realizować z powodzeniem próby torpedowania przetargów łącznie z doprowadzaniem do kolejnych, „kontraktowanie” w nieskończoność, ograniczenia w wypłatach zaliczek itp., itd.,..

Społeczeństwo powinno być świadome, że strumień pieniędzy unijnych płynący do Rzeczpospolitej zostanie znacząco ograniczony, w porównaniu do aktualnej i poprzedniej unijnej perspektywy budżetowej, RP biedzie dostała w następnych rozdaniach unii, niewielkie pieniądze.

To jest ta gałąź gospodarki która w wielu krajach jest motorem napędzającym wszystkie pozostałe branże. To jest ten obszar gdzie rodzi się wiele in inicjatyw gospodarczych wspomagających całą gospodarkę. W najbogatszych krajach świata przemysł zbrojeniowy wprowadza na rynek najnowsze osiągnięcia techniki, wykraczające poza specyfikę wyłącznie tej branży. Tylko zbrojeniówki mają taki potencjał tak są wspomagane i na tak skale wspierana przez państwa by móc podołaćwyzwaniom jakie stawiają złożone i wielkie projekty badawczo -rozwojowe.

Należy sobie uświadomić, iż w polskiej rzeczywistości program wspierani inicjatyw zmierzających do rozwoju innowacyjności może być fiaskiem bez odpowiedniego udziału i stymulowania tego przedsięwzięcia przez państwo. Wydaje się, że dobrym rozwiązaniem w obecnej unijnej perspektywie budżetowej, może być próba wskrzeszenia w naszych rodzimych firmach ducha innowacyjności. Postawiono na przedsiębiorczość polskich firm. To one mają zamawiać projekty badawcze na uczelniach, to one mają podejmować decyzjejakie innowacyjne produkty jak usługi mają być wprowadzane na rynek dzięki unijnym grantom i wsparciu komórek badawczych uczelni. Jest to trafne podejście, i może się przysłużyć znacząco naszej gospodarce. Wszyscy zainteresowani na podstawie doświadczeń z wprowadzaniem, w minionych latach, nowych technologii na rynek przez ośrodki badawcze, wiedzą, że były to przedsięwzięcia w nie wystarczający sposób skoordynowane z rodzimym biznesem. Niestety koncepcja może upaść i stać się kolejnym zbiorem dobrych chęci i „martwym przedsięwzięciem”, jeżeli odpowiednio się tego nie przeprowadzi. Przestańmy wierzyćw cudowne zdolności wolnego rynku. Ten rynek bez odpowiednich uregulowań staje się tylko drapieżnym „dzikim zachodem” na którym górę biorą najniższe ludzkie pobudki, chęć zgarnięcia jak największej puli dla siebie „idąc do celu po trupach”, posunięcia „na skróty”, przekręty, w takich realiach wygrywają najwięksi kombinatorzy traci rynek konkurencyjny, tracą klienci, traci społeczeństwo, traci państwo.

Przestańmy się zachwycać jednym z najbardziej drapieżnych odmian kapitalizmu, bez ludzkiej twarzy, jakim są Stany Zjednoczone. Opieka państwa sprowadzona jest tam do minimum. Ułomny system socjalny. Służba zdrowia jest sprowadzona do roli „instytucji fikcyjnej”, która tak naprawdę nie działa i opiera się na systemie dzielenia ludzi na biednych i bogatych, Zamykając drogę do pełnego wachlarza usług medycznych dla ludzi z nizin społecznych. W USA występuje zjawiskojednego z największych rozwarstwień społecznych na świecie, wolny rynek jest tam nieokiełzany, praktycznie wręcz pozostawiony sam sobie, „rytm życia” całemu społeczeństwu nadają wielkie korporacje prywa
s
szeregowy Brayan
od czyścibuta do CEO - wszystko jest możliwe - tam chęć szczera zrobi z ciebie oficera. ale nie w naszej armii której ciężko powrócić do tradycji II RP. nasi szeregowi po 12 latach pracy dostają kopa w d...pę i mogą zapomnieć o awansie. tak to właśnie buduje się lojalność żołnierską w stosunku do swojego kraju. za to mamy więcej prl-wskich generałów niż żołnierzy w akademiach wojskowych. niedługo dojdzie do tego że tylko generałowie będą obsługiwać F16 i rozlatujące się "Leopardy".
j
janusz
Jaka wladza taka armia....
777
ELITY I PoLACTWO SPRZEDAYONCE I NISZCZONCE KRAY DLA ZYSKU OS0BIYSTEGO =MAFFFFIA UKLADU.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Polskie wojsko - średnia armia o przeciętnych możliwościach
f
frantz
skoro doszedłeś do słusznego wniosku o armii, to jak, jako inteligent, nie doszedłeś do wniosku o słabości naszych elit. Przecież to one są w zgoła gorszym stanie moralnym i intelektualnym i to ten stan właśnie, ma wpływ na kondycję armii i dbałość o bezpieczeństwo swoich obywateli. Trzeba być naprawdę idiotą by wierzyć, że słabość jest siłą i to często mówią ludzie przynależący do narodu z tak tragiczną historią.
Wróć na i.pl Portal i.pl