Polityczne gry wokół armii w Sowietach

Paweł Stachnik
Oficerowie Wojska Polskiego i Armii Czerwonej w trakcie ćwiczeń. Z prawej siedzi Władysław Anders. Zima 1941-42
Oficerowie Wojska Polskiego i Armii Czerwonej w trakcie ćwiczeń. Z prawej siedzi Władysław Anders. Zima 1941-42 Archiwum
30 LIPCA 1941. W Londynie zostaje podpisany układ Sikorski-Majski. Na jego mocy w ZSRR tworzy się polska armia. Strona sowiecka od samego początku utrudnia jej formowanie.

Niemiecki atak na ZSRR 22 czerwca 1941 r. wywołał radość w Wielkiej Brytanii. Osamotniona dotychczas w zmaganiach z III Rzeszą wyspa zyskiwała mimo woli nowego, potężnego sojusznika. Otwarcie przez Hitlera drugiego frontu na wschodzie pozwalało mieć nadzieję, że Niemcy uwikłają się w ciężką i długotrwałą wojnę z Moskwą. A to po pierwsze odciąży Wielką Brytanię, a po drugie wyczerpie siły Wehrmachtu.

Dlatego właśnie już 22 czerwca Winston Churchill wygłosił przemówienie radiowe, w którym zadeklarował bezwarunkowe poparcie dla ZSRR. Dzień później głos w radiu zabrał gen. Władysław Sikorski, który również wyraził chęć nawiązania współpracy z Moskwą, sugerując że w zaistniałej sytuacji ZSRR uzna pakt z Niemcami z 1939 r. za niebyły i przywróci znajdującym się na jego terytorium Polakom należne im prawa.

Polska oferta została przyjęta i 3 lipca 1941 r. sowiecki ambasador w Londynie Iwan Majski otrzymał pełnomocnictwa do rozmów z gen. Sikorskim. Do pierwszego spotkania doszło dwa dni później. Okazało się wtedy, że Sowieci nie zamierzają zrezygnować z terenów zajętych po 17 września 1939 r., a w razie polskiego sprzeciwu grożą powołaniem w Moskwie Polskiego Komitetu Narodowego.

Jak więc widać, sytuacja już na samym początku okazała się patowa, ale obu stronom za bardzo zależało na zawarciu porozumienia. Zgodzono się więc na kompromisowe sformułowanie w brzmieniu głoszącym, że rząd ZSRR uznaje traktaty z Niemcami z 1939 r. za nieobowiązujące. Dla strony polskiej było oczywiste, że oznacza to powrót do granic sprzed 17 września. Dla strony sowieckiej wcale nie.

Zdrada czy ratunek?

Natomiast wobec innych postulatów Sikorskiego Sowieci okazali nadspodziewaną otwartość. Po trwających miesiąc negocjacjach, 30 lipca 1941 r. w gmachu Foreign Office w Londynie w obecności Winstona Churchilla premier Sikorski i ambasador Majski podpisali polsko-radziecki układ sojuszniczy. Podpisanie porozumienia (nazwanego układem Sikorski-Majski) wywołało kryzys w polskim rządzie i środowisku emigracyjnym.

Sikorski od samego początku poddawany był bardzo silnym naciskom ze strony brytyjskiej. Anglikom zależało bowiem, by również polski sojusznik bez względu na wszystko nawiązał stosunki z Moskwą. Brytyjscy politycy - Winston Churchill, szef MSZ Anthony Eden i inni - pozwalali sobie na bardzo obcesowe stwierdzenia, sugerując że w razie oporu rząd polski zostanie pozostawiony sam sobie i nie będzie mógł liczyć na wsparcie. Sama Wielka Brytania podpisała traktat sojuszniczy z Moskwą 12 lipca, sześć dni później uczynił to emigracyjny rząd Czechosłowacji.

Z drugiej strony, Sikorski zdawał sobie sprawę, co dzieje się z Polakami przebywającymi w ZSRR, bo informacje o ich tragicznym losie docierały do Londynu. Ratowanie rodaków premier uznał za jeden ze swoich priorytetów.

Chorzy, osłabieni, wygłodzeni

Dowódcą polskiej armii w Rosji został gen. Władysław Anders, kawalerzysta, były oficer armii carskiej. We wrześniu 1939 r. Anders został poważnie ranny i trafił do szpitala we Lwowie, a potem do więzienia w Moskwie. Uratowało mu to życie, bo wiosną 1940 r. nie został jak inni polscy oficerowie rozstrzelany przez NKWD.

14 sierpnia 1941 r. podpisano w Moskwie polsko-sowiecką umowę wojskową regulującą ogólne zasady formowania armii. Ustalono też, że powstaną dwie dywizje piechoty oraz pułk zapasowy w łącznej liczbie 30 tys. żołnierzy. Na miejsce ich tworzenia wyznaczono teren Powołża we wschodniej Rosji: Buzułuk (sztab armii), Tatiszczewo (5. Dywizja Piechoty) i Tockoje (6. Dywizja Piechoty). Terminem osiągnięcia gotowości bojowej miał być 1 października, co z góry było nierealne.

Ambasadorem Polski w Moskwie mianowany został Stanisław Kot, historyk z UJ, bliski współpracownik Sikorskiego, otoczony złą sławą tropiciela piłsudczyków. Kot okazał się słabym dyplomatą, ale dobrym organizatorem. Dość szybko stworzył sieć polskich placówek, które otoczyły opieką prześladowaną dotychczas ludność polską. Polaków zaczęto zwalniać z łagrów, więzień i przymusowego osiedlenia. Zmieniło się ich traktowanie oraz ton sowieckiej propagandy - przestali być wrogami ludu, a stali się sojusznikami.

Po wejściu w życie amnestii wydanej 12 sierpnia przez Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, z różnych części Rosji na południe zaczęli podążać Polacy chcący wstąpić do wojska. Byli to nie tylko mężczyźni w wieku zdatnym do służby wojskowej, ale także ich rodziny - kobiety, dzieci, starcy - którzy po koszmarze, jaki przeżyli pod sowiecką władzą chcieli dostać się pod opiekę polskiego wojska. Stan przybywających był okropny: byli „bladzi, obrzękli, zżarci przez szkorbut, poznaczeni mrozem”, jak zanotował jeden ze świadków.

Szybko okazało się, że formowanie armii nie będzie przebiegać bez kłopotów. Jak pisze historyk z IPN dr hab. Sławomir Kalbarczyk w swojej książce „Armia Andersa w ZSRS 1941-1942”, już 8 września Wiaczesław Mołotow poinformował ambasadora Kota, że w związku z sytuacją wojenną i wnikającym z niej zmniejszeniem produkcji zbrojeniowej Związek Radziecki nie będzie w stanie zapewnić wojsku polskiemu uzbrojenia i ekwipunku. Zdaniem sowieckiego ministra spraw zagranicznych zadanie to powinny wziąć na siebie Wielka Brytania i USA, które wszak nie prowadzą działań wojennych na większą skalę.

Dwa dni później pełnomocnik Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej gen. Aleksiej Panfiłow poinformował, że ZSRR uzbroi tylko jedną dywizję. Jak czytamy w książce dr. Kalbarczyka, 5. Dywizja Piechoty rzeczywiście otrzymała wyposażenie, ale wyłącznie strzeleckie. Nie było przewidzianej etatem artylerii, artylerii przeciwlotniczej, broni przeciwpancernej i karabinów maszynowych. Brakowało też innych rzeczy, np. 90 proc. taboru samochodowego. Z kolei 6. Dywizja Piechoty otrzymała jedynie 300 karabinów na 10 tys. żołnierzy.

W takiej sytuacji gen. Sikorski rozpoczął rozmowy z Brytyjczykami i Amerykanami, by zapewnić dostawy sprzętu dla polskiej armii bezpośrednio z ich źródeł. Z obydwu stron uzyskał zapewnienie, że jest to możliwe, a nawet pożądane, i potrzeby polskiej armii w ZSRR będą traktowane priorytetowo. W praktyce jednak podczas konferencji w Moskwie na przełomie września i października 1941 r. przedstawiciel Wielkiej Brytanii lord William Beaverbrook zdecydował, że całość alianckiego sprzętu zostanie przekazana stronie sowieckiej, a od niej będzie zależało, ile broni trafi do polskiej armii… Beaverbrooka poparł amerykański delegat William Harrian i w ten sposób odrębne dostawy dla wojska polskiego zostały pogrzebane. Jak wyjaśnia dr Kalbarczyk, alianci kierowali się przekonaniem, że podtrzymywanie oporu ZSRR jest najważniejsze, stąd Sowietom należy się absolutne pierwszeństwo w dostawach.

Mimo trudności strona polska naciskała na Moskwę, by ta zgodziła się na stworzenie kolejnych dwóch dywizji, ponieważ napływ ochotników był bardzo duży. Jednocześnie zapewniała, że władze sowieckie nie mają powodu, by obawiać się Polskich Sił Zbrojnych, bo ich celem jest jednie walka ze wspólnym wrogiem. Kreml był niechętny tym żądaniom. Rosjanie argumentowali, że mają zbyt mało broni nawet dla własnych oddziałów, a wobec braków w zaopatrzeniu polscy ochotnicy powinni zostać skierowani do pracy w kołchozach.

Stalin się zgadza

Trudności piętrzone przez Sowietów zdopingowały gen. Andersa do forsowania pomysłu wyprowadzenia armii z ZSRR na Bliski Wschód – do Persji (czyli dzisiejszego Iranu), Palestyny, Egiptu. Anders był przekonany, ze Związek Radziecki ulegnie Niemcom, więc pozostawanie na jego terytorium oznaczać będzie zagładę wojska. Poza tym generał zdawał sobie sprawę z silnych antysowieckich nastrojów panujących wśród jego żołnierzy. Wymaganie od nich stanięcia do walki ramię w ramię z Rosjanami mogło być nierealne. Dlatego na własną rękę prowadził rozmowy na temat możliwości wyjścia swojego wojska z ZSRR.

Odbywało się to całkowicie wbrew woli i intencjom premiera Sikorskiego, który uważał, że polska armia powinna mimo trudności trwać w boku Sowietów. Była dla niego ważnym narzędziem politycznym, a w momencie wyzwolenia ziem polskich miała zabezpieczyć interesy prawowitych polskich władz. Generał dopuszczał jedynie możliwość ewakuacji części żołnierzy celem wzmocnienia polskich oddziałów w Wielkiej Brytanii lub ewakuacji chwilowej - dla dokończenia uzbrajania np. w Iranie, a następnie powrót do ZSRR i wejście do walki.

Wyprowadzenie żołnierzy Andersa na Bliski Wschód zainteresowani byli też Brytyjczycy. Niepokoiły ich postępy wojsk niemiecko-włoskich prących w Afryce Północnej do Kanału Sueskiego, a także postępy Wehrmachtu na południu Rosji. Na tym drugim froncie Niemcy posuwali się z sukcesami ku Kaukazowi. Po jego zdobyciu chcieli atakować na południe, tak by połączyć się na Bliskim Wschodzie z afrykańskimi oddziałami Rommla. Dla Brytyjczyków utrata Kanału Sueskiego, Palestyny i perskich złóż naftowych byłaby katastrofą.

Próbą poprawienia polsko-sowieckich relacji miała być wizyta gen. Sikorskiego w Moskwie w listopadzie i grudniu 1941 r. Do propozycji chwilowej ewakuacji wojska do Iranu celem wyposażenia go tam z zapasów brytyjskich Stalin odniósł się wręcz wrogo. Wobec takiego stanowiska Sikorski zapewnił, że gotów jest zostawić armię w ZSRR, jeżeli gospodarze zapewnią jej uzbrojenie i korzystniejsze tereny formowania.

Stalin niespodziewanie przyjął te warunki. Zgodził się na stworzenie siedmiu polskich dywizji w liczbie 96 tys. żołnierzy, ewakuację 25 tys. ludzi celem zasilenia jednostek WP w Egipcie i Wielkiej Brytanii, a także wyznaczył nowe rejony kwaterowania - Uzbekistan i Turkmenistan.

Stalin decyduje

Wydawało się, że kryzys w relacjach polsko-sowieckich został opanowany. Niestety tylko pozornie. Dla Stalina polska armia stawała się coraz bardziej niewygodna - militarnie nie była wielką pomocą, a politycznie stawała się zawadą. Po zwycięstwie w bitwie pod Moskwą sytuacja Armii Czerwonej nieco się polepszyła, a sowiecki przywódca poczuł się pewniej.

6 marca 1942 r. dowództwo Armii Polskiej otrzymało depeszę od Armii Czerwone, że od 20 marca liczba przydzielanych jej racji żywnościowych zostanie zmniejszona do 26 tys. Oznaczało to zaplanowaną katastrofę, bo w szeregach było wtedy 67 tys. żołnierzy, a wokół armii skupiło się kilkanaście tysięcy cywilów. Sowieci argumentowali, że jest to skutek zmniejszenia dostaw zboża z USA po wybuchu wojny amerykańsko-japońskiej.

Anders uzyskał audiencję u Stalina i złożył zdecydowany protest, a wobec niezruszonej postawy dyktatora zaproponował ewakuację

nadwyżek armii do Persji. Stalin o dziwo wyraził zgodę. Anders ustalił szczegóły, które przewidywały ewakuację 30 tys. żołnierzy i 10 tys. cywilów. Przeprowadzono ją od 24 marca do 6 kwietnia.

Zachęceni tym Sowieci kontynuowali naciski propagandowe i organizacyjne, by usunąć resztę polskiej armii. Nie próżnował też gen. Anders, który prowadził na ten temat rozmowy zarówno z Rosjanami, jak i Anglikami. Do porządku próbował przywoływać go. Sikorski, ale Anders niewiele sobie robi z jego upomnień i w czerwcu 1942 r. zaproponował Stalinowi całkowite dyslokowanie swoich oddziałów na Bliski Wschód.

Jak wynika z ustaleń dr. Kalbarczyka, ostateczna decyzja o wyjściu polskiej armii z ZSRR zapadła między Stalinem a Churchillem. 30 czerwca 1942 r. Mołotow zaproponował brytyjskiemu ambasadorowi w Moskwie przeniesienie wojsk polskich na Bliski Wschód w związku z poważną sytuacją, w jakiej znalazły się tam oddziały angielskie. Rzeczywiście, Brytyjczycy ponieśli poważne porażki (upadek Tobruku i Mersa Matruh) i musieli wycofać się na ostatnią rubież obronną przed Kanałem Sueskim – El Alamein. Stalin realnie obawiając się brytyjskiej klęski i ataku Rommla na Kaukaz od południa, postanowił wesprzeć sojuszników polskimi dywizjami.

Churchill przyjął propozycję z radością, podobnie gen. Anders, a premier Sikorski musiał robić dobrą minę do złej gry. Ewakuacja odbyła się w sierpniu i objęła całość wojska (40 tys.) i część cywilów (29 tys.). Po wyjściu polskich oddziałów Sowieci zlikwidowali polskie placówki opiekuńcze, przeprowadzili aresztowania wśród ich pracowników i rozpoczęli propagandową nagonkę na wiarołomnych Polaków, którzy nie chcieli walczyć...

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polityczne gry wokół armii w Sowietach - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl