Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog: Obama patrzy w stronę Azji, dla Polski lepszy Romney

Piotr Brzózka
Dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.
Dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Krzysztof Szymczak
Amerykanie są normalnym narodem, czy też społeczeństwem, które przede wszystkim myśli żołądkiem. Kandydat, który jest bardziej przekonujący, jeśli chodzi o walkę z kryzysem, powinien nabić więcej punktów. Równowaga między Obamą i Romneyem wskazuje jednak na to, że żaden kandydat nie przekonał wyborców. Z dr. Jackiem Reginia-Zacharskim, politologiem z UŁ, rozmawia Piotr Brzózka.

W sondażach przed wyborami w USA kandydaci Barack Obama i Mitt Romney idą łeb w łeb. Podkreśla się jednak, że Obama ma zauważalną przewagę w większości stanów "niezdecydowanych". Pamiętając o zawiłościach amerykańskiego systemu wyborczego, proszę powiedzieć, co to może oznaczać? Obama może się już czuć zwycięzcą?

Z relacji osób, które są tam na miejscu, wynika, że w sektorze wyborów powszechnych jest wskazanie remisowe, natomiast Obama w ostatnich dniach uzyskał nieznaczną przewagę w sektorze elektorskim. Pytanie, jak to będzie wyglądało w dniu wyborów. Gra idzie o głosy elektorskie. Każdy stan posiada określoną pulę takich głosów. Kandydat, który osiągnie magiczny pułap 270 głosów elektorskich, wygrywa wybory. Ten system jest dla Europejczyków zawiły, ale Amerykanie dobrze się w nim poruszają. Jest to system nieprzewidywalny do dnia wyborów.

Jaki był dominujący temat kampanii wyborczej. Co zdecyduje o zwycięstwie?

Czynników jest bardzo wiele, ale jeśli mamy wskazać na jakąś dominantę, to Amerykanie są normalnym narodem, czy też społeczeństwem, które przede wszystkim myśli żołądkiem. Kandydat, który jest bardziej przekonujący, jeśli chodzi o walkę z kryzysem, powinien nabić więcej punktów. Równowaga między Obamą i Romneyem wskazuje jednak na to, że żaden kandydat nie przekonał wyborców, iż ma prostą receptę. Na korzyść Obamy gra jego popularność sprzed czterech lat. Kilka sukcesów też po drodze zaliczył. Romney jest od niego trochę bardziej konkretny, jeśli chodzi o politykę zagraniczną - co jest zaskakujące - ale Amerykanie większą wagę przykładają do spraw wewnętrznych.

Stany są świeżo po przejściu huraganu. Obaj kandydaci odwiedzili poszkodowanych, któryś na tym zyskał?

Z jednej strony jest szkoła, która mówi, że wszelkie kataklizmy są podświadomie zapisywane na konto obecnej administracji. A z drugiej strony intensywna aktywność może procentować. W tym przypadku od huraganu upłynął zbyt krótki czas, trudno ocenić, jak sprawdziła się administracja Obamy, nie będzie więc prostego przełożenia. Może, gdyby wybory odbywały się za miesiąc.

Przed nowym prezydentem wiele wyzwań. Kryzys, rysujące się na świecie konflikty zbrojne. Jakie mogą być scenariusze w zależności od tego, kto wygra?

Kilka lat temu powiedziałbym, że polityka amerykańska nie ma tendencji do wykonywania gwałtownych wolt. Dziś jestem bardziej ostrożny, bo za kadencji Obamy mieliśmy między innymi tzw. pivot azjatycki - zwrot zainteresowania w stronę Azji. Romney puszczał wiele sygnałów, że jego polityka będzie bardziej asertywna choćby w stosunku do Rosji. Pytanie, ile w tym przedwyborczej retoryki, a na ile można się spodziewać, że w przypadku wygranej będzie on podejmował zdecydowane ruchy. Romney, choć jest w pewnym sensie debiutantem, jest na tyle doświadczony, żeby wiedzieć, iż gwałtowne ruchy są w polityce niebezpieczne.

Czy wybór Romneya nie zwiększa ryzyka uwikłania Ameryki w nową wojnę? W Iranie, w Syrii?

Polityka Obamy jest dosyć miękka, wręcz spolegliwa. Być może ta miękkość była związana z koniecznością dokonania wspomnianego zwrotu. Retoryka Romneya przed wyborami jest twardsza, ale założenie, że jako prezydent będzie prowadził twardszą politykę, jest na dziś nieweryfikowalne.

Zwycięstwo którego kandydata jest lepsze dla interesów Polski?

Wykonanie pivotu azjatyckiego przez Obamę jest dla Polski niekorzystne. Ta polityka jest kojarzona z powolnym wycofywaniem się USA z Europy, co zresztą część krajów europejskich wita z aplauzem. Ale my jesteśmy krajem frontowym NATO, więc siła tego NATO jest dla nas bardzo ważna. NATO z silnie zaznaczoną obecnością USA jest dla nas organizacją funkcjonalną. Amerykańskie oko, patrzące na Europę, jest dla nas ważne. Romney wydaje się człowiekiem, który chce spowolnić proces odwracania uwagi USA od Europy. W tym sensie powiedziałbym więc: Romney.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki