Policjant na ulicy, czyli między młotem a kowadłem

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
01.02.2021 bydgoszcz protest strajk kobiet aborcja prawa kobiet pis  policja  .fot: arkadiusz wojtasiewicz/polskapress
01.02.2021 bydgoszcz protest strajk kobiet aborcja prawa kobiet pis policja .fot: arkadiusz wojtasiewicz/polskapress brak
Ostatnie miesiące nie były dla nich łatwe. Demonstracje, obostrzenia związane z pandemią - oczekiwania władzy związane z policją rosły z miesiąca na miesiąc. A ta, jest coraz częściej atakowana i krytykowana za swoje działania i brutalność wobec protestujących. Mundurowi stracili i dalej będą tracić w oczach społeczeństwa. Bo, jak mówi gen. Adam Rapacki, kiedy zaostrza się konflikt polityczny, policja staje się takim przysłowiowym chłopcem do bicia

Babcię Kasię, czyli, Katarzynę Augustyniak, policja zatrzymała podczas protestu przed Trybunałem Konstytucyjnym, potem zawiozła na komisariat. Kobieta tak opowiadała: „Na komisariacie, oprócz tego, że byłam obrażana - odnoszono się do mojego wieku, płci, wyglądu, ale to jest normalna rzecz, jeśli chodzi o kontakty policji z nami - w pewnym momencie kazano mi iść do toalety. Wyglądała na męską. Kazano mi się rozebrać. Ja nigdy się sama nie rozbieram, bo uważam, że po pierwsze, nie powinno mnie tam w ogóle być, bo byłam na legalnym zgromadzeniu, a po drugie, takich rzeczy się w ogóle nie powinno robić. (…) Była to bardzo brutalna akcja dwóch kobiet, która była dla mnie przerażająca. Brutalna w ten sposób, że zaczęto zdzierać ze mnie ubranie, wydzierać stanik spod bluzek. Ponieważ się broniłam, miałam wyginane ręce i palce. Potem zaczęto mi zdejmować wszystko to, co mam pod spódnicą. Zdarto ze mnie majtki, do połowy mniej więcej. A tak to zdjęto mi rajstopy i takie szorciki z napisem „widzisz to, wstydź się”, które zawsze noszę na protesty.

Augustyniak należy do grupy „Polskie Babcie” angażującej się w protesty Strajku Kobiet. Oprócz niej na komisariacie wylądowała Klementyna Sucha-now, jedna z liderek ruchu.

Oto jej relacja: „Tuż po zatrzymaniu trafiłam do komendy przy ulicy Żytniej w Warszawie. Sami policjanci powiedzieli mi, że mają polecenie mnie wywieźć. Najpierw mówili, że do Grodziska Mazowieckiego, potem okazało się, że jednak będzie wycieczka do Mińska Mazowieckiego. Byłam dobrze traktowana przez tych policjantów. Z doświadczeń z poprzednich manifestacji wiem, że potrafią boleśnie wykręcać ręce czy kolano. Tym razem przez wiele godzin przedłużano wszystkie czynności. Robiono mi zdjęcia do kartoteki, a samo spisywanie zawartości mojego plecaka trwało ponad godzinę. Do celi trafiłam o czwartej rano. O siódmej podali śniadanie: chleb tostowy z serkiem topionym oraz herbatę. Początkowo mówiono mi, że zostanę ukarana za wykroczenie. Następnie okazało się, że zapadła decyzja, iż będą postawione zarzuty karne”.

Iwona Kozłowska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, została zaatakowana przez policjanta podczas manifestacji w Bydgoszczy. - Widziałam agresywne zachowanie policjantów, więc podjęłam interwencję poselską. Mimo że pokazywałam legitymację, jeden z policjantów brutalnie mnie odepchnął i uderzył w twarz. Policja utrudniała mi również dotarcie do zatrzymanego w policyjnym samochodzie - mówiła potem.

Zareagował przewodniczący klubu parlamentarnego KO poseł Cezary Tomczyk. „Policjant uderzył posłankę Koalicji Obywatelskiej Iwonę Kozłowską w twarz, gdy ta interweniowała w sprawie skuwanych bezprawnie ludzi. Składamy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Policja nie może zachowywać się jak milicja w PRL” - napisał na Twitterze. Kozłowska żąda od prokuratury wyjaśnienia zasad działań bydgoskiej policji podczas piątkowej manifestacji i „spokojnie protestujących obywateli”. - Zamierzam także wystąpić do Komendanta Wojewódzkiego Policji o zakres wydanego rozkazu policjantom działającym na rondzie Jagiellońskim w Bydgoszczy - zapowiedziała. - Atak na posła nie jest pierwszym i to zdarzenie może oznaczać, że kierujący policją zdają się wprost nakazywać pacyfikowanie fizyczne posłów opozycji, którzy interweniują w sprawie osób zatrzymywanych na demonstracjach - dodała.

Na policję od dawna spadają gromy: nie tylko za te ostatnie interwencje, ale za te z zeszłego roku również, bo kobiety wyszły na ulice już w październiku, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie zaostrzające ustawę aborcyjną. Policjanci nie popisali się podczas Marszu Niepodległości, w każdym razie chuligani szaleli po Warszawie, udało im się nawet podpalić jedno mieszkanie.

- To, co się dzieje w policji, to bardzo złożony problem. Zawsze jest tak, że kiedy na scenie politycznej obserwujemy spory konflikt, policja staje się takim chłopcem do bicia, bo przez pryzmat policji, chce się dopiec władzy. Policjanci podejmują codziennie tysiące interwencji, niektóre są nietrafione i właśnie te nietrafione są wyciągane po to, aby dokopać rządzącym. Poza tym, trudno oczekiwać od policji, aby dokonywała wykładni prawa, rząd wprowadził obostrzenia, policja ma egzekwować ich przestrzeganie i tyle, czy są to słuszne obostrzenia, czy nie - tłumaczy gen. Adam Rapacki, były policjant, były podsekretarz stanu w MSWiA, twórca Centralnego Biura Śledczego:

Zdaniem gen. Rapackiego, niektóre działania policji były jednak bezzasadne, jak chociażby legitymowanie podczas Strajku Kobiet, czy wywożenie zatrzymanych do odległych komisariatów.

- Chodziło w tych działaniach o to, aby zniechęcić ludzi do manifestowania - uważa gen. Rapacki.

Wysyłanie antyterrorystów na manifestacje Strajku Kobiet, wejście policjantów do domu, na którego balkonie wisiała flaga Strajku Kobiet, do domu chłopaka, który w internecie namawiał do udziału w manifestacjach, zakucie w kajdanki o godz. 6.00 rano Władysława Frasyniuka, zatrzymywanie strajkujących na 48 godzin - to oczywiste błędy policji.

- I z czego one wynikają? - dopytuję.

- Z nadgorliwości i głupoty przełożonych - mówi gen. Adam Rapacki. - Rządzący nie chcą manifestacji, chcą, żeby policjanci sobie z nimi radzili, więc ich przełożeni robią wszystko, aby sprostać tym oczekiwaniom - dodaje generał.

Trudno nie przyznać racji gen. Rapackiemu. 28 listopada podczas marszu ulicami Warszawy, przeciwko zmianom w prawie aborcyjnym prawie tysiąc osób zostało wylegitymowanych, kilkanaście zatrzymanych, policjanci wystawili setki wniosków o mandat. Podczas akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej jeden z funkcjonariuszy prysnął w twarz gazem łzawiącym posłance Koalicji Obywatelskiej Barbarze Nowackiej. Wcześniej parlamentarzystka okazała swoją poselską legitymację. W rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Nowacka mówiła, że była na proteście, ponieważ dochodziły do niej informacje, iż policja „nadużywa władzy” wobec protestujących.

Jak relacjonowała, gdy funkcjonariusze wyciągnęli dwie osoby z ulicznej blokady, towarzysząca jej posłanka Małgorzata Tracz poszła zobaczyć, dokąd demonstranci zostaną zabrani.

- Ja zostałam chwilę i wtedy policja przystąpiła do ataku. Stałam cały czas z legitymacją poselską. Widziano tę moją legitymację, zostałam opryskana w twarz z bliska - mówiła. - Wiem, jak wygląda pobyt na demonstracji i mam świadomość, co jest adekwatnym, a co nieadekwatnym środkiem. Adekwatnym może być znoszenie demonstrantów, to kopanie i uderzanie tarczami demonstrujących jest nieadekwatne. Pryskanie gazem w oczy osoby stojącej spokojnie, bez względu na to, czy ma legitymację poselską, czy żadną jest absolutnie niezasadne - dodała.

„I po co ta eskalacja? Uczestnicy i uczestniczki wydarzenia działali w sposób pokojowy” - pytała z kolei w mediach społecznościowych posłanka Małgorzata Tracz. I dodała, że „policja, niestety, stara się usilnie podważyć społeczne zaufanie, które z takim trudem budowała przez ostatnich 30 lat”.

- Miejsce policji jest po stronie prawa, a nie Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy mamy prawo bronić praw człowieka. Jeśli dziś my nie staniemy po stronie praw, kto stanie jutro? Ta władza uderza w każdego z nas. Macie prawo protestować - stwierdził po tych zajściach Cezary Tomczyk.

Zatrzymanie Władysława Frasyniuka, o którym wspomniał gen. Rapacki, też do sukcesów policji nie należy. Ten działacz opozycji demokratycznej, więzień polityczny w PRL, polityk i przedsiębiorca został skuty w kajdanki przez policjantów 14 lutego po godz. 6 w swoim własnym domu we Wrocławiu. Prokuratura przedstawiła mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie. Po 10-minutowym przesłuchaniu opozycjonista został zwolniony do domu.

Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa orzekł później, iż zastosowanie wobec Frasyniuka kajdanek było „bezprawne, niedopuszczalne i bezzasadne”.

Piotr Schramm, adwokat Frasyniuka, w rozmowie z Wirtualną Polską mówił potem, że „to orzeczenie to kolejne przesłanie dla władzy, upomnienie, że nie wszystko jej wolno. Obywatel i jego prawa i wolności są ważne”.

- Sprawa nabiera rumieńców w kontekście pewnego zaciskającego się kręgu, pętli wokół szyi aparatu ścigania i prokuratury. Bilans w sporze wolni ludzie, w tym Władysław Frasyniuk, kontra polskie państwo oznacza 2:0 dla Frasyniuka i wolnych ludzi. Bo okazuje się, że nie naruszał prawa. Zamiast tego zrobiła to policja, zatrzymując go 14 lutego w taki właśnie sposób - stwierdził Piotr Schramm.

Według prokuratora, policjanci nie mogli być pewni, że Władysław Frasyniuk nie będzie w żaden sposób „utrudniał zatrzymania, czy zagrażał ich bezpieczeństwu”. Sąd stwierdził jednak, że jest to argumentacja chybiona.

- Diabeł tkwi w szczegółach, w tym wypadku trzeba zacząć od tego, że kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, doszło do masowej wymiany kadry kierowniczej w policji, która nie miała jednak charakteru merytorycznego. Absolutnie nikt tego wcześniej nie robił na taką skale, żadna władza. Do tych zmian doszło nawet w komendach powiatowych, to lokalni politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością wskazywali, kto ma nimi kierować. Więc szefowie tych jednostek są z nadania politycznego - mówi Marek Biernacki, były szef MSWiA: - Kolejna sprawa, policjanci nie mieli jasnych sygnałów, jak zachowywać się w czasie interwencji. A to kluczowa rzecz w tego typu sytuacjach - dodaje były szef MSWiA

Zdaniem Marka Biernac-kiego, nie bez znaczenia jest fakt, że nabór w policji nie jest już taki jak kiedyś. Chętni do ubrania munduru nie szturmują komend. Wprawdzie policjanci dostali podwyżki, ale na poziomie podstawowym nie są one duże, tymczasem kiedyś można było przejść na emeryturę po 15 latach pracy, dzisiaj po 25 latach i po osiągnięciu wieku 55 lat.

- Praca w policji nie jest już tak atrakcyjna jak kiedyś, sama profesja nie cieszy się już także takim szacunkiem społecznym jak kiedyś - tłumaczy Marek Biernacki.

Krzysztof Liedel, specjalista w zakresie terroryzmu międzynarodowego i jego zwalczania, były policjant, także zwraca uwagę na fakt, że w ciągu ostatnich pięciu lat w policji awansowali wierni i lojalni.

- Te awanse nie miały nic wspólnego z kwestiami merytorycznymi. Ludzie zajmowali i zajmują stanowiska, na których nie powinno ich być i to niestety jest problem, bo często intelektualnie nie ogarniają, mówiąc kolokwialnie, sytuacji - mówi Krzysztof Liedel. I dodaje, że awansują głównie ci, którzy podobają się przedstawicielom władzy, więc siłą rzeczy będą robić wszystko, aby tej sympatii nie stracić.

Nie dalej, jak w styczniu „Rzeczpospolita” pisała o tym, że wicekomendantem głównym został Paweł Dobrodziej, kierujący dotąd stołeczną policją. Tymczasem niedawno - za naciąganie statystyk dla nagród - do aresztu trafiło całe podlegające mu kierownictwo warszawskiego wydziału samochodowego.

Według dziennika, to Dobrodziej był formalnie odpowiedzialny za policję warszawską i jej kontrowersyjne zachowanie podczas niedawnych protestów kobiet w stolicy, a więc także za skierowanie do zabezpieczania protestów elitarnej jednostki antyterrorystów, czy za użycie gumowych kul podczas Marszu Niepodległości 11 listopada, z których jedna zraniła fotoreportera tygodnika „Solidarność”.

To Paweł Dobrodziej w rozesłanym podwładnym komunikacie, polecił: „Działamy, nie negocjujemy”, co oznaczało, by w razie blokady ulic „niezwłocznie przystępować do przywracania ruchu” i „egzekwowania zachowań zgodnych z prawem”. Doświadczenia Pawłowi Dobrodziejowi nie można odmówić, w przeszłości był naczelnikiem zarządu CBŚP w Łodzi, kierował także lubelskim garnizonem policji, na czele stołecznej policji stał od trzech lat, ale jego nominacja wzbudziła sporo kontrowersji.

Sami policjanci, którzy ruszyli na ulice zabezpieczać manifestacje, też zadowoleni nie są. Często odciągani od codziennej pracy, która z prewencją nie ma nic wspólnego, pilnują demonstracji „po godzinach”, a więc w dni wolne od pracy. Niektórych przesunięto do patrolowania ulic i wyłapywania tych, którzy chodzą bez maseczek, czy nie stosują się do innych obostrzeń związanych z pandemią.

„Przełożeni każą nam odstępować od spraw kryminalnych. Mamy patrolować ulice i karać demonstrantów. Bandyci chodzą bezkarni” - napisał do „Gazety Wyborczej” policjant pracujący w wydziale kryminalnym jednej z komend powiatowych. I dalej:. „Jestem właśnie po nocnej służbie. Naczelnik mnie rano wezwał i zakomunikował, że pracuję kolejny weekend, tzn. zabrał już piąty dzień wolny w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby te dodatkowe służby dotyczyły zadań Wydziału Kryminalnego. Tymczasem dochodzeniowcy zostali zapędzeni do działań ściśle prewencyjnych, czyli wbijają się w mundur i łażą po parkach, jeżdżą radiowozem i puszczają te kretyńskie komunikaty, no i mają karać krnąbrnych rodaków”.

- Osobiście popieram Strajk Kobiet, uważam, że to, co robi Prawo i Sprawiedliwość, to przegięcie, ale nam też puszczają nerwy: w naszą stronę lecą obelgi, kolega został opluty przez jakąś kobietę, inny dostał kamieniem - opowiada nam jeden ze stołecznych policjantów. I dodaje, że czują się, jak między młotem i kowadłem. Sercem są za tymi, naprzeciw którym stają na ulicy, ale nie chcą odejść ze służby, zwłaszcza dzisiaj, w czasach pandemii, kiedy nie jest łatwo znaleźć nową pracę.

Krzysztof Liedel zauważa, że policjanci to często młodzi ludzie. Po pracy wracają do swoich żon czy narzeczonych i często mają poglądy identyczne jak ludzie, którzy wyszli na ulice.

- Tak, policjanci mają niezły zgryz, ale to nie jest domena tylko tych czasów, tak było także wcześniej - mówi Krzysztof Liedel.

Trudną sytuację policjantów, którzy pełnią służbę na ulicy, dostrzega także gen. Adam Rapacki.

- Obywatele muszą zrozumieć, że policjanci nie są ich wrogami, oni wykonują swoje obowiązki - tłumaczy gen. Rapacki.

Tyle tylko, że zaufanie społeczne do policji spada. Dzisiaj co trzeci Polak nie ufa policji - wynika z sondażu IBRiS dla Interii z listopada ubiegłego roku. To znacznie gorszy wynik, niż w tożsamym badaniu przeprowadzonym trzy lata wcześniej. W sondażu zapytano ankietowanych: „Jaki jest Pana/Pani stosunek do różnych instytucji publicznych: policja”. Badanie wykazało, że 33,1 proc. Polaków nie ufa policji. „Zdecydowanie nie ufa” jej 16,5 proc. badanych, a „raczej nie ufa” 16,6 proc. ankietowanych. Zaufanie do policji deklaruje natomiast 44,1 proc. ankietowanych. „Zdecydowanie ufam” odpowiedziało 18,1 proc., a „raczej ufam” 26 proc., 18,7 proc. ankietowanych odpowiedziało, że policja „jest im obojętna”. Interia wskazuje, że analogiczny sondaż został przeprowadzony przez IBRIS w 2017 r. na zlecenie „Rzeczpospolitej”. Wtedy policji nie darzyło zaufaniem 19 proc. respondentów (o 15 procent mniej niż dzisiaj): 10,2 proc. badanych odpowiedziało „zdecydowanie nie ufam”, a 8,8 proc. udzieliło odpowiedzi „raczej nie ufam”. Można się domyślać, że ten brak zaufania w ostatnich trzech miesiącach jeszcze się pogłębił.

Czy będzie lepiej? Czy sytuacja się zmieni?

- Policja straciła i dalej będzie tracić w oczach społeczeństwa. Konflikt polityczny się zaostrza i policja będzie w coraz trudniejszej sytuacji, będzie też coraz częściej atakowana i krytykowana za swoje działania - uważa gen. Rapacki.

Jeśli policja będzie odbierana, jako represyjna, jako narzędzie w rękach władzy, zaufanie społeczne będzie do niej maleć. Odbudować to zaufanie będzie bardzo trudno.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl