Policja szuka mordercy z Parku na Zdrowiu. Po zabójstwie kobiety w Parku na Zdrowiu łodzianki boją się wychodzić po zmroku

Anna Gronczewska
Ciało kobiety leżało przysypane liśćmi. Znaleziono je w sobotę nad ranem w łódzkim parku na Zdrowiu. Policja wciąż szuka zabójcy, w Łodzi kobiety boją się same chodzić po zmroku.

MORDERSTWO W PARKU NA ZDROWIU

W parku na łódzkim Zdrowiu kilka dni po odkryciu zwłok kobiety nie ma tłumów. Co jakiś czas spotka się tylko spacerujące małżeństwo, kobiety wędrujące z kijkami czy te, które wyszły na spacer z psem. Na drzewach można zobaczyć przylepione plakaty. Widać na nich zdjęcia psa rasy beagle, na innych widnieje prośba, by zgłaszały się wszystkie osoby, które widziały coś podejrzanego w parku w ostatnich dniach.

Co za tragedia! - mówi pani Maria, mieszkanka Karolewa, która przyszła na spacer na Zdrowie. - Byłam tu też w sobotę, koło południa. Widziałam odgrodzony teren. Było pełno policji. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co się stało. Dopiero potem córka powiedziała mi, że zamordowano kobietę.

Od informacji z Dzierzgowa, niewielkiej wsi położonej między Łowiczem a Skierniewicami, rozpoczynały się w weekend telewizyjne wiadomości.- Nigdy nie pomyślałam, że będą o naszej wsi mówić tyle w telewizji! - mówi pani Janina, jedna z mieszkanek Dzierzgowa. -  I to jeszcze z powodu tej Karolinki. A to takie dobre dziecko było. Nieraz odwiedzałam jej babcię. Jak przyszła, to nie tylko dzień dobry powiedziała, ale mnie uściskała, pocałowała!16-letnia Karolina razem z rodzicami i rok starszym bratem Patrykiem mieszkała we wsi Dzierzgów, w gminie Nieborów. W niedużym, ale zadbanym murowanym domu. Jej mama Maria pracowała jako kasjerka w supermarkecie Dino znajdującym się w pobliskim Bełchowie.Pogrzeb Karoliny z Dzierzgowa. Zabił ją 22-letni mężczyznaCZYTAJ WIĘCEJ >>>>

Zabił 16-letnią Karolinę przed domem w Dzierzgowie. Morderst...

W piątek, 4 grudnia, były imieniny Barbary. Pandemia sprawiła, że solenizantki nie urządzały hucznych imienin. W mieście było spokojnie. 57-letnia łodzianka około godziny 18 wyszła z domu. Poszła na spacer z psem rasy beagle. Podobno Zdrowie było jej ulubionym miejscem na takie spacery. Mieszkała niezbyt daleko od parku, w domu jednorodzinnym znajdującym się na pograniczu Złotna i Teofilowa...

Od jej wyjścia nie minęło wiele czasu, bo około półtorej godziny, gdy ludzie spacerujący po parku znaleźli błąkającego się beagle’a. Zaopiekowali się nim. Jednocześnie zauważyli, że pies ma czipa. Pojechali do gabinetu weterynaryjnego. Tak udało się im ustalić, gdzie mieszka jego właściciel. Udali się do niego. Powiedział, że z tym psem żona poszła na spacer na Zdrowie. Miał już wcześniej zaniepokoić się, że długo nie wraca. Zawiadomił policję...

Teraz na spacery do parku chodzę tylko z mężem

Rozpoczęły się poszukiwania 57-letniej kobiety. W sobotę nad ranem znaleziono jej ciało. Leżało przysypane liśćmi w jednej z bocznych alejek.

Pani Maria mówi, że na spacerze na Zdrowiu jest codziennie. Z Karolewa nie ma daleko. Ale chodzi tylko w dzień.

Bałabym się wyjść na spacer do parku po zmroku - dodaje. - Wiadomo jakie tu się typy kręcą? Ta sprawa sprawiła, że nawet w dzień trochę się boję tu spacerować. Ale lekarz zalecił mi spacery z kijkami, a tu na Zdrowiu są najlepsze warunki.

Alejką parku na Zdrowiu spaceruje starsze małżeństwo. Mieszkają na Osiedlu Montwiłła-Mireckiego. Mają więc niedaleko.

Chodziłam tu spacerować sama, ale po tej historii poprosiłam męża, by poszedł ze mną - tłumaczy pani Danuta. - Jak spaceruje się we dwójkę, to zawsze jest bezpieczniej. Nikt nie zaczepi...

Przechodząca obok kobieta z psem zatrzymuje się na chwilę.

Ta alejka, niedaleko miejsca, gdzie doszło do zabójstwa, jest oświetlona - mówi. - Po zmroku jest tu sporo ludzi, wiele osób tu biega. Ale obok jest wiele nieoświetlonych alejek. Wystarczy chwila nieuwagi i można paść ofiarą zboczeńca. Raz czy dwa wybrałam się tu po zmroku na spacer i nawet przy tym oświetleniu się bałam. Teraz to do parku po ciemku nie pójdę, nawet z psem! Wcześniej raz nawet w parku widziałam patrol policyjny.

Prokuratura nie wyklucza żadnego motywu zbrodni

Policja i prokuratura nie podają nowych wiadomości dotyczących zabójstwa 57-latki.

Cały czas czekamy na informacje od osób, które może zauważyły coś niepokojące w parku na Zdrowiu w piątek, a nawet wcześniej - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Jednocześnie wcześniej zaznaczył, że nie wyklucza się, że do tej zbrodni doszło na tle seksualnym. Badany jest każdy trop.

Zabijali z zimną krwią. Polityków, dzieci, taksówkarzy, fabrykantów. Jak doszło do najbardziej znanych zbrodni o których mówiła cała Polska?

Afera łowców skór w Łodzi, dzieci w beczkach, czy zabójstwo ...

Młodsza inspektor Joanna Kącka, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi, zapewnia, że policjanci zabezpieczyli wszystkie ślady na miejscu zbrodni. Trwają poszukiwania sprawcy.

W ostatnim czasie nie mieliśmy zgłoszeń dotyczących rozbojów, napadów w parku na Zdrowiu - mówi Joanna Kącka. - Tym bardziej na tle seksualnym.

Udało się nam ustalić, że zamordowana kobieta była nauczycielką. Pracowała w jednej z łódzkich szkół.

To dla nas ogromna tragedia, nic więcej nie mogę powiedzieć - powiedział łamiącym się głosem kolega z pracy.

Niektórzy próbują łączyć to morderstwo z serią napadów na kobiety, jakie miały miejsce latem na łódzkim osiedlu Teofilów. Wtedy w ciągu kilku tygodni doszło do czterech napaści. Pierwsza miała miejsce 22 czerwca tego roku. W godzinach popołudniowych mężczyzna po trzydziestce zaczepił kobietę wracającą do domu. Zaoferował, że pomoże zanieść zakupy. Weszli razem do klatki w bloku na Teofilowie. Tam zaczął dotykać jej intymnych miejsc. Kobiecie udało się wyrwać z jego objęć. Po jakimś czasie policja opublikowała zdjęcia z monitoringu. Mężczyzna, który chciał napaść mieszkankę Teofilowa, miał około 35 lat, 180 centymetrów wzrostu, krótkie, ciemne włosy i niewielki zarost.

Policjanci nie wykluczają, że to właśnie ten mężczyzna dokonał kolejnych napadów na Teofilowie. Do następnej napaści doszło w bloku przy ul. Aleksandrowskiej. Mężczyzna, też po trzydziestce, wszedł do klatki za 20-letnią dziewczyną. Powiedział, że jest masażystą i zaczął ją obmacywać. Napastnik miał problemy z wysławianiem się. Do podobnej napaści na kobietę doszło na ul. Judyma. Ostatni raz napad miał miejsce w sierpniu. Scenariusz był podobny. Mężczyzna zaczął obmacywać kobietę, między innymi po piersiach i kroczu, po czym uciekł.

Zbrodnia na Zdrowiu i napady na Teofilowie to różne sprawy

Joanna Kącka uważa, że sprawy zabójstwa w parku na Zdrowiu nie można łączyć z napadami na Teofilowie.

Ludzie jednak wiedzą swoje. Pani Maria z Karolewa uważa, że po Łodzi krąży jakiś zboczeniec.

Wokół parku jest sporo budów, na których pracują cudzoziemcy, może to jest trop? - zastanawia się kobieta. - Ale niewątpliwie trzeba uważać. Radzę wszystkim, by po zmroku nie chodzili do parków czy lasów!

32-letnia Maja od kilku lat codziennie biega. Nie na Zdrowiu, ale w parku na Widzewie, blisko domu.

Zawsze biegałam około 16.00, bez względu na porę roku - mówi. - Po tym, co się ostatnio stało, zaczynam się bać. Będę starała się biegać w dzień.

Elżbieta Wójcik mieszka na Złotnie w domku jednorodzinnym. Ma psa i często wychodziła z nim na spacer nawet po 22. Po morderstwie nauczycielki zaczęła się bać.

Teraz mąż wychodzi wieczorem z psem albo idziemy razem! - zapewnia.

Po brutalnym morderstwie 57-latki na Zdrowiu blady strach padł na kobiety z Teofilowa, bo ataki seksualne na kobiety zdarzały się tam już wcześniej. Boją się też spacerowicze z parku na Zdrowiu. Było kilka telefonów z informacjami od potencjalnych świadków.CZYTAJ DALEJ>>>

Po morderstwie 57-latki w parku na Zdrowiu w Łodzi. Panika w...

Takie zbrodnie zdarzają się w Łodzi rzadko

Na szczęście morderstwa na tle seksualnym nie mają często miejsca w Łodzi. W ostatnich trzech latach dwa wstrząsnęły jednak łodzianami. Dwa lata temu cała Polska mówiła o zabójstwie 28-letniej Pauliny D. Dziewczyna wracała z dyskoteki. Na ulicy spotkała Gruzina Mamukę K. Razem z mężczyzną poszła do hostelu przy ul. Żeromskiego, gdzie mieszkał Gruzin. Tam, według ustaleń prokuratury, dziewczyna została pobita, sprawca zadał jej też ciosy nożem. Potem zabójca owinął ciało Pauliny w folię i zapakował do sportowej torby. Taksówką zawiózł je w okolice Stawów Jana. Tam porzucił ciało dziewczyny. Po tej zbrodni Mamuka K. uciekł na Ukrainę. Wydano jednak nakaz jego ekstradycji. Teraz przed Sądem Okręgowym w Łodzi toczy się proces Mamuki K. Zarzuca mu się morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Trzy lata temu doszło w Łodzi do innej koszmarnej zbrodni. 26-letnia mieszkanka Zgierza w lipcu 2017 roku w autobusie łódzkiego MPK poznała trzech mężczyzn. Zaprosili ją do mieszkania jednego z nich. Znajdowało się w bloku na Zarzewie. Tam gwałcili ją, katowali, szarpali i ciągnęli za włosy, obrzucali wyzwiskami. Po dziesięciu dniach dziewczynie udało się uciec. Nie zadzwoniła jednak na policję, lecz schroniła się u znajomego. Dopiero po dwóch dniach znalazła się w szpitalu. Dziewczyna miała liczne obrażenia wewnętrzne, między innymi miejsc intymnych. Nie udało się jej uratować. Umarła 19 sierpnia 2017 roku. Oprawcy zostali skazani na 25 lat więzienia. Muszą też zapłacić matce ofiary, która była w sprawie oskarżycielem posiłkowym, 250 tys. zł zadośćuczynienia.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl