Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy nie lubią polskich ziemniaków? Nic dziwnego!

Włodzimierz Zapart
Gazety, telewizja i internet pękają od kulinariów. Ludzie gotują, grillują, blanszują, flambirują, potem wszystko fotografują, a na koniec jeszcze publikują (w internecie). Żarcia wszędzie pełno. Nikogo już nie podniecą egzotyczne ośmiorniczki, japońska surowizna czy nowozelandzka jagnięcina.

Moje zblazowane zmysły pobudziła jednak informacja Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Ta państwowa instytucja opublikowała 16 maja raport, z którego wynika, że Polacy odwracają się od polskich ziemniaków. Nie chcą krajowych, wolą importowane. Spostrzeżenie państwowego instytutu to nie żart, nie chwilowe zauroczenie modnym gadżetem, lecz oparty na danych ekonomicznych poważny komunikat. W dodatku komunikat zaskakujący, bo przecież Polska jest w dziedzinie ziemniaków poważnym eksporterem, a polski obiad bez kartofelków trudno sobie wyobrazić. A jednak, mimo że zagraniczne ziemniaczki drogie są i niepatriotyczne, Polacy wolą na nie wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze. I to wolą do tego stopnia, że aż zauważyła to państwowa instytucja - flegmatyczna i opieszała z natury.

Mój PESEL kwalifikuje mnie do Polaków najgorszego sortu, więc od razu się przyznam, że w zimie też wolę importowane ziemniaki. Wolę dlatego, bo nie lubię dziadostwa.

Nie każde dziadostwo robi na mnie wrażenie. Dziadostwo rosyjskie czy amerykańskie ani mnie ziębi, ani grzeje, a niemieckie dziadostwo znoszę wręcz doskonale. Polskie dziadostwo jednak sprawia mi okropną przykrość, a polskie ziemniaki dostępne w handlu na wagę są tego dziadostwa przykładem. Są tanie, ale to już koniec zalet. Jeden biały, drugi żółty, a trzeci różowy. Łupina u jednego gładka, u drugiego szorstka, u trzeciego zielona. A podczas gotowania - gdy jeden się już w garnku rozsypuje, to drugi jeszcze twardy jest jak kamień. Hurtownicy i handlowcy nie dbają o sprzedaż krajowych ziemniaków, których hodujemy w Polsce 80 odmian. Mieszają wszystko beztrosko, kierując się dewizą „dobra świnia wszystko zje”. No to smacznego, panie hurtowniku i panie handlowcu! Sami jedzcie swoje tanie mieszaniny.

W lepszych supermarketach można kupić polskie ziemniaczki pięknie posegregowane, zapakowane i umyte, jak na randkę. Taki cymes dla zwariowanego konesera nasi handlowcy potrafią jednak wycenić na 5 zł za kilo. Tyle nie dam, choćby nawet te ziemniaki były źródłem eliksiru polskości. Kupię hiszpańskie, egipskie, cypryjskie czy izraelskie - oferta jest bogata.

Tak naprawdę jednak czekam na polskie młode ziemniaki. Początek sezonu na wczesne orliki, astry czy irysy Instytut Ekonomiki Rolnictwa zapowiada na trzecią dekadę maja. To przecież już zaraz! Młode ziemniaki są super i na pewno nie zawiodą, w przeciwieństwie do kapryśnych szparagów, co do których nie jestem pewien, czy bardziej są modne, czy łykowate?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska