Podzielona Zjednoczona Prawica szuka sojuszników

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
16.12.2020 warszawa 23. posiedzenie sejmu n/z jaroslaw kaczynskifot. adam jankowski / polska press
16.12.2020 warszawa 23. posiedzenie sejmu n/z jaroslaw kaczynskifot. adam jankowski / polska press Adam Jankowski
Przed obozem władzy dwa ważne głosowania: nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy i kandydaturą Rzecznika Praw Obywatelskich. Niestety, Prawo i Sprawiedliwość, nie w każdej z tych kwestii może już liczyć na swoich koalicjantów, dlatego szuka sojuszników po drugiej stronie barykady

W Zjednoczonej Prawicy nie widać końca kłopotów. W sobotę, na konwencji Porozumienia, z ust Jarosława Gowina padło kilka mocnych deklaracji, niektórzy twierdzą nawet, że wicepremier mentalnie jest już poza obozem władzy. - Wojtku, pozwól, że wyrażę pełną solidarność - zaczął Gowin w trakcie konwencji. - Chcę powiedzieć, że jesteś dla mnie i dla milionów Polaków autorytetem. Chciałbym, żeby te słowa wybrzmiały bardzo mocno – oświadczył lider Porozumienia.

Prof. Maksymowicz odszedł z klubu PiS po tym, jak Ministerstwo Zdrowia zażądało informacji na temat eksperymentów z dziedziny neurochirurgii, które nadzorował na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Dla wielu stało się jasne, że to odwet ministra zdrowia Adama Niedzielskiego za krytykę działań ministerstwa i jego samego w związku z pandemią, którą wielokrotnie można było usłyszeć z ust prof. Wojciech Maksymowicz. On sam stwierdził, że to brutalny atak na jego osobę i że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z kolegami z Prawa i Sprawiedliwości.

- Oświadczam, że nigdy ja ani mój zespół nie prowadził eksperymentów na płodach, nie prowadził badań na żywych płodach ludzkich ani na zwłokach płodów pochodzących z aborcji. Dla mnie życie ludzkie jest najwyższą wartością - stwierdził prof. Maksymowicz, ogłaszając swoją decyzję o odejściu z klubu PiS.

Atak na prof. Maksymowicza jest o tyle znamienny, że kilka tygodni temu Adam Bielan wypowiedział posłuszeństwo Jarosławowi Gowinowi twierdząc, że ten nie jest już liderem Porozumienia, niektórzy odebrali to jako próbę rozbicia partii Gowina i uderzenie w koalicjanta, za którym stał nie kto inny, a sam Jarosław Kaczyński.

Może dlatego Gowin na sobotniej konwencji mówił, co mówił. – Chcę powiedzieć z całą mocą, że Porozumienie to partia dialogu. Partia zgody narodowej, partia przekraczania podziałów między rządem a opozycją, szukania tego co łączy Polaków. Wszystkich tych, którym bliskie są te wartości, a jest ich coraz więcej, czego dowodem jest również dzisiejsza konwencja, zapraszamy do współpracy - zachęcał wicepremier.

I tak współpracę z Porozumieniem zapowiedzieli posłowie niezrzeszeni: była posłanka Kukiz'15 Agnieszka Ścigaj i były poseł PiS Lech Kołakowski. - Zarówno Agnieszka Ścigaj, jak i Lech Kołakowski będą z nami ściśle współpracować w Sejmie. Bardzo doceniamy ich gigantyczne doświadczenie i zaangażowanie - powiedział zastępca rzecznika partii Jan Strzeżek.

Posłowie mieli zobowiązać się, że w każdym głosowaniu będą głosować tak, jak partia Jarosława Gowina. - Silne państwo musi być jednocześnie państwem ograniczonym. Państwem pozostawiającym jak największą sferę wolności dla rodzin, stowarzyszeń czy samorządów. Nie chcemy państwa omnipotentnego - mówił dalej Gowin. - Opowiadamy się za przyjaznym rozdziałem państwa od Kościoła, bo kiedy my, politycy, mieszamy się w sprawy Kościoła, to traci na tym wspólnota chrześcijańska. Polityka jest domeną ludzi świeckich - zapewniał lider Porozumienia. Deklaracje nie całkiem zgodne z przekazem Prawa i Sprawiedliwości.

Ale też relacje Gowina z Jarosławem Kaczyńskim coraz bardziej się komplikują, tymczasem jak donosi Onet krążą plotki, że po ataku na prof. Maksymowicza szykowany jest atak na samego wicepremiera. Onet pisze także, że na kłótnie na poziomie partii koalicyjnych nakładają się spięcia w samym PiS-ie, a kilku posłów tego ugrupowania rozważa opuszczenie klubu parlamentarnego. Może chodzić nawet o 10 osób. Ponoć jedni czują się niespełnieni, inni uważają, że PiS doszedł do ściany, jeszcze inni, że nie ma przed nim przyszłości. Z „wątpiącymi” ma rozmawiać właśnie poseł Lech Kołakowski, który odszedł z Prawa i Sprawiedliwości po awanturze związanej z forsowaniem przez Nowogrodzką tzw. piątki dla zwierząt, której Kołakowski był przeciwnikiem.
- Rozmowy na temat utworzenie koła poselskiego się toczą. Nie ukrywam, że chodzi o posłów, którzy aktualnie są w PiS, ale nie tylko – mówił Onetowi Kołakowski.

Tak więc Prawo i Sprawiedliwość jest w trudnej sytuacji, tym bardziej, że przed obozem rządzącym ważne głosowania: nad unijnym Funduszem Odbudowy i kandydaturą na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Przypomnimy, że Solidarna Polska od wielu tygodni deklaruje, że nie zagłosuje za ratyfikacja Funduszu Odbudowy, rząd musi więc szukać sprzymierzeńców wśród opozycji. Tymczasem Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej powiedzia, jasno, że jeżeli nie zostaną uwzględnione poprawki Koalicji Obywatelskiej do Krajowego Planu Odbudowy, to ta nie poprze ratyfikacji ws. unijnego Funduszu Odbudowy.

- Nie można ślepo darować PiS miliardów złotych, które później zostaną władowane w upadające spółki Skarbu Państwa. Mamy przygotowane poprawki, które gwarantują bezpieczeństwo środków europejskich. Jeżeli one nie zostaną przyjęte, nie widzę możliwość głosowania w ciemno za ratyfikacją – mówił Budka. - Najpierw powinien być przedstawiony Krajowy Plan Odbudowy ze spełnieniem postulatów opozycji, a dopiero później ratyfikacja dodatkowych środków na ten plan. Nie na odwrót – dodał lider PO.
Szef koła Konfederacji Jakub Kulesza też postawił sprawę jasno i przekazał, że jego posłowie będą głosować przeciwko projektowi ustawy o ratyfikacji, bo „idzie za nim przekazanie kolejnych kompetencji, wbrew zasadzie pomocniczości, na rzecz Unii Europejskiej".

- Idą za tym kolejne unijne podatki, w tym podatek od plastiku, od śladu węglowego, podatek cyfrowy, od transakcji finansowych – mówił Kulesza.

Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z PSL, stwierdził, że jeśli nie będzie dyskusji na temat Krajowego Planu Odbudowy, to ludowcy za ratyfikacją nie zagłosują.

- Nie poprzemy czegoś, co zamiast być Funduszem Odbudowy, stanie się Funduszem Wyborczym PiS – oświadczył wicemarszałek Zgorzelski.

Cóż, rachunek jest prosty – Prawu i Sprawiedliwości zostaje Lewica, która mogłabym zagłosować za ratyfikacją Funduszy Odbudowy. Może dlatego PiS, nieoficjalnie oczywiście, zaproponował Lewicy układ, ustami Bartłomieja Wróblewskiego, który jest kandydatem PiS-u na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Będę rzecznikiem wszystkich obywateli, niezależnie od poglądów politycznych, religijnych czy światopoglądowych - zapewnia kandydat na RPO i poseł PiS Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z „Faktem”. – Chciałbym, żeby osoba wrażliwa społecznie, o poglądach lewicowych czy liberalnych, była moim zastępcą. Piotr Ikonowicz jest ikoną walki o prawa osób słabszych i doskonale wpisywałby się w taką funkcję. Natomiast nie wiem, czy jest tym zainteresowany. O konkretnych osobach będę jednak mówił dopiero po konsultacjach z wszystkimi siłami politycznymi w Senacie – dodał.

Sejm w czwartkowym głosowaniu wybrał już posła Wróblewskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Na wybór Sejmu musi jeszcze wyrazić zgodę Senat, w którym większość ma opozycja. O urząd ubiegały się trzy osoby: Bartłomiej Wróblewski, który był kandydatem PiS-u, Sławomir Patyra zgłoszony przez Koalicję Obywatelską i PSL oraz właśnie Piotr Ikonowicz popierany przez Lewicę, która po cichu liczyła na to, że Ikonowicza poprzez także Koalicji Obywatelska.

Tak więc Lewica mogłabym mieć zastępcę RPO, ale w zamian jej senatorowie musieliby zagłosować w Senacie za kandydaturą Wróblewskiego. Tyle tylko, że Wróblewski był jednym z posłów, który przyczynił się do zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce.

– To nie są poglądy polityczne, tylko konstytucyjne, wynikające z głębokiego przekonania do idei wolności i praw człowieka. Musimy szanować prawo do życia, ale musimy też szanować wolność sumienia, wolność słowa czy prawo własności. Jeśli odbierzemy jedne prawa czy będziemy je lekceważyć, to kto da nam gwarancję, że w przyszłości nasze wolności nie będą ograniczane przez kogoś innego – tłumaczył Wróblewski w rozmowie z „Faktem”. – Prawo do życia jest podstawowym prawem człowieka. Bez niego inne prawa – do własności czy wolności – nie mają znaczenia. W tej sytuacji należy harmonizować – zapewnić prawo do życia, jednocześnie w możliwie największym stopniu udzielić wsparcia matkom w trudnych ciążach, a przez całe życie osobom chorym i niepełnosprawnym – dodał.

Co by poseł Wróblewski nie mówił, Lewica ma twardy orzech do zgryzienia, bo najgłośniej krytykowała zaostrzenie prawa aborcyjnego.

PiS liczy także na to, że właśnie Lewica zagłosuje za ratyfikacją Funduszu Odbudowy, a to głosowanie kluczowe z punku widzenia obozu władzy. W ramach tego funduszu Polska ma otrzymać pomoc na ratowanie gospodarki po kryzysie związanym z pandemią. Na program pomocowy składa się 23,9 mld euro dotacji i 32,3 mld euro pożyczek. To ogromny zastrzyk pieniędzy, który mógłby bardzo pomóc ekipie rządzącej, nic więc dziwnego, że to kluczowe głosowanie dla rządu Mateusza Morawieckiego.

Okazuje się jednak, że nawet w tak kluczowych kwestiach Jarosław Kaczyński musi szukać sojuszników po drugiej stronie barykady, co świadczy o tym, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie ma już całkowitej kontroli nad koalicjantami.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl