1/7
Prawo i Sprawiedliwość, na czele którego stroi wygrało...
fot. fot. Adam Jankowski

Jarosław Kaczyński, Prezes Prawa i Sprawiedliwości

Prawo i Sprawiedliwość, na czele którego stroi wygrało wszystko, co się w tym roku dało wygrać: najpierw wybory europejskie, potem parlamentarne. Te pierwsze znacznie wyżej, niż oczekiwano. Wprawdzie Jarosław Kaczyński liczył, że wybory krajowe dadzą mu większość konstytucyjną, nie krył nawet rozczarowania.

„Jeśli przed nami kolejne cztery lata rządzenia, to czeka nas najpierw refleksja nad tym wszystkim, co się udało, o czym mówiliśmy, ale także nad tym, co się nie udawało i co spowodowało, że poważna część społeczeństwa jednak uznała, że nie należy nas popierać, mimo przecież zupełnie ewidentnych i oczywistych osiągnięć, (…) Jesteśmy formacją, która zasługuje na więcej, otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej” - powiedział szef PiS tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów.

Ale zwycięstwo, to zwycięstwo, tym bardziej, że PiS nie potrzebuje koalicjanta i może rządzić samodzielnie. Co więcej, to prezes Kaczyński był twarzą obydwu kampanii wyborczych, jeździł po kraju, wygłaszał przemówienia, rozdał Polakom pieniądze. Tym samym zaprzeczył wcześniej podnoszonym tezom, że nie przyciąga wyborców, którzy mu nie ufają, że najlepiej, jak go w kampanii nie ma. Prawo i Sprawiedliwość, któremu przewodzi wciąż może liczyć na wysokie poparcie Polaków i to mimo wielu kontrowersyjnych zmian, które wprowadza od ponad czterech lat i afer, które tę partię nie omijają.

Tylko w tym roku mieliśmy sprawę słynnych wież na Srebrnej, działki premiera Morawieckiego, czy historię Marian Banasia, szefa Najwyższej Izby Kontroli. Tak na marginesie, Banaś, to chyba największa przykra niespodzianka, która spotkała prezesa Kaczyńskiego w 2019 roku. Jak złośliwie podnosi opozycja, „to pierwszy, który urwał się z łańcucha i śmiał się sprzeciwić prezesowi”. Ale prawda jest taka, że chyba nikt wcześniej tak otwarcie nie powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu: „Nie”. Co by jednak nie mówić, prezes zdołał doprowadzić swoją partię do kolejnych wyborów i przejść przez nie zwycięsko. Ma społeczny mandat do tego, aby rządzić przez kolejne cztery lata. Czy to będzie łatwa kadencja? Na pewno nie, o czym mówią sami politycy Prawa i Sprawiedliwości, bo trzeba będzie sprostać spowolnieniu gospodarczemu i zobowiązaniom złożonym Polakom.

2/7
Podobnie jak Jarosław Kaczyński był twarzą kampanii w...
fot. fot. Adam Jankowski

Mateusz Morawiecki, Prezes Rady Ministrów

Podobnie jak Jarosław Kaczyński był twarzą kampanii w wyborach europejskich i parlamentarnych, wyborach wygranych. Podobnie, jak prezes PiS ogłaszał swoje „piątki”, czyli programy socjalne, które, zdaniem opozycji były formą przekupienia wyborców, a zdaniem partii rządzącej sposobem na poprawę standardu życia Polaków. Morawiecki, choć opozycja zarzucała mu notoryczne kłamstwa, za niektóre musiał zresztą przepraszać, okazał się jednak politykiem skutecznym. Prawo i Sprawiedliwość wygrało kolejne wybory.

Sam Morawiecki, został premierem nowego rządu, mimo iż byli tacy, którzy twierdzili, że nie dociągnie na tym stanowisku do końca pierwszej kadencji. Morawiecki rozwój kariery realizował w sposób komplementarny.

Były bankowiec wszedł bardzo mocno w świat polityki. Już w chwili prezentacji nowego rządu w listopadzie 2015 roku był największym zaskoczeniem pośród przedstawionych nominacji. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej, a także tuż po niej krążyły nieoficjalne informacje, że za sektory gospodarcze w rządzie będzie odpowiadał wysokiej klasy fachowiec, wcześniej nie utożsamiany z partią. W spekulacjach nazwisko Morawieckiego się przewijało, ale mimo to trudno było uwierzyć, by człowiek, który wtedy sprawował prestiżowe stanowisko prezesa BZ WBK, jednego z największych banków w kraju, zrezygnował z niego na rzecz pracy w rządzie. A jednak Morawiecki się zdecydował podjąć wyzwania. „Dostałem poważną propozycję, przyjąłem ją i zamierzam się z niej wywiązać. Jest to wyzwanie fascynujące, bo nasza gospodarka znajduje się obecnie na zakręcie dziejowym. Na paliwie, na którym jechaliśmy przez ostatnie 25 lat, daleko już nie pojedziemy” - mówił w wywiadzie dla „Polski”, miesiąc po ministerialnej nominacji.

16 listopada objął urzędy wicepremiera i ministra rozwoju w rządzie Beaty Szydło. 28 września 2016 został odwołany ze stanowisk rządowych i tego samego dnia powołany ponownie na urzędy wicepremiera i ministra rozwoju i finansów. Stanął też na czele Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Od czasu Leszka Balcerowicza z przełomu 1989/1990 żaden członek rządu nie miał takiej władzy nad gospodarką, jaką otrzymał Mateusz Morawiecki. Rok później zastąpił Beatę Szydło na stanowisku premiera. W gospodarce potrzebne było przyspieszenie i to właśnie Morawiecki miał być gwarantem nowej energii potrzebnej rządzącej partii, ważne było też ocieplenie wizerunku Polski za granicą: młody, wykształcony, znający języki obce Morawiecki mógł poprawić nasze relacje z sąsiadami. Czy tak się stało? Jego zwolennicy twierdzą, że tak, przeciwnicy mówią, że to jeden z najgorszych premierów wolnej Polski. Jakby nie było, po wygranych dwa miesiące temu wyborach, znowu stanął na czele rządu, Jego pozycja jest wciąż silna.

3/7
Nowy marszałek Senatu, o którym większość Polaków po raz...
fot. fot. Adam Jankowski

Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu

Nowy marszałek Senatu, o którym większość Polaków po raz pierwszy usłyszała, kiedy mówił dziennikarzom, jak to PiS próbował przeciągnąć go na swoją stronę, po tym, kiedy stracił większość w Senacie. Kilka dni później Grzegorz Schetyna oznajmił: „Będę rekomendował dzisiaj na posiedzeniu zarządu krajowego PO profesora Tomasza Grodzkiego, jako kandydata na marszałka Senatu. To wyjątkowa postać, osoba z wielką kwalifikacją polityczną, merytoryczną, medyczną, ale także moralną”.

Sam Grodzki stwierdził, że nominacja na funkcję marszałka Senatu to dla niego ogromny zaszczyt, ale i ogromne zobowiązanie. Z zawodu jest lekarzem, wysokiej klasy chirurgiem i profesorem nauk medycznych. W wyborach samorządowych w 2006, 2010 i 2014 z listy Platformy Obywatelskiej był wybierany na radnego szczecińskiej rady miejskiej. W 2014 kandydował do Parlamentu Europejskiego, ale mandatu nie zdobył. Rok później został jednak senatorem. We wrześniu 2019 Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła go kandydatem Koalicji Obywatelskiej na ministra zdrowia po ewentualnej wygranej w wyborach parlamentarnych. KO wybory jednak przegrała, ale Grodzki po raz kolejny zdobył mandat Senatora.

Grodzki zapytany, jakim chce być marszałkiem, odpowiedział, że „jak najlepszym”. „Uważam, że w Senacie jest olbrzymi potencjał intelektualny i chcę inspirować panie i panów senatorów do tego, abyśmy pokazali, że politykę w Polsce można uprawiać normalnie, przyzwoicie, w oparciu o merytoryczną debatę i mając z tyłu głowy jako główny wyznacznik dobro Polek i Polaków” - powiedział dziennikarzom.

Wygłosił dwa orędzia, jest obecny w studiach telewizyjnych i na łamach gazet, co niektórzy zaczęli nawet szeptać, że były świetnym kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich 2020 roku. Oczy Polaków skierowane są na niego, bo Senat, nazwany też przyczółkiem opozycji, może być w tej kadencji miejscem ciekawszych politycznych debat niż Sejm. Po przyjęciu przez parlament nowelizacji ustaw sądowych, zwanej też „ustawą kagańcową”, już zabrał głos. Ustawa została przyjęta, mimo sugestii wiceszefowej Komisji Europejskiej, Viery Jourovej, aby polskie władze skonsultowały z Komisją Wenecką Rady Europy ten projekt i wstrzymały jego procedowanie do czasu przeprowadzenia wszystkich niezbędnych konsultacji.

„W imieniu Senatu RP chciałbym zapewnić, że Senat należycie rozpatrzy wszelkie projekty aktów prawnych, które mogą zagrażać rządom prawa w Polsce i polskiemu sądownictwu” - napisał Grodzki w liście do Jourovej. Dalej zacytował Andrzeja Frycza Modrzewskiego: „Senat jest tym, który inne władze do szlachetnych uczynków pobudza, od niecnych odwodzi, a emocje studzi.” Cóż, może być ciekawie.

4/7
„To jest wielki sukces, wróciliśmy do Sejmu: przez cztery...
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski

Włodzimierz Czarzasty, Przewodniczący SLD

„To jest wielki sukces, wróciliśmy do Sejmu: przez cztery lata będziemy przygotowywali się do najlepszego rządzenia” - powiedział w październiku po ogłoszeniu wyników badania exit poll Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty. Podczas wieczoru wyborczego stał obok lidera Wiosny Roberta Biedronia i lidera Lewicy Razem Adriana Zandberga, i rzucił: „Ty nie miałeś nic, on nie miał nic, ja nie miałem nic - razem wróciliśmy do Sejmu”.

To prawda, Włodzimierz Czarzasty dopiął swego i odniósł niepodważalny sukces. „Obiecaliśmy swoim partiom, obiecaliśmy lewicy, że wrócimy do Sejmu. To jest wielki sukces. Będziemy mogli przedstawiać swój program. Będziemy mogli bronić konstytucji, którą Polsce dała polska lewica. Będziemy mogli mówić o Europie i Unii Europejskiej, do której polska lewica Polskę wprowadziła. Bądźcie z tego dumni” - mówił.

Wcześniej, bo w lipcu, po ostatecznym fiasku negocjacji opozycji, dotyczących startu z jednej wspólnej listy, partie lewicowe porozumiały się ze sobą. Czarzasty spotkał się z Robertem Biedroniem i Adrianem Zandbergiem. I doszli do porozumienia. Rozmowy toczyli zresztą w jednej z warszawskich restauracji, z której wyszli w szampańskich humorach.

Kim jest Włodzimierz Czarzasty? Polska usłyszała o nim w 2003 roku, gdy wybuchła afera Rywina. Czarzasty, wtedy członek KRRiT, miał należeć do „grupy trzymającej władzę”, a ta miała przez Lwa Rywina żądać od Agory łapówki w zamian za zmiany w prawie medialnym pozwalające na zakup telewizji. Ani komisja śledcza ani prokuratura nie udowodniły spisku. Na dwa lata więzienia skazano za to Lwa Rywina. To był początek upadku SLD, a na pewno koniec jego rządów. W kolejnych wyborach Sojusz uzyskiwał coraz mniejsze poparcie, w do 2015 roku stracił miejsce w Sejmie.

W 2012 roku Czarzasty został przewodniczącym wojewódzkich struktur SLD na Mazowszu. POtem wystartował w wyborach na przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W II turze, pokonał Jerzego Wenderlicha. Kilka dni temu Sojusz połączył się z Wiosną Roberta Biedronka. „Przyjęty został statut, który dzieli władze między SLD i Wiosnę, na poziomie kraju i województw będzie dwóch przewodniczących. W związku z tym kończy się powoli rozdział pod tytułem SLD” - oświadczył lider Sojuszu Włodzimierz Czarzasty.

Prywatnie Czarzasty związany jest z branżą wydawniczą, zwykł zresztą mawiać: „Ludzie, którzy czytają książki rządzą tymi, którzy oglądają telewizję”. I pewnie sporo w tym racji. Sam Czarzasty zalicza się do grona polityków czytających: chętnie, dużo, z zacięciem. Ma ponoć nawyk czytania.

Niektórzy mówią, że ma także, jak Jarosław Kaczyński, gen przetrwania. Jedna z gazet zatytułowała wywiad z Czarzastym: „Bogowie umierają. Czarzasty trwa”.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Najlepiej wyceniani piłkarze Ekstraklasy. Numerem jeden przyszła gwiazda Tottenhamu

Najlepiej wyceniani piłkarze Ekstraklasy. Numerem jeden przyszła gwiazda Tottenhamu

Śmiertelny wypadek na DK 74. Zginął kierowca hyundaia

Śmiertelny wypadek na DK 74. Zginął kierowca hyundaia

Czy te święta będą spokojne, czy burzliwe? Sprawdź swój horoskop na Wielkanoc

Czy te święta będą spokojne, czy burzliwe? Sprawdź swój horoskop na Wielkanoc

Zobacz również

Świątek wykorzystana (świadomie?) do promocji nowego filmu z Zendayą w głównej roli

Świątek wykorzystana (świadomie?) do promocji nowego filmu z Zendayą w głównej roli

Youtuberka krytykuje markę odzieżową. Firma straszy pozwem, a potem... przeprasza

Youtuberka krytykuje markę odzieżową. Firma straszy pozwem, a potem... przeprasza