Cała Polska kibicowała Aleksandrowi Dobie podczas jego półrocznej przygody, gdy to samotnie przepływał kajakiem Atlantyk. Któż nie pamięta radosnego kudłacza, istnego Robinsona, wówczas 67-letniego emerytowanego inżyniera mechanika z Polic, który podpływając do amerykańskiej ziemi, śpiewał znaną z przedwojennej komedii piosenkę "Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal", a potem łez radości witających go ludzi. Pan Olo był pierwszym samotnym podróżnikiem, któremu udało się przepłynąć Atlantyk, a wyczyn ma tym większą wartość, że kajakarz nie ma już dwudziestu lat.
- Oficjalnie i uroczyście wobec tłumów ludzi po raz pierwszy od wypłynięcia z Bermudów postawiłem stopę na ziemi kontynentu Ameryki Północnej w New Smyrna Beach o godzinie 20.18 UTC (16.18 czas miejscowy), kończąc w tym momencie Drugą Transatlantycką Wyprawę Kajakową - tak upamiętnił fakt dopłynięcia 19 kwietnia 2014 do New Smyrna Beach na Florydzie.
Kajakiem przez Atlantyk
Wyprawa, która przyniosła Polakowi mnóstwo satysfakcji i splendoru, czego uwieńczeniem był otrzymany tytuł Podróżnika Roku 2015 amerykańskiej edycji National Geographic, wystartowała z Lizbony w październiku 2013 roku.
Pokonanie pierwszego etapu Lizbona - Bermudy zajęło Aleksandrowi Dobie 141 dób, 19 godzin i 55 minut, a przebył w tym czasie trasę 4500 mil morskich. Niekorzystne wiatry na zachodnim Atlantyku zatrzymały kajak na ponad 40 dni na Bermudach. Drugi etap ,,Spirit of Bermuda" - New Smyrna Beach, uszkodzonym kajakiem, pokonał w 25 dób, 3 godziny i 43 minuty.
Druga Transatlantycka Wyprawa Kajakowa trwała w sumie 167 dni i nocy spędzonych na czasem spokojnym, a innym razem rozszalałym oceanie. Warto dodać, że trzy lata wcześniej pan Olo przepłynął Atlantyk tym samym kajakiem w węższym miejscu w 99 dni - z Dakaru do Brazylii, a przed wyprawami trenował nie tylko wiosłując, ale i... śpiąc zimą na balkonie w kajaku.
Dokonań ma na swym koncie więcej: opłynął kajakiem Bałtyk i Bajkał, a także jako pierwszy polskie wybrzeże z Polic do Elbląga oraz Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Jako pierwszy kajakarz przepłynął całą Wisłę. W 1989 roku pływał kajakiem przez 108 dni i to na nowych trasach.
Ten nieoficjalny rekord Polski jest aktualny do dziś. W 2000 roku w ciągu 101 dni przebył samotnie trasę 5369 kilometrów podczas wyprawy "Kajakiem za Koło Podbiegunowe Północne z Polic do Narwiku". Aleksander Doba został złotym, srebrnym i brązowym medalistą Otwartych Akademickich Mistrzostw Polski w kajakarstwie górskim, a 19 marca 2015 roku honorowym obywatelem Swarzędza - miasta swojego dzieciństwa.
Nagród i wyróżnień zdobył już kilkanaście, w tym Nagrodę Kolos 2000: wyróżnienie w kategorii Wyczyn Roku za rejs "Kajakiem z Polic do Narwiku" i Kolos 2009 za samotne opłynięcie kajakiem jeziora Bajkał. Został laureatem nagrody Złote Stopy 2010, przyznawanej przez internautów za największe osiągnięcia podróżnicze roku, w kategorii Woda.
Trafiła też do jego rąk Nagroda Super Kolos 2011 za całokształt osiągnięć kajakarskich i konsekwentne dążenie do realizacji coraz bardziej ambitnych celów eksploracyjnych oraz ,,Szczupak 2011" za spełnianie śmiałych marzeń. W posiadaniu pana Ola jest też Dyplom Kapitana Żeglugi Wielkiej Honoris Causa nr 6.
Sportowiec doskonały
Podróżnik Roku 2015 National Geographic, na którego głosowali internauci z całego świata (dumny jest szczególnie z głosów, które dotarły ze Spitzbergenu), turystykę kajakową uprawia od 30 lat i podczas tych trzech dekad w sumie przepłynął 94 tys. km.
Kajakarstwo to jednak nie- jedyna aktywność sportowa seniora z Polic. Uczestniczy w rajdach rowerowych i rejsach żeglarskich, lubi piesze wędrówki. Przyjemność sprawia mu już samo podróżowanie i docieranie do różnych miejsc na wszelakie sposoby.
Mało tego: na szybowcach wylatał 250 godzin i uzyskał drugą klasę wyszkolenia szybowcowego, zdobywając srebrną odznakę szybowcową z jednym diamentem, a trzecią klasę skoczka spadochronowego po wykonaniu 14 skoków. Zdobył złotą odznakę turystyki kolarskiej. Swoją pasją zaraził rodzinę i są efekty. W 2003 roku zdobył tytuł Drużynowego Akademickiego Mistrza Polski w Kajakarstwie Górskim wraz z dwoma synami Czesławem (2. miejsce) i Bartłomiejem (4. miejsce).
Talentów mistrzowi kajakarstwa nie brakuje - w 2012 roku napisał książkę "Olo na Atlantyku", a jego gawędziarskich umiejętności nie mogą się nachwalić uczestnicy różnych podróżniczych spotkań.
Pana Ola niesie w świat, jednak, gdy jest na miejscu, nie uchyla się od pomocy żonie na działce, gdzie również uczestniczy w zabawach wnuczek - Agatki i Oli. Żartuje, że czuje się wówczas prawie ich równolatkiem. Żona Gabriela początkowo walczyła z podróżniczymi zapędami męża, które odbierały go rodzinie na długie tygodnie. W końcu ustąpiła, zwłaszcza że zawsze obiecywał, że wróci szczęśliwie, i wracał. Podczas ostatniej podróży miała zresztą szczegółowy wgląd w przebieg wyprawy, gdyż co 10 minut dochodził do niej sygnał z satelity. Poza tym ufa zapewnieniom męża, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik.
Nowe plany podróżnika
Aleksander Doba do każdej wyprawy, nawet tygodniowego pobytu z żoną w Paryżu, przygotowuje się wzorowo. Powiada, że do podróży podchodzi twórczo - w sensie koncepcyjnym i analitycznym. Jednak samotne kilka miesięcy spędzone na kajaku, na Atlantyku, to nie to samo, co urlop w wielkim mieście.
Na oceanie nie ma sklepu, więc przed wyruszeniem w drogę trzeba było pamiętać o wszystkim. Umiejętność planowania w przypadku pana Ola sprawdziła się. Pomocna też była wiara, że się uda. Tym bardziej, że zmagania z naturą i napotykane po drodze przeszkody mogłyby niejednego załamać. Na przykład został napadnięty i obrabowany w czerwcu 2011 roku, podczas spływu kajakiem z Peru do Brazylii.
- Nic nie jest w stanie odwieść mnie od zamiaru podróżowania - co rusz deklaruje dziennikarzom oraz uczestnikom spotkań, podczas których, jako ambasador ogólnopolskiej kampanii Senior-WIGOR, promuje aktywność możliwą w każdym wieku.
Nie odwiodą więc pana Ola również niebezpieczeństwa, o jakie się otarł podczas swej ubiegłorocznej atlantyckiej przygody. A podróż ta upłynęła pod znakiem ośmiu sztormów, z których najdłuższy trwał trzy doby, a fale sięgały 9 metrów. Pojawił się też 3,5-metrowy rekin, ale to sztormy bardziej się dały we znaki. Podczas nich podróżnik spał - nie więcej niż 6 godzin na dobę - przy uchylonym włazie, a na głowę lała mu się woda. Zdarzyła się też 47-dniowa przerwa w łączności, a także spotkanie z wielorybem długości około 20 metrów, gdy kajak mierzył zaledwie 7. Na szczęście wieloryb nie zdecydował się na bliższą znajomość z dzielnym Polakiem.
W tej sytuacji Aleksander Doba ma sposobność planować kolejne wodne eskapady. W maju 2016 roku chciałby wyruszyć z Nowego Jorku rzeką Hudson w kierunku Azorów, by koło września dotrzeć do brzegów Europy. Licznik bije, ale pan Olo nie zamierza dawać sobie forów. Wręcz odwrotnie, z podróży na podróż podnosi sobie poprzeczkę.
Program Senior-WIGOR
adresowany jest do osób niepracujących w wieku 60+. W dziennym domu Senior-WIGOR, od poniedziałku do piątku, seniorzy będą mogli spędzić co najmniej osiem godzin dziennie. Znajdzie się w nim pomieszczenie m.in. do wspólnych spotkań, gotowania, ćwiczeń i relaksu, zapewniony będzie ciepły posiłek. Jeden pracownik będzie miał pod opieką maksymalnie 15 seniorów. Dodatkowo zatrudniony będzie fizjoterapeuta, pielęgniarka, ratownik medyczny, psychoterapeuta lub dietetyk.
Dom Senior-WIGOR będzie mógł powstać we współpracy z innymi instytucjami i organizacjami. Na program przeznaczone zostało 370 mln zł, z tego 30 mln zł w 2015 r. Jednostka samorządu terytorialnego będzie mogła uzyskać jednorazowe wsparcie finansowe na utworzenie placówki do 80 proc. całkowitych kosztów, ale nie więcej niż 250 tys. zł. Z budżetu państwa zostanie też sfinansowana 1/3 kosztów utrzymania seniora w domu dziennym, ale nie więcej niż 200 zł miesięcznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?