Podłożył ogień w wieżowcu, by zemścić się na rodzinie byłej małżonki

Artur Drożdżak
Mariusz P. podłożył ogień na 13 piętrze wieżowca, żeby zemścić się na rodzinie byłej żony
Mariusz P. podłożył ogień na 13 piętrze wieżowca, żeby zemścić się na rodzinie byłej żony Artur Drożdżak
Janina jak w każdą niedzielę ubrała się przed 7 rano, aby pójść do kościoła i pomodlić się do Najświętszej Panienki. Nagle poczuła zapach spalenizny, płomienie dostawały się już do środka mieszkania. Obudziła domowników i zmusiła do ucieczki. Wiedziała, czym grozi pożar na 13 piętrze wieżowca. Tak oto wiara uratowała życie jej rodzinie.

Mariusz pierwszy raz zobaczył Paulinę u swojego kuzyna w Stanach Zjednoczonych. Strzała Amora trafiła go prosto w serce. Nie krył przed rodziną i dziewczyną, że tylko z nią chce związać się do końca życia. Wzięli zwyczajowy ślub cygański. Młoda para przeniosła się najpierw do Krakowa, a następnie do Niemiec.

Szybkie rozstanie i kolejny romski ślub

Ze złożonych deklaracji o wielkiej miłości, nierozerwalnym związku i wspólnym życiu aż do śmierci niewiele zostało po dwóch, trzech latach. Mariusz stopniowo zaczął pokazywać swoją prawdziwą twarz. Przestał dbać o Paulinę, robił awantury z byle powodu, głodził, nadużywał alkoholu i zaczął się pokazywać na dyskotekach z innymi kobietami. W końcu odszedł bez pożegnania.

W zwyczaju romskim oznaczało to rozwód i otwierało drogę, by pozostawiona małżonka mogła się związać z innym partnerem.

Ładna, miła, dobra 19-latka szybko znalazła nowego wybranka. Wzięła kolejny ślub zgodny z romską tradycją. Jej ojciec Witold był królem cygańskim i prezesem Europejskiego Stowarzyszenia Romów. Mogła więc przebierać w kandydatach do ręki.

Mariusz niby odszedł, ale z oddali śledził losy byłej żony. Kiedy dowiedział się o jej nowym mężu, zaczęła narastać w nim chęć zemsty. Za głównego winowajcę uznał ojca Pauliny - Witolda Ł. Ustalił gdzie mieszka z córką i resztą rodziną. Postanowił podłożyć ogień pod drzwi ich mieszkania na 13 piętrze bloku w miejscowości koło Kolonii w Niemczech.

Bez znaczenia było dla niego to, że w środku żyło sześć osób, w tym małe dzieci. Zaślepiony żądzą zemsty nie rozmyślał o konsekwencjach swojego działania.

Przyjdzie, zabije i uwędzi ich wszystkich

Mariusz wcześniej rozpoczął przygotowania, aby zrealizować zbrodniczy plan. Zadzwonił do Tatiany S., przyjaciółki Pauliny i spytał czy to prawda, że była żona ma już nowego męża. Tatiana potwierdziła. Mieszkała w tym samym bloku, co Paulina, więc orientowała się, jakie zmiany zaszły w jej życiu osobistym.

Mariusz wysyłał czytelne sygnały, że ma złe zamiary. Tydzień przed podłożeniem ognia zjawił się u Tatiany i zasugerował, że powinna opuścić swoje mieszkanie, „bo coś się zdarzy”. W dniu tragedii zadzwonił do niej nawet dwa razy, ale odłożył słuchawkę - jakby się upewniając, czy posłuchała jego rady.

Zatelefonował również do Janiny B., matki Pauliny, i rzucił tylko przez telefon, że „przyjdzie, zabije i uwędzi ich wszystkich”. Potem jeszcze dodał, że „wysadzi blok”.

Ogień i dym na korytarzu, czyli o włos od tragedii

Feralnego dnia dozorca bloku Antonius P. dostrzegł nad ranem Mariusza i jego wspólnika. Nie mieli klucza do windy, więc ich wpuścił i podwiózł na 13 i 14 piętro. Kiedy się oddalił, rozlali benzynę na wykładzinie na korytarzu, zwłaszcza koło drzwi do mieszkania rodziny Pauliny. Na tej 13 kondygnacji było w sumie 10 lokali, a w środku nieświadomi niczego ludzie.

Mariusz podłożył ogień i szybko zniknął ze wspólnikiem. Nie dbał o to, że pożar mógł odciąć drogę ucieczki mieszkańcom z 10 wyższych pięter.

Wybierająca się do kościoła Janina B. pierwsza dostrzegła dym i płomienie. Krzykiem obudziła pozostałych domowników i porwała na ręce 5-letnią Chanel. Na korytarzu poślizgnęła się na dziwnej palącej się substancji. Upadła z dzieckiem w płomienie. W desperacji skoczyła do windy. Wiedziała, że biegnie za nią mąż Witold i pozostali domownicy. Słyszała już sygnały karetek i straży pożarnej. Godzinę później była w sali operacyjnej. Lekarze stwierdzili, że ma poparzone 22 procent ciała. Cudem uniknęła śmierci.

Obrażenia odnieśli też pozostali członkowie jej rodziny. Pauliny tamtego dnia nie było w mieszkaniu.

Dozorca Antonius P. zauważył włączoną wentylację na tablicy kontrolnej. To mogło świadczyć o pojawieniu się ognia. Pojechał windą na 13 piętro i użył gaśnicy, ale płomienie już mocno szalały, a dym utrudniał ewakuację mieszkańców. Na szczęście strażakom udało się opanować pożar.

Podejrzewali skinów, a to byli Romowie

Tego dnia wczesnym popołudniem Mariusz zadzwonił do Tatiany S. Zwymyślała go, że podłożył ogień w bloku. Nie zaprzeczył i rzucił tylko: „ci ludzie zabrali mi żonę”.

Zniknął z Niemiec i ukrył się w Polsce. Minęło osiem długich lat, zanim udało się go zatrzymać w Krakowie. Prowadził tutaj obwoźny handel dywanami i nie wchodził w konflikty z prawem. Przez sąsiadów był postrzegany jako osoba uczynna i spokojna. Kiedy go zatrzymano, podał się za swojego brata i twierdził, że nazywa się Zorro P.

- Nigdy nie byłem na terenie Niemiec, nikogo i niczego nie podpaliłem - opowiadał.

Śledczy w Krakowie mieli jednak inne informacje. Trafił do aresztu z zarzutem usiłowania zabójstwa. Podczas kolejnego przesłuchania był bardziej rozmowny i skarżył się, że to były teść Witold Ł. zabrał mu żonę i oddał innemu, chociaż Paulina jego kochała. Musiała jednak słuchać ojca.

Oskarżony Mariusz P. popełnił swój czyn przestępczy na terenie Niemiec, bo chciał dokonać zemsty

Mówił też, że z tego, co słyszał wynika, iż romskie środowisko o podpalenie najpierw podejrzewało skinów. Dopiero po latach okazało się, że to jednak była robota Romów. Sami się do tego przyznali i stanęli przed sądem romskim.

Najpierw sąd romski, a potem karny

- Zostali „wyrzuceni od Cyganów” i musieli płacić kary finansowe - wyjaśniał. Na ten tradycyjny sąd romski, rodzaj międzynarodowego trybunału, przyjechać wtedy mieli do Niemiec królowie cygańscy z całej Europy.

Sąd Okręgowy w Krakowie nie miał wątpliwości, że to Mariusz P. usiłował zabić romską rodzinę. Miał motyw, ponieważ kierował się chęcią zemsty. W dniu tragedii zadzwonił do Tatiany S., jakby się upewniał czy wyprowadziła się z bloku. Na 95 proc. na nagraniu wideo z monitoringu rozpoznał go dozorca. W trakcie procesu do krakowskiego sądu trafiły poświadczone notarialnie pisma poparzonych osób, które zawierały sugestię, że to jednak nie Mariusz P. był podpalaczem. Okazało się jednak, że dokumenty zostały sfałszowane i wskazani w nich ludzie nigdy nie podpisywali takich oświadczeń.

Sąd karny nie uwierzył też, aby odbył się tradycyjny romski sąd nad rzekomymi trzema sprawcami podpalenia. Każdy świadek podawał różne daty, kiedy miało to się stać i odmiennie przedstawiał konsekwencje. Jedni mówili, że „podpalacze” zostali ukarani banicją ze wspólnoty na 3 lata i zobowiązani do zapłaty 25 tys. marek. Inni, że banicja miała trwać 7 lat i grzywna wynieść 70 tys. marek. Witold Ł. najpierw mówił, że był na sądzie romskim, a potem zaprzeczał.

Były teść bronił podpalacza, ale sąd i tak go skazał

Sąd Okręgowy w Krakowie, po poszlakowym procesie, skazał Mariusza P. na pięć lat więzienia. Za istotną dla sprawy uznano postawę Witolda Ł., ojca Pauliny, który wybaczył oskarżonemu i dążył do jego uniewinnienia. Dlatego wskazywał na trzech innych sprawców, rzekomo ukaranych przez środowisko romskie. Paulina na stałe przeniosła się do USA i tam założyła nową rodzinę. Wyrok na Mariusza P. jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Podłożył ogień w wieżowcu, by zemścić się na rodzinie byłej małżonki - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl