Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod wpływem alkoholu spowodowali wypadki. Teraz za kratami uczą się żyć na trzeźwo

Szymon Zięba
Grzegorz Mehring / Archiwum Polskapresse
Wsiadają za kółko, bo po małym piwie za kierownicą wciąż czują się pewni. Uświadamiają sobie, że alkohol przytłumił ich refleks i przytępił zmysły dopiero wtedy, gdy dojdzie do dramatu.

W zakładach karnych i aresztach śledczych podległych Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej w Gdańsku przebywają 603 osoby, które trafiły za kraty, bo na bani wsiadły za kółko. 36 osadzonych jadąc na podwójnym gazie spowodowało wypadek. 28 więźniów wsiadło w stanie wskazującym i zabiło lub ciężko zraniło człowieka. Rolą terapeutów, których spotykają za kratami, jest uświadomienie im, że nawet najmniejsza ilość alkoholu za kierownicą jest zgubna. Wielu dopiero wówczas odkrywa, że wpadło w sidła nałogu.

- Po raz kolejny opinia publiczna słyszy o pijanych kierowcach, o tragicznych wypadkach z ich udziałem. Część z nich trafi do więzienia. Izolacja dla niektórych z nich to najwyższy czas, aby rozpoznać problem i przemyśleć nieodpowiedzialne zachowania - mówi mjr Robert Witkowski, rzecznik gdańskiej Służby Więziennej.

Piraci drogowi - skazańcy za kratami mają czas na refleksję. Pracownicy więzienni podkreślają: uświadamiają sobie wówczas, że tak naprawdę mają problem.

- Bo jeśli ktoś jest kilkakrotnie skazywany za jazdę po alkoholu, to znaczy, że traci kontrolę nad sobą i swoim życiem, prawdopodobnie ma problem z piciem. Jest możliwe, że uzależnił się od alkoholu lub jest tego bliski - precyzuje mjr Witkowski.
Więzienni wychowawcy i psychologowie nie kryją: praca z takimi osobami nie zawsze jest łatwa. Zaangażowani w terapię podkreślają, że charakterystyczne dla uzależnionych od alkoholu więźniów jest to, że starają się często pomniejszać swój problem. Szukają usprawiedliwień, nawet najbardziej niesamowitych. - Nie chcą go dostrzec, nazwać po imieniu, mimo że właśnie są w więzieniu za to, że dwa, trzy czy cztery razy popełniali przestępstwa pod wpływem alkoholu i byli za to sądzeni - podkreśla Witkowski.

Gdy za kraty trafi skazany, który prawo złamał na rauszu, praktycznie zawsze kierowany jest na konsultację psychologiczną, gdzie stawiana jest diagnoza. Następnym krokiem - jak mówi mjr Witkowski - jeśli jest to wskazane i możliwe - jest zgłoszenie do oddziału terapeutycznego dla uzależnionych lub do udziału w specjalnych zajęciach o charakterze edukacyjno-korekcyjnym.
- Tego typu programy realizuje od kilku lat większość więzień w okręgu gdańskim: ZK Malbork, ZK Sztum, ZK Kwidzyn, ZK Gdańsk Przeróbka, AŚ Starogard Gdański, AŚ Gdańsk. Odbywają się one cyklicznie, w zależności od potrzeb. W spotkaniach bierze udział jednorazowo od 10 do 15 osadzonych - tłumaczy Robert Witkowski.

Pod okiem ekspertów także ci skazani za jazdę na podwójnym gazie uświadamiają sobie swoje nieodpowiedzialne zachowanie. I tak terapeuci, np. za pomocą specjalnych okularów - alkogogli, demonstrują wpływ promili na zmysły i postrzeganie. Ważnym etapem uświadamiania jest również podkreślenie zjawiska tzw. zgubnego kaca. By - jak wyjaśniają eksperci - kilka godzin snu, prysznic i śniadanie po wcześniej spożytym alkoholu przestały być złudną wymówką, że bezpiecznie można wsiąść za kierownicę.
- Uświadamiamy także, że pijany kierowca jest potencjalnym zabójcą, że jego ofiarą padają również rodziny osób codziennie potrącanych na polskich drogach - podkreślają psychologowie.

Na oddział terapeutyczny trafiają skazani, którym postawiono diagnozę: uzależnienie.

- Nie jest łatwo człowiekowi uzależnionemu zidentyfikować się z rzeczywistym jego problemem. Dlatego, że taka jest natura uzależnienia, takie są psychologiczne mechanizmy uzależnienia - mówią terapeuci. - Nie jesteśmy zdziwieni, gdy na oddział przyjeżdża skazany i - mając trzy wyroki za prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu, kolejny wyrok za bicie po pijanemu żony i dzieci, bez możliwości zamieszkania razem z nimi, bez stałego zatrudnienia od kilkunastu lat - mówi: "ja nie mam żadnego alkoholowego problemu", "ja nie potrzebuję terapii", "jestem tutaj przez kuratora i dzielnicowego".

Nie jesteśmy zdziwieni, bo wiemy, że narkoman czy alkoholik zaprzecza oczywistym faktom, obwinia innych za różne sytuacje i własne życiowe niepowodzenia, minimalizuje ogromne przecież szkody zdrowotne, prawne, rodzinne, finansowe, zawodowe, przekonując przede wszystkim siebie, że nie jest aż tak źle. Broni się. Przed prawdą o sobie samym się broni. Dlatego dużo czasu mija, zanim skonfrontuje się z tą prawdą o sobie, zacznie być uczciwy i szczery wobec samego siebie i powie: tak, jestem uzależniony od alkoholu i potrzebuję pomocy innych osób, żeby zmienić swoje życie.

Major Witkowski mówi wprost: - Terapia to trudny proces, który dla wielu z nich w więzieniu dopiero się zaczyna. Motywujemy ich do tego, aby po wyjściu na wolność kontynuowali ten proces, dalej lecząc się w grupach terapeutycznych. I leczą się. Wiemy o tym między innymi od terapeutów z ośrodków na wolności. Układają, poprawiają sobie życie. Skorzystali z szansy, jaką dostali w więzieniu.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki