Pod Słońcem Pokoju. Wolnomularze w Sopocie. Przedwojennych masonów poznamy dzięki wystawie w Muzeum Sopotu

Gabriela Pewińska
Laska z polakierowanego na czarno drewna z uchwytem kościanym w postaci dwustronnej maski zwieńczonej miniaturową głową i miniaturową czaszką
Laska z polakierowanego na czarno drewna z uchwytem kościanym w postaci dwustronnej maski zwieńczonej miniaturową głową i miniaturową czaszką Muzeum Sopotu
Mieszkańcy często nas informują, że ich dom ma jakąś zagadkową ornamentykę, wyrzeźbioną na stolarce sowę albo ul. A to właśnie jedne z popularnych symboli masońskich - mówi Karolina Babicz, dyrektor Muzeum Sopotu, współtwórca wystawy „Pod Słońcem Pokoju. Wolnomularze w Sopocie”.

Kto należał przed wojną do sopockiej masonerii?

Najbardziej znany to z pewnością Paul Puchmüller, architekt miejski, jak mówi się o nim, człowiek, który przemienił Sopot w miasto. Wśród sopockich masonów byli i inni architekci: Walter Schulz, Heinrich Dunkel, Adolf Bielefeldt. Ale też niektórzy burmistrzowie, np. Max Woldman, naczelnik poczty, lekarze: dentysta Carl Kniewel czy Max Gumz, kupcy, księgarze...

Cały Sopot?

Przekrój mieszkańców. Sporządziłyśmy listę sopockich masonów na podstawie ksiąg lóż znajdujących się obecnie w archiwum w Szczecinie. Przygotowując tę wystawę, miałyśmy nawet pomysł, by zrobić mapę z miejscami, gdzie sopoccy wolnomularze mieszkali. Ale punktów byłoby tak dużo, że mapa stałaby się nieczytelna. Na planie zostaną zatem zaznaczone cztery lokalizacje, w których się spotykali. Od inspektora owczarni, przez rentierów, po kupców, nauczycieli muzyki i pastorów - udało nam się ustalić ponad trzysta nazwisk.

Sporo.

Próby, nieudane, zorganizowania w Sopocie loży podjęto już pod koniec XIX w. Na początku następnego stulecia, w 1904 roku, dzięki staraniom członka loży Jedność, nauczyciela Hermanna Daussa utworzono Wolne Zrzeszenie Wolnomularzy w Sopocie, które do 1918 roku obejmowało braci wszystkich rytów i nie podlegało żadnej loży, a jego celem była wymiana poglądów i działalność dobroczynna. Spotkania odbywały się w Domu Zdrojowym. Rozwój ruchu masońskiego w kurorcie został zatrzymany przez I wojnę światową.

Ryty, czyli co?

Każdy z rytów ma osobny obrządek, sposób funkcjonowania prac lożowych. Upraszczając, można powiedzieć, że podstawowe stopnie wtajemniczenia, czyli uczeń, czeladnik i mistrz, są uniwersalne dla wszystkich rytów. Różne ryty inaczej określają kolejne, wyższe stopnie wtajemniczenia i np. w Rycie Szkockim Dawnym i Uznanym tych stopni jest łącznie 33. Oprócz Rytu Szkockiego są między innymi jeszcze: Ryt Francuski Nowoczesny lub Ryt Memphis-Misraim.

Ślady bytności dawnych sopockich wolnomularzy widać w mieście?

Mieszkańcy często nas informują, że ich dom ma jakąś zagadkową ornamentykę, wyrzeźbioną na stolarce sowę albo ul. A to właśnie jedne z popularnych symboli masońskich. Jak już wspomniałam, wielu architektów było masonami, więc by zinterpretować ornament, najlepiej sprawdzić, kto dom projektował. Przy okazji prac nad wystawą okazało się, że Ernst August Claaszen - pierwszy właściciel willi, w której znajduje się Muzeum Sopotu, jak i Walter Schulz - architekt, który zaprojektował budynek, byli wolnomularzami. Stąd w stolarce na parterze symboliczne ornamenty. Tylko dawny dom Puchmüllera na ul. Dębowej ma na elewacji te najsłynniejsze znaki, czyli cyrkiel i węgielnicę.

Do wolnomularzy należała też słynna willa Bergera.

Ale na elewacji dekoracji masońskich nie ma. Dom zmieniał właścicieli kilka razy. Należał choćby do Paula Resslera, członka gdańskiej loży Eugenia pod Ukoronowanym Lwem. Ressler sprzedał willę Karlowi Kette, który prawdopodobnie też był masonem.

Przypadek?

Teorii spiskowych brak, panowie po prostu się znali. Oficjalna siedziba lóż sopockich mieściła się tam, gdzie dziś znajduje się akademik na Armii Krajowej. Na te spotkania wynajmowano też różne inne przestrzenie, choćby wspomniany Dom Zdrojowy. W styczniu 1918 roku kilkunastoosobowe grono wolnomularzy zawiązało w Sopocie lożę świętojańską Pod Słońcem Pokoju pod obediencją Wielkiej Loży Krajowej Wolnomularstwa Niemieckiego. Mistrzem loży został dentysta Karl Kniewel. 11 maja 1918 roku o godzinie 17 odbyło się wniesienie światła do świątyni, formalnie uznane za dzień powstania loży. Na inaugurację zaproszono braci z innych lóż z obszaru Niemiec, którym przyznano tytuły honorowych członków loży.

Zachowały się pamiątki z tamtego czasu?

Niestety, nic. Choć nowo otwarta loża otrzymała wiele podarunków, wśród nich liczne przedmioty rytualne, krzesła, naczynie na datki, świeczniki. Była też Biblia i około 10 tysięcy marek w darach od poszczególnych lóż i braci. Z tej okazji mistrz Kniewel, który specjalizował się w pracach złotniczych, obdarował lożę własnoręcznie wykonaną niebieską sakiewką do zbierania datków, połączoną z uchwytem od pacy murarskiej. Po zakończeniu uroczystości, w których uczestniczyło 210 braci, odbyła się loża stołowa z udziałem ponad 190 osób. Na pierwszej liście członków odnotowano 60 osób, w tym 26 braci zwyczajnych oraz licznych braci honorowych, stale odwiedzających i braci służebnych. Wśród nich przeważali sopoccy kupcy, urzędnicy i przedstawiciele wolnych zawodów, zazwyczaj w wieku od 40 lat wzwyż. W ciągu roku przyjęto około 20 nowych braci. Rozwój urbanistyczny kurortu i intensywne prace loży sprzyjały jej powiększeniu - w połowie lat 20. liczba członków wyniosła prawie 120 braci. W kolejnych latach odnotowano stopniowy regres. Na ostatniej zachowanej liście z lat 1932-1933 pojawiły się nazwiska 80 braci.

Mówi się, że wolnomularze zawsze mieli znaczący wpływ na miasto, na państwo. Tak było też z sopockimi masonami?

Niewiele zachowało się dokumentów. Udało nam się dotrzeć do kart mówiących o tym, kto z wolnomularzy cieszył się szczególnym zainteresowaniem... NSDAP, które to w pewnym momencie zakazało działalności lóż masońskich w kurorcie. Wokół tematu masonerii narosło wiele mitów i legend, chciałyśmy, by nasza wystawa była od tego wolna. We Francji czy Wielkiej Brytanii nikt się nie kryje z tym, że jest masonem, u nas wciąż jest to owiane aurą tajemniczości, wzbudza niezdrowe sensacje, przypuszczenia, że masoni rządzą światem...

A rządzą?

(śmiech) Nie jesteśmy masonkami. Daleko nam do wiedzy wynikającej z praktyki.

Jakieś legendy dotyczące dawnej sopockiej masonerii chyba jednak istnieją?

Jeśli, to jeszcze nieodkryte. Ale są ślady. Niedawno odezwała się do nas Magda Grzebałkowska, pisarka, sopocianka, która przyniosła nam fragment fajki. Rzecz to niezwyczajna, bo zdobiona symbolami masońskimi. Znalazła go w... grudzie błota na ulicy Sobieskiego.

Czyli są dziś masoni w Sopocie?

(śmiech) Znalezisko datowane jest na XVIII wiek. Z cennych pamiątek pokażemy na wystawie też sepet podróżny, rodzaj kuferka na kosmetyki i pomady, z innych przedmiotów będą też laski należące do mistrza lokalnej loży Pod Gwiazdą Wschodu. Jej początki datują się na koniec 1917 r. W październiku tamtego roku powstał w Sopocie krąg braci pod patronatem Wielkiej Narodowej Loży Matki pod Trzema Globami, z którego w grudniu powstała loża Pod Gwiazdą na Wschodzie. Nazwa loży została zapewne zaczerpnięta z tytułu książki „Gwiazda na Wschodzie”, wydanej w 1825 roku przez angielskiego wolnomularza George’a Olivera. Z powodu trwającej wojny wniesienie światła do świątyni odbyło się prawie rok później, 26 listopada 1918 roku. Bracia spotkali się w pensjonacie Dom nad Morzem przy obecnej ul. ks. A. Kordeckiego 10/12. A propos wspomnianych lasek. To tajemnicza historia. Przed wojną regalia sopockich masonów zostały wywiezione prawdopodobnie przez jednego z pracowników Ligi Narodów do Niemiec. Przez długi czas były przechowywane przez pewną osobę. Dopiero gdy jej stan zdrowia pogorszył się, pamiątki te trafiły na rynek aukcyjny. I wtedy kupiliśmy je. To te niezwykłe laski tak naprawdę zainspirowały nas do stworzenia tej wystawy.

Wernisaż 7 lutego o godz. 18 w Muzeum Sopotu, ul. Poniatowskiego 8. Wystawa czynna do 17 kwietnia. Ekspozycji towarzyszą wykłady. 8 lutego, o godz. 12: Marcin Stańczak - Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski - „Współczesne polskie wolnomularstwo liberalne, organizacja i ludzie”.

Laska z polakierowanego na czarno drewna z uchwytem kościanym w postaci dwustronnej maski zwieńczonej miniaturową głową i miniaturową czaszką

Pod Słońcem Pokoju. Wolnomularze w Sopocie. Przedwojennych m...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl