Pod prąd na A4 pod Wrocławiem. Policja już ich namierzyła (NAGRANIE)

Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
200, 300, na nawet 500 złotych mandatu, w zależności od interpretacji konkretnego przypadku. Tyle zapłacą kierowcy, którzy kilka dni temu utknęli w korku na A4 pod Wrocławiem i na własną rękę próbowali się z niego wydostać jadąc pod prąd korytarzem życia. Tym razem im się nie upiecze, bo policja dysponuje nagraniem z wozu strażackiego jadącego korytarzem życia (zobacz poniżej). Jak na dłoni widać tutaj wszystkie wykroczenia.

Na nagraniu widać wiele samochodów odwróconych tyłem do kierunku jazdy (co ewidentnie świadczy o tym, że wcześniej musieli gdzieś zawrócić) próbujących przepuścić strażacki wóz, a także takich, którzy bez żenady właśnie wykonują manewry choć strażacy jadą na sygnale, by ratować życie i zdrowie kierowców, którzy ucierpieli w poważnym wypadku dwóch tirów.

OTO MATERIAŁ NAGRANY PRZEZ STRAŻAKÓW - KOPALNIA WIEDZY DLA POLICJI, MANDATY JUŻ SIĘ SYPIĄ!

- Kilkunastu kierowców już zostało namierzonych - zapewnia asp. szt. Łukasz Dutkowiak z wrocławskiej policji. - Zostaną wezwani do złożenia wyjaśnień. Mogą się spodziewać mandatów, które zależnie od konkretnego przypadku będą wystawiane na kwoty od 200 do 500 złotych, bo w grę wchodzi tutaj łamanie różnych przepisów kodeksu drogowego - dodaje policjant.

Przypomnijmy, że wypadek spowodował duże zniszczenia, zarówno samochodów, jak i infrastruktury drogowej. Autostrada A4 w pobliżu węzła Pietrzykowice (pas do Legnicy) była zablokowana przez wiele godzin. Co ciekawe, kilkadziesiąt minut po wypadku, zarządca drogi sam zdecydował o wycofaniu aut z korka do najbliższego węzła. W rozładowywaniu zatoru pomagała policja. Kierowcy, którzy zrobili to samodzielnie nie mogą jednak liczyć na przychylność policji z tego powodu.

Sami podjęli decyzję o zawracaniu na autostradzie, utrudniając przejazd "korytarzem życia", gdy służby jeszcze dojeżdżały na miejsce. To złamanie przepisów. Policjanci tłumaczą, że w takich wypadkach powinniśmy cierpliwie czekać aż zostaniemy o tym fakcie poinformowani przez służby: policję, straż pożarną czy patrol autostradowy reprezentujący zarządcę drogi - w tym przypadku patrol GDDKiA. Wycofywanie aut w tym przypadku odbywa się w sposób zorganizowany i bezpieczny, a przede wszystkim służby mają już informacje, że na miejsce wypadku nie jedzie żadna policja, straż, karetka czy pomoc drogowa i nie jest potrzebny korytarz życia.

Kierowcy, którzy o wycofywaniu usłyszeli np. przez CB radio i zdecydowali się posłuchać takich doradców, zapłacą teraz za to z własnej kieszeni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pod prąd na A4 pod Wrocławiem. Policja już ich namierzyła (NAGRANIE) - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl