Pod Mariupolem straciła ukochanego. Spełnia obietnicę złożoną mu przed śmiercią

OPRAC.:
Małgorzata Puzyr
Małgorzata Puzyr
PAP
PAP
Wolontariuszka podzieliła się historią osobistego dramatu
Wolontariuszka podzieliła się historią osobistego dramatu Fot. Kateryna Halushka/Facebook
Kateryna Halushka to wolontariuszka „Szpitalników”, ochotniczego batalionu medycznego, który działa na froncie w wojnie Ukrainy z Rosją. W marcu przeżyła ogromną tragedię - pod Mariupolem zginął Anton, miłość jej życia. Przed jego śmiercią złożyła ukochanemu obietnicę, że przetrwa najgorsze chwile.

„Szpitalnicy” to ochotniczy batalion medyczny, który nie wchodzi w skład Sił Zbrojnych Ukrainy, ale bezpośrednio współpracuje z wojskiem w rejonie działań wojennych. Tworzy go prawie 60 załóg ratujących życie ukraińskich żołnierzy. Działają od ośmiu lat, a Kateryna Halushka, z którą reporterka PAP.PL spotkała się w Kijowie, dołączyła do „Szpitalników” trzy lata temu. – Wtedy wystarczył tydzień szkolenia i można było jechać na linię frontu – wspominała.

„Szpitalnicy” zapewniają opiekę przedmedyczną. Halushka jest dowódcą drużyny, pod swoją komendą ma dziewięć osób. – Linia frontu jest rozciągnięta, cały czas ulega zmianom. Działamy w sektorze, w którym jesteśmy jedną grupą ratowników medycznych na bardzo dużą liczbę stanowisk, na trzech kierunkach. I musimy zabezpieczyć medycznie wszystkie te pozycje – tłumaczyła.

Darowizny utrzymują batalion

Wcześniej w „Szpitalnikach” służyły głownie kobiety. Po 24 marca sytuacja się zmieniła i dziś 60 proc. to mężczyźni. Batalion utrzymuje się z darowizn. „Szpitalnikom” pomagają duże organizacje i firmy, od których ratownicy dostają np. paliwo czy jedzenie, ale zbiórki organizują też zwykli ludzie.

– Siły Zbrojne mają ograniczone środki finansowe, więc nie mogą kupić wszystkiego, co jest potrzebne. Dlatego nasi wolontariusze w odpowiedzi na zapotrzebowanie poszczególnych batalionów też dokonują zakupów. Jeśli chodzi o szpitale, magazyny są pełne, ale trzeba pamiętać, że ta rezerwa prędzej czy później może się wyczerpać – wskazała.

Najtrudniejsze chwile w czasie wojny

Zapytana o najtrudniejsze momenty, jakich doświadczyła w strefie działań wojennych, zapewniła, że gdy ma na rękach rannego, nie myśli o strachu. – Działam jak automat. To, co jest najtrudniejsze podczas ewakuacji w sytuacji ostrzału, to zachowanie zimnej krwi: twoim zadaniem jest ratować rannego, ale jednocześnie musisz zadbać o to, by twoja drużyna pozostała przy życiu – powiedziała. – Mam nadzieję, że nigdy nie znajdę się w sytuacji, że będę musiała reanimować dziecko. To chyba najgorsze, co mogłabym sobie wyobrazić – dodała.

Osobisty dramat

Wolontariuszka podzieliła się też historią osobistego dramatu, który, paradoksalnie, trzyma ją przy życiu. 5 marca pod Mariupolem zginął jej ukochany Anton. – Zawsze powtarzał, że jest niezwykle dumny z tego, iż związał się z tak silną i odważną dziewczyną. Nazywał mnie swoją Walkirią. Wymógł na mnie obietnicę, że przetrwam to wszystko – wyznała. – Za każdym razem, gdy nie mogę już znieść bólu, że straciłam najważniejszą osobę, gdy myślę, że może łatwiej byłoby umrzeć, przypominam sobie o tamtym przyrzeczeniu – dodała.

Mychajło, wcześniejsza miłość dziewczyny, który walczył w zakładach Azowstalu, trafił do niewoli. Dziewczyna przyznała, że również przez wzgląd na jego sytuację nie może się poddać. Postawiła sobie za cel wyciągnąć go stamtąd, a potem pomóc w rehabilitacji.

– Stale sprawdzam, czy jego nazwisko widnieje na listach wymiany jeńców, czy jego wizerunek pojawił się na rosyjskich kanałach Telegramu. To trudne doświadczenie, bo gdy widziałam go na takim nagraniu w maju, kiedy został schwytany, był wychudzony, miał szarą twarz i zapadnięte oczy, ale przynajmniej miałam dowód, że żyje – powiedziała PAP.PL.

Co będzie po wojnie?

Sanitariuszka zapytana o to, jak wyobraża sobie swoje życie po wojnie, odpowiedziała: „Marzyłam o ślubie z Antonem, dzieciach. To wszystko w jednej chwili runęło niczym domek z kart. Teraz moje plany nie sięgają dalej niż na dwa miesiące naprzód. Znajomi powtarzają mi, że jeszcze spotkam wielką miłość, wróżą, że wrócimy do siebie z Mychajłą po jego powrocie z niewoli”.

– Wierzę, że Ukraina wygra i dojdzie do tego szybko, bo chciałabym mieć troje dzieci, które nie będą musiały biegać z karabinami, jak ich rodzice. To mój plan idealny – zakończyła.

mac

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl