Po dantejskich scenach na SOR będzie kontrola w szpitalu

Celina Marchewka
Celina Marchewka
Wyjaśnienia dyrektora szpitala przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu nie przekonały urzędu marszałkowskiego. Departament zdrowia urzędu zlecił kontrolę procedur medycznych obowiązujących na szpitalnym oddziale ratunkowym tej placówki. To efekt opisanej przez portal GazetaWroclawska.pl sytuacji, jaka miała tam miejsce w miniony poniedziałek. Lekarze i ratownicy medyczni przez kilka godzin nie udzielili pomocy cierpiącemu mężczyźnie. "To nie mój pacjent" - słyszał od przechodzącego personelu.

Przypomnijmy. Całą sprawę opisała nam Czytelniczka, która przez kilka godzin czekała na przyjęcie na oddział jej ojca przywiezionego tam przez karetkę. Kobieta opowiadała, jak po wybiciu godziny 19, czyli zakończeniu zmiany ratowników medycznych, ci przełożyli wszystkich pacjentów na wózki inwalidzkie i po prostu odjechali bez przekazania ich do szpitala. Najbardziej wstrząsnęła nią jednak sytuacja, która wydarzyła się 2 godziny później, kiedy na oddział zgłosił się młody mężczyzna, który czuł się bardzo źle i wymiotował. Miał wrócić z Turcji. Człowiek nie był w stanie stać przy okienku i po prostu położył się na podłodze.

- Pan z okienka mówi do niego: proszę podjeść z dowodem osobistym. Po reakcji ludzi z poczekalni podchodzi do młodego człowieka, po ów dowód, wypełnia papierki i dodaje: proszę podejść podpisać dokumenty. Facet nie ma siły wstać, po kolejnej naszej reakcji podchodzi do niego z dokumentami i... czeka - relacjonowała kobieta.

Poza spisaniem danych młodego człowieka, nic więcej nie dzieje się w jego sprawie. Po godzinie czuje się on już tak źle, że zaczyna się dusić i wymiotować. Prosi o pomoc, ale od mijających go ratowników słyszy "to nie mój pacjent", albo "ja nie pracuję na SOR-ze". W końcu podchodzi do niego jeden z ratowników medycznych.

W szpitalu nikt nie chciał z nami rozmawiać na temat tych wydarzeń. Nie dostaliśmy też obiecanych wyjaśnień na piśmie. Pacjenci nie dowiedzą się więc od lekarzy, dlaczego są w tak skandaliczny sposób traktowani. Wyjaśnień od dyrektora placówki, profesora Wojciecha Witkiewicza, zażądał Departament Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, który nadzoruje szpitale wojewódzkie.

Jak tłumaczył się szpital? Oto fragmenty wyjaśnień, jakie dotarły do urzędu (pisownia oryginalna): "14 października liczba zgłoszeń pacjentów na SOR Szpitala była bardzo duża, przekraczająca liczbę 75 pacjentów. Newralgicznym momentem była pora wieczorna. Miało to związek m.in. z koniecznym, czasowym zamknięciem SOR-u Szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu, w dniach 13 października (od popołudnia) do godzin wieczornych 14 października br. - ze względu na działania dezynfekcyjne po zdiagnozowanym przypadku gangreny u jednego z Pacjentów, który zgłosił się na oddział ratunkowy. W trakcie godzin wieczornych, w niedzielę 14 października obłożenie SORu Szpitala przy ul. Kamieńskiego było pełne, włączając w to salę dekontaminacyjną oraz resuscytacyjną. Tego wieczoru podejmowane również były przez personel medyczny działania ratujące życie pacjentów w stanie ciężkim. Personel medyczny SOR stanowiło łącznie około 25 lekarzy – dyżurujących, koordynujących oraz lekarzy wielu specjalizacji".

Dalej czytamy, że "według relacji personelu medycznego, zapisów monitoringu oraz zapisu dokumentacji medycznej" życie i zdrowie leżącego na ziemi pacjenta nie było zagrożone. "Pacjent zgłosił się samodzielnie na SOR o godz. 20.14. Około godz. 21.14 u Pacjenta nasiliły się objawy zw. z zatruciem pokarmowym. Po tym fakcie natychmiast udzielona została mu pomoc" - przekonuje szpital. Pacjent pozostał w szpitalu całą noc, rano został wypisany do domu.

Szpital nie ustosunkował się jednak do zarzutów związanych z zachowaniem pracowników, którzy mijali zwijającego się z bólu mężczyznę twierdząc, że "to nie mój pacjent" lub "ja nie pracuję na SOR". Zareagowano dopiero, kiedy jest stan bardzo się pogorszył.

Mimo wyjaśnień, jakie przesłała dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, Departament Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego zapowiedział, sprawdzenie wszystkich procedur medycznych, jakie obowiązują na tamtejszym SOR.
- Celem kontroli placówki jest podjęcie działań usprawniających funkcjonowanie oddziału ratunkowego -
tłumaczy Michał Nowakowski z urzędu marszałkowskiego.

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po dantejskich scenach na SOR będzie kontrola w szpitalu - Gazeta Wrocławska

Komentarze 88

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Profesor
19 października, 09:12, Gosc:

12 listopada ubiegłego roku zostałem skierowany przez lekarza rodzinnego do szpitala. Najlepsi lekarze w tej specjalności niby na Fieldorfa w nowym Marciniaku. Na badania na sorze czekalem od 10. 40 do 18. Na wypis i zalecenia lekarskie czekałem do 21.30 Spędziłem tam tyle godzin czekając na lekarza który musiał zejść jedno piętro w dół.

19 października 2019, 18:41, Gość:

Na konsultację do specjalisty na SOR??? Teraz wiesz dlaczego ludzie czekają na SOR-ach kilkanaście godzin. Przez takich ludzi jak m.in. Ty.

Przez takich debili bomisiów sory są przepełnione...

G
Gość
19 października, 13:12, Gość:

Nie ma czasu na robienie piaru na SOR. Nikt w podanej sytuacji nie umarł. Weźcie ludzie odpowiedzialność za swoje zdrowie i leczcie się, a nie zagracie SORY swoim niechlujnym podejściem do życia. To przez takich jak wy ludzie naprawdę potrzebujący umierają w kolejkach, a personel jest wypalony. Wprowadzić opłaty - jestem za.

20 października, 02:24, Gość:

Brawo...I będą czekać pajace

Racja! Bardo mądre slowa

G
Gość
19 października, 13:12, Gość:

Nie ma czasu na robienie piaru na SOR. Nikt w podanej sytuacji nie umarł. Weźcie ludzie odpowiedzialność za swoje zdrowie i leczcie się, a nie zagracie SORY swoim niechlujnym podejściem do życia. To przez takich jak wy ludzie naprawdę potrzebujący umierają w kolejkach, a personel jest wypalony. Wprowadzić opłaty - jestem za.

Brawo...I będą czekać pajace

G
Gość
19 października, 09:12, Gosc:

12 listopada ubiegłego roku zostałem skierowany przez lekarza rodzinnego do szpitala. Najlepsi lekarze w tej specjalności niby na Fieldorfa w nowym Marciniaku. Na badania na sorze czekalem od 10. 40 do 18. Na wypis i zalecenia lekarskie czekałem do 21.30 Spędziłem tam tyle godzin czekając na lekarza który musiał zejść jedno piętro w dół.

Na konsultację do specjalisty na SOR??? Teraz wiesz dlaczego ludzie czekają na SOR-ach kilkanaście godzin. Przez takich ludzi jak m.in. Ty.

g
gość

Witkiewicz do 10 lat powinien być na emeryturze ! Niech zastąpi go ktoś młody .

G
Gość
19 października, 10:36, Greg:

SOR na Kamieńskiego to dramat.Około dwa tygodnie temu w godzinach wieczornych byłem tam z żoną.

Po wypytaniu żony

względem triage ratownik kazał żonie zejść na poziom 0 do Nocnej i Świątecznej opieki medycznej.Generalnie triage w wykonaniu ratownika z okienka trwał całe 10 sekund!!! Żona dusiła się i podejrzewaliśmy u niej wstrząs anafilaktyczny. Ratownik zignorował to wszystko.Żonie udzielono pomocy w opiece pomocy na poziomie 0.Wszystko skończyło się szczęśliwie.Oczywiście nasze podejrzenia ( nie ratownika ) o wstrząsie anafilaktycznym potwierdziły się.Niedużo brakowało do tragedii...

Ale to nie wszystko...W czasie gdy udzielano pomocy mojej żonie w Opiece Pomocy Medycznej przyszło trzech na moje oko hindusów nie znających języka polskiego.Z racji braku jakiegokolwiek zaświadczenia o ubezpieczeniu odmówiono im pomocy co mnie wcale nie dziwi.Za chwilę ów ratownik,który to godzinę temu po prostu zmył żonę przyszedł z ową trójką z wielką awanturą, że nie zostali przyjęci.

Gdy dalej na dole stwierdzono, że w takiej sytuacji nic nie mogą zrobić,za chwilę przyszedł z lekarzem i zaczęli razem straszyć lekarza z Opieki Medycznej. Czyżby ów ratownik miał tylko swoje priorytety względem pacjentów i to bez ubezpieczenia?

W sytuacji mojej żony nie zrobił nic...!!!

Przecież was odesłał...

M
Misiek
19 października, 13:12, Gość:

Nie ma czasu na robienie piaru na SOR. Nikt w podanej sytuacji nie umarł. Weźcie ludzie odpowiedzialność za swoje zdrowie i leczcie się, a nie zagracie SORY swoim niechlujnym podejściem do życia. To przez takich jak wy ludzie naprawdę potrzebujący umierają w kolejkach, a personel jest wypalony. Wprowadzić opłaty - jestem za.

Wszystko się należy jaśnie Państwu...bo niby nie wiedzą,nie znają się...ale jak co do czego to każdy ma coś do powiedzenia i na każdym kroku się wymądrza.Symboliczna opłata jak to jest w cywilizowanych krajach do jakich się porównujemy i koniec.Wtedy nagle się okaże,że jednak można się kopsnąć do monopola i może jeszcze na zagrychę starczy.

G
Gość
19 października, 9:12, Gosc:

12 listopada ubiegłego roku zostałem skierowany przez lekarza rodzinnego do szpitala. Najlepsi lekarze w tej specjalności niby na Fieldorfa w nowym Marciniaku. Na badania na sorze czekalem od 10. 40 do 18. Na wypis i zalecenia lekarskie czekałem do 21.30 Spędziłem tam tyle godzin czekając na lekarza który musiał zejść jedno piętro w dół.

To na chu...tyle czekałeś?

G
Gość

Nie ma czasu na robienie piaru na SOR. Nikt w podanej sytuacji nie umarł. Weźcie ludzie odpowiedzialność za swoje zdrowie i leczcie się, a nie zagracie SORY swoim niechlujnym podejściem do życia. To przez takich jak wy ludzie naprawdę potrzebujący umierają w kolejkach, a personel jest wypalony. Wprowadzić opłaty - jestem za.

G
Greg
19 października, 10:36, Greg:

SOR na Kamieńskiego to dramat.Około dwa tygodnie temu w godzinach wieczornych byłem tam z żoną.

Po wypytaniu żony

względem triage ratownik kazał żonie zejść na poziom 0 do Nocnej i Świątecznej opieki medycznej.Generalnie triage w wykonaniu ratownika z okienka trwał całe 10 sekund!!! Żona dusiła się i podejrzewaliśmy u niej wstrząs anafilaktyczny. Ratownik zignorował to wszystko.Żonie udzielono pomocy w opiece pomocy na poziomie 0.Wszystko skończyło się szczęśliwie.Oczywiście nasze podejrzenia ( nie ratownika ) o wstrząsie anafilaktycznym potwierdziły się.Niedużo brakowało do tragedii...

Ale to nie wszystko...W czasie gdy udzielano pomocy mojej żonie w Opiece Pomocy Medycznej przyszło trzech na moje oko hindusów nie znających języka polskiego.Z racji braku jakiegokolwiek zaświadczenia o ubezpieczeniu odmówiono im pomocy co mnie wcale nie dziwi.Za chwilę ów ratownik,który to godzinę temu po prostu zmył żonę przyszedł z ową trójką z wielką awanturą, że nie zostali przyjęci.

Gdy dalej na dole stwierdzono, że w takiej sytuacji nic nie mogą zrobić,za chwilę przyszedł z lekarzem i zaczęli razem straszyć lekarza z Opieki Medycznej. Czyżby ów ratownik miał tylko swoje priorytety względem pacjentów i to bez ubezpieczenia?

W sytuacji mojej żony nie zrobił nic...!!!

19 października, 11:10, Gość:

We wstrząsie anafilaktycznym to nie porozmawiałby sobie z Twoją żoną - najwyraźniej uznał, że na dole uzyskacie szybciej pomoc (bo np. na SORze akurat kogoś reanimują). Co do przyjęcia obcokrajowców - są procedury do przyjęcia, więc odsyłanie jest bezprawne, a tłumaczenie o braku ubezpieczenie to o kant .... rozbić. Turysta też nie ma prawa zachorować?

Tak się składa ,że turysta wyjeżdzajc za granicę wykupuje ubezpieczenie.Jeżeli go nie wykupi to pomocy niestety ,ale najprawdopodobniej nie otrzyma.A jeżeli już to wróci do kraju z torbami po uzyskaniu takowej pomocy po wystawieniu rachunku... A studenci bo najprawdopodobniej o nich chodziło powinny wiedzieć o ubezpieczeniu...

G
Gość
19 października, 10:36, Greg:

SOR na Kamieńskiego to dramat.Około dwa tygodnie temu w godzinach wieczornych byłem tam z żoną.

Po wypytaniu żony

względem triage ratownik kazał żonie zejść na poziom 0 do Nocnej i Świątecznej opieki medycznej.Generalnie triage w wykonaniu ratownika z okienka trwał całe 10 sekund!!! Żona dusiła się i podejrzewaliśmy u niej wstrząs anafilaktyczny. Ratownik zignorował to wszystko.Żonie udzielono pomocy w opiece pomocy na poziomie 0.Wszystko skończyło się szczęśliwie.Oczywiście nasze podejrzenia ( nie ratownika ) o wstrząsie anafilaktycznym potwierdziły się.Niedużo brakowało do tragedii...

Ale to nie wszystko...W czasie gdy udzielano pomocy mojej żonie w Opiece Pomocy Medycznej przyszło trzech na moje oko hindusów nie znających języka polskiego.Z racji braku jakiegokolwiek zaświadczenia o ubezpieczeniu odmówiono im pomocy co mnie wcale nie dziwi.Za chwilę ów ratownik,który to godzinę temu po prostu zmył żonę przyszedł z ową trójką z wielką awanturą, że nie zostali przyjęci.

Gdy dalej na dole stwierdzono, że w takiej sytuacji nic nie mogą zrobić,za chwilę przyszedł z lekarzem i zaczęli razem straszyć lekarza z Opieki Medycznej. Czyżby ów ratownik miał tylko swoje priorytety względem pacjentów i to bez ubezpieczenia?

W sytuacji mojej żony nie zrobił nic...!!!

We wstrząsie anafilaktycznym to nie porozmawiałby sobie z Twoją żoną - najwyraźniej uznał, że na dole uzyskacie szybciej pomoc (bo np. na SORze akurat kogoś reanimują). Co do przyjęcia obcokrajowców - są procedury do przyjęcia, więc odsyłanie jest bezprawne, a tłumaczenie o braku ubezpieczenie to o kant .... rozbić. Turysta też nie ma prawa zachorować?

G
Greg

SOR na Kamieńskiego to dramat.Około dwa tygodnie temu w godzinach wieczornych byłem tam z żoną.

Po wypytaniu żony

względem triage ratownik kazał żonie zejść na poziom 0 do Nocnej i Świątecznej opieki medycznej.Generalnie triage w wykonaniu ratownika z okienka trwał całe 10 sekund!!! Żona dusiła się i podejrzewaliśmy u niej wstrząs anafilaktyczny. Ratownik zignorował to wszystko.Żonie udzielono pomocy w opiece pomocy na poziomie 0.Wszystko skończyło się szczęśliwie.Oczywiście nasze podejrzenia ( nie ratownika ) o wstrząsie anafilaktycznym potwierdziły się.Niedużo brakowało do tragedii...

Ale to nie wszystko...W czasie gdy udzielano pomocy mojej żonie w Opiece Pomocy Medycznej przyszło trzech na moje oko hindusów nie znających języka polskiego.Z racji braku jakiegokolwiek zaświadczenia o ubezpieczeniu odmówiono im pomocy co mnie wcale nie dziwi.Za chwilę ów ratownik,który to godzinę temu po prostu zmył żonę przyszedł z ową trójką z wielką awanturą, że nie zostali przyjęci.

Gdy dalej na dole stwierdzono, że w takiej sytuacji nic nie mogą zrobić,za chwilę przyszedł z lekarzem i zaczęli razem straszyć lekarza z Opieki Medycznej. Czyżby ów ratownik miał tylko swoje priorytety względem pacjentów i to bez ubezpieczenia?

W sytuacji mojej żony nie zrobił nic...!!!

G
Gość
18 października, 16:25, Gość:

Też zostałam źle potraktowana kilka miesięcy temu. Leżałam kilkanaście godzin w wielkim bólu na kozetce z kroplówką, po czym odesłano mnie do domu i przepisano doraźnie leki, co nie pomogło. Wszystkie niezbędne badania wykonałam prywatnie. Do dzisiaj odczuwam skutki choroby, biorę leki i jestem pod stałą opieką lekarza.

Wierzę, że potrzebowałaś lekarza, diagnostyki itp. Ale to nie zmienia faktu, że z pewnością nie potrzebowałaś SOR-u.

G
Gość
18 października, 17:37, tadek:

Popracujcie na SOR w obojętnie jakim szpitalu, chociażby 12h i jak zetkniecie się z tą całą masą ciemnego ludu, gdzie 2 wymaga pomocy a reszta powinna dostać kopa w du..e to dopiero się wypowiadajcie o empatii personelu, bo nie ma dnia, żeby ktoś nie zadziwił swoim debilizmem. Choroby typu złamany paznokieć czy udrapał mnie kot albo rana 2mm, ból głowy bez wzięcia chociaż apapu przed przyjazdem z wielką mordą od razu "bo mnie boli!". Jak zamkną szpitale to ten naród umrze w domu takie choroby jak : łupież, czkawka, refluks (zawsze to zawał nawet u 18-latka), uderzony paluszek o szafkę, napluł mi pies na rękę i to proszę pana obcy pies bez meldunku i do tego bezrobotny pies... Można pisać godzinami o Dżesikach i Kewinach, o maDkach500

o nieubezpieczonych (no bo po co).... wszyscy biedni i niedołężni (umysłowo). Poziom wiedzy życiowej zerowy!!!! nakleić plaster, wziąć nlpz na bół, posmarować altacetem to trzeba teraz ludziom mówić, co robić jak żyć... A teraz po następnych 4 latach w Ciemnogrodzie to aż strach bo historia może zatoczyć koło i zaczną znowu palić na stosach inteligencję

19 października, 06:02, Gość:

Podejście do chorych dyskwalifikuje Tadzia .

2 osoby na Sor są chore a reszta to symulanci i wariaci ? Mam nadzieję że kiedyś poczekasz na pomoc po tej 2 stronie balustrady. Nikt bez powodu nie sterczy w kolejce do szpitala

To , że ktoś jest chory i nie symuluje, nie znaczy ze ma trafić na oddział RATUNKOWY. Nieleczona cukrzyca, nadciśnienie czy infekcja mogą zabić, ale od tych chorób jest rodzinny. Podobnie zapalenie płuc, jeśli jest w stanie oddychać bez tlenu, biegunka, jeśli jest w stanie pić. Złamane kończyny bez urazu brzucha tez powinny mieć inne miejsce zaopatrywania, ale nie, istnieje tylko SOR i nic więcej.Niebiescy i zieloni nie powinni być tam wcale zaopatrywani, chyba ze kategoria im się zmieni na czerwoną lub żółtą

G
Gosc

12 listopada ubiegłego roku zostałem skierowany przez lekarza rodzinnego do szpitala. Najlepsi lekarze w tej specjalności niby na Fieldorfa w nowym Marciniaku. Na badania na sorze czekalem od 10. 40 do 18. Na wypis i zalecenia lekarskie czekałem do 21.30 Spędziłem tam tyle godzin czekając na lekarza który musiał zejść jedno piętro w dół.

Wróć na i.pl Portal i.pl