Pływak AZS UMCS Lublin, Jan Hołub, ofiarą olimpijskiego skandalu

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
W niedzielę z Tokio wróciło do kraju sześcioro polskich pływaków. Z powodów proceduralnych wszyscy stracili szansę występu w igrzyskach olimpijskich. Jednym z pechowców jest Jan Hołub, zawodnik AZS UMCS Lublin.

- Sytuacja jest przykra. Zostaliśmy oszukani przez nasz związek, który zachował się nieprofesjonalnie – mówi Jan Hołub. Tym samym grupa sportowców reprezentujących w Tokio województwo lubelskie zmniejszyła się z dziewięciu do ośmiu osób.

W igrzyskach olimpijskich wystartują pływacy, którzy uzyskali kwalifikacje A i mają prawo startu w konkurencjach indywidualnych oraz zawodnicy z kwalifikacjami B, którzy mogą startować tylko w sztafetach (chyba, że otrzymali ze Światowej Federacji Pływackiej zaproszenie do startu indywidualnego). W każdej ze sztafet może być dwóch pływaków z kwalifikacją B.

Polski Związek Pływacki mimo że wiedział o tych zasadach, zdecydował się wysłać do Tokio więcej zawodników z kwalifikacją B, niż miał do tego prawo. Na miejscu okazało się, że światowe władze nie zgodzą się na ich start na olimpijskiej pływalni.

Jan Hołub uważa, że w Polskim Związku Pływackim nie ma osoby, która ogarniałaby wszystkie regulaminowe zawiłości i to doprowadziło do przykrej sytuacji. - Związek wysłał pismo do FINA (Światowej Federacji Pływackiej – red.) z pytaniem, czy mogą zgłosić więcej zawodników. Nie dostali żadnej odpowiedzi, więc to też trochę wina FINA. Ale skoro nie było odpowiedzi twierdzącej, to można uznać odmowę. Natomiast związek, zarząd, prezes, czy może trener główny zdecydowali, że wyślą nas więcej. I wyszło, jak wyszło – mówi Jan Hołub.

Zawodnik AZS UMCS jest szczególnie poszkodowany w tej sytuacji, ponieważ on znajdował się na listach startowych i nie był w gronie zawodników, którym odmówiono startu. Po negocjacjach z organizatorami polska strona mogła jednak dokonać pewnych zmian, aby sztafety płynęły w optymalnych zestawieniach. W efekcie w Tokio został niedopuszczony wcześniej do startu Jan Kozakiewicz, a do kraju musiał wrócić Hołub.

- Byłem na liście oficjalnie dopuszczonych do startu, ale zostałem wymieniony. Taki jest sport. Tutaj jednak są ważni i ważniejsi. Nasza najsilniejsza sztafeta, 4x100m zmiennym, bez Janka Kozakiewicza nie miałaby szans – tłumaczy sytuację.

- Teraz muszę odpocząć i wszystko poukładać sobie w głowie. To już drugi raz, jak byłem blisko startu na igrzyskach. Poprzednio byłem pierwszym który nie pojechał do Rio, a teraz byłem już bardzo blisko. Mam nadzieję, że za trzecim razem, do Paryża, już uda mi się pojechać. Jest mi przykro, ale dla mnie nie jest to koniec świata. Będę dalej trenować – twierdzi Jan Hołub.

Polscy pływacy mają jednak nadzieję, że odpowiedzialni za tę sytuację poniosą konsekwencje. Nie jest to bowiem pierwsze niedopatrzenie ze strony władz polskiego związku. - Co roku powtarza się sytuacja, która podkopuje nasze zaufanie. Właściwie zaufania do Polskiego Związku Pływackiego nie ma już od dawna. A to może być kropla, która przeleje czarę goryczy i uda nam się w końcu coś zmienić – uważa Jan Hołub.

W Tokio zostało dwóch pływaków AZS UMCS – Laura Bernat oraz Konrad Czerniak.

Lubelscy sportowcy jadą do Tokio. Nie wszyscy jednak mają to szczęście

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pływak AZS UMCS Lublin, Jan Hołub, ofiarą olimpijskiego skandalu - Kurier Lubelski

Wróć na polskatimes.pl PolskaTimes