Skuteczna jest ta pluszowa rewolucja?
W Polsce dzieje się coś niedobrego i jedyne co mamy, to pokazać, że jest nas wielu zaniepokojonych. Dla wielu Polaków kondycja systemu sprawiedliwości i jego niezależność to ważna kwestia.
Poznańskie „Łańcuchy światła” to według mnie optymalna forma manifestacji. Sam brałem w nich udział i nie waham się powiedzieć, że było to piękne przeżycie. Taki pozytywny, merytoryczny przekaz ma wielką moc. Jego efektywność zależy jednak od frekwencji. Im więcej ludzi, tym przekaz będzie mocniejszy. Biało- czarny obraz, jaki nam serwują rządowe media i sami politycy nie jest prawdziwy. Nie jest tak, że wszyscy chcą zaproponowanej przez PiS reformy. Otóż nie. Chcemy zmian wymiaru sprawiedliwości, jednak bez obawy o to, że sądy będą zależne od polityków.
Poznaniacy są bardziej skłonni do spokojnej, merytorycznej dyskusji, mniej zawzięci i bardziej skupieni na celu niż reszta kraju? Pytam, bo poznańskie „Łańcuchy Światła” były inne niż pozostałe manifestacje w obronie niezawisłości sądów. Patrzono na nas z podziwem i ciekawością.
Był kiedyś taki serial „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”. I ta najdłuższa wojna toczyła się właśnie w Wielkopolsce. Pokazano tam, jak Wielkopolanie odwoływali się do pokojowych środków zwieńczonych potem Powstaniem Wielkopolskim, z resztą jedynym, które zakończyło się zwycięstwem. Faktycznie, w wielkopolskiej tradycji znajdziemy pewne wątki, które premiują to, by o naprawę stanu rzeczy walczyć za pomocą środków symbolicznych.
Wspólne dla wszystkich protestów jest jedno. Niezależnie czy manifestujemy w Warszawie czy Poznaniu słyszymy, że oto w Polsce nastał koniec demokracji. Mówiono o tym w związku ze zmianami w Trybunale Konstytucyjnym, potem wiele razy, a ostatnio w związku z reformą sądownictwa. Żyjemy jeszcze w demokratycznym kraju?
Powinniśmy sobie zadać pytanie o to czy wartości demokratyczne są dla nas w ogóle ważne. Demokracja nie jest przecież jedynym systemem, w którym życie jest możliwe. Zapytajmy siebie czy te wartości są dla nas wciąż priorytetowe. Osobiście uważam, że tak. Te wartości to przede wszystkim aktywne uczestniczenie społeczeństwa w sprawowaniu władzy. Za czasów PO też nie było z tym idealnie. Zbierano podpisy pod projektami ustaw, które były potem ignorowane. Powiedziałbym więc, że kryzys demokracji obserwujemy od jakiegoś czasu. Obecny kryzys jest jednak o tyle niebezpieczny, że dotyczy fundamentu systemu, mianowicie rozłączności władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Władza próbuje ten podział kwestionować i nie jest to dobre.
Patrząc na wyniki sondaży wielu Polaków nie podziela tych obaw.
Możemy jednak mówić o pewnym przebudzeniu. Dla mnie ostatnie miesiące to analogiczny okres do 1989 r. i ówczesnych wyborów czerwcowych, powstawanie komitetów obywatelskich, Polacy masowo włączali się w życie społeczne. Potem jednak było już tylko gorzej. Społeczeństwo utraciło swoja podmiotowość. I to o nią obecnie musimy się starać.
To hasła, które trafiają jedynie do wielkomiejskich elit.
Czarny protest nie był ruchem tylko wielkomiejskim. Inaczej gdy chodzi o protesty w sprawie sądownictwa, one faktycznie były raczej wielkomiejskie. Wielkim mankamentem opozycji jest to, że nie potrafi przedstawić ładu demokratycznego, jako tego, którego beneficjentami są wszyscy, a nie jedynie elita. Obecna opozycja o wolności mówiła przez lata, ale wielu Polaków nie odczuło jej w portfelach.
Łańcuch Światła 1 października
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?