Plusy bez minusów – refleksje po wileńskim szczycie NATO

Marcin Kędryna
Marcin Kędryna
Wołodymyr Zełenski chwilę przed rodzinnym zdjęciem uczestników wileńskiego szczytu NATO
Wołodymyr Zełenski chwilę przed rodzinnym zdjęciem uczestników wileńskiego szczytu NATO YVES HERMAN/POOL/EPA/PAP
Dzisiaj Ukrainy w NATO nie ma. Ale jakby była. Sojusz korzysta z wszystkich plusów, jakie by obecność w nim Ukrainy, za sobą niosła. Gdyż jedna z najsilniejszych dziś chyba w Europie armia tłucze największego w Europie wroga Sojuszu. Wróg się wykrwawia, przez co bezpieczeństwo Sojuszu rośnie. Na polu walki testowane są kolejne systemy uzbrojenia, rozpoznawana jest jakość (choć raczej bylejakość) wrażego sprzętu. A to wszystko bez minusów, jakie by dziś obecność Ukrainy w Sojuszu niosła. W znaczeniu Ukraińcy na froncie są sami. Nie mają nad sobą parasola sojuszniczego lotnictwa, nie stoją obok nich żołnierze z innych krajów. Przelewana jest jedynie krew ukraińska – pisze Marcin Kędryna.

W połowie podstawówki (były to lata osiemdziesiąte) mieliśmy, jako pomoc naukową atlasy. Była w nich mapa polityczna Europy, w której państwa NATO zaznaczone były na niebiesko, Układu Warszawskiego na czerwono. I choć bazgranie po książkach nie jest specjalnym powodem do dumy, pierwszą rzeczą, jaką każdy z nas zrobił, było przemalowanie Polski na natowski, niebieski kolor. Dziś pewnie ukraińska młodzież robi to z większym zaangażowaniem niż my wtedy. Nam na wejście do Sojuszu przyszło czekać piętnaście lat. Ukraińcom - trzeba mieć nadzieję - poszczęści się szybciej. Zwłaszcza że nam wtedy chodziło przede wszystkim chyba o wyprowadzanie z równowagi co bardziej prokomunistycznych nauczycieli. Dla Ukraińców zaś obecność w Sojuszu to może być jedyna gwarancja życia w spokoju.

Komunista=anarchista

Wyprowadzanie z równowagi co bardziej prokomunistycznych nauczycieli nie było jakimś specjalnym bohaterstwem. Bo co to byli za komuniści. Swoją drogą, kiedyś palnąłem coś na temat komunizmu, usłyszała to nasza wychowawczyni. Powiedziała - skądinąd słusznie - że się wypowiadam na tematy, o jakich nie mam pojęcia i że powinienem w encyklopedii poczytać. Następnego dnia przyniosłem do szkoły ósmy tom encyklopedii krakowskiego wydawnictwa „Gutenberg”, gdzie hasło „komunista” odsyłało do „anarchista”, czyli „bandyta napadający z bronią na sklepy”. Krakowska specyfika. W takiej Warszawie to encyklopedie spłonęły w Powstaniu. Zostały więc im PWN-owskie, w których „komunista” nie był opisany w tak uproszczony sposób.

W 1984 roku, chwilę po zniesieniu stanu wojennego, z kilkudziesięcioma tysiącami uzbrojonych po zęby krasnoarmiejców w Polsce (krasnoarmiejców z bronią jądrową) Polska w NATO to była jednak zupełna abstrakcja. Ale przemalowywaliśmy te mapy.

Wróg się wykrwawia, bezpieczeństwo rośnie

Dzisiaj Ukrainy w NATO nie ma. Ale jakby była. Sojusz korzysta z wszystkich plusów, jakie by obecność w nim Ukrainy, za sobą niosła. Gdyż jedna z najsilniejszych dziś chyba w Europie armia tłucze największego w Europie wroga Sojuszu. Wróg się wykrwawia, przez co bezpieczeństwo Sojuszu rośnie. Na polu walki testowane są kolejne systemy uzbrojenia, rozpoznawana jest jakość (choć raczej bylejakość) wrażego sprzętu. A to wszystko bez minusów, jakie by dziś obecność Ukrainy w Sojuszu niosła. W znaczeniu Ukraińcy na froncie są sami. Nie mają nad sobą parasola sojuszniczego lotnictwa, nie stoją obok nich żołnierze z innych krajów. Przelewana jest jedynie krew ukraińska.

Prezydent Biden powiedział, że wszyscy sojusznicy się zgodzili, iż przyszłość Ukrainy jest w NATO. Nie zgodzili się tylko, jak ta przyszłość jest odległa. Kłopot prawdopodobnie polega na tym, że kilku europejskich specjalistów od realpolitik kombinuje, że trzeba tę przyszłość jak najdłużej oddalać. Bo z czasem będzie można wrócić do interesów z rzeczonym wrogiem, a zgoda na członkostwo Ukrainy w NATO może być fajną kartą przetargową. Na przykład przy negocjowaniu nowych umów gazowych. Interesy będą kwitły, a Ukraińcy będą słyszeć, że nie ma zgody na akcesję, bo korupcja, co prawda, już mniejsza niż w niektórych krajach Europy, ale przecież nie chodzi o to, żeby się porównywać z najgorszym. Albo że tematy ekologiczne nie są na wystarczającym poziomie, albo że prawodawstwo nie jest wystarczająco progresywne. Generalnie, że nie odpowiadają standardom.

I jak to się skończy? Tak samo, jak poprzednio. Gdyby Ukrainę zaproszono do NATO na szczycie w Bukareszcie, pewnie by w Sojuszu już była. A czy wtedy wybuchłaby wojna?

Ze trzy lata po tym, gdy przemalowywaliśmy Polskę na niebiesko, Sting nagrał piosenkę „History will teach us nothing”. Prorok, czy co?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Janusz I
Uważam, że obecnie najbardziej kompetentnym, jedynym kandydatem na szefa NATO jest Mariusz Błaszczak.
H
Henri
Ukraińcy stanowili onego czasu trzon armii ZSRR. Wejście wschodniego sąsiada do sojuszu północnoatlantyckiego byłoby z korzyścią dla Polski i jej sąsiadów.

Ukraina z racji położenia i potencjału stanowiłaby potężny bufor ochronny. Dzicz putinowska nie odważy się ponownie zaatakować Ukrainy, gdyż wtedy spotkałaby ją adekwatna odpowiedź NATO. Aby do tego doszło Ukraina powinna rozliczyć się z bolesną historią stosunków z Polską.
g
gosc
Sądzę że Ukraina nieformalnie jest w NATO

Obecną sytuację można porównać do czasów "zielonych ludzików" którzy wkraczali na tereny Ukrainy i oficjalnie nie wiadomo było kto to jest.

Bo jak nazwać sytuację gdzie zachód daje pieniądze na sprzęt wojskowy a następnie Ukraina "kupuje" od zachodu ?

Chodzi tylko o sprawienie wrażenia że sprzęt który jest na polu walki i który przypomina sprzęt z zachodu defacto jest sprzętem Ukraińskim bo wymalowany w kolorach Ukrainy.

Zastanawiam się czy ruskie dają się nabrać na taki kamuflaż podobnie jak sami próbowali z zielonymi ludzikami ?
M
Mówię jak jest
Nie da się ukryć , że to wstąpienie Ukrainy do NATO przypomina

przysłowiową marchew na dyszlu , ale inaczej postąpić nie mogli.
Wróć na i.pl Portal i.pl