W czerwcu 2009 roku Dominik Sz. wziął z domu siekierę i poszedł na pierwsze piętro bloku jednego z osiedli w Pleszewie z zamiarem uśmiercenia starszej kobiety, jej córki oraz wnuka. Dorota Zimniak, która usłyszała wołanie o ratunek, zbiegła na dół i rzuciła się na 27-letniego wówczas mężczyznę. Kulą wytrąciła mu siekierę. Ocaliła w ten sposób życie 69-letniej kobiecie, jej 39-letniej córce i jedenastoletniemu wnukowi. Stała się z dnia na dzień bohaterką. Otrzymała gratulacje od władz lokalnych i policji. Została jedną z laureatek plebiscytu "Głosu Wielkopolskiego" - "Zwyczajni, niezwyczajni" a prezydent RP odznaczył ją "Krzyżem zasługi za dzielność".
Czytaj także:
Pleszew: Chciał zabić siekierą dwie kobiety i dziecko: ofiary są w ciężkim stanie
Otrzymała Medal za Odwagę nadany przez Lecha Kaczyńskiego
Za usiłowanie zabójstwa trzech osób Dominikowi Sz. groziło 25 lat więzienia, ale biegli psychiatrzy uznali, że jest on niepoczytalny i sąd skazał go wówczas na pobyt w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Miał tam spędzić resztę życia. - Według opinii biegłych jego stan zdrowia poprawił się na tyle, że nikomu nie zagraża - wyjaśnia prokurator Antoni Ulatowski z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie. - Na tej podstawie sąd okręgowy wydał decyzję o zwolnieniu go z zakładu psychiatrycznego.
- Czasu pobytu w zakładzie psychiatrycznym nie określa się z góry - mówi Krzysztof Urbaniak, sędzia Sądu Rejonowego w Pleszewie. - Sąd co 6 miesięcy bada aktualny stan zdrowia sprawcy i orzeka zwolnienie, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne. W takim przypadku sprawcy nie uznaje się za osobę karaną, gdyż jako osoba niepoczytalna nie mogła być uznana winna dokonania przestępstwa.
Kilka dni temu mężczyzna powrócił do domu. I choć jest pod stałą opieką lekarzy, bierze leki oraz znajduje się pod dyskretnym nadzorem policji, to i tak wśród mieszkańców osiedla panuje psychoza strachu.
- Nie wiadomo, co takiemu znowu odbije - mówi młoda kobieta, która czuwa nad dwojgiem dzieci bawiących się w piaskownicy. - Przecież on teraz chodzi po osiedlu, a w wakacje jest sporo dzieci przebywających na placu zabaw. Wystarczy moment nieuwagi i może dojść do kolejnej tragedii.
Prokuratura twierdzi, że ma związane ręce, ale jak zapewnia Antoni Ulatowski, dopóki Dominik Sz. będzie brał leki i stosował się do zaleceń lekarzy, nie powinno się nic wydarzyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?