Platforma właśnie przegrała to, co uważała za swoją największą szansę od lat

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Witold Głowacki
Witold Głowacki Bartek Syta
Platforma czując się hegemonem i panem sytuacji wśród opozycji czekała z założonymi rękami, aż "PiS przyjdzie błagać" o poparcie ratyfikacji funduszu odbudowy. Skończyło się to tak, że PiS jednym ruchem zrzucił na Platformę winę Zbigniewa Ziobry i właśnie przykleja jej łatkę partii która "chciała zabrać Polakom 770 miliardów". Politykom PO przydałaby się powtórka z podstaw polityki. Może ktoś z Lewicy udziela korepetycji?

Jeśli stosunek Polaków do Unii Europejskiej jest od lat bardzo przychylny, to ich stosunek do europejskich funduszy i budżetów to obszar ekstatycznego uwielbienia, a pod tym względem wyborcy PiS nie różnią się wiele od wyborców Platformy czy Lewicy. Dlatego właśnie najpierw Tusk a potem Morawiecki mogli przy kolejnych negocjacjach budżetu Unii urządzać całe festiwale satysfakcji z płynących do Polski miliardów euro, a żadna partia opozycyjna – wliczając i PiS w tych najcięższych dla niego czasach – nawet nie próbowała w tym przeszkadzać.

Teraz znów ważą się losy ogromnych pieniędzy z Unii dla Polski. Choć to nie my jesteśmy tymi najbardziej potrzebującymi za sprawą skutków ekonomicznych pandemii, w europejskim funduszu odbudowy dla naszego kraju przewidziano aż 250 miliardów złotych, co stanowi około jednej dziesiątej całej wartości tych środków. Dodajmy że podczas gdy dla Polski ta kwota będzie stanowić koktajl witamin i składników odżywczych, dla innych krajów Unii to kroplówka ratująca życie. We Włoszech, Hiszpanii, Portugalii czy Grecji, w których dochody z pozamykanej na skutek pandemii turystyki i gastronomii stanowią istotną część PKB, na pieniądze z funduszu odbudowy czeka dosłownie każdy. Ale i dla nas te 250 miliardów złotych to pieniądze zdecydowanie nie do pogardzenia. Jak niemal zawsze w relacjach z Unią – pozostaje tylko brać. I oczywiście zagłosować za ratyfikacją umowy.
De facto w tej sytuacji chodziło więc o raczej zerojedynkowy wybór. Stojąc – jak Platforma, PiS czy Lewica – przed swym generalnie prounijnym elektoratem, który - jak w tym słynnym rysunkowym żarcie - jeśli chodzi o euro, to przyjmie każdą ilość, nie ma się miejsca na choćby udawanie, że nie zamierza się zagłosować „za”. Nie ma i nie było takiej opcji, by którykolwiek z tych elektoratów mógł zrozumieć i zaakceptować odrzucenie takiej fury pieniędzy. Nawet w imię zaszkodzenia znienawidzonemu PiS-owi.

Tymczasem rząd miał ogromny problem w postaci zdesperowanego i oszalałego z emocji koalicjanta PiS. To, że to Solidarna Polska zaparła się, że nie poprze ratyfikacji funduszu odbudowy, jest akurat dość logiczne. Zbigniewowi Ziobrze marzy się skupienie wokół jego partii może nielicznego, ale tożsamościowego eurosceptycznego elektoratu. Zarazem zaś koalicyjne wojny weszły na taki etap, w którym i tak radykalne zagranie trafiło do arsenału. Tak, to mógł być wielki problem dla PiS i tak, przez to mogła się rozpaść koalicja.

I właśnie tutaj znalazło się cudowne rozwiązanie w postaci nieskoordynowanych i niekonsekwentnych działań Platformy Obywatelskiej, która podłożyła się rządowi i PiS na całej linii. Najpierw Kaczyński i Morawiecki bez mrugnięcia okiem przyjęli listę żądań Lewicy, która zapowiedziała poparcie ratyfikacji w zamian za przekazanie 30 procent środków samorządom, program budowy 75 tysięcy mieszkań oraz inwestycje w służbę zdrowia. Zaznaczmy, że wcześniej nikt z Lewicy nie popełnił tego błędu – i nie ogłaszał, że możliwe jest głosowanie przeciw. Politycy Lewicy wielokrotnie powtarzali natomiast, że nie pozwolą, żeby PiS zamienił Fundusz Odbudowy w swój fundusz wyborczy.

W ten sposób na placu boju pozostała zdumiona i oszołomiona Platforma, którą Morawiecki natychmiast – po wykonaniu jedynie serii działań polegających na zsumowaniu wszystkich możliwych wpływów z budżetu Unii w kolejnych latach - oskarżył o chęć „zabrania Polakom 770 miliardów”. Politycy Platformy będą to słyszeli teraz, i za miesiąc, i za dwa lata, gdy politycy PiS będą otwierać pierwsze zbudowane z unijnych pieniędzy drogi czy szpitale. A o sprzeciwie Ziobry za chwilę wszyscy zapomną.
Czy Platforma naprawdę zamierzała zablokować fundusz odbudowy? Ależ skąd. Politycy PO nie potrafili jednak wyrazić ani nazwać swoich oczekiwań. Zawarli za to z PSL cichy układ, według którego mieli poprzeć ratyfikację dopiero wtedy, gdy PiS „przyjdzie o to błagać”. Tak się jednak składa, że nie zaprosili do niego Lewicy. Teraz zaś – razem ze swymi sympatykami - reagują nieskrępowaną furią pod adresem Lewicy – bo najważniejsza kwestia polityczna pierwszej połowy tego roku została rozstrzygnięta całkowicie bez ich udziału a w dodatku bez większej nadziei na spełnienie się scenariusza z rozpadem koalicji i wcześniejszymi wyborami. Nie identyfikują natomiast swojego największego problemu. Za moment – zwłaszcza dzięki działaniom tym najmniej lotnych z nich - zostanie im trwale przyklejona łatka tych, którzy „chcieli odebrać Polakom 770 miliardów”, tak jak wcześniej „chcieli odebrać 500 Plus”.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Platforma właśnie przegrała to, co uważała za swoją największą szansę od lat - Portal i.pl

Wróć na polskatimes.pl PolskaTimes