PiS wydało wyrok na Kukiz'15? "Albo pójdą z nami, albo wcale"

"Mogę iść z każdym, kto zagwarantuje realizację moich głównych postulatów" - mówi Paweł Kukiz od dawna. Lider K'15 przekonuje, że jeśli któraś z partii zadeklaruje wpisanie do programu możliwości kandydowania indywidualnego, czyli zmianę ordynacji oraz wprowadzenie obligatoryjnych referendów, to Kukiz zgodzi się na wspólny start, a następnie na "umowę na rząd" (nie koalicję) w Sejmie.

Prawo i Sprawiedliwość widzi z kolei w Kukizie koło ratunkowe, na wypadek zbyt skromnego wyniku w jesiennych wyborach parlamentarnych. Jarosław Kaczyński złożył liderowi Kukiz'15 propozycję wspólnego startu - informuje "Wprost". Kukiz postawił warunek - zmiana ordynacji i wprowadzenie obligatoryjnych dla władzy referendów. Prezes PiS się na to nie zgodził.

- Mnie PiS osobiście nie rozbije, nie kupi mnie niczym, nie przyciągnie żadnymi fruktami - powiedział muzyk w rozmowie z "Faktem".

Wspólny start PiS-u i Kukiz'15 w wyborach do Sejmu jest niemożliwy. A skoro tak, to - jak donosi "Fakt" - Jarosław Kaczyński przygotował plan "zniszczenia" K'15. Paweł Kukiz do końca czerwca ma czas na odpowiedź ws. współpracy. W przypadku odrzucenia propozycji - co nieuchronnie nastąpi - PiS ma uruchomić plan Kaczyńskiego, tp. "Albo z nami, albo wcale".

Na czym ten scenariusz polega? Prawo i Sprawiedliwość chce podebrać posłów z klubu Kukiz'15. Mówi się o czterech osobach, natomiast może być ich więcej. W ten sposób PiS chciałoby uderzyć w Kukiza, doprowadzając do rozbicia jego ugrupowania.

Z naszych informacji wynika jednak, że w Kukiz'15 nie obawiają się odejścia kolejnych posłów. Zarząd klubu ma kilka wariantów na start w wyborach do Sejmu i ewentualne odejście kilku posłów tych wariantów nie przekreśla. Decyzje co do startu w wyborach mają zapaść maksymalnie do końca pierwszego tygodnia lipca, ale możliwe, że zostaną podjęte wcześniej. Wiele zależy od decyzji Polskiego Stronnictwa Ludowego - podaje "Fakt".

Tymczasem spore problemy przeżywa Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy, z której nazwy usunięto przedostatni człon. Wynika to z odejścia z koalicji posłów Piotra Liroy'a-Marca oraz Marka Jakubiaka, którzy zawiązali Federację Jakubiak-Liroy. Jak powiedział poseł Jakubiak w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press, decyzja o opuszczeniu Konfederacji była spowodowana brakiem szacunku działaczy partii KORWiN oraz Ruchu Narodowego wobec Jakubiaka i Liroy'a.

- My z Piotrem zrobiliśmy wszystko, żeby tę koalicję utrzymywać. Ale już dłużej się nie dało. Gdzieś jest granica zwariowania i dobrych chęci. Moje dobre chęci się skończyły. Lekceważenie mnie i Federacji dla Rzeczypospolitej, która ma ponad 3,5 tys. członków, to jest zbyt dużo. Ja myślałem, że jestem traktowany poważnie, że jestem poważnym partnerem w rozmowach. Ale mam wrażenie, że to jest projekt Ruchu Narodowego i KORWiN i mam wrażenie, że po wyborach do parlamentu wszystko diametralnie się zmieni za pomocą różnego rodzaju nacisków, czy szantaży wewnątrz partii. A te naciski to coś, co RN i KORWiN mają za świętość, czyli subwencje. Otóż ja bez subwencji żyję i mogę bez nich żyć. Nie stawiałem jakichś wielkich wymogów w tej kwestii. Mi chodziło za każdym razem tylko o szacunek dla FdR i dla Piotra Liroy'a - tłumaczy poseł Jakubiak w rozmowie z AIP.

"Zdystansowanie się Marka i Piotra to zły sygnał. Jeśli mamy osiągnąć sukces to potrzebna jest 1 wspólna lista łącząca siły ideowe na prawo od PiS. Nie czas na wzajemne ataki czy rozmowy przez media. Konfederacja pracuje dalej aby w lipcu zarejestrować wspólny komitet wyborczy!" - napisał na Twitterze Krzysztof Bosak, jeden z liderów Konfederacji.