Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS chce stworzyć prawdziwe Muzeum Powstań Śląskich. Jedno w zasadzie już mamy

Agata Pustułka
arc
Jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory to zostanie powołane Muzeum Powstań Śląskich "z prawdziwego zdarzenia" - taka deklaracja padła z ust polityków PiS podczas konwencji wyborczej tej partii, jaka odbyła się w czerwcu w Katowicach i Sosnowcu. Idei sprzyja sam prezes Jarosław Kaczyński.

Na razie konkretów np. lokalizacji placówki, nie ma. PiS nic nie robi sobie z faktu, że w Świętochłowicach już powstaje Muzeum Powstań Śląskich. Jego inicjatorem jest jednak prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, Dawid Kostempski, prezydent miasta. A to dla PiS-u oznacza, że musi stworzyć "swoje" muzeum. POPiS-owego muzeum przecież nie będzie!

- Muzeum według naszego zamysłu ma być większe i bardziej reprezentacyjne. Ma być symbolem polskości Śląska. I przede wszystkim ulokowane w Katowicach - mówi jeden z orędowników inicjatywy, poseł Grzegorz Tobiszowski, szef katowickiego okręgu Prawa i Sprawiedliwości.

Jeśli zostanie zrealizowany partyjny scenariusz to możemy się spodziewać dwóch placówek upamiętniających śląskich powstańców. Czy w obu historia powstań będzie przedstawiana inaczej? W jednym z PiS-owskiego, a w drugim z platformerskiego punktu widzenia? Tylko czym się będą różnić, skoro faktów historycznych zmienić się nie da?

Na razie rywalizację wygrywa Kostempski, który prezentuje mediom remontowane pomieszczenia pięknego budynku przy ulicy Polaka i ogłasza zbiórkę pamiątek. Za chwilę jednak zacznie się prawdziwa bitwa o eksponaty, a tych przecież nie jest wiele. Poza tym te najlepsze i tak powinny trafić do Muzeum Śląskiego. Zresztą ok. 2,5 tys. różnych dokumentów, fotografii, mundurów kombatanckich, a także sztandarów bojowych znajduje się w zasobach Muzeum Czynu Powstańczego na Górze św. Anny i tam pozostanie.

Ta partyjna troska o historyczną pamięć mogłaby nawet wzruszać, tylko szkoda, że na razie nikt nie pomyślał np. o tym, by wyłożyć pieniądze na stworzenie imiennej bazy powstańców śląskich. A o to od lat zabiega prof. Edward Długajczyk, kierownik Pracowni Historii Powstań Śląskich. Byłby to piękny symbol świadczący o tym, że o "powrocie Śląska do Macierzy" politycy mówią nie tylko z okazji rocznic.

Historia Śląska znów staje się źródłem politycznego sporu. Podczas czerwcowego kongresu Prawa i Sprawiedliwości w regionie postulat stworzenia powstańczego muzeum spotkał się z aplauzem zebranych. PiS-owi nie przeszkadza fakt, że w Świętochłowicach takie muzeum jest już niemal ukończone. Regionalni politycy mają w tej sprawie zdanie podzielone. Szef Związku Górnośląskiego Andrzej Stania uważa, że kto pierwszy, ten lepszy. Tym razem pierwszeń- stwo należy do prezydenta Świętochłowic Dawida Kostempskiego. Poseł Marek Plura apeluje, by politycy nie wtrącali się do tej sprawy. Wiele zależy dziś od nowego dyrektora Muzeum Śląskiego, który musi publicznie przed-stawić, w jaki sposób tematyka powstań śląskich będzie pokazana w kierowanej przez niego placówce. Być może to ostudzi emocje polityków.
Na stronie internetowej Pracowni Historii Powstań Śląskich znajduje się imienny spis ok. 24 tysięcy powstańców zweryfikowanych przez Związek Powstańców Śląskich w latach 1936-1939. Poza imieniem, nazwiskiem i miejscem urodzenia nie ma żadnych innych informacji.

Zewidencjonowany bank danych to tylko bardzo skromna część tego, co już dawno powinno zostać opracowane, a co od lat jest celem prof. Edwarda Długajczy-ka, kierownika pracowni. Profesor chce skompletować dane personalne wszystkich uczestników walk wraz z ich przydziałem do określonej formacji zbrojnej.

Mało wiemy o powstańcach

- Istniejący w internecie spis wrzuciliśmy trochę na wabika, by sprawdzić, jakie będą reakcje. Jest niepełny, bo nie mieliśmy dostępu do wszystkich materiałów, a przede wszystkim nie mieliśmy ani środków, ani ludzi, by tę tytaniczną pracę wykonać - wyjaśnia prof. Długajczyk.

Archiwum Państwowe w Katowicach kilka miesięcy temu zakończyło trwający wiele lat proces digitalizacji, czyli wprowadzenia do pamięci komputera tradycyjnych, drukowanych lub rękopiśmiennych dokumentów archiwalnych dotyczących powstań i plebiscytu na Górnym Śląsku. Razem dostępnych jest w internecie ponad 587 tys. skanów. Teraz trzeba "tylko" wyłowić z nich interesujące informacje.

- Z kontaktów z potomkami powstańców wiem, jaka to dla nich ważna sprawa, a poza tym tego typu spis miałby nie tylko wartość historyczną, ale symboliczną - dodaje prof. Długajczyk.

Pracownia funkcjonuje w strukturach Muzeum Śląskiego. Może to jest właśnie najbardziej godne miejsce, by doprowadzić pracę prof. Długajczyka do końca.

W trzech powstaniach po stronie polskiej brało udział ok. 60 tys. osób. Większość kadry oficerskiej nie wywodziła się jednak spośród autochtonów. Przyjmuje się w różnych materiałach, że ochotników spoza Śląska było od 5 do 10 proc.
- Powstańcami byli przede wszystkim robotnicy żyjący od wypłaty do wypłaty, nie posiadający oszczędności ani kapitałów - zauważył w pracy "Regionalizm powstańców śląskich" Tomasz Falęcki.

Po zakończeniu walk byli rozczarowani i obawiali się, że mimo wysiłku zbrojnego, ich status materialny się nie poprawi, a był to jeden z ważniejszych powodów udziału w powstaniach. Wielu z nich z powodu rozgoryczenia nie chciało nawet wstępować do Związku Byłych Powstańców.
Jak konstatuje Falęcki, ich bunt był skierowany przeciwko Niemcom i fabrykantom, ale też polska propaganda przedstawiała Polskę jako kraj, w którym spełniają się wszystkie marzenia, a przecież zdarzały się sytuacje, że brakowało pieniędzy na zaległy żołd.

By wyrównać szanse Ślązaków, pod naciskiem środowisk powstańczych, postanowiono m.in., że pierwszeństwo przy zatrudnianiu będą mieli autochtoni, o ile kompetencje kandydatów będą jednakowe.

Punkty zapalne pozostają

Powstania śląskie to jeden z punktów zapalnych w najnowszej historii Śląska. Przedstawianie powstań jako wojny domowej budzi sprzeciw wielu środowisk historycznych i politycznych. Weryfikacja listy uczestników walk byłaby więc ważnym elementem w ostatecznym ustaleniu prawdy historycznej. Nie ulega też wątpliwości, że wiedza o powstaniach musi być w sposób rzetelny, ale też atrakcyjny i nowoczesny pokazywana coraz młodszym pokoleniom.

Okres trzech powstań śląskich powinien zostać wyeksponowany i pokazany przede wszystkim w Muzeum Śląskim. Taka była m.in. idea budowy nowego gmachu. Stary, gotowy przed wojną budynek, rozebrali do ostatniej cegły Niemcy, żeby nie przypominał o polskości Śląska. Kilkadziesiąt lat po II wojnie znów muzeum stało się przedmiotem politycznej rywalizacji. Pojawiły się kontrowersje dotyczące scenariusza wystawy, który miał eksponować bardziej niemiecką niż polską przeszłość tych ziem. Awantura wokół muzeum i obsady stołka dyrektora doprowadziła do rozpadu koalicji PO-RAŚ w sejmiku, bo popierany przez autonomistów kandydat, dotychczasowy dyrektor placówki Leszek Jodliń- ski, nie miał poparcia nowego marszałka województwa Mirosława Sekuły, a poprzednik Sekuły, Adam Matusiewicz, zwlekał z podjęciem wiążących decyzji.

Okres bezkrólewia i napięcia politycznego umiejętnie wykorzystał Kostempski, który szybko przystąpił do adaptacji siedziby świętochłowickiego muzeum. Być może ta polityka faktów dokonanych ostudzi zapały do klonowania muzeum przez PiS.
- Odnoszę wrażenie, że politykom PiS "powstania śląskie" mylą się z "powstaniem Śląska". Myślą, że Śląsk powstał dopiero po I wojnie światowej, że wcześniej w ogóle nie istniał, że nad Odrą i Rawą panowała wielka nicość, a pierwsi ludzie pojawili się tu dopiero w efekcie migracji z Polski po roku 1922 - mówi Marcin Melon ze Stowarzyszenia na rzecz Edukacji Regionalnej Silesia Schola i dodaje: - Wierzę głęboko w to, że gdyby któryś z tych panów poczytał trochę o fascynującej historii naszego regionu poza granicami państwa polskiego, doszedłby do wniosku, że jest wiele innych wydarzeń zasługujących na upamiętnienie i głupotą jest budowanie kolejnych muzeów powstań śląskich. Oni jednak nie chcą czytać o naszej historii, pewnie boją się, że te książki będą po niemiecku. Spieszę ich uspokoić: jest wiele książek o historii Śląska po polsku.

Po co dwa muzea?

Na dalszy ciąg sporu będziemy musieli poczekać aż do rozstrzygnięcia wyborów parlamentarnych. Trzeba mieć jednak nadzieję, że regionalne środowiska polityczne pójdą po rozum do głowy i znajdą w tej sprawie jakiś sensowny kompromis.
Jeżeli już na Muzeum Śląskie wydaje się tak grube miliony, to właśnie ono powinno być wizytówką regionu, przedstawiać jego przeszłość i osiągnięcia. Trudno wyobrazić sobie bardziej kuriozalną sytuację niż taką, że będą dwie placówki poświęcone powstaniom. Do jednego muzeum będą chodzić zwolennicy PiS, a do drugiego zwolennicy PO. Zresztą i tak nie liczyłabym na jakąś wyjątkową frekwencję.
Podpisana w miniony piątek umowa między p.o. dyrektora Muzeum Śląskiego Januszem Gawronem a firmą AdVenture, która wygrała konkurs na urządzenie wystawy, uściśla pewne elementy scenariusza. Ogólnie rzecz biorąc, mniej ma być Goethego, a więcej powstańców. Dominik Abłamo- wicz, wybrany przez marszałka śląskiego Mirosława Sekułę na nowego dyrektora Muzeum Śląskiego, doprowadzi sprawę do końca. Ocenią ją potomni...

Co politycy i historycy myślą o muzeum powstań śląskich

Andrzej Stania, przewodniczący Związku Górnośląskiego
Kto pierwszy, ten lepszy, a pierwsze były Świętochłowice. Uważam jednak, że sprawa powstań śląskich powinna zostać przede wszystkim właściwie wyeksponowana w Muzeum Śląskim. To jest miejsce odpowiednie dla tych praktycznie najważniejszych w dziejach Śląska wydarzeń.

Marek Plura, poseł PO
Uważam, że organizowanie muzeów trzeba zostawić muzealnikom, historykom, a nie politykom. Po inicjatywie PiS można się spodziewać, że w takim muzeum będzie przedstawiona wizja powstań odpowiadająca elektoratowi tej partii. To tak poważna tematyka, że nie wolno jej poddawać politycznej agitacji.

Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego
W tej sprawie panuje jakaś wolnoamerykanka. Uważam, że godnym miejscem, by upamiętnić powstania śląskie, byłyby Katowice i dawny Dom Powstańca Śląskiego. Istniejące na Górze św. Anny Muzeum Czynu Powstańczego, przy całym szacunku, nie spełnia wymogów stołeczności. Świętochłowice też nie.

Czesław Sobierajski, szef radnych PiS w sejmiku wojewódzkim
Powstania śląskie zasługują na szczególne wyróżnienie i na swoje muzeum - to oczywiste. Nie byłoby tego całego zamieszania, gdyby nie awantura wokół scenariusza wystawy w Muzeum Śląskim, który nie uwzględniał w sposób właściwy wagi powstańczego czynu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!