Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrków Trybunalski: Przed sądem za śmierć małej Lidzi

Marek Obszarny
Proces rodziców Lidzi zaczął się we wtorek przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim
Proces rodziców Lidzi zaczął się we wtorek przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim Dariusz Śmigielski
Przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Tryb. rozpoczął się we wtorek proces rodziców trzymiesięcznej Lidzi B. z Tomaszowa Mazowieckiego. Są oskarżeni o znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, a ojciec dodatkowo o jej zabójstwo.

27-letni dziś Piotr B. i 20-letnia Katarzyna K. poznali się przez koleżankę. Najpierw były wspólne wyjścia, potem esemesy, w końcu łóżko. Sielanka nie trwała długo. Kasia zniknęła Piotrowi z oka. Słyszał, że jest z innym. Pogodzili się, gdy zaszła w ciążę. Płakali.

- To były łzy rozpaczy - stwierdził w śledztwie. - Nie chciałem tego dziecka. Przeszło mi przez myśl, że nie jest moje.

Postanowili jednak, że zamieszkają wspólnie. Piotr kontrolował Kasię na każdym kroku. Twierdzi, że ją kochał. Ona mówi, że go nie kochała, ale się bała. Zrobiła to dla dziecka. Chciała, by mała miała ojca, rodzinę, jakiej sama nie miała. Bo mama Kasi nie żyje, a ojciec to pijak. Wychowywała się u dziadków.

Razem spędzili święta i sylwestra. W lutym 2012 r. wynajęli mieszkanie w bloku przy Akacjowej w Tomaszowie, a 7 maja urodziła się Lidzia. Sąsiedzi mieli o nich dobre zdanie. Widywali ich na spacerach z maleństwem. Dobre opinie wystawiała też położna, która przez pierwsze dwa miesiące odwiedziła ich sześciokrotnie.

Piotr chwytał się prac dorywczych w budowlance. Gdy wracał zmęczony po pracy, nie mógł znieść płaczu maleństwa. Wymyślił, by wynosić kołyskę do łazienki, a że Lidka wciąż wypluwała smoczek i płakała, zaczęli jej obwiązywać główkę pieluchą, układać na brzuszku i nakrywać kocem - całą, razem z główką. Czasem i to zawodziło, a do pokoju dochodził odgłos kołyski uderzającej o wannę...

13 sierpnia Piotr oderwał się od komputera. Był wściekły, bo wcześniej pokłócili się z Kasią. Zajrzał do łazienki i - stojąc w progu - trzy- lub czterokrotnie uderzył Lidzię ręką w tył główki, żeby nie płakała.

Następnego dnia posiniaczona dziewczynka wstała do karmienia, dotrwała do południowej kąpieli. Po południu już się nie obudziła.

O swych metodach "wychowawczych" młodzi rodzice sami opowiadali w śledztwie, ale przed sądem już tylko przerzucali się odpowiedzialnością. Piotr B. podtrzymał swoje wyjaśnienia z późniejszego etapu śledztwa, gdy wycofał się z wcześniejszego przyznania się do bicia dziecka po głowie.

Katarzyna K. za znęcanie się nad córeczką ze szczególnym okrucieństwem odpowiada z wolnej stopy. Składając wyjaśnienia przed sądem niemal bez przerwy płakała.

Według oskarżenia, "Piotr B. działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia, uderzył ją co najmniej trzy razy prawą dłonią w głowę, powodując w ten sposób uraz mózgu w postaci stłuczenia i obrzęku mózgu, krwawe podpajęczynówkowe wylewy oraz krwiak podoponowy. Konsekwencją była śmierć dziecka". Grozi mu dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki