Piotr Zaremba: Lekcja dla PiS z historii upadku Kuchcińskiego

Piotr Zaremba
Marek Kuchciński
Marek Kuchciński fot. sylwia dabrowa / polska press
Długa zwłoka PiS z reakcją na tak zwaną aferę Kuchcińskiego, a potem za pięć dwunasta przecięcie kryzysu dymisją marszałka Sejmu, w obecności samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, świadczy o jednym: PiS wcale nie jest w stu procentach pewne swojego zwycięstwa. Gdyby mógł, Kaczyński zatrzymałby marszałka. Jeszcze podczas konferencji prasowej polemizował z jego krytykami. Uznał jednak, że zatrzymać lawiny nie może. Decyzję podjęto na nadzwyczajnym posiedzeniu kierownictwa poprzedniego dnia. Jeszcze we wtorek zdezorientowani politycy PiS po przeprosinach Kuchcińskiego bronili go i bagatelizowali sprawę.

Możliwe, że wyczytano w badaniach, iż Polacy uważają używanie specjalnych rządowych, ba wojskowych samolotów jako taksówki za coś nagannego, i za ważny temat. Możliwe, że polityków PiS przekonała sama burza w sieci. Dość, że uznali całą historię za źródło narastającego ryzyka. Pewien ważny człowiek prawicy tłumaczył mi parę dni wcześniej, że pewności wyborczego sukcesu nie ma. PiS nie gra przecież tylko o pierwsze miejsce. To ma raczej zapewnione, wobec skali kampanijnego rozdawnictwa i przekonania, że ta władza troszczy się o zwykłych ludzi. PiS gra o samodzielną większość parlamentarną.

W roku 2015 prawica zdobyła tę większość tylko dlatego, że do Sejmu nie dostał się SLD występujący jako koalicja wyborcza lewicy. Teraz podobna koalicja jest komitetem wyborców, potrzeba jej tylko pięciu, a nie ośmiu procent, więc się dostanie. Także PSL wzmacnia swoją siłę, biorąc na swoje listy Pawła Kukiza i jego ludzi. Wielkiego tąpnięcia PiS nie będzie, ale wystarczy przesunięcie rzędu procenta, dwóch, aby obóz Kaczyńskiego pożegnał się z nadziejami na władzę lub miał z jej przejęciem w jakiejś koalicji duży kłopot.

Dzieje kilkutygodniowego hałasu wokół marszałkowskich podróży to porażka tych, którzy głosili, że obecnie rządzący są absolutnie teflonowi, a wady osobiste i przewiny ich liderów nie mają żadnego znaczenia. Otóż mają, choć nie w każdym przypadku. Dochodzi do tego mechanizm podejmowania decyzji. Zwłoka z jakąkolwiek reakcji i kompletne niezrozumienie samego Kuchcińskiego, jak powinien postąpić, to konsekwencja modelu tej partii, gdzie nie ma żadnych mechanizmów zbiorowej debaty czy choćby burzy mózgów. Jest logika dworu, gdzie czeka się na decyzję najwyższego. On zaś, w dużej mierze odcięty od informacji, ma trudności z wyrobieniem sobie zdania.

Owszem, niektórzy bywają odrobinę bardziej samodzielni. Po raz pierwszy partia zaczęła reagować czymś innym niż nabieraniem wody w usta w poprzedni weekend. Wtedy z jego własnego obozu padły wezwania Kuchcińskiego do przeprosin. Stało się to wyraźnie z inicjatywy Joachima Brudzińskiego, który odpowiada za kampanię i ma lepsze rozeznanie co do społecznych nastrojów niż większość jego kolegów. Ale potem nastąpił kolejny regres. Znowu próbowano zgadywać, co myśli prezes.

Dymisję Kuchcińskiego Kaczyński ozdobił wypominaniem rozlicznych podróży rządowymi samolotami z Warszawy do Gdańska, i z powrotem, Donaldowi Tuskowi. W 2011 ten sam Kaczyński uznał takie używanie publicznych środków za nic szczególnie nagannego. Dziś podtrzymuje to zdanie, ale pyta: dlaczego osądzać marszałka z PiS, a nie osądzać premiera z PO. Tyle że niezależnie od tego, że Tusk pewnie też nie znał miary w używaniu tego przywileju, inna jest sytuacja kogoś, kto jeździ z kilkunastoosobową ochroną, a inna marszałka, którego eskorta jest symboliczna. Marszałkom z PO wypomina się jedynie pojedyncze tego typu „przewiny”. Grzegorz Schetyna jako marszałek latał do Wrocławia rejsowym samolotem. Bizantynizm obecnej władzy jest bezsprzecznie większy, przynajmniej tej sejmowej. Kuchciński stworzył cały system.
Prezes zapowiada też prawne regulacje. Ma być wprowadzona odpłatność za zabieranych na pokład samolotu krewnych i znajomych. Dobre i to, ale jest inne pytanie. Czy marszałek powinien mieć równie swobodny dostęp do tej floty powietrznej jak prezydent czy premier? Czy powody korzystania z niej nie powinny być bardziej transparentne Przy braku umiaru to są jednak spore koszty - 4 miliony złotych za rok. Także na takie podróże, które miały ułatwić Kuchcińskiemu wyprawę na narty. Urzędnicy Kancelarii Premiera, pisowcy z krwi i kości, skarżą się, że przekonany o swojej szczególnej pozycji (formalnie jest drugą osobą w państwie) marszałek potrafił podbierać samolot potrzebny na rzeczywiste misje związane z kierowaniem państwem.

Tak naprawdę zaś to powinna być dyskusja nie tylko o samolotach. Także o tym, czy przekonany o swojej nieomylności, Kaczyński nie postawił na osoby nie dorastające do swoich funkcji. Jeszcze niedawno pisowcy byli przekonani, że to nie ma znaczenia. Nawet jeśli ich lider postawi na konia w kluczowym miejscu państwa, nic nie straci, bo partia prowadzi słuszną politykę. Błąd, który teraz się mści.

To powinna być dyskusja o niskich wymaganiach stawianych pisowskim kadrom. I o przyzwoleniu na korzystaniu przez te kadry z najróżniejszych rent władzy. Zgodnie z przekonaniem, że skoro wcześniej życia używali inni, teraz użyjmy go my. A skoro władza ma się opierać na silnej partii naprawiającej państwo, o jej ludzi, wiele lat trzymanych „w chłodzie i głodzie”, trzeba zadbać. To zgodnie z tą filozofią samego Kaczyńskiego, zrezygnowano chociażby z fundamentalnej ustawy antykorupcyjnej przewidującej lustrację majątkową i regulującej lobbing, choć przygotował ją minister Mariusz Kamiński. No bo jak kontrolować samych siebie?

To spory uszczerbek na honorze formacji, która z walki z korupcję uczyniła swoją specjalność. Ale to jak się okazuje również zagrożenie dla niej. Nie wszystko uchodzi bezkarnie. Podejście pod tytułem: „grab zagrabione”, bo przecież całą III RP prawica uważała za ufundowaną na złodziejstwie, może się nie opłacić także przy urnach. Taka jest lekcja z historii upadku Marka Kuchcińskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piotr Zaremba: Lekcja dla PiS z historii upadku Kuchcińskiego - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl