Piotr Robert Radwański o córce: Agnieszka może pograć jeszcze pięć lat, ale musi inaczej planować sezon, uważniej dobierać sobie turnieje

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Piotr Robert Radwański
Piotr Robert Radwański Fot. Wojciech Gadomski / Polskapresse

Jak to się stało, że został Pan patronem i promotorem tenisowej szkoły podstawowej w Kozerkach?
Najzwyczajniej w świecie - dostałem propozycję, która wydała mi się ciekawa, no i jestem. Niemniej wyczuwam w tym pytaniu jakiś podtekst.

Faktycznie jest. Znany jest Pan z przywiązania do rodzinnych stron. Czemu więc nie szkoła w Krakowie?
Odpowiedź znów jest prosta - bo od kilkunastu lat nie dostałem w rodzinnych stronach żadnej oferty. To znaczy jakieś były, ale niepoważne, pojawiały się najczęściej przy okazji kampanii wyborczych, a potem zapadała cisza. To dotyczy również moich córek. W Krakowie kompletnie nie zwracano na nas uwagi, czasem tylko byliśmy wykorzystywani do celów doczesnych, o których już wspomniałem. Albo przy okazji różnych wydarzeń takich, jak np. mecz z Rosją w Fed Cupie [Puchar Federacji - red.]. Efekt jest taki, że Agnieszka i Urszula mieszkają od kilku lat w Warszawie, a szkoła pod moim patronatem będzie pod Warszawą. Dla was w stolicy to chyba dobrze...

Dla Krakowa gorzej.
No gorzej, ale co ja na to poradzę. Poszliśmy tam, gdzie nas chcieli. Moje córki mają w Warszawie lepsze warunki do trenowania, a ja znalazłem miejsce, w którym mogę przekazać innym to, czego się nauczyłem przez te wszystkie lata na korcie. Dodam, że nie jest pan pierwszą osobą, która zadaje mi takie pytania. Wszystkim mówię to samo - nic się w Krakowie nie zmieni dopóki nie zmieni się skostniały układ, jaki panuje w tym mieście. Przecież Jacek Majchrowski rządzi tam już 16 lat, to dłużej niż Gomułka rządził w Polsce. Niedługo dojdzie do tego, że przy urnach wyborczych pojawi się pokolenie, za którego życia nikt inny nie rządził Krakowem. To tak do przemyślenia tym, którzy mówią, że dwukadencyjność w samorządzie lokalnym to zły pomysł.

To miała być sportowa rozmowa, tymczasem wchodzimy w politykę...
Bo w tym akurat przypadku nie da się oddzielić sportu od polityki. Myślicie, że ja bym nie wolał zrobić czegoś w Krakowie? Pewnie, że bym wolał, pewnych rzeczy jednak nie przeskoczę.

Wspomniał Pan, że propozycja była ciekawa...
Jest takie ładne określenie: mocarstwowe plany. Oni tu w Kozerkach nie chcą stworzyć jakiejś tam szkoły. To ma być coś formatu akademii Nicka Bollettieriego.

Nie nazbyt mocarstwowo?
Czemu nie, trzeba mierzyć wysoko. Zwykłych szkółek i klubów tenisowych w Polsce nie brakuje, ale czegoś takiego jeszcze nie mieliśmy.

Sądzi Pan, że to się uda?
Czas pokaże, niemniej gdybym nie wierzył w ten projekt, to bym się w niego nie angażował. Przyda nam się taki centralny ośrodek szkoleniowy i dobrze, że powstanie praktycznie w środku Polski. Będzie to zarazem jakaś alternatywa dla innych akademii czeskich, czy hiszpańskich, które są jednak stosunkowo drogie. Dodam, że nie zamykamy się tylko na Polaków, chętnie przyjmiemy zdolnych tenisistów z Ukrainy, czy Białorusi, albo z krajów skandynawskich. Do nas będą mieli bliżej, niż do Hiszpanii.

Jaka będzie Pana rola w tym przedsięwzięciu?
Daję mu nazwisko i wiedzę. Będę przyglądał się temu co się tam się dzieje, kontrolował metody szkolenia, motywował i oceniał trenerów. Moje wizyty będą może krótkie, ale na pewno intensywne. Moje nazwisko ma ściągać ludzi, a ja mam dopilnować, żeby wszystko się profesjonalnie odbywało. Założenia są takie, że chcemy szkolić sportowców naprawdę wysokiej klasy. Wiadomo oczywiście, że nie wszyscy zrobią wielką karierę, bo nie każdy ma papiery na mistrza świata. Docelowo chcielibyśmy jednak, żeby to była szkoła elitarna, w której uczą się i trenują najlepsi i najzdolniejsi. Podoba mi się również pomysł, by połączyć w jednym miejscu tenis z edukacją.

Szkoła szkołą, ale nie mogę nie zapytać o córki. Zwłaszcza, że rozmawiamy tuż przed Roland Garros...
Które Agnieszka niestety opuści, ale cóż robić - zdrowie jest najważniejsze. Kontuzja pleców nie jest może bardzo poważna, ale moja córka uznała, że lepiej będzie odpuścić sobie Paryż i wrócić dopiero na część sezonu rozgrywaną na trawie. Wiadomo, że to jej ulubiona nawierzchnia. Zacznie na Majorce, potem poleci do Anglii. Co do Uli, to ona z kolei właśnie poleciała na turniej do Hiszpanii. Jestem optymistą, bo w końcu jest zdrowsza, gra coraz lepiej. Dochodzi może wolno do dawnej formy, ale to zawsze jest długotrwały proces. Takie powroty bywają trudne, bo w turniejach niższej rangi często trafia się na naprawdę dobrze grające młode dziewczyny, które za rok-dwa przebijają się do pierwszej pięćdziesiątki na świecie. To nie jest tak, że można sobie gładko wygrać mały turniej. Ula w dodatku wraca już trzeci, albo nawet czwarty raz. Ochoty do gry na szczęście jej nie brakuje.

A jak jest w przypadku Agnieszki? Niektórzy są zdania, że w jej przypadku nie chodzi tylko o zdrowie, ale właśnie o ochotę do gry. A raczej jej brak.
Odpowiem parafrazując Marka Twaina - pogłoski o tenisowej śmierci mojej starszej córki są mocno przesadzone. Po tylu latach na korcie ona ma prawo czuć się zmęczona, ale spokojnie - według mnie spokojnie może pograć jeszcze pięć lat i to na wysokim poziomie. Niektórzy grają przecież jeszcze dłużej, spójrzmy choćby na siostry Williams. Wydaje mi się jednak, że powinna trochę zdjąć nogę z gazu. Inaczej planować sezon, grać mniej i uważniej dobierać sobie turnieje.

Wycofanie się z Roland Garros było właśnie zdjęciem nogi z gazu?
Tak. Wiadomo przecież, że korty ziemne nie są jej ulubionym miejscem do gry. Czasem trzeba odpuścić, a dobrym przykładem do naśladowania jest Roger Federer. Szwajcar potrafi zniknąć z kortów nawet na miesiąc, czy dwa, by potem wrócić i znów wygrywać.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Agnieszka Radwańska nie zagra w Roland Garros

Rok temu Roland Garros sensacyjnie wygrała Jelena Ostapenko. Co Panu mówi trenerski nos przed tegoroczną edycją turnieju?
To tylko spekulacje ale myślę, że tym razem wygra jakaś stara wyga. Widziałem ostatnio kilka meczów Marii Szarapowej i podobała mi się jej gra. To jeszcze nie jest Szarapowa sprzed dopingowej wpadki i zawieszenia, niemniej widzę u niej progres. Nie będę zdziwiony, jeśli dobrze wypadnie w Paryżu.

Agnieszka Radwańska: Jest trudniej niż wcześniej, ale ciągle liczę na zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl