Piotr Misiło zamykał usta prasie. Jest jedynką na listach partii Ryszarda Petru

Dariusz Grzędziński (AIP)
Piotr Misiło i Ryszard Petru
Piotr Misiło i Ryszard Petru nowoczesnapl.org/Materiały prasowe
"Szykuje się niezłe zamieszanie w Szczecinie" napisał na Twitterze Ryszard Petru, przedstawiając lidera listy Nowoczesna. Słowa mogą okazać się prorocze. Piotr Misiło potrafi zagwarantować mocne wrażenia - za jego sprawą o krok od więzienia był dziennikarz, Polska musiała wypłacać odszkodowanie a prokuratura zajmowała się sprawą promocji Polic.

Człowiek wielu prób
Piotr Misiło to były członek Platformy Obywatelskiej. Zawodowo związany był też z wydającą "Wprost" Platformą Mediową Point Group SA. Organizował na Pomorzu Zachodnim koncerty, promując je w Rzeszowie. W Szczecinie chciał dla J.W. Construction stawiać wysokościowiec, ale skończyło się na wylaniu fundamentów. W 2006 roku starał się o fotel burmistrza Polic, ale nie został nawet radnym miasta. Wiosną br. wystartował w konkursie na członka zarządu TVP SA, jego kandydaturę jednak odrzucono. Ostatnie zatrudnienie, wg własnej strony internetowej, znalazł w zarejestrowanej na Cyprze spółce Elegantus Ltd., zajmującej się doradztwem inwestycyjnym i farmacją. Swoją największą, choć drugoplanową rolę, Piotr Misiło zagrał jedenaście lat temu, gdy w oparciu o niesławny artykuł 212 k.k., doprowadził do skazania dziennikarza.

Misiło przeciwko dziennikarzowi
Nieco ponad dekadę temu Polskę obiegła wiadomość o dużym proteście środowiska dziennikarskiego. Protestowano w obronie skazanego za słowo dziennikarza z lokalnych „Wieści Polickich”, Andrzeja Marka. Przed gmachem Sejmu ustawiono wówczas klatki, do których dali się zamknąć Jolanta Pieńkowska, Marek Sierocki, Monika Olejnik, Marek Król, Katarzyna Kolenda-Zaleska, ówcześni redaktorzy naczelni "Faktu" i "Super Expressu" – Grzegorz Jankowski i Mariusz Ziomecki, czy zmarły w 2009 roku Maciej Rybiński. Wszyscy sprzeciwiali się wyrokowi szczecińskiego sądu, który na dziennikarza z Polic, Andrzeja Marka nałożył karę 3 miesięcy więzienia.

Pozbawienie wolności miało być konsekwencją artykułów w prasie lokalnej, które w 2001 roku opisywały działalność Naczelnika Wydziału Promocji i Informacji Urzędu Gminy w Policach. Naczelnikiem tym był Piotr Misiło. Pytany o tamte wydarzenia, Misiło odsyła do swojej strony internetowej i jej zawartości. - Zapraszam do zapoznania się z postanowieniem Sądu Najwyższego wraz z uzasadnieniem, który jest dla mnie wiążący w Rzeczpospolitej i nie pozostawia wątpliwości co do istoty tej sprawy - mówi i wskazuje również na artykuły broniące jego dobrego imienia.

Zarzuty oddalone przez sąd
Andrzej Marek zarzucał Misile m.in. nepotyzm, brak kwalifikacji a nawet działalność mającą zniechęcać potencjalnych reklamodawców do obecności na łamach „Wieści Polickich”, co miałoby doprowadzić do upadku pisma. Misiło z zarzutami postanowił walczyć na drodze prawnej. Złożył w szczecińskim sądzie prywatny akt oskarżenia i wygrał sprawę z dziennikarzem. Pytany o to, czy powołanie się na niesławny artykuł 212 kk nie powinno zamykać drogi do dużej polityki, Piotr Misiło decyduje się jednak z nami porozmawiać. - Byłem kilkukrotnie pomawiany na łamach gazety i zanim zdecydowałem się pozwać Marka z prywatnego aktu oskarżenia, domagałem się opublikowania sprostowań. Wystosowałem również pismo z żądaniem przeprosin. Wszystko to przyniosło odwrotny skutek – ataki nasiliły się, pisano jeszcze więcej kłamstw i jeszcze więcej mnie pomawiano. Dopiero potem wystąpiłem z art. 212 kk, żądając przeprosin, nie kary więzienia. Andrzej Marek mógł na każdym etapie postępowania przeprosić i wycofać się ze swoich bezpodstawnych oskarżeń. Na końcu, po korzystnym wyroku dla mnie, wystąpiłem nawet do Prezydenta RP o jego ułaskawienie – tłumaczy Piotr Misiło. Nie odnosi się jednak do dalszej części historii, dziejącej się już poza Polską.

Wyrok łamiący Europejską Konwencję Praw Człowieka
W 2002 roku Sąd Rejonowy skazał Marka na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i polecił przeprosić urzędnika. - Świadkami w sprawie byli burmistrz Polic, jego zastępca, przewodniczący rady gminy i sam Piotr Misiło - wspomina dziś proces dziennikarz. Andrzej Marek wniósł apelację, ale ta została odrzucona. Wobec utrzymania wyroku w mocy i odmowy opublikowania przeprosin, w lutym 2002 Sąd Rejonowy w Szczecinie nakazał dziennikarzowi stawić się w tamtejszym areszcie.

Andrzej Marek zaapelował o odroczenie wykonania kary, informując o złym stanie zdrowia żony, będącej wówczas w ciąży. W tym samym czasie w obronę mniej znanego kolegi zaangażowała się czołówka krajowych publicystów a ich protest pod Sejmem przykuł uwagę mediów z całego kraju. Za Markiem ujął się też Rzecznik Praw Obywatelskich, nieskutecznie. Dopiero Trybunał Konstytucyjny skutecznie zamknął sprawę. W 2006 roku umorzono postępowanie, wcześniej zdecydowano o wstrzymaniu wykonania kary.
Dwanaście miesięcy później do prośby o ułaskawienie Andrzeja Marka przychylił się ówczesny prezydent Lech Kaczyński. Swój prawdziwy finał sprawa znalazła dopiero przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. W Strasburgu Polska przyznała się do naruszenia prawa do wolności słowa wynikającej z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i zobowiązała się do wypłaty odszkodowania niepokornemu dziennikarzowi. Piotr Misiło na swojej stronie o tym nie wspomina, przywołuje jedynie korzystne dla siebie wyroki. Pytany o pominięcie decyzji Trybunału, mówi, że między stronami doszło jedynie do ugody, do której wcale nie musiało dojść.

Prężna i przyjazna promocja Polic
Z Urzędem Gminy w Policach Piotr Misiło rozstał się z końcem 2003 roku, jeszcze przed wydarzeniami spod Sejmu. Andrzej Marek twierdzi, że miał w tym swój udział i tym samym udowodnił niekompetencję urzędnika. – W połowie 2002 roku za 120 tys. zł z kasy miasta Police Misiło zorganizował koncert „Soyka śpiewa Staffa dla Polic”, który promowano na plakatach w Lublinie, Rzeszowie, Białymstoku i Warszawie – mówi Andrzej Marek. Misiło opowiadał wówczas Newsweekowi, że wydarzenie miało udowodnić, że Police to gmina „prężna, przyjazna i ekologiczna”. Dziennikarz z Polic twierdzi, że mimo tak osobliwej formy marketingu, sprzedano ledwie 26 wejściówek na koncert. Wytłoczono też 10 tys. płyt, z czego nabywców znalazło 350 sztuk. – Dotarłem do pozostałych, niesprzedanych CD. Zrobiłem zdjęcia i nawet zaangażowałem się w ratowanie tej klapy, kontaktując się z menagerem Stanisława Soyki – opowiada Marek.

Zapytaliśmy Misiłę, czy przytaczane informacje mają potwierdzenie w rzeczywistości. Zaprzeczył i zasłonił się niepamięcią. Pamiętał za to dość dokładnie kwotę wynagrodzenia, którą zainkasował artysta oraz fakt, że sprawa była w prokuraturze. Czy zatem rzeczywiście informacje o garstce ludzi, którzy przyszli na koncert i kupili płytę są prawdziwe? - Nie, są nieprawdą. Jeśli dobrze pamiętam to dwa koncerty i nagranie utworów na płytę dedykowaną specjalnie dla Polic, Pan Soyka dostał wynagrodzenie rzędu 30-40 tys. zł. Precyzyjniej nie umiem jednak odpowiedzieć na to pytanie. Rzecz miała miejsce ok. 15 lat temu i zwyczajnie nie pamiętam szczegółów. Jeden z opozycyjnych radnych, w ramach politycznej konkurencji, skierował nawet sprawę do prokuratury, ta nie znalazła jednak jakichkolwiek znamion popełnienia przestępstwa - tłumaczy Misiło, twierdząc, że nie ma sobie nic do zarzucenia. O feralnym koncercie i niesprzedanej płycie chcieliśmy porozmawiać ze sprawującym od 1998 roku funkcję burmistrza Polic Władysławem Diakunem. Ten przez kilka dni nie znalazł jednak czasu na rozmowę.

Nowe wyzwania, nowe problemy
Niedawny urzędnik Misiło odnalazł się na początku 2004 roku w Warszawie, będąc dyrektorem zarządzającym w Platformie Mediowej Point Group SA - wydawcy "Wprost". Zasiadał równocześnie jako prezes lub wiceprezes w zarządach kilku spółek zależnych. Z PMPG związany był aż do 2011, w międzyczasie próbując wrócić do Polic w zupełnie nowej roli. - Już jako członek Platformy Obywatelskiej, założył bezpartyjny komitet „Nowe Police” i w 2006 wystartował w wyborach samorządowych. Chciał być burmistrzem Polic. Doniosłem o tym władzom PO, które zaraz potem mu podziękowały – zdradza w rozmowie Andrzej Marek. Słowa dziennikarza potwierdzają dane PKW, które wskazują, że z nieco ponad tysiącem głosów Misiło nie zdobył ze swoim komitetem nawet mandatu radnego. Naraził się za to Szczecińsko-Polickiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu, gdy w autobusach komunikacji miejskiej umieścił wlepki promujące swoją kandydaturę. Andrzej Markowski, prezes Przedsiębiorstwa zarzucił wówczas Misile naruszenie ordynacji wyborczej i złamanie prawa. Wlepki nakazano usunąć, zaś prośby kandydata o polubowne załatwienie sprawy, Markowski skwitował w piśmie do zainteresowanego następująco: „Nie jest pan stroną w sprawie, nie może pan więc dyktować warunków ugody”.

Fundamenty, które nie urosły
Po wyborczej porażce Misiło wyjechał do stolicy a na Pomorze Zachodnie wrócił dopiero w 2013 roku. Na swojej stronie chwali się, że był odpowiedzialny za realizację największego projektu komercyjnego w Szczecinie. Obiektu handlowo-biurowego Hanza Tower, o wysokości 125 m. Nie informuje jednak, że projekt zakładający budowę najwyższego wieżowca między Gdynią i Berlinem zakończył się na wylaniu fundamentów, które po dziś dzień nie doczekały się wyrastających z nich ścian. - Pomimo całej sympatii dla Szczecina i optymizmu związanego z szansami rozwoju tego miasta, to wciąż trudny rynek, który wymaga rozważnego inwestowania, szczególnie w tak trudnych biznesowo czasach jak te obecnie - tłumaczył zaniechanie prac Misiło i obiecał kontynuację przedsięwzięcia. Z końcem 2013 roku rozstał się jednak z odpowiedzialnym za Hanza Tower J.W. Construction.
Przez Cypr i Woronicza do Nowoczesnej
Nowe zatrudnienie Piotr Misiło znalazł w zarejestrowanej na Cyprze spółce Elegantus Ltd., której pracownikiem pozostaje do dziś. Niedawno zgłosił swój akces do zarządu TVP, a niekorzystną dla siebie decyzję Rady Nadzorczej bezskutecznie oprotestował.
- Uważam, że po tym co dotychczas prezentował ten człowiek, ma wszelkie predyspozycje by być politykiem głównego nurtu – podsumowuje rozmowę o karierze Misiły Andrzej Marek. 28 sierpnia lider partii .Nowoczesna Ryszard Petru, oficjalnie przedstawił Piotra Misiłę jako lidera swojej listy w Szczecinie i jedną z osób, „których nie znamy z pyskówek telewizyjnych”.

Z rzeczniczką partii, Kamilą Gasiuk-Pihowicz, pomimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować. O Misile zgodził się za to porozmawiać Adam Szłapka, sekretarz generalny partii. - Spór Piotra Misiły z Andrzejem Markiem był znany partii .Nowoczesna. Potencjalne kontrowersje omawiano podczas rozmów z przyszłymi kandydatami. Jeśliby pojawiało się coś nieodpowiedniego, wykluczałoby z list – odpowiedział gensek, pytany o przeszłość Misiły. Przyznał także, że w trakcie weryfikacji kandydata, Piotr Misiło nie ujawnił, że sprawa znalazła finał poza Polską. - Oparliśmy się zdecydowanie na orzecznictwie polskim. Nie kryjemy, że sprawa jest przez nas zbadana do poziomu wydania postanowienia przez Sąd Najwyższy. Na tym uznaliśmy sprawę za zakończoną – podsumował Szłapka. O zakończeniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w partii Ryszarda Petru nie słyszano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Misiło zamykał usta prasie. Jest jedynką na listach partii Ryszarda Petru - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl