Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Konieczka był pierwszą ofiarą wojny z Wielkopolski

Agnieszka Świderska
Piotr Konieczka był pierwszą ofiarą wojny z Wielkopolski
Piotr Konieczka był pierwszą ofiarą wojny z Wielkopolski Agnieszka Świderska
Kapral z Brodnej prawdopodobnie został postrzelony. Później Niemcy mieli go zatłuc kolbami. Piotr Konieczka spoczywa na cmentarzu w Smiłowie. Ma też swój obelisk. Upomniała się o niego historia.

Siedem lat temu głaz przyjechał samochodem z Chodzieży. Trzeba go było postawić na miejscu. Siła samych ramion jednak nie wystarczyła. W ruch poszły pasy, ręce i koparka. Po dwóch podejściach obelisk stanął.

Wokół strażnika z Brodnej zrobiło się głośno kilka lat temu. Do tej pory kapral Konieczko był lokalnym bohaterem, który miał swój grób na cmentarzu parafialnym w Śmiłowie. W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej taki zwyczajny grób dla bohatera to było już za mało. Co innego obelisk, na którym można napisać, że jako pierwszy w Wielkopolsce poległ śmiercią żołnierza, o czym zawsze będą pamiętać mieszkańcy gminy Kaczory.

- Szkoda, że nie pamiętali przez tyle lat - mówił nam dzień później Bernard Kralewski, świadek tamtych wydarzeń.

To właśnie do niego należy ziemia, na której mieści się dzwonnica i gdzie dziś stoi obelisk. Kilkanaście metrów dalej dom, który przed wojną jego rodzina dzieliła ze Strażą Graniczną. Mieli tam swój magazyn i swoją piwnicę, w której zamykali przemytników i złapanych na nielegalnym przekroczeniu granicy. Tych drugich było jednak zdecydowanie mniej, bo wtedy granicę mógł przekroczyć każdy, kto chciał, gdyż na 15-kilometrowym odcinku było tylko 10 strażników, a może nawet nie. W dodatku za 4 złote można było dostać przepustkę na rynek do Piły, gdzie handlowała cała okolica.

Przygraniczne Jeziorki, podobnie jak Brodna, Zelgniewo czy Śmiłowo, były wtedy polsko-niemieckie. Mieszkali tam źli Polacy i dobrzy Niemcy, dobrzy Polacy i źli Niemcy. Tych „złych” Niemców zaczęło przybywać razem z Hitlerem. Na tydzień przed wybuchem wojny uciekli do Niemiec, by 1 września wrócić już z bronią w ręku.
- To nie wojsko zabiło Konieczkę, ale właśnie ci bandyci - wspominał Bernard Kralewski. Dobrze pamiętał tamtą pochmurną noc. Miał wtedy 12 lat. Kapral Konieczka, który tamtej nocy pełnił służbę na oddalonym o półtora kilometra od wsi posterunku Straży Granicznej i Urzędu Celnego, miał 38 lat, trzyhektarowe gospodarstwo w Brodnej, żonę Helenę i dwóch synów. Jedni mówią, że zginął od ciosu w szyję, inni, że dostał tylko postrzał, a Niemcy zatłukli go kolbami na śmierć.

Kaprala i jego kolegów zaskoczono. Według świadków posterunek, na którym ostatecznie został sam, zaatakowało 60 Niemców. Przez jakiś czas dzielny kapral się ostrzeliwał.

- Nie wiem, skąd wzięła się dokładna godzina jego śmierci, ta słynna już godzina 1.40 - zastanawia się syn Bernarda, Piotr Kralewski, historyk z wykształcenia. - Przecież nikt nie patrzył wtedy na zegarek.

We wsi pamiętają tylko, że zginął między 1 a 2 w nocy i że Niemcy zgodzili się, żeby został pochowany na cmentarzu w Śmiłowie. Razem z nim pochowano wtedy Szczepana Ławniczaka, strażnika granicznego, który kilka godzin później w Zelgniewie zginął od ciosów siekierą. On również doczekał się swojej pamiątkowej tablicy. To jest również tablica pamiątkowa Marcelego Nowaka, rannego w i zamęczonego w Dachau, Stefana Galińskiego i Antoniego Łabody, skazanych wyrokiem hitlerowskiego sądu specjalnego w Bydgoszczy na śmierć oraz Aleksandra Gulczyń-skiego, żołnierza Wojska Polskiego, który poległ w Zelgniewie.
- Teraz, kiedy próbuje się fałszować historię, najbardziej jej potrzebujemy - mówił wójt Brunon Wolski.

Wśród osób, które wówczas stanęły wokół obelisku, był także proboszcz ze Śmiłowa ks. Jerzy Ptach, który od lat upominał się o Konieczkę. Musiał jednak poczekać, aż upomniała się o niego historia.

Mit Piotra Konieczki żyje. I dobrze, że żyje, z czym zgadzają się wszyscy w Jeziorkach, Śmiłowie i Brodnej. Teraz mają swoją historię. Być może trochę zakurzoną, bo odgrzebaną dopiero w latach osiemdziesiątych przez nieżyjącego już poznańskiego historyka Zenona Szymankiewicza. To właśnie on jako pierwszy zapytał ich o Piotra Konieczkę. Opowiedzieli mu wtedy o tamtej pochmurnej nocy 1 września i o kapralu, który zginął między godziną 1 a 2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski