18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kładoczny: tortury na komisariatach? Nie ma na świecie policji, która by ich nie stosowała

Marcin Darda
Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Piotr Krol/Polskapresse
Władzę to oni muszą mieć, bo nie chodzi o to, żeby policjant bał się zrobienia czegokolwiek. Powinni być jednak szkoleni w takim duchu, że wtedy, kiedy potrzeba, powinni być stanowczy, czasem nawet agresywni, ale kiedy już człowiek dostaje się w ich ręce, to odpowiadają za jego bezpieczeństwo i powinni się nim opiekować. Sama interwencja zależy od sytuacji, bo kiedy na przykład zatrzymują kibiców, muszą być stanowczy, ale zatrzymanie powinno być jak najmniej brutalne. Kiedy już ich mają, włos z głowy nie powinien im spaść, bo są pod opieką państwa. Gdy policja nadużywa władzy, to jest największy dramat i największa demoralizacja państwa. Z dr. Piotrem Kładocznym z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, rozmawia Marcin Darda.

Dwóch łódzkich policjantów otrzymało zarzuty przekroczenia uprawnień, ale de facto chodzi o stosowanie tortur. Na komisariacie zmuszali zatrzymanych do zeznań mniej więcej w sposób taki, jak myśliwi niosą dzika z polowania. Kajdanki wrzynały im się w przeguby dłoni.

W tak zwanej sprawie z Lidzbarka Warmińskiego, którą monitorowaliśmy, policjanci, by doprowadzić do przyznania się zatrzymanych, bili ich pałkami w stopy. Wszystko działo się w komisariacie, najpierw kazano im zdjąć buty i skarpety, zdaje się, że przywiązano do krzeseł, a potem seriami bito po gołych stopach pałkami. Jeden z nich się przyznał, drugi nie. Relacjonowana przez pana sprawa jest o tyle "lepsza", że policjantom postawiono zarzuty. Sprawa z Lidzbarka po wypowiedzeniu się sądu znów jest w toku, ale wcześniej prokuratura ją umorzyła, choć przyznała, że zatrzymanych rzeczywiście bito po stopach w tym komisariacie.

Więc dlaczego sprawę umorzono?

Ano dlatego, że prokuratorzy, jak tłumaczyli, nie wiedzieli komu postawić zarzuty. W komisariacie było w tym czasie więcej funkcjonariuszy, żaden się nie przyznał, prokuratura stwierdziła, że nie sposób wytypować, który z nich to zrobił. To umorzenie z bulwersującym uzasadnieniem, bo przecież stwierdzono drastyczne łamanie praw człowieka, a sprawę zamieciono, bo "nie wiadomo kto". Pokazuje to dramat całej sytuacji. Nie ma gorszej sytuacji z punktu widzenia ochrony praw człowieka, jak po takim pobiciu, funkcjonariusze byli kryci i nie odpowiedzieli za to przed sądem. To powoduje tylko dalszą eskalację przemocy i wzmacnia poczucie bezkarności funkcjonariusza, który takie zabronione metody stosuje. Oczywiście, nie ma na świecie policji, w której takie rzeczy nie mają miejsca, natomiast z całą surowością trzeba w takich przypadkach egzekwować prawo, bo to się nie powinno zdarzać.

To poczucie bezkarności i sama świadomość posiadania władzy powodują stosowanie takich tortur przez policjantów?

Przyczyną przede wszystkim jest słaby mechanizm rozliczania funkcjonariuszy z takich działań. Władzę to oni muszą mieć, bo nie chodzi o to, żeby policjant bał się zrobienia czegokolwiek. Powinni być jednak szkoleni w takim duchu, że wtedy, kiedy potrzeba, powinni być stanowczy, czasem nawet agresywni, ale kiedy już człowiek dostaje się w ich ręce, to odpowiadają za jego bezpieczeństwo i powinni się nim opiekować. Sama interwencja zależy od sytuacji, bo kiedy na przykład zatrzymują kibiców, muszą być stanowczy, ale zatrzymanie powinno być jak najmniej brutalne. Kiedy już ich mają, włos z głowy nie powinien im spaść, bo są pod opieką państwa. Gdy policja nadużywa władzy, to jest największy dramat i największa demoralizacja państwa.

Wiadomo coś na temat skali torturowania zatrzymanych przez policję?

Organizacje międzynarodowe dziwią się, jeśli chodzi o Polskę, skali skarg na policjantów w stosunku do niewielkiej liczby spraw zakończonych skazaniem funkcjonariusza, czy nawet wniesieniem wobec niego aktu oskarżenia. Liczby w statystykach po obu stronach były zupełnie niewspółmierne. Czego to dowodzi? Czy może tego, że funkcjonariusze zachowywali się zazwyczaj właściwie, tylko skarżący byli przeczuleni? Mam spore wątpliwości, co do takiego stawiania sprawy.

Bo tak jak w przypadku sprawy z Lidzbarka, podobne sprawy zatrzymują się na etapie prokuratury?

Tak, albo są umarzane przez prokuratorów, bo nie ma dowodów. Kiedy nie ma nagrania, ale jest obdukcja, to jakiś dowód jest. Ale kiedy jej nie ma, a funkcjonariusz tłumaczy, że na przykład działał w obronie własnej, bo zatrzymany się na niego rzucił, dowodów nie ma. Linię obrony potwierdzi drugi policjant, a naprzeciw jest tylko słowo zatrzymanego.
W tych przypadkach nie można powiedzieć, czy ich liczba się nasila, czy też spada. Można powiedzieć, że zawsze takie sprawy są. Wątpię, by było tak, że w Polsce obywatele są tak wrogo nastawieni do policji, żeby sobie wymyślali te wszystkie skargi, choć jakiś procent na pewno jest zwyczajną przesadą.

Czy nie pomagają w takich przypadkach zawodowe znajomości policjantów z prokuratorami?

To mogę nawet zrozumieć, ale nie znaczy, że popieram. Wyobrażam sobie sytuację, że skoro prokurator pracuje z policjantem, bo taki jest tryb postępowania przygotowawczego, to przecież znają się od lat.
Załóżmy, że prokurator ocenia policjanta jako dobrego funkcjonariusza, któremu po prostu raz "odbiło" i pobił zatrzymanego. I tok myślenia prokuratora może być taki, że "przecież to jest dobry policjant, więc muszę go chronić".
Ale funkcjonariusze państwa nie są po to, żeby być kolegami, tylko są od tego, by chronić obywateli. Są od tego, by obywatel się ich nie bał, i by oni zawsze mogli mu pomóc. Jeśli zaś sami funkcjonariusze naruszają prawo, to podkopują zaufanie społeczeństwa do policji i państwa.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki