Piotr Fronczewski to dla wszystkich Polaków Pan Kleks i Franek Kimono

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Sylwia Dąbrowa
Wybrał tradycyjny model rodziny: on pracował, natomiast żona zajmowała się domem. Kiedy zakochał się w koleżance z pracy, jego małżeństwo zawisło na włosku. Wybrał jednak rodzinę - i udało mu się dochować córek oraz wnuczki.

Za trzy dni będziemy obchodzić Dzień Dziadka. Jednym z najpopularniejszych polskich aktorów, który będzie obchodził tego dnia swoje święto, jest Piotr Fronczewski. Dziadkiem uczyniła go młodsza z dwóch córek - Katarzyna. Aktor nie przebiera w słowach i nazywa małą Hanię „dzieckiem z piekła rodem”.

- Hanka ma już 10 lat. Ciągle coś opowiada, ma swoje zdanie na każdy temat. W każdym razie nie jestem dziadkiem, u którego wnuczka przesiaduje na kolanach, jej temperament na to nie pozwala - śmieje się aktor w rozmowie z „Galą”.

* * *

Piotr Fronczewski urodził się tuż po wojnie w Łodzi, gdzie jego rodzice wyjechali po upadku powstania warszawskiego. Małżonkowie nie wytrzymali jednak długo poza ukochaną stolicą i po pięciu latach wrócili do zniszczonego miasta. Zamieszkali w kamienicy na Wilczej, z której okien widać było morze gruzów, w których bawił się ich syn z grupą kolegów.

Mały Piotruś był bardzo żywotnym dzieckiem. Całe dnie ganiał po podwórku za piłką lub jeździł na swym motorowerze marki Simpson. Kiedy coś przeskrobał, ojciec zdejmował pasek i dawał mu lanie.

Matka zawsze stawała w obronie syna, nic więc dziwnego, że syn był w nią wpatrzony jak w obrazek.

Ponieważ ojciec pracował w Teatrze Syrena w dziale administracji, co roku zabierał syna na zakładowe mikołajki. Każde z dzieci pracowników teatru musiało wtedy coś zaśpiewać lub powiedzieć wierszyk. Mały Piotruś również - i kiedy na jedno z takich spotkań trafiła redaktorka telewizyjnego programu dla dzieci, dostrzegła w nim talent i zaprosiła do współpracy.

Chłopak traktował to jako wygłupy: niebawem zaczął też występować na deskach teatru, a mając dwanaście lat zagrał w swym pierwszym filmie - „Wolne miasto”. Kiedy jednak przyniósł do domu świadectwo z sześcioma dwójami na półrocze, rodzice uznali, że czas zakończyć te wygłupy. Było już jednak za późno: Piotrek połknął bakcyla i postanowił zostać aktorem.

- Byłem matołem z nauk ścisłych, z biologii byłem za słaby. Na wydział aktorski poszedłem więc po trosze z tchórzostwa, a po trosze z lenistwa - tłumaczył potem w swej autobiografii.

Jego rocznik na PWST był wyjątkowy. Kolegami z roku byli mu Andrzej Seweryn, Jerzy Zelnik, Daniel Olbrychski i Maciej Englert. Razem z nimi po zajęciach przesiadywał w warszawskiej restauracji U Fukiera. Kiedy koledzy wybrali się na wakacje na Mazury, Piotr wypłynął na jezioro kajakiem z jednym z przyjaciół - Krzysztofem Banachowiczem. Kajak się przewrócił i choć przyszły aktor próbował ratować kolegę, nie udało się. Do domu wrócił z traumą, z której długo nie mógł się otrząsnąć.

Piotr skończył szkołę aktorską z wyróżnieniem i trafił do Teatru Narodowego, gdzie zaangażował go sam Kazimierz Dejmek. Potem trafił do Współczesnego i wreszcie do Dramatycznego, gdzie rządził Gustaw Holoubek. To było dla młodego aktora spełnienie marzeń. Od kiedy był nastolatkiem, uwielbiał bowiem Holoubka. To właśnie spektakle z tym wybitnym aktorem sprawiły, że pomyślał, iż aktorstwo może być czymś więcej niż zwykłymi wygłupami.

- W moim życiu zawodowym, ale nie tylko zawodowym, był on osobą wyjątkową, ważną. Wszystko to, co osiągnąłem w fachu aktorskim - w ogromnym stopniu zawdzięczam jemu - wyjaśniał w „Rzeczpospolitej”.

* * *

Podczas przeprowadzki do nowego mieszkania Piotr poznał sympatyczną młodą dziewczynę. Wkrótce Ewa została jego żoną. Szybko na świat przyszły ich dzieci - córki Katarzyna i Magdalena. Małżonkowie podzielili się obowiązkami w tradycyjny sposób: on pracował i przynosił do domu pieniądze, a ona zajmowała się domem.

Początkowo szło nieźle, w pewnym momencie coś zazgrzytało. Piotr poznał na planie serialu „07 zgłoś się” młodziutką koleżankę po fachu - Joannę Pacułę. Nie oparł się jej urokowi i para została kochankami. Aktor był jednak wychowany w wierze katolickiej - i sumienie szybko zaczęło mu wyrzucać romans. Odbijało się to również na jego pracy. Pewnego dnia napisał na lustrze w garderobie „przepraszam” i uciekł z teatru. W końcu wyznał wszystko żonie. Ta ku jego zaskoczeniu przebaczyła mu - więc małżonkowie postanowili spróbować odbudować swoje małżeństwo. Pacuła pojechała na wakacje do Paryża - i tam zastał ją stan wojenny. Potem zdecydowała się więc na emigrację do USA - i już nigdy nie wróciła do Polski na stałe.

* * *

Lata 80. były ciężkie dla pana Piotra. Kiedy władza postanowiła w stanie wojennym unicestwić Teatr Dramatyczny, na znak protestu zrezygnował z etatu. Grał wtedy w kabarecie i w kinie. Największym sukcesem okazał się dlań udział w ekranizacji opowiadania Jana Brzechwy o „Panu Kleksie”. Początkowo główną rolę miał zagrać Jan Kobuszewski, ostatecznie to jednak pan Piotr stał się bajkową postacią.

- Lubię ten film, powstawał w czasach, kiedy brakowało gwoździa, kleju i deski, a trzeba było wyczarować bajkę - podsumowuje w „Gali”.

Niemal w tym samym czasie odwiedził pana Piotra kompozytor Andrzej Korzyński i zaproponował nagranie dwóch kabaretowych piosenek. Aktor wcielił się w wymyśloną postać Franka Kimono - a „King Bruce Lee karate mistrz” oraz „Dysk Dżokej” stały się ogólnopolskimi hitami.

Kolejne lata to sukcesy pana Piotra zarówno w teatrze, jak i w kinie czy telewizji. Na małym ekranie przez wiele lat oglądaliśmy go w „Rodzinie zastępczej”. Z kolei jego największym hitem teatralnym okazał się „Kolacja dla głupca” w Ateneum. Aktor czyta również audiobooki i udziela swego charakterystycznego głosu w grach komputerowych. Dlatego znają go wszystkie pokolenia Polaków.

- Zawsze przychodziłem do teatru sporo wcześniej, to mi zostało do dziś. Muszę mieć czas i komfort, żeby zdjąć z siebie miasto, ulice, zdarzenia dnia codziennego - podkreśla aktor

Piotr Fronczewski

Polski aktor teatralny, kinowy, telewizyjny i kabaretowy. Urodził się w 1946 roku w Łodzi. Debiutował jako dwunastolatek w filmie „Wolne miasto”. Po skończeniu stołecznej PWST grał na scenach teatrów warszawskich: Narodowego (1968-1969), Współczesnego (1969-1973), Dramatycznego (1973-1983), Studio (1984-1987) i Ateneum (1991-2007). W latach 70. wraz z Janem Pietrzakiem i Krystyną Jandą był inwigilowany przez SB w ramach akcji wymierzonej przeciwko twórcom Kabaretu Pod Egidą. Za swoje najważniejsze role filmowe uznaje występy w dziełach Janusza Zaorskiego - „Partita na instrument drewniany”, „Pokój z widokiem na morze” i „Baryton”. Kiedy Steven Spielberg kręcił w Polsce „Listę Schindlera”, rozważał zaangażowanie Fronczewskiego do głównej roli - ostatecznie zrezygnował jednak z tego pomysłu. W ostatnim czasie zagrał w spektaklu „Edukacja Rity” i w serialu „Rojst”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Fronczewski to dla wszystkich Polaków Pan Kleks i Franek Kimono - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl