Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Lecha czekają duże wydatki

Maciej Lehmann
Właściciel Lecha Jacek Rutkowski  jest przekonany, że Manuel Arboleda przedłuży kontrakt z Kolejorzem
Właściciel Lecha Jacek Rutkowski jest przekonany, że Manuel Arboleda przedłuży kontrakt z Kolejorzem Marek Zakrzewski
Krzysztof Kotorowski, Bartosz Bosacki, Luis Henriquez, Ivan Djurdjević, Tomasz Bandrowski i Manuel Arboleda - to piłkarze, którym w czerwcu 2011 roku kończą się kontrakty. By ich zatrzymać, Kolejorz będzie musiał bardzo głęboko sięgnąć do klubowej kasy.

Na najwyższą podwyżkę liczy Arboleda, którego w składzie chętnie widziałyby dwa warszawskie kluby Legia i Polonia Warszawa. Właściciel "Czarnych Koszul" przebił Lecha podczas negocjacji przy zakupie Artura Sobiecha i Macieja Sadloka z Ruchu. Czy teraz historia się powtórzy?

Właściciel Lecha Jacek Rutkowski w wywiadzie z "Głosem Wielkopolskim" przyznał, że utrzymanie drużyny przekracza już 32 miliony złotych. O skali podwyżek dla piłkarzy najlepiej świadczy to, że kiedy w 2006 roku Amica przejmowała Lecha, wydatki na zespół wynosiły 15 milionów. Taka jest cena utrzymania klasowych zawodników, którzy mogą zagwarantować walkę o czołowe lokaty w ekstraklasie.

Jak przyznaje dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktów Arboloedy, Bandrowskiego i Henriqueza już trwają. Negocjacje nie są łatwe, bo zawodnicy liczą na spore podwyżki.

Najwięcej medialnego szumu wywołuje sprawa Arboledy. Najlepszy obrońca w ekstraklasie do tej pory zarabiał nieco ponad milion złotych rocznie, czyli dużo mniej niż kilku niczym nie wyróżniających się ligowców, jak choćby Łukasz Garguła, Wojciech Łobodziński z krakowskiej Wisły czy Maciej Iwański z warszawskiej Legii. Pierwsza propozycja ze strony poznańskich działaczy nie zadowoliła Kolumbijczyka, teraz pojawiła się druga. Ponoć lepsza, ale Lechowi na pewno nie ułatwia zadania fakt, że ofertę bajecznego kontraktu chce złożyć Kolumbijczykowi też Józef Wojciechowski, który kilka razy pokazał, że jest w stanie przebić wszystkich. Arboleda deklaruje, że nie chce nic robić za plecami poznańskiego klubu i nie chodzi mu wyłącznie o pieniądze, ale przyznaje, że liczy się też z tym, iż opuści naszą ekstraklasę.

Kibice Lecha zastanawiają się, gdzie w przypadku zarobków Arboledy przebiega "granica bólu", którą poznański klub nie będzie w stanie przekroczyć. Czy jest to 500 tysięcy euro, czy trochę więcej. Wiadomo, że za tej klasy obrońcę trzeba zapłacić sporo i taką świadomość ma też Kolumbijczyk. Zresztą nie tylko on. Cenić się zaczął też Panamczyk Luis Henriquez, który jeszcze pół roku temu miał trudności, by wskoczyć do meczowej osiemnastki. Teraz jednak za sam podpis pod nowym kontraktem żąda kilkaset tysięcy złotych. I pewnie sobie wywalczy te pieniądze, bo od kiedy formę stracił Seweryn Gancarczyk, praktycznie nie ma dużej konkurencji.

Słabe wyniki w lidze nie mają też żadnego przełożenia na żądania Tomasza Bandrowskiego. Przechodził do Lecha z rezerw Energie Cottbus. Teraz jednak jest w kregu zainteresowań Franciszka Smudy i wielu fachowców uważa, że problemy poznańskiego klubu wiążą się z jego absencją. "Bander" i jego doradcy doskonale wiedzą, ile jakie zarobki potrafili wynegocjować sobie koledzy z podstawowego składu i też liczy na znaczą podwyżkę.

- Jest u nas kilku zawodników, którzy zarabiają powyżej 1,5 mln złotych, najniższe zarobki w drużynie, z wyjątkiem młodych zawodników, to 400 tysięcy - przyznał Jacek Rutkowski. Właściciel Lecha dodał jednak, że klub musi bardzo rozsądnie wydawać pieniądze.

- Jestem przekonany, że z Mauelem się dogadamy, ale kibice muszą przyjąć też do widomości , że gdyby nie transfery Murawskiego i Lewandowskiego nie bylibyśmy w stanie utrzymać tego składu i zdobyć mistrzostwa Polski - podkreślał Jacek Rutkowski. Teraz tą finansową lokomotywą są spotkania Ligi Europejskiej i dlatego tak ważne jest, by Kolejorz wyszedł z grupy, a wiosną zakwalifikował się do kolejnej edycji tych rozgrywek. Bez dodatkowego zastrzyku gotówki, Lecha nie będzie stać na podwyżkę każdemu piłkarzowi, któremu kończy się kontrakt.

Transferowe plany
Dwóch obrońców, defensywny pomocnik i dwóch dobrych napastników - takie są transferowe plany Lecha na przyszły rok. Takie deklaracje z ust prezesa Andrzeja Kadzińskiego i dyrektora sportowego Marka Pogorzelczyka padły na spotkaniu zarządu klubu z kibicami. Prezes Kadziński wspominał o graczach z ligi szwedzkiej i norweskiej. Jacek Zieliński przed swoim zwolnieniem był nawet w Norwegii. Między wierszami można było też wywnioskować, że poznański klub cały czas obserwuje graczy BATE Borysow. Pozyskanie ich jest jednak dosyć skomplikowane ze względu na to, że mistrzowie Białorusi dobrze radzą sobie w europejskich pucharach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski