Kamil Durczok pod koniec lipca na A1 pod Piotrkowem spowodował kolizję. Badanie wykazało, że miał w organizmie 2,6 promila. Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie złożyła wniosek o areszt dla 51-latka, ale sąd rejonowy odrzucił go i zastosował wobec dziennikarza poręczenie majątkowe w kwocie 15 tys. zł, dozór policyjny i zakaz opuszczanie kraju.

CZYTAJ DALEJ >>>>

Sąd Okręgowy w Piotrkowie nie zgodził się z wydumanymi argumentami prokuratury dotyczącymi zarzutu rzekomego sprowadzenia przez Durczoka katastrofy w ruchu lądowym, za co - w powiązaniu ze stanem nietrzeźwości - groziłoby mu aż 12 lat więzienia. A taki zarzut, zagrożony wysoką karą, to jedyny punkt zaczepienia pozwalający prokuraturze wnioskować o areszt. Śledczy z Piotrkowa nie sięgali po niego jednak nawet wówczas, gdy kolizje po pijanemu powodowali pijani policjanci, a takie przypadki były na drogach w powiecie piotrkowskim aż trzy w ciągu zaledwie dwóch ostatnich miesięcy...

W przypadku Durczoka Sąd Okręgowy w Piotrkowie zwiększył jedynie poręczenie majątkowe z 15 do 100 tys. zł, uznając, że będzie ono bardziej adekwatne do sytuacji i osoby sprawcy.