Pijana gwiazda za kółkiem. Jak wyjść z twarzą z wizerunkowej wpadki?

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Robert Wozniak
Beata Kozidrak, Maciej Szczęsny. Ludziom z pierwszych stron gazet też zdarzają się alkoholowe wpadki, czasami zostają przestępcami - wsiadają pijani za kierownicę i ruszają w miasto. Jak wyjść z takiej sytuacji z twarzą? Jak wrócić na scenę? Na deski teatru? Specjaliści do spraw wizerunku nie mają wątpliwości: trzeba przyznać się do błędu, przeprosić, wyrazić skruchę. Pokrętne tłumaczenia przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego.

Dla wielu fanów artystki to był szok. Na początku września w centrum Warszawy policja zatrzymała kierowcę BMW. Jak się okazało później, za kółkiem siedziała gwiazda polskiej estrady - Beata Kozidrak. Wokalistka zespołu Bajm miała jechać „zygzakiem”, od krawężnika do krawężnika. Zauważył to jeden z kierowców, zablokował jej samochód na skrzyżowaniu al. Niepodległości z ul. Batorego. Potem zadzwonił po policję. Policja poinformowała, że miała 2 promile alkoholu we krwi. Dzień później artystka stawiła się w komisariacie, usłyszała zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Grozi jej do dwóch lat pozbawienia wolności. Ona sama odmówiła składania zeznań, ale wydała oświadczenie.

„Kochani, przepraszam wszystkich. Wiem, że Was zawiodłam. Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa. Beata” - napisała na Instagramie.

Sprawę skomentował też bratanek gwiazdy. W rozmowie z jednym z portali wspierał i próbował tłumaczyć artystkę, chociaż nie pochwalał jej wyczynu.

„Nikt, nawet znany artysta nie powinien prowadzić samochodu w takim stanie. Nie znam powodów, które skłoniły Beatę do tego, ale jestem pewien, że odebrała bolesną lekcję życia i wyciągnie z niej wnioski na przyszłość (...) Moja ciocia to bardzo wrażliwa kobieta, która od lat żyje na najwyższych, artystycznych obrotach i płaci za to wysoką cenę. Taką samą jak mój tata Jarosław. On już niestety nie żyje, ale ona może teraz pokazać, jak porażkę zamienić w coś, co pomoże innym. Potrafi to robić i pokazała niedawno, że się nie boi. Wspieram ją w tym trudnym momencie i dziękuję za wszystkie mądre słowa, które napisała do piosenek mojego taty” - mówił.

Cóż, trudno wyjść z takiej sytuacji obronną ręką. Sprawa o tyle zadziwiająca, że legenda polskiej sceny muzycznej zawsze stroniła od skandali, nie pokazywała się zbyt często na ściankach, no chyba że wymagała tego jej praca, wiodła raczej spokojne życie poza stolicą. I nagle, z dnia na dzień, jak zauważyli internauci, słowa jej piosenki „Między szklanki brzegiem a dnem” nabrały zupełnie innego wymiaru. Może dlatego w sieci pojawiły się dziesiątki memów z Beatą Kozidrak w roli głównej, posypały się też komentarze. Marcin Świetlicki, poeta, dziennikarz i wokalista zespołu Świetliki, na swoim Facebooku opublikował zdjęcie tekstu z nagłówkiem: „Znana wokalistka zatrzymana za jazdę po alkoholu. Miała dwa promile”. I tak skomentował te doniesienia: „Też jestem po III LO im. Unii Lubelskiej! Też będę w sobotę w stolicy! Będę ostrożny, obiecuję!”.

W dość charakterystyczny sposób do sprawy odniósł się Donatan. „FreeBEATA! Jestem zupełnym abstynentem co się tyczy substancji zaliczanych do używek więc powiedzcie mi, lepiej Biała armia czy Szklanka wody?” - pytał producent.

Doda, która w przeciwieństwie do Kozidrak, nigdy nie stroniła od skandali, stwierdziła, że większość muzyków rockowych i artystów jest na bakier z prawem, bo są „trochę z innej gliny ulepieni, mają inne stresy i są pod presją”. A fakt, że Beata Kozidrak zachowała się głupio i nieodpowiedzialnie, nie przekreśla tego, że pisze wspaniałe piosenki, w każdym razie „przeprosiny bardzo ładne napisała”.

Dużo wyrozumiałości wykazali także fani piosenkarki. Kiedy ta w ostatni weekend pojawiła się na scenie - Justyna Steczkowska obchodziła jubileusz pracy artystycznej, na który zaprosiła Kozidrak - została przez nich przyjęta bardzo ciepło. Były brawa i wielki bukiet czerwonych róż. Artystka nie kryła wzruszenia. To nie był dla Kozidrak koniec dobrych wiadomości - utwór piosenkarki zatytułowany „Różowa kula” możemy usłyszeć w filmie „Żeby nie było śladów”, a to zdobywca Srebrnych Lwów i Nagrody Specjalnej na FPFF w Gdyni i polski kandydat do Oscara. Nic więc dziwnego, że na twarzy wokalistki Bajmu pojawiły się łzy.

- Sytuacja jest dość jednoznaczna. Wszyscy wiemy o związku między piciem alkoholu a wypadkami, naukowcy obliczyli, o ile po spożyciu alkoholu zwiększa się nasz czas reakcji. Tu nie ma czego bronić - mówi prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog. - Ale Beata Kozidrak zareagowała niezwykle szybko. Przyznała się do winy, wyraziła skruchę, nie próbowała się niepoważnie tłumaczyć, co wielu znanym osobom często się zdarza. To reakcja, którą powinni naśladować inni. I ona właśnie przyczyniła się do tego, że łatwiej takiej osobie wybaczyć błąd czy niewłaściwie, naganne zachowanie - dodaje profesor.

- Jak pan myśli, co sprawia, że osoby z pierwszych stron gazet popełniają takie błędy? Przecież wiedzą, że są na świeczniku, że inni bardziej się im przyglądają, że media śledzą każdy ich krok. Rozsądek wymagałby jednak od nich większej ostrożności - dopytuję. - Na to pytanie odpowiedzi nie znamy. Cóż, polscy dziennikarze nie są zbyt dociekliwi. Często piszą o czymś, ale nie wiemy, czemu tak się stało, czemu ktoś podjął taką, a nie inną decyzję. Może pani Kozidrak miała jakiś kłopot, może coś wydarzyło się w jej życiu? To pozostaje tajemnicą, co oczywiście w żaden sposób jej nie tłumaczy - odpowiada mój rozmówca.

Prof. Jacek Wódz, również socjolog, nie jest zdziwiony, że fani wybaczyli artystce, a przynajmniej ciepło ją przyjęli podczas ostatniego koncertu.

- To dość ludzki odruch, poza tym jesteśmy katolikami, a katolicyzm bardzo dużo mówi o wybaczaniu. Inna rzecz, że alkohol od wieków był obecny w naszej kulturze i choć przyzwolenie na siadanie po pijanemu za kierownicę jest coraz mniejsze, to liczba pijanych kierowców zatrzymywanych na naszych drogach wciąż jest przecież duża - zauważa profesor. I dodaje, że z tym wybaczeniem ludziom z pierwszych stron gazet bywa różnie. Na pewno jest tak, że błędy tych, których lubimy, szybciej i łatwiej sobie tłumaczymy. Znacznie trudniej o to wtedy, kiedy nie darzymy takiej osoby sympatią.

Ale też, umówmy się - gwiazd, celebrytów, artystów, sportowców, którzy zaliczyli alkoholowe wpadki, nie brakuje. Nie dalej jak we wtorek - 5 października, policja zatrzymała 56-letni Macieja Szczęsnego - byłego bramkarza reprezentacji Polski w piłce nożnej, dzisiaj komentatora sportowego. Miał we krwi 0,36 promila alkoholu.

Szczęsny przyznał, że doszło do zatrzymania. Jak tłumaczył, wiózł do pracy żonę, która jest stewardessą.

- Dosyć niespodziewanie żona została wezwana do pracy, bo miała tzw. standby telefoniczny - mówił.

Mieszkają 30 km od lotniska. W poniedziałkowy wieczór, jak tłumaczył były reprezentant Polski, zjadł kolację i „wypił dwa piwa”. - Położyłem się spać, a o godz. 3:05 zadzwonił telefon, wzywając moją żonę na 4:15 na Okęcie. Jak wsiadałem, to zupełnie nie miałem poczucia, że jest coś nie tak. Jest mi potwornie wstyd - podsumował Szczęsny. - Jestem w domu, nie w areszcie. Chciałbym podkreślić, że zostałem zatrzymany przez policję do rutynowej kontroli, a nie w wyniku kolizji drogowej. Nie stwarzałem dla nikogo zagrożenia - dodał jeszcze.

Rok temu inny były reprezentant Polski w piłce nożnej - Michał Żewłakow wjechał swoim BMW w stojący na czerwonym świetle autobus. Badanie alkomatem wykazało, że miał w wydychanym powietrzu 1,6 promila alkoholu.

Były piłkarz opublikował potem na Twitterze specjalne oświadczenie. „Wczoraj w nocy wsiadłem za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodowałem kolizję, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą” - napisał.

Pod koniec lipca 2019 roku na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim znany dziennikarz Kamil Durczok najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Jeden z nich uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Okazało się jednak, że dziennikarz miał 2,9 promila alkoholu we krwi. Został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 3 tys. zł grzywny oraz 30 tys. zł, które miał przekazać na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.

Danielowi Olbrychskiemu zabierano prawo jazdy trzykrotnie - dwa razy w czasach peerelu, trzeci raz - w 2015 roku, kiedy prowadził samochód, mając niemal promil alkoholu we krwi.

Borys Szyc, aktor teatralny i filmowy, piosenkarz, udzielił swego czasu obszernego wywiadu Markowi Sekielskiemu na temat swojego nałogu. Zwierzył się, że jego problemy z alkoholem zaczęły się już w liceum, pił tak, że po szalonych imprezach lądował pod stołem. Z czasem doszedł do momentu, kiedy zaczynał dzień od drinka.

- Ja to dno przesuwałem. Jak już myślałem, że upadłem na dno, to okazywało się, że można jeszcze wynaleźć coś lepszego. Miałem parę takich uderzeń. Długo podchodziłem do leczenia - mówił. - Miałem dwadzieścia parę lat, byłem w rozkwicie kariery, w ogóle nie wyobrażałem sobie wtedy, żeby inaczej żyć. Czułem, że moje życie dopiero się zaczyna, ten cały niesamowity świat z jego wszystkimi atrakcjami stoi przede mną otworem, więc absolutnie nie mieściło mi się w głowie, że miałoby się to odbywać bez alkoholu - wspominał.

Przyznał, że zdarzało mu się pić przy córce albo wieźć ją autem na kacu. W końcu poszedł na leczenie, chciał, jak mówił, „odzyskać szacunek do siebie”.

- Żyję szczęśliwie, spokojniej, zupełnie inaczej. Zmieniłem swoje życie o 180 stopni. Jeżeli chodzi o zainteresowania, sport, ludzi, z którymi przebywam. Obawiałem się, że nie będę umiał tak grać dobrze albo że ludzie przestaną mnie lubić. Okazało się, że mnie nie lubili, bo chlałem. Okazało się, że już wcale nie pracowałem i nie dostawałem fajnych rzeczy, bo chlałem. Zupełnie poodwracały mi się w głowie klocki, widziałem to w „pijany” sposób, na opak - opowiadał.

Wcześniej, bo w roku 2008 Szyc został zatrzymany przez policję, wracał samochodem z imprezy, miał 0,7 promila alkoholu we krwi. Dostał 4,5 tys. zł grzywny, na dwa lata zostało mu zabrane prawo jazdy.

Tomasz Stockinger w tym samym roku uderzył w tył jadącego przed nim auta, a to w kolejne. Aktor zbiegł z miejsca zdarzenia, miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Stracił prawo jazdy na dwa lata, zapłacił 10 tys. zł grzywny.

Panie też z powodu jazdy po alkoholu trafiają na czołówki gazet. W 2010 roku kompletnie pijana modelka Ilona Felicjańska staranowała trzy auta na jednym z warszawskich osiedli. Była mocno nietrzeźwa. Przed sądem wyraziła skruchę, przyznała się do alkoholizmu. Kara była łagodna. Ona opowiadała o tym, że z powodu choroby alkoholowej w gruzach legła jej kariera, rozpadło się małżeństwo, o tym, dlaczego zaczęła pić. - Wychowywałam się w czasach, kiedy trudno było rozwijać swoje pasje i marzenia, zwłaszcza gdy mieszkało się na wsi. Ludzie najczęściej dawali ujście swoim emocjom, pijąc alkohol. Podobnie było w mojej rodzinie. Alkohol był na każdej imprezie rodzinnej. Obserwując najbliższych, nauczyłam się, że to właśnie alkohol daje szczęście, rozrywkę i śmiech. Rozładowuje emocje - wspominała w mediach. Mówiła, że alkohol dawał jej złudne poczucie szczęścia.

Zapisała się na leczenie, zaczęła terapię. Tyle że kilka lat później przyłapano ją na kupnie alkoholu. Felicjańska publicznie przyznała, że wciąż walczy z nałogiem, opowiadała o swoich wzlotach i upadkach. W 2020 roku zgłosiła się do szpitala psychiatrycznego, potrzebowała pomocy specjalistów.

Jej młodsza koleżanka - Ewa Farna, w 2012 roku miała wypadek z dachowaniem. Menedżerka piosenkarki tłumaczyła, że ta zasnęła za kierownicą, bo była zmęczona nauką do matury. Potem okazało się, że Farna była zmęczona nie tyle nauką, co oblewaniem ukończenia szkoły średniej. Miała we krwi promil alkoholu. Ale czeski sąd też miał dla niej wiele wyrozumiałości.

Artystka przyznała potem, że popełniła błąd, ale uważa się za „dość rozsądną osobę”, pewnie dla poprawy swego wizerunku zadeklarowała udział w kampanii „Piłeś? Nie jedź”.

Wiesław Gałązka, specjalista do spraw wizerunku, zauważa, że generalnie wciąż jesteśmy narodem, który łatwiej niż inne wybacza występki czy poważne grzechy dokonane po pijanemu. Zwłaszcza jeśli nikt z powodu naszego pijaństwa i braku odpowiedzialności nie zginie.

- Ale to zawsze uszczerbek na wizerunku. Dawna wyrozumiałość wobec osób znanych, zwłaszcza artystów, którym zdarzyło się wsiąść po pijanemu za kierownicę, minęła. Każdy może sobie tłumaczyć picie stresem czy intensywnym stylem życia. Dobrze, ale przecież zawsze można do domu wrócić pieszo, nawet się zataczając, albo zamówić taksówkę - mówi Gałązka. I tłumaczy, że aby wyjść z całej sytuacji w miarę obronną ręką, trzeba przede wszystkim przeprosić, wyrazić skruchę za swój czyn i podkreślić, jak wielkie szczęście w nieszczęściu nas spotkało, bo nikt z powodu naszego błędu nie ucierpiał.

- Bardzo ważne jest przyznanie się do choroby alkoholowej, jeśli ktoś na nią cierpi, zgłosić się do Klubu Anonimowych Alkoholików, pokazać publicznie dowód takiego zgłoszenia. Dobrze, jeśli artysta, który popełni już taki błąd, zadeklaruje na przykład, że część dochodów ze swoich koncertów będzie przeznaczał na fundusz ofiar wypadków drogowych - wylicza Wiesław Gałązka.

Jego zdaniem, na szczególne potępienie zasługują także ci, którzy piją z gwiazdą, artystą czy zwyczajnym Nowakiem, a potem pozwalają mu wsiąść po alkoholu za kierownicę. Są współwinni popełnienia przestępstwa, bo doskonale wiedzą, że prowadząc samochód po pijanemu, taka osoba staje się przestępcą.

- Przecież ktoś taki wymaga pomocy, zwłaszcza ze strony tych, z którymi się bawił, ze strony przyjaciół, znajomych, rodziny - wzrusza ramionami Gałązka i przytacza fragment „Tymczasowej instrukcji dla policji i ustawy o policji państwowej” z 1919 roku. - Już wtedy o tym wiedziano - wtrąca.

Paragraf 37 wyżej wymienionego dokumentu nosi tytuł „Pijani” i mówi tak: „Osoby pijane, które nie mogą być zostawione same bez niebezpieczeństwa, w pierwszej linii winne być odprowadzone do mieszkania, a dopiero, gdy to jest niewiadome, do urzędu policyjnego, skąd po wytrzeźwieniu mają być wypuszczone, o ile nie popełniły jakiego wykroczenia, za które mogą podlegać karze”.

A co do Beaty Kozidrak, „Fakt” przypomniał pewien incydent sprzed 20 lat. Piosenkarka odwoziła wówczas do szkoły swoją córkę, wpadła w poślizg, uderzyła w taksówkę. Na miejsce przyjechał jej były już dzisiaj mąż. Razem wrócili do domu po dowód rejestracyjny. Kiedy potem policja przebadała Kozidrak alkomatem, okazało się, że ma 0,27 promila we krwi. W sądzie mężczyzna tłumaczył, że piosenkarka była roztrzęsiona, więc poczęstował ją lampką koniaku na uspokojenie.

Nigdy potem nie mówiło i nie pisało się o Beacie Kozidrak w kontekście tego typu wydarzeń. Fani uwielbiają ją za utwory, za tyle lat obecności na polskiej scenie muzycznej. Ona sama za swój błąd przeprosiła. Nie szukała żadnych tłumaczeń. I może dlatego, jak słusznie zauważył prof. Ireneusz Krzemiński, łatwiej wybaczyć jej to, co zrobiła.

Dzień przed swoim ostatnim koncertem Beata Kozidrak wróciła na Instagram. Napisała króciutko: „Intensywny czas…. Pierwsze jesienne koncerty za mną, dużo pracy w studiu. Powstają kolejne piosenki na płytę. Dziękuję, że jesteście ze mną”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl