18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Pierwszy trener (i wujek) Adama Małysza: Skoczkom potrzeba więcej pokory! [WYWIAD]

Rafał Musioł
Paweł Łacheta
Pierwszy trener (i wujek) Adama Małysza w wywiadzie z Rafałem Musiołem mówi o kryzysie polskich skoczków. - Kombinezony to alibi. Więcej pokory! - apeluje Jan Szturc. CZYTAJ CAŁY WYWIAD.

Ogląda pan ostatnie występy polskich skoczków i myśli, że....?
Że nie tak miało być. Zapowiedzi nie znalazły przełożenia na to, co widzimy w Pucharze Świata. Lato dawało powody do optymizmu, pierwsze starty zimą wyraźnie go zgasiły. I nie szukałbym problemu w kombinezonach, przecież latem chłopcy skakali w strojach szytych na minus cztery centymetry, czyli bardziej niż obcisłych i dawali sobie radę. Kombinezony to tylko alibi, problemem zasadniczym są błędy w pozycji dojazdowej, to one decydują, że kąt wybicia z progu jest taki, a nie inny, a to przekłada się na odległości, czyli te brakujące do dobrych skoków 10 metrów.

Mogły zawodnikom zaszkodzić wspomniane przez pana wypowiedzi sprzed sezonu, wieszczące wielkie sukcesy?
Tak. Chyba wszystkim, trenerom i prezesowi Apoloniuszowi Tajnerowi zabrakło pokory. Mówiono o medalu mistrzostw świata, zespole na czołową trójkę w Pucharze Świata, zbudowano wrażenie, że jesteśmy potęgą. Niestety, nie jesteśmy.

Prezes Apoloniusz Tajner mówił także, że po raz pierwszy w historii kadra ma dwóch liderów. Czy pan widzi chociaż jednego?
Nie, obecnie nie ma żadnego. Lider to skoczek, który wyraźnie przerasta i ciągnie pozostałych, zajmuje regularnie miejsca w czołowej dziesiątce PŚ, widać, że jest w formie. W przypadku polskiej reprezentacji wszyscy skaczą podobnie, czyli obecnie co najwyżej przeciętnie.

Zmiana trenera może pomóc?
Ten temat w ogóle nie powinien się pojawić. Wiem jednak, że wywołali go nie dziennikarze, a sam Łukasz Kruczek, który na spotkaniu z zawodnikami powiedział, że jeśli ma to pomóc, to on odejdzie. Kamil Stoch odpowiedział, że w takim przypadku on też rezygnuje. To zamieszanie było absolutnie niepotrzebne. Myślę jednak, że Łukasz chciał po prostu zobaczyć reakcję zawodników, czy nadal są z nim i są zespołem, i tylko o to w tym wszystkim chodziło.

W czasach Adama Małysza uchodził pan niemal za pogotowie ratunkowe. Gdy przychodził kryzys wysyłało się Orła do pana. Teraz też ktoś myśli o takim rozwiązaniu?
Łukasz zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym dołączyć do ekipy, która obecnie trenuje w Ramsau. Niestety, nie mogłem, bo jestem na zgrupowaniu kadry wojewódzkiej w Zakopanem. W przypadku Adama było zazwyczaj tak, że kryzys dopadał go na Turnieju Czterech Skoczni. Wtedy można już spokojnie trenować w Polsce, teraz, na początku grudnia, żaden obiekt nie jest jeszcze gotowy, dlatego konieczny okazał się wyjazd do Ramsau.

Jak odbudowuje się formę skoczka?
Trzeba przejść na małe skocznie, na dużych nie ma możliwości korygowania błędów. Szybkość jest wtedy zbyt wysoka, zawodnik działa instynktownie, powtarzając to, co dotychczas robił źle. Na małej skoczni może znów poczyć powietrze, próg, lot...

To niemal jak sportowy powrót do dzieciństwa?
Dobrze pan to ujął. Tak, to trochę jak nauka chodzenia u dzieci. Krok po kroku, aż wreszcie wszystko zacznie się wykonywać automatycznie, powtarzalnie. Wracamy na małą skocznię, korygujemy błędy, zapamiętujemy to co dobre, idziemy na większy obiekt, znów powtarzamy cały proces. Aż do skutku.

To prawda, że skoczek i jego trener nigdy nie wiedzą dlaczego jest dobrze, albo dlaczego jest źle?
Nie, to taki mit. Przy dzisiejszej technice, gdy każdy skok można przeanalizować klatka po klatce, wychwytuje się najmniejsze nawet błędy. Tyle, że aby je wyeliminować trzeba zrobić to, o czym rozmawialiśmy wcześniej. Bo inaczej te złe nawyki biorą górę...

Korzystając z okazji zapytam jeszcze o skoki kobiet. Pan kiedyś miał w swojej grupie kilka dziewcząt. Co się z nimi stało?
Tamte dziewczyny to teraz już panny. Ale trochę dziewczyn jeszcze chce skakać. Taką grupę prowadzi w Wiśle Wojtek Tajner, jest ich 10, od rocznika 1997 do 2003. Trochę ich mało, żeby mieć pewność, że doczekamy się dobrej skoczkini, poza tym proces szkolenia musi potrwać sześć, siedem lat.

A chłopców szkoli pan jeszcze tylu, co w czasach Małyszomanii?
Tylu już nie ma, ale myślę, że po remoncie małych skoczni w centrum Wisły, czyli w przyszłym roku, znów nabór nam się zwiększy.

Czyli o polskie skoki nie powinniśmy się martwić?
Jest szansa, że będzie dobrze. Wprzypadku reprezentacji mam nadzieję, że poprawę zobaczymy już w Engelbergu, a podczas Turnieju Czterech Skoczni przeżyjemy trochę emocji, tym razem z gatunku tych dobrych.

Rozmawiał: Rafał Musioł


*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pierwszy trener (i wujek) Adama Małysza: Skoczkom potrzeba więcej pokory! [WYWIAD] - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl