Pierwszy polski poseł pochodzący z Afryki

W sejmowych ławach Hannę Zdanowską, która wygrała wybory prezydenckie w Łodzi, zastąpi John Godson. Ma 40 lat i pochodzi z Nigerii. W Polsce mieszka od połowy lat 90., a w 2000 roku otrzymał polskie obywatelstwo.

W łódzkiej radzie miejskiej zasiadał od 2008 roku i pełnił w niej m.in. funkcję wiceprzewodniczącego komisji ds. rodziny i pomocy społecznej. Jako radny, Godson wyróżnił się największą liczbą dyżurów, czym zdobył sobie uznanie w oczach wyborców, którzy w ostatnich wyborach samorządowych oddali na niego aż 4736 głosów. Ale dla mieszkańców naszego regionu obcokrajowiec w lokalnym samorządzie to nic dziwnego.

Przykładem Jihad Rezek, były wójt Boronowa koło Lublińca, czy startujący w tym roku po raz pierwszy z listy PiS Ibrahim Ly, mieszkaniec Jaworzna. Chociaż tym razem im się nie powiodło, nie odbierają tego jako uprzedzenia, związanego z ich pochodzeniem. W Rudzie Śląskiej kandydował z listy PiS (ale się nie dostał) Yosif Abuzied. Jest lekarzem z Sudanu od około 20 lat mieszka w Polsce, tu założył rodzinę. Był radnym poprzedniej kadencji.

- Nie odbieram tego jako porażki. Absolutnie nie odczułem, że powodem mniejszej ilości głosów mógł być fakt, że jestem obcokrajowcem. Powiem przewrotnie, że to nawet pomaga. Przez to byłem łatwiejszy do zapamiętania, wyróżniam się - śmieje się Yosif.
Podkreśla, że domyśla się, co spowodowało, iż uzyskał mniej głosów.

- Pacjenci wprost powiedzieli mi, że nie będą głosować, bo wolą żebym więcej czasu poświęcał im jako lekarz. To było miłe. Wpływ miał również fakt, że zmieniłem opcję polityczną na PiS. Zrobiłem to ze względu na to, że nie podobało mi się podejście PO do służby zdrowia - mówi. Ale i tak odbiera wciąż dowody sympatii. I kto wie, może spróbuje jeszcze raz.