Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy klaps filmu "Wałęsa" Andrzeja Wajdy padnie 1 grudnia

Redakcja
Plakat reklamujący film "Wałęsa" z Robertem Więckiewiczem, który ma doklejone wąsy. Reżyser nie planuje udziału Lecha Wałęsy w filmie
Plakat reklamujący film "Wałęsa" z Robertem Więckiewiczem, który ma doklejone wąsy. Reżyser nie planuje udziału Lecha Wałęsy w filmie Akson Studio/Maciej Kostun Archiwum
Na pierwszej konferencji prasowej filmu "Wałęsa", w warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, sporo czasu poświęcono słynnym wąsom, które zamieszały w naszej historii. Będą prawdziwe czy sztuczne? - padały z sali pytania. Robert Więckiewicz cierpliwie tłumaczył, że jednak sztuczne. Bo na zapuszczenie musiałby poświęcić rok.

- Mam tak zwany zarost atmosferyczny. Chociaż inni nazywają go piastowskim. Rosną mi mniej więcej trzy włoski na miesiąc. Na szczęście mamy wybitnych charakteryzatorów, panów Pokromskiego i Matraszka. Mam do nich pełne zaufanie. I wiem, że zrobią mi takie wąsy, jakich będziemy potrzebować - wyjaśniał aktor.

Andrzej Wajda wspomniał, że dostaje mnóstwo listów z radami i przestrogami. Jeden był zwłaszcza bardzo ciekawy, od dawnego charakteryzatora z wytwórni filmowej we Wrocławiu, w której reżyser przed laty kręcił "Popiół i diament". Charakteryzator przestrzegał w liście Wajdę: - Panie Andrzeju, najważniejsze są wąsy. Żeby pan się nie "hajtnął" na nich. Dlatego zrobiłem panu wąsy na próbę - pisał. Reżyser stwierdził, że to go mocno poruszyło. Bo w pudełeczku, dołączonym do listu, rzeczywiście były wąsy.

CZYTAJ TAKŻE: Agnieszka Grochowska zagra Danutę Wałęsę w filmie Andrzeja Wajdy

Największą niespodzianką konferencji stała się wiadomość, że to Agnieszka Grochowska zagra Danutę Wałęsę. Do ostatniej chwili na ten temat spekulowano. Padały różne nazwiska. Ale casting wygrała Grochowska (znana m.in. z filmów "Warszawa", "Hania" czy komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj"). Z Robertem Więckiewiczem spotkali się niedawno na planie filmu "W ciemności" Agnieszki Holland, który jest polskim kandydatem do Oscara. Aktorkę na konferencji prasowej pytano, czy przeczytała już autobiografię byłej pierwszej damy. Odparła, że tak.

19 mln zł tyle wynosi planowany budżet filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Jak na polskie warunki to suma dość okazała. 6 mln złotych przekazał na film Polski Instytut Sztuki Filmowej.

- Sytuacja zmieniła się diametralnie, ponieważ pani Danuta Wałęsa przestała być już dla nas wielką tajemnicą. Nie chcę wchodzić w szczegóły budowania roli, ale paradoksalnie ta książka pomogła mi w wyzbyciu się obawy przed zdjęciami i w "zaatakowaniu" tej postaci. Po jej lekturze nie wypada mi już się niczego obawiać, ponieważ osoba, o której przeczytałam, jest kimś niezwykłym, o wyjątkowym harcie ducha i tak głęboko wolna - powiedziała Grochowska.
Podczas konferencji było jeszcze parę innych odniesień do świeżej autobiografii Danuty Wałęsy. Skomentował ją również Robert Więckiewicz. mówiąc: - Moja koleżanka Włoszka powiedziała, że we Włoszech jest takie przysłowie: za każdym silnym mężczyzną stoi jeszcze silniejsza kobieta. I tak jest w tym przypadku.

Robert Więckiewicz zagra Lecha Wałęsę w filmie Andrzeja Wajdy

Andrzej Wajda dodał, że na podstawie tej książki mógłby powstać piękny film, gdyby ktoś potrafił napisać taki scenariusz. Ale jego zdaniem tu trzeba byłoby takiego współczesnego Flauberta, który stworzyłby Panią Bovary naszych czasów.

Jednak głównie mówiono o filmowym bohaterze czyli Lechu Wałęsie. Wajda stwierdził, że Polska wydała bohatera bardzo szczególnego, który odniósł prawdziwe zwycięstwo nie tylko ducha, bo i materii nie dał się pokonać. Scenarzysta filmu Janusz Głowacki opowiadał, że kiedy reżyser zgłosił się do niego z tym pomysłem, w pierwszej chwili był zaskoczony. Ale ponieważ usłyszał od Wajdy, że nie chce budować pomnika ani kapliczki, pomyślał, że to może być ciekawe.

- Lech Wałęsa to fascynująca postać. Nawet występuje w wideoklipie Michaela Jacksona, z Mandelą, Martinem Lutherem Kingiem i paroma innymi znanymi bohaterami. A to jest szczyt tego, co można osiągnąć w świecie. To najbardziej znany Polak, poza Janem Pawłem II. Z tym że Jan Paweł II jakby wspinał się w tej hierarchii. A Wałęsa nagle, w trzy dni, stał się jedną z najbardziej znanych postaci. To bardzo trudno wytrzymać. Wszyscy wiemy, że zwyciężać z godnością jest jeszcze trudniejsze, niż przegrywać z godnością. Wałęsa budził niesłychane namiętności. Część go nienawidziła, część uwielbiała. Próbowałem w pisaniu łączyć rzeczy heroiczne z zabawnymi. Olbrzym, który się potyka, ale wstaje, ku nienawiści jednych, a radości drugich. Coś takiego spróbowałem napisać - tłumaczył Janusz Głowacki.

Na stwierdzenia, że trudno budować postać z tak charakterystyczną retoryką, pisarz odparł: - Bardzo wiele o Wałęsie mówi taki prosty dialog. On powiedział: - No i poszłem. Na co ktoś odpowiedział: - Panie Lechu, nie mówi się poszłem, tylko poszedłem. I usłyszał odpowiedź Wałęsy: - Nieważne czy poszłem, czy poszedłem, ważne, że doszedłem. I takie rzeczy budują tę postać niesłychanie.

Wspomnienia Danuty Wałęsy to historia domowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Były też pytania o kontrowersyjne elementy z biografii Lecha Wałęsy, jak podejrzenia o podpisanie zgody na współpracę, czy one znajdą się w filmie? - pytano.

- Mniej więcej wiemy, jak to wyglądało i to będzie również pokazane - stwierdził Wajda.
Reżyser nie planuje udziału samego Lecha Wałęsy w filmie. - Początkowo o tym myślałem. Ale obawiam się, że to mogłoby wytworzyć w widzu jakąś niepotrzebną konfrontację. Lech Wałęsa jest dzisiaj inny, niż przed laty. Inaczej myśli o sobie. I trzeba byłoby robić film z jego dzisiejszego punktu widzenia. A to nie jest dobre.

W filmie nie wystąpi Monica Bellucci. Aktorka miała zagrać włoską dziennikarkę Orianę Fallaci. Nie pojawi się także Meryl Streep jako Margaret Thatcher. To były marzenia, na które nie ma pieniędzy w polskich realiach filmowych

Początkowo produkcja filmowa miała tytuł "My Naród". Ale Janusz Głowacki nie chciał się zgodzić, przekonując, że jest zbyt dęty jak na warunki filmowe. Zdjęcia do filmu "Wałęsa" rozpoczynają się 1 grudnia w Gdańsku. Pierwsze ujęcia będą dotyczyły czasów grudnia 1970 roku. Reżyser przyznał tylko, że Janusz Głowacki napisał bardzo błyskotliwą pierwszą scenę.

- Trzeba pokazać, z czego to wszystko się wzięło. Dlaczego ludzie wychodzą na ulicę? Bo jest nędza - opowiadał Wajda. A Głowacki dodał: - Musi być głód, nędza i upokorzenie. Bo z tego rodzi się bunt. I to trzeba pokazać.

W Gdańsku będą realizowane wszystkie stoczniowe sceny. Co prawda, Sala BHP jest już dziś muzeum, ale znaleziono podobne pomieszczenie, w którym będzie można realizować sceny z obrad i dyskusji robotników ze stroną rządową. - Chcemy także sfotografować gdańskie ulice. Bo nasza opowieść głównie wiąże się z Gdańskiem - skończył reżyser.

Ryszarda Wojciechowska

Wielki konkurs Dziennika Bałtyckiego. WYGRAJ Mieszkanie za czytanie!

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki