Perskie dywany z bułgarskiej fabryki trafiają na dwory królewskie, do muzeów i domów bogaczy

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
archiwum prywatne
Inżynier, który miał zajmować się meblami postawił na produkcję dywanów. Nino Parpulov wygrał, dywany z jego bułgarskiej fabryki trafiają na dwory królewskie, do najlepszych muzeów i do rezydencji bogaczy.

Odwrócone plecami do fabrycznej sali kobiety zerkają na wzory tworzonego dywanu. Najpierw przeciągają nić za osnowę, ruchy rękoma do przodu, potem robią okrąg i w ten sposób kończą węzeł. Wydaje się, że pracę wykonują na pamięć.

Jesteśmy w niepozornym budynku przy trasie biegnącej przez bułgarskie miasto Kostandovo. W miejscowym zakładzie powstają prawdziwe cudeńka, perskie dywany tkane starą techniką. Trafiają potem na królewskie dwory, do rezydencji bogaczy i znamienitych muzeów. Tkają je ręcznie kobiety (około 30), zawiązując codziennie setki tysięcy węzłów z których powstają arcydzieła.

200 lat gwarancji
Zbliżamy się do białego budynku, przez okna widać krosna. Nieśmiało wchodzimy do środka. Nie ma znaków wskazujących, że to fabryka dywanów. Właściciel firmy, 65-letni Nino Parpulov oprowadza nas po zakładzie. Pierwsza sala jest największa. Stoją w niej krosna, na których tkane są dywany. Na jednym z nich powstał dywan dla pałacu w Wersalu we Francji. Większość dywanów tkanych jest w stylu perskim. Niektórzy wykonują próbki do przyszłych prac i trudno sobie wyobrazić, jak kłębki włóczki zamieniają się w piękne kolorowe dywany.

Wszystko w tym zakładzie jest szczególne: najstarsze techniki produkcji i specjalne nici, które trafiają ze Szwajcarii. Parpulov zapewnia, że po jego dywanach można będzie chodzić nawet 200 lat i nie pojawi się ślad ich zużycia.

Jak mówi, liczy się nie tylko odpowiedni surowiec i technika produkcji, ale rzecz jasna, pracownicy. To kilkadziesiąt pań w dojrzałym już wieku i tylko dwóch panów. Oprócz Nino, drugi znany jest jako „wałek”. Jego zadaniem jest zmiana położenia dywanów, gdy są już częściowo gotowe, żeby zrobić miejsce kobietom do pracy nad kolejnymi częściami. Dywany są ciężkie, więc potrzebna jest męska ręka. Odpowiada on też za inne ciężkie zadania, takie jak ustawianie ławek, na których siedzą tkaczki.

Przy specjalnych stanowiskach pracy po kilka pań. Tkają kawałek po kawałku dywanu, mając przed oczyma ich wzory. Każdego dnia jedna pracownica wykonuje zaledwie kilka centymetrów kwadratowych dywanu, co najlepiej świadczy o skali trudności i zawiłości używanych technik w tej fabryce. Brygadzistka Julia Rodanova z dumą mówi o pracownicach, które są mistrzyniami w swoim fachu. – To wymaga długich lat pracy i ogromnej cierpliwości oraz uwagi, bo stare techniki są bardzo trudne - wyjaśnia.

Miał robić w meblarstwie
- I pomyśleć tylko, że miałem pracować jako inżynier przy produkcji mebli, bo taki był kierunek moich studiów - wtrąca się Parpulov. W branży meblarskim nie miałbym jednak szans. Kiedy waliła się komuna, nie tylko w Bułgarii, ale w całej wschodniej i środkowej Europie, padały fabryka po fabryce. Postanowiłem więc zająć się czymś nietypowym, czymś, co byłoby ciekawe i dochodowe. Postawiłem na dywany – mówi Nino, choć nie pamięta, czy miał wtedy jakąś wiedzę o ich wytwarzaniu.

Na początku lat 90. Parpulov uratował przed bankructwem państwową fabrykę dywanów, a później ją kupił. Miał szczęście, bo spotkał na swojej drodze Brytyjczyka, Davida Bromforda, który akurat objeżdżał Bułgarię, szukając możliwości zainwestowania w jakiś biznes. W roku 1994 panowie założyli spółkę i razem zajęli się produkcją dywanów.

Problemy, jak wspominał, były od samego początku. I te i ze skompletowaniem odpowiedniej załogi i ze zgromadzeniem odpowiednich materiałów, wreszcie z pozyskaniem starych „receptur” perskich dywanów. Ale krok po kroku kłopoty ustawały, produkcja rosła i większość dywanów z Kostandova wysyłano i nadal się wysyła na eksport.

Ręcznie robione cudeńka bardzo ceniła wysoko brytyjska rodzina królewska. W Kostandovie tkano dywany dla biura premiera Tony'ego Blaira, dla wielu pałaców i domów bogaczy. Widząc jeden z tych nich, książę Edynburga nie chciał uwierzyć, że został wyprodukowany w Bułgarii. Upierał się, że czegoś takiego nie można zrobić na Bałkanach, ale w końcu uwierzył.

Jednak za zawiłym rzemiosłem i pięknem produkcji kryje się wiele problemów z tkaniem dywanów w Kostandovie. Nino
wyjaśnia, że fabryka nadal działa dzięki swojemu brytyjskiemu partnerowi Davidowi Bamfordowi, który odpowiada za sprzedaż w Wielkiej Brytanii. Jest on właścicielem firmy specjalizującej się w renowacji i kopiowaniu starych dywanów oraz wykładzin, a jednym z jego największych klientów jest National Trust w Wielkiej Brytanii. W ten sposób bułgarskie dywany z Kostandova docierają do brytyjskich pałaców i budynków użyteczności publicznej.

Pracujące przy powstawaniu dywanów chętnie opowiadają o tym, co robią. Nie kryją, że to ciężka praca. Potrzeba do niej dużego doświadczenia, aby rozczytać skomplikowane schematy kolorowych dywanów i dużo uwagi oraz skupienia, aby wykonać odpowiednie figury i detale.

Pracujące przy krośnie kobiety wiążą mozolnie węzeł po węźle, przycinając dodatkową wełnę i zawiązując ją raz za razem. Niektóre z nich pracują tu od 40 lat i nadal imponują szybkością. Jedna z nich stara się wyjaśnić technologię powstawania węzłów, w tym perskiego, który używany jest najczęściej, ale w głowach słuchających dominuje tylko… pustka.

Patrzymy na proces farbowania wełny. Wydaje się banalnie prosty: wyciągasz włóczkę z gorącej kolorowej wody i wieszasz ją, żeby wyschła. Ale najmniejszy błąd może sprawić, że jakość surowca nie będzie właściwa. Myślimy, że bylibyśmy naprawdę szczęśliwi mając w domu jeden z tych pięknych dywanów. Ale produkty ręcznej roboty nie są tanie. To nie jest masowa produkcja, nie są one powszechnie sprzedawane, wszystkie wykonuje się na zamówienie.

W kolejnym pomieszczeniu przechowuje się setki kłębków włóczki wraz z próbkami i modelami. W wewnętrznym holu barwiona jest wełna. Kolorowanie to nie mniej skomplikowana proces niż robienie węzłów. Wykonywana jest w całości ręcznie przy użyciu naturalnych barwników. Parpulov mówi, że jest w stanie wyprodukować 6500 różnych odcieni.

Pokazując zakładowy prospekt Parpulov wskazuje na irlandzki Osborne i rezydencję brytyjskiej królowej Wiktorii. Na fotografii widać rozłożony w jednym z pomieszczeń wspaniały dywan. - To też robota naszych tkaczek - mówi z dumą.

Rada od księcia Karola
Podczas jednego z pobytów w Wielkiej Brytanii Parpulov miał okazję spotkać się z następcą brytyjskiego tronu, księciem Karolem. Pamięta słowa wypowiedziane przez arystokratę: Musisz jak najdłużej trzymać się w swoim fachu, bo jesteś jednym z nielicznych na rynku.

Parpulov nie odpowiedział wtedy księciu, że może już mówić o szczęściu, bo pałeczkę po nim przejmą dzieci. Syn Todor zajmuje się wzornictwem, córka Nadya marketingiem. On sam myśli o założeniu fundacji, która zajęłaby się szkoleniem młodych w ręcznym robieniu dywanów. Jak na razie młodzi nie garną się do benedyktyńskiej roboty, która wymaga i cierpliwości i poświęcenia oraz miłości do drobiazgowej pracy. - Być może moje plany któregoś dnia zrealizują się, bo przecież popyt na takie dywany jest duży, są one naprawdę unikalne i chętnych na nie przybywa - mówi Parpulov.

Jego wielkie marzenie? Pokazuje jeden z dywanów rozłożonych na fabrycznej sali. - Jest bliski ukończenia- mówi właściciel fabryki. - Najpierw wyślemy go na wystawę do Wiednia, potem zostanie pokazany w Luwrze, a na koniec trafi na wielkie targi dywanów do Hongkongu i liczę na to, że pójdzie za bardzo dobre pieniądze. Wtedy naprawdę stanę się bogaty - śmieje się Parpulov.

A tak naprawdę, to chce bardziej rozwijać produkcję. Gdy pada pytanie o hobby, od razu mówi: robienie dywanów. Czyż nie są one piękne?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl