Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełny brzuch to już nie jest jedyne dążenie Polaków. Największe nierówności są w Polsce

Karina Obara
Karina Obara
Z głodu w Polsce już się raczej nie umiera, ale bieda to nie tylko głód. To także wykluczenie społeczne i bezradność.
Z głodu w Polsce już się raczej nie umiera, ale bieda to nie tylko głód. To także wykluczenie społeczne i bezradność. Mariusz Kapala
GUS podaje, że w skrajnej biedzie żyje tylko 4 proc. Polaków. Ale bieda to nie tylko kwestia konsumpcji. To brak dostępu do dóbr wyższego rzędu: kultury, opieki zdrowotnej, dobrej edukacji. Z tym u nas jest najgorzej.

Głodu w Polsce już nie ma - przyznają eksperci, ale pełny brzuch to za mało, by mieć poczucie, że żyje się godnie. Zgodnie z najnowszymi badaniami zespołu Thomasa Piketty’ego (francuski ekonomista, autor „Kapitału XXI wieku”), 10 proc. osób o najwyższych dochodach dysponuje w Polsce ok. 40 proc. dochodu narodowego. Okazało się, że jesteśmy państwem o najwyższym poziomie nierówności w Unii Europejskiej. „Jak nierówna jest Europa?” - pod takim tytułem ukazał się raport trzech młodych francuskich ekonomistów: Thomasa Blancheta, Lucasa Chancela i Amory’ego Gethina. Ekonomiści posłużyli się nową metodą badania nierówności dochodu, łącząc badanie ankietowe ze wskaźnikami ekonomicznymi i danymi z zeznań podatkowych. Badania objęły 38 krajów UE (nie uwzględniły Rosji, Białorusi i Ukrainy). Polska w Europie przypomina średnie poziomy nierówności w USA, co badacze oceniają jako powód do refleksji, że obecna polityka społeczno-gospodarcza powinna zostać zmieniona w kierunku przede wszystkim wyrównywania szans. Mówiąc w skrócie - 500 plus tak, ale dla rzeczywiście potrzebujących, lepszy dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej, życia kulturalnego - to konieczność.

- We współczesnej Polsce nie ma problemu głodu, ale jest problem z otyłością, co związane jest z dostępem do zdrowego jedzenia - mówiła w Tok.fm prof. Stanisława Golinowska z UJ, która bada polską biedę od lat 70.

Wyższe podatki dla bogatych?

Wśród pomysłów ekonomistów na zmniejszenie różnic jest znaczące doinwestowanie edukacji na wsi oraz w małych miastach i wprowadzenie progresywnej skali podatkowej. Co to oznacza? Dodatkowy próg podatkowy w przypadku zarobków powyżej 100 tys. zł rocznie, np. 37 proc., a powyżej 200 tys. zł - 40 proc. Tyle że na takie rozwiązania gotowe są jedynie partie lewicowe, cieszące się znikomym, póki co, poparciem.

Maciej Józefowicz, rzecznik prasowy Partii Zieloni i kandydat w ramach Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego, przyznaje, że rozwój gospodarczy musi iść w parze z rozwojem społecznym i ochroną środowiska.

- Najnowsze badania odnośnie nierówności w Polsce są kolejnym argumentem za całościową przebudową polskiego modelu gospodarki w kierunku „zielonego nowego ładu” - mówi Józefowicz. - Postępujące zmiany klimatu wymuszą radykalne zmiany w naszej gospodarce i stylu życia. Warunkiem ich powodzenia będzie jednak większe wsparcie dla najuboższych i grup potrzebujących, takich jak kobiety i mniejszości. Transformacja, która uwzględnia tylko interesy bogatych, a nie całego społeczeństwa, doprowadzi do protestów takich jak „żółte kamizelki” we Francji. Wspieramy promowaną przez Marcina Popkiewicza koncepcję dywidendy pobieranej u źródła od producentów wszystkich paliw kopalnych, a następnie dystrybuowanej równo między wszystkich obywateli Unii, co stanowiłoby równocześnie narzędzie częściowego wyrównywania nierówności. Dla osób najuboższych, o niskiej konsumpcji energii i produktów energochłonnych, byłoby to dodatkowe źródło przychodu, pokrywające z nadwyżką wzrost cen tych produktów. Osobom najbogatszym tylko w niewielkim stopniu kompensowałoby wzrost wydatków na droższą energię i energochłonne produkty konsumpcyjne, transport i produkty luksusowe.

Bogumił Kolmasiak z Akcji Demokracji cieszy się z tego, że w artykule przygotowanym przez ośrodek Pikkety’ego jest też szczęśliwie konkluzja, że od kilku lat nierówności dochodowe w Polsce maleją.

- To skutek uruchomienia działań mających na celu poprawę sytuacji rodzin, tj. program 500+, ale też odejścia od ciągłego uelastyczniania rynku pracy: wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, próba likwidacji śmieciówek, wymuszenie zawierania umów o pracę w sektorze zamówień publicznych z pewnością poprawiło sytuację najsłabiej zarabiających - wylicza Kolmasiak. - Jednak nie ma co się łudzić, że jutro obudzimy się w prawdziwie egalitarnym społeczeństwie. Latami obniżano podatki dla najbogatszych w stopniu dużo większym niż dla średnio i nisko zarabiających. Do nich płynęły też miliony państwowych pieniędzy w formie różnego rodzaju wsparcia. Zlikwidowano podatek od spadku, multimiliarderzy nie muszą już zapłacić ani grosza w przypadku odziedziczenia dużego majątku. Zresztą w ogóle niechętnie płacą podatki, nie chcąc składać się na to, z czego i tak w największym stopniu korzystają, uciekając do rajów podatkowych.

Zdaniem Kolmasiaka, jeśli serio chcemy myśleć o ograniczaniu nierówności, musimy postawić postulat radykalnego wzrostu najniższych wynagrodzeń, które nijak mają się do większości krajów europejskich.

Musimy porozmawiać o sprawiedliwych i progresywnych podatkach i podwyższeniu kwoty wolnej, tak, aby osobom najmniej zarabiającym zostawało więcej w kieszeni. Porzucić politykę, w której państwo służy mrówkojadom kosztem mrówek, jak mawiała Jaruga-Nowacka.

No i postawić na dobrej jakości usługi publiczne: osoby najsłabiej zarabiające często przeznaczają lwią część dochodu na leki, dojazdy do pracy, wynajem klitek, a ich dzieci nie mogą zjeść darmowego posiłku w szkole. Tak nie musi być, ale to kwestia poważnego traktowania usług publicznych przez państwo.

Rośnie świadomość

Dr Magdalena Bergmann, socjolog z WSG w Bydgoszczy, przypomina, że kultura może wzmacniać nierówności i zniechęcać do starań o lepszy los, jeśli utrwalone są w niej idee niższości jednych grup ludzi wobec innych.

- Model państwa opiekuńczego, dominujący w dzisiejszej Europie, zakłada pomoc tym, którzy, pnąc się po społecznej drabinie, napotykają kłopoty - przypomina dr Bergmann. - Instrumenty są różne – od bezpośrednich transferów socjalnych, czyli zasiłków, po sprawny system usług społecznych, takich jak edukacja czy służba zdrowia. Te ostatnie mają być wsparciem, z którego ludzie korzystać mogą niezależnie od swojej pozycji społecznej i które daje im fundamenty do rozwijania swoich aspiracji życiowych.
Dr Bergmann zwraca uwagę na to, że nierówności są elementem struktury każdego współczesnego społeczeństwa - i tu jednomyślność nauk społecznych się kończy.

Każdy kolejny rząd musi jednak liczyć się z tym, że obywatele mają tych nierówności coraz większą świadomość. I niezgodę na nie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska