Paweł Siennicki: Robert Biedroń obiecuje wiosnę zimą, ale poczekajmy do jesieni [WYBORY 2019]

Paweł Siennicki
Paweł Siennicki, redaktor naczelny „Polski”
Paweł Siennicki, redaktor naczelny „Polski” Bartek Syta
Dobrze wiemy, że ogłaszanie w lutym wiosny jest mocno ryzykowne, nawet jeśli zdarzy się ładny dzień. Niezrażony tym jest Robert Biedroń, który odpalił swoją inicjatywę polityczną, nazywając ją symbolicznie Wiosną. Zrobił to, do czego był namawiany od dłuższego czasu, systematycznie też pompowany sondażami, które dawały mu wysokie miejsce w rankingach prezydenckich, czy kilkuprocentowe poparcie w sondażach partyjnych. Biedroń więc oficjalnie wchodzi do gry. Po co i co to oznacza?

Termin wystartowania przez Roberta Biedronia z własną inicjatywą wydaje się przemyślany. W tym roku czekają nas podwójne wybory, do Parlamentu Europejskiego i Sejmu. Biedroń wpisuje się w ten kalendarz wyborczy, chce wprowadzić swoją reprezentację do tych obu instytucji. Czasu jest wystarczająco dużo, żeby mógł utrzymać wokół własnej partii efekt nowości i zainkasować wynikającą z tego premię. Kampania do europarlamentu pozwoli mu zbudować struktury, a ewentualne zainstalowanie jego reprezentacji w Brukseli byłoby twardą zaliczką do wprowadzenia własnych posłów do Sejmu.

Ruch Biedronia oznacza, że opozycja nie wystartuje z jedną wspólną listą, co jest dobrą wiadomością dla PiS. Psuje on robotę tym wszystkim, którzy wierzą w odsunięcie ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Z drugiej strony, czy można się dziwić? Pomysł budowy wspólnego frontu w oparciu o listę politycznych emerytów, jak ostatnia inicjatywa byłych premierów, trąci stęchlizną starej szafy i trudno wierzyć w jej powodzenie i zdobycie aplauzu wśród wyborców. Tak, nie wyobrażam sobie, jak można głosować na koalicję od Giertycha po Nowacką, Biedroń startując z własnym ruchem gra przynajmniej w otwarte karty.

Ruch Biedronia oznacza, że opozycja nie wystartuje z jedną wspólną listą, co jest dobrą wiadomością dla PiS

Biedroń rozpoczął z przytupem, dynamicznie od spotkań w całym kraju. Kopiuje w tej strategii pomysł Platformy Obywatelskiej, która rodziła się w ten sam sposób. Ba, podobnie jak PO w czasach, gdy się tworzyła, przedstawia się jako ktoś, kto „przewietrzy ulicę Wiejską”. Kłopot w tym, że takie zapowiedzi słyszymy systematycznie co cztery lata. Janusz Palikot, Paweł Kukiz, Ryszard Petru, a wcześniej Andrzej Lepper - każdy z nich obiecywał dokładnie to samo. Jak te obietnice się kończyły, świetnie wiemy. Potencjał Roberta Biedronia jest też podobny jak jego poprzedników w dziele tworzenia antyestablishmentowej siły w polityce. Może kilka, góra kilkanaście, procent głosów. Różnica jest jednak w otoczeniu politycznym, w jakim Biedroń zdecydował się na start. On wyraźnie formułuje swoją ofertę do wyborców lewicy, a ta jest dziś w głębokim kryzysie. SLD ledwo zipie, nowe inicjatywy jak Partia Razem nie przebiły się do pierwszej ligi. Nie oznacza to wszak, że sympatycy lewicy nagle wyparowali z Polski. Oni zostali też skutecznie podebrani, nie tylko przez reprezentantów otwarcie wypisujących na sztandarach lewicowe hasła, ale także przez PO i PiS. W tym ostatnim wypadku skutecznym wabikiem okazały się być hasła socjalne.

I w tym miejscu dochodzimy do programu, jaki zaprezentował Biedroń. Właśnie przelicytował on postulaty socjalne PiS. Tak pewnie, że chciałbym żyć w kraju, w którym mam zagwarantowany dostęp do lekarza specjalisty w ciągu 30 dni, darmowy internet czy powszechną emeryturę w wysokości co najmniej 1,6 tys. złotych, ale to ma niewiele wspólnego z realiami. Choć jasne - po tym, jak PiS pokazał, że każdy pomysł socjalny można zrealizować, trzeba być ostrożnym w ich krytykowaniu.

Natomiast postulaty obyczajowe, zalegalizowanie aborcji, związków partnerskich, czy przewrócenie relacji z Kościołem jest receptą na otworzenie w Polsce światopoglądowego pola konfliktu. W tej temperaturze sporów politycznych, jaką dziś mamy w kraju, pachnie to co najmniej wojenką na nowym froncie. Czas pokaże, czy to skuteczna taktyka, na pewno w ten sposób może zmobilizować radykałów.

Robert Biedroń jest wdzięcznym tematem felietonów, ale to, co mówi, jest czysto życzeniowe. Gra o kilkanaście procent to jest jego sufit możliwości. Myślę, że wielkiej polityki nie zawojuje, a jesienią z jego Wiosny zaczną spadać suche liście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl