Paweł Kukiz: Miałem sugestię ze strony partii rządzącej, by wejść w trwałą koalicję

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Michał Dyjuk / Polska Press
- Może być tak, że nie dostajemy się do Sejmu, albo dostajemy się, ale i tak PiS, albo PO mogą rządzić samodzielnie. Wówczas prawdopodobnie zrezygnuję z pobytu w tym Sejmie. Bo nie widzę powodu, żebym miał do końca życia tłuc łbem w mur. Wolę jeździć po Polsce, śpiewać piosenki i na koncertach mówić do ludzi, żeby się opamiętali, obudzili i zobaczyli w jaki sposób są maltretowani przez ten bandycki system - mówi Paweł Kukiz, przewodniczący Kukiz'15 w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.

Partia Wolność i Ruch Narodowy zawiązały koalicję do Parlamentu Europejskiego. Liderzy tych partii zapraszają inne ugrupowania do wspólnego startu. Co Pan na to?
Od czasów wyborów parlamentarnych w 2015 roku były takie sugestie i propozycje, by Kukiz'15 wspólnie z Ruchem Narodowym i partią Wolność tworzyły jakąś koalicję. Nigdy jakoś mnie nie interesowały tego typu propozycje. I nic się nie zmieniło w tej kwestii.

Niektórzy posłowie twierdzą, że Kukiz'15 dostał się do Sejmu dzięki lokalnym strukturom narodowców.
Nie bardzo rozumiem. Jak? Na plecach narodowców?

Dzięki lokalnym strukturom.
Narodowcy pomogli zebrać podpisy. W zamian za to dostali bardzo dużo, bo wielu ich posłów weszło do parlamentu. Także myślę, że jeśli traktować to w kategoriach interesu, to większy był to interes narodowców, niż mój.

Nie obawia się Pan, że taka koalicja może zabrać ruchowi Kukiz'15 część wyborców?
Niech pan porówna wynik w wyborach samorządowych partii Wolność, Ruchu Narodowego z wynikiem Kukiz'15. Tu ma pan odpowiedź.

Pojawiają się co jakiś czas doniesienia o sporych napięciach wewnątrz Kukiz'15.
Tak, słychać też, że Kukiz'15 to faszyści, że się rozpada itd. Na razie zniknęły kluby PSL i Nowoczesnej, a klub Kukiz'15 ma się dobrze. A ci tzw. narodowcy są w tej chwili w PiS-ie. Mówię o Andruszkiewiczu, Porwichu, Chruszczu. Ci, którzy pod szyldem K'15 weszli do parlamentu właśnie jako narodowcy, chwilę po wejściu do Sejmu zdradzili program również narodowców, głosując za podnoszeniem podatków, przeciwko Jednomandatowym Okręgom Wyborczym itd. Trudno ich nazywać narodowcami. Z wyjątkiem Roberta Winnickiego, to podkreślam. To jest facet, z którym ja mogę nie zgadzać się światopoglądowo w różnych kwestiach, ale jednego nie mogę mu absolutnie odmówić - chłop ma zasady i tym postulatom, z którymi przyszliśmy do parlamentu, które były postulatami ruchu Kukiz'15, on cały czas dochowuje im wierności. I za to go szanuję. Natomiast ta reszta, osoby o których powiedziałem wcześniej, to zwykli koniunkturaliści, którzy zdradzili Ruch Narodowy i Kukiz'15.

ZOBACZ TEŻ | Paweł Kukiz w Radomiu

A poseł Marek Jakubiak? Odszedł z klubu w wyniku konfliktu...
Pan Jakubiak odszedł sam z klubu. Sam. To on ogłosił odejście z klubu. Nikt go z klubu nie wypychał.

On twierdzi, że wyprzedził wasz ruch, bo klub niedługo później miał głosować nad jego wyrzuceniem.
Na Boga... Nie bardzo rozumiem jak to komentować. Ja nie bardzo chcę rozmawiać o panu Jakubiaku, tym bardziej, że obiecałem mu, że nie będę o nim zbyt wiele mówił. Natomiast jednym ze sztandarowych postulatów Kukiz'15 była apartyjność, niezakładanie partii politycznej i niepobieranie subwencji. Obok JOW-ów, obok obligatoryjnych referendów, zrównoważonego budżetu, obniżenia podatków, reformy sądów powszechnych w oparciu o sędziów pokoju itp., to był jeden z podstawowych postulatów. Jeżeli on nagle, na rok przed wyborami wpada na pomysł założenia partii, pobierania subwencji, to tak jakby podważał również JOW-y czy inne postulaty. A ja ludziom obiecywałem pewne rzeczy przed wyborami i nie zamierzam tego łamać. Cała filozofia.

Dla innych niż PO i PiS ugrupowań w Sejmie nastały ciężkie czasy. Platforma właśnie pożera Nowoczesną...
Nie, mamy sytuację durnego ustroju, który jest antyobywatelski. Na przykładzie tych wszystkich zdarzeń ma pan dowód, że przeważająca ilość osób, które startowały do parlamentu, starały się o miejsce w parlamencie i obiecywały swoim wyborcom jakiś program, przedstawiały jakieś postulaty, mogą się bezkarnie z tego programu wycofać. Mogą po prostu - jak to mówi młodzież - "zlać" wyborcę. Wybory są w Polsce fikcją. Poseł nie jest zobligowany instrukcjami wyborców - jest przecież nawet taki zapis w konstytucji. Czyli zachowania, które moralnie, etycznie są naganne, są na dodatek usankcjonowane prawnie. Przykład - mówię panu, że dam panu ten długopis, a po wyborach mówię: "Spadaj". I nic mi pan nie zrobi. Wybory są fikcją, a dzięki temu ustrojowi i tej ordynacji wyborczej, do Sejmu mogą się dostawać kanalie, które w każdej chwili są gotowe dla partykularnego interesu zdradzić wyborcę. I ten stan rzeczy się nie zmieni do momentu wprowadzenia takich instytucji w legislacji, które umożliwią obywatelom realną kontrolę nad władzą. Czy to w trakcie wyborów, czy to podczas kadencji Sejmu. W trakcie wyborów obywatele nie mają takiej kontroli, dlatego że głosują na partię polityczną. A pan, orientując się w sondażach i widząc już wystawione przez wodzów partyjnych listy, doskonale wie, kto będzie w Sejmie przed wyborami.
Ordynacja obowiązująca obecnie jest uważana za demokratyczną.
Jest uważana... Ale dobrze, nawet, gdybyśmy potraktowali tę ordynację jako ordynację demokratyczną, choć demokratyczna nie jest, to niech mi pan wskaże choć jeden instrument w rękach obywateli, gdzie w ciągu czterech lat od momentu jednych wyborów do drugich, mogą albo pohamować nazbyt autorytarną władzą, albo przyspieszyć nazbyt ślamazarną. Jeden instrument kontroli nad władzą. Jeden.

Referendum.
Otóż nie. Referendum jest sondażem, nie ma charakteru obligatoryjnego. Wynik referendum nie obowiązuje władzy do niczego. Jeśli nawet 99% narodu poszłoby do urn i wszyscy by zadecydowali, że chcą zmiany ordynacji wyborczej, to władza może, ale nie musi tego uznać. Mało tego - musiałaby zostać zmieniona konstytucja, a ją zmienić może tylko większość kwalifikowana w Sejmie. Koło się zamyka. Wie pan, czego broni Komitet Obrony Demokracji? Bo na pewno nie demokracji. Bronią po prostu jakiejś grupy, która utraciła wpływy na rzecz innej grupy, która te wpływy posiada. Ale jednocześnie mają taką niepisaną zasadę: "My wam nic, wy nam nic". Proszę zauważyć ile ciągnie się sprawa Gawłowskiego, teraz Chrzanowski dojdzie i tak będzie się to wszystko ciągnęło. Będą nowe wybory i to się będzie dalej toczyło z obywatelem w tle, przy podnoszeniu podatków, wyjazdach Polaków za granicę itd. Jak można mówić o demokracji, skoro naród jest wykluczony na cztery lata. Ma namiastkę demokracji tylko przez 24 godziny, czy nawet nie, przez 14 godzin. Raz na cztery lata.

Ale przecież władza sama nie włoży obywatelom instrumentów wpływu na samą siebie.
No, dopóki obywatele będą mieli świadomość chłopa pańszczyźnianego, czyli nie uświadomią sobie choćby tego, że rząd odbiera im co miesiąc nawet 60-70% tych pieniędzy, które zarabiają, to oczywiście, że sami nie zmienią tej sytuacji, a władza oczywiście im takich instrumentów nie da. Dopóki obywatele nie posiądą takiej świadomości, by od niej tego w sposób mniej lub bardziej radykalny zażądać. Ja tu w Sejmie jestem m.in. po to, by - rozmawiając z panem - pełnić rolę edukatora w tej kwestii. Po to, by naród w końcu wziął sprawy w swoje ręce. A te wszystkie zdarzenia, że Nowoczesna przeszła do PO, ale nie do końca, bo trochę została... Co to ma za znaczenie? To nic innego, niż otumanianie tego biednego, i tak otumanionego już narodu. Temat zastępczy, przykrywanie walki między frakcjami, jakimiś arystokracjami w dworach, koteriach... Z perspektywy interesu obywatelskiego te roszady nie mają absolutnie żadnego znaczenia.

Wystarczy Panu sił na kolejne lata edukowania?
Zależy, czy to będą kolejne lata. Są przed nami dwa scenariusze. Może się okazać, że za rok, w kolejnych wyborach parlamentarnych Kukiz'15 dostanie się do parlamentu i - bez względu na to, czy będzie miał 6, czy 12 procent - będzie języczkiem u wagi między blokiem PO, a blokiem PiS. Mogą tak się rozłożyć siły, że jedni i drudzy nie będą mogli mieć władzy samodzielnie. I wówczas wejdziemy w koalicję z tym podmiotem, który zrealizuje postulaty, o których panu powiedziałem na początku. Warunkami koalicji nie byłoby KGHM, Jastrzębska Spółka Węglowa i stanowiska dla rodzin, tylko te podstawowe zmiany ustrojowe, odbiurokratyzowanie państwa i obniżenie podatków. Na dowód tego, że mówię prawdę, że tak by było, mogę panu powiedzieć, że wcześniej miałem sugestię ze strony partii rządzącej, by wejść w trwałą koalicję, co równałoby się różnym tego typu apanażom, nagrodom, synekurom itd. Odmówiłem, bo powiedziałem, że warunkiem koalicji byłoby wprowadzenie kilku przynajmniej z tych reform, o których powiedziałem. Ale nie chcieli się zgodzić, więc zaprzestałem w ogóle jakichkolwiek rozmów na temat ewentualnych koalicji.

A drugi scenariusz?
Druga okoliczność może być taka, że nie dostajemy się do Sejmu, albo dostajemy się, ale i tak jedni, albo drudzy mogą rządzić samodzielnie. Wówczas prawdopodobnie zrezygnuję z pobytu w tym Sejmie. Bo nie widzę powodu, żebym miał do końca życia tłuc łbem w mur. Wolę jeździć po Polsce, śpiewać piosenki i na koncertach mówić do ludzi, żeby się opamiętali, obudzili i zobaczyli w jaki sposób są maltretowani przez ten bandycki system.

Kukiz'15 szykuje ofensywę w nadchodzących tygodniach?
Powiem panu, że mam teraz pomysł, tylko niestety bardzo trudny do zorganizowania ze względu na skomplikowaną legislację, ale pomysł, który mógłby się przysłużyć wyedukowaniu ludzi. Chcę złożyć projekt ustawy, który obliguje pracodawcę do wypłacania pracownikowi kwoty brutto. Czyli np. pracodawca wypłaca panu pięć tysięcy złotych. Pan dostaje pięć tysięcy, jest pan przeszczęśliwym człowiekiem, nawet panu się nie opłaca wyjeżdżać do Irlandii, bo panu to wystarcza na w miarę godne życie tutaj. Ale otrzymując tę kwotę brutto musi Pan iść do urzędu skarbowego, do ZUS-u, w kilka innych miejsc i nagle Pan się orientuje, że Panu zostało 2800 złotych z tych pieniędzy. I wtedy zaczyna się Pan zastanawiać - gdzie jest do cholery 2200?! Bo nie ma tego ani w służbie zdrowia, ani w policji, ani w emeryturach. Gdzie to jest? I być może wtedy ten naród by się ocknął, że coś jest nie tak. A ja nie będę też odwracał uwagi ludzi od ważnych problemów jakimiś fantazjami pana Jakubiaka o partii politycznej i subwencjach, o koalicjach dwóch planktonowych ruchów, ich wyścigu do Unii Europejskiej, albo humorach pani Pihowicz, czy kondycji pani Lubnauer.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Paweł Kukiz: Miałem sugestię ze strony partii rządzącej, by wejść w trwałą koalicję - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl