Pascal Brodnicki zdradza swój przepis na wakacje 2019! Gdzie jechać i co jeść, by przeżyć kulinarną przygodę? Potrawy regionalne

Anita Czupryn
fot. Lukasz Gdak
Dobrze wiedzieć, co się je gdzie indziej, warto poznać to, co jest obok nas. Proponuję, aby wyjechać na wakacje w ciemno - mówi Pascal Brodnicki.

Jaki jest Pana ulubiony kraj do zjedzenia?
To kraj, który ma piękną przyrodę, starą architekturę i oczywiście ma pyszne, regionalne potrawy.

W jaki sposób szuka Pan miejsc, które przyciągają kulturą, kuchnią i tym czymś, o czym później mówi się, że to była prawdziwa przygoda?
Sposobów jest wiele. Myślę, że najlepiej jest zrobić mały research, badania, korzystając czy to z książek, czy z internetu czy z nagrań zamieszczanych na YouTube…

Jeszcze dziesięć lat temu był to kraj tylko dla naprawdę odważnych. Obecnie zwłaszcza miejscowości na wybrzeżu Morza Adriatyckiego przybierają coraz bardziej kurortowy charakter. W Albanii da się już wynająć naprawdę elegancki apartament wakacyjny (za jakąś połowę chorwackiej ceny), jest też wiele tańszych możliwości znalezienia lokum. Dlatego też Albania doskonale nadaje się na typowo wypoczynkowy wyjazd nad ciepłe morze, z dodatkowymi elementami włóczęgi i kontaktu ze specyficznym miejscowym folklorem. Owszem, jadąc tam, trzeba być przygotowanym na niezbyt wyśrubowane standardy przestrzegania porządku i higieny. Ale albańskie wybrzeże - zwłaszcza w swej środkowej i południowej części - z pewnością wynagrodzi nam niektóre wyrzeczenia. Poruszając się po tym kraju, musimy mieć własny środek lokomocji. Albańskie koleje praktycznie nie funkcjonują, cały transport publiczny oparty jest na pełnym luk systemie rozmaitych busików i marszrutek. Polacy najczęściej jeżdżą tam samochodami, choć podróż jest długa i wyczerpująca. Sensownym rozwiązaniem może być przylot do stolicy Czarnogóry - Podgoricy (latają tam regularnie Wizzair i LOT) i wynajęcie tam auta (ceny wynajmu nieco niższe niż w Polsce). W Albanii takie usługi to rzadkość, raczej nie znajdziemy też sensownych i nierujnujących połączeń lotniczych do Skopje. Bardzo ciekawą opcją może być wyprawa rowerowa po Albanii - w takim wypadku również dobrze sprawdzi się samolot do Podgoricy.

Gdzie wybrać się na wakacje 2019? 7 pomysłów na niecodzienne...

… na przykład z nagrań Tuby Smaku, czyli Pana wideo-kulinarnego projektu, który oglądam i wiem, że cieszy się wielką popularnością na YouTube.
Tam można znaleźć sporo przepisów. Ale nie tylko. Udostępniam tam filmy promujące różne regiony Polski. To będzie cała seria. Oczywiście, patrzmy na świat, bo dobrze wiedzieć, co się je gdzie indziej, ale dziś, żeby być ekologicznym, warto poznać to, co jest obok nas, co jest regionalne. Dlatego, jeśli mamy taką możliwość, to proponuję, aby wyjechać na wakacje w ciemno - jedźmy przed siebie, unikajmy autostrad, wybierajmy mało uczęszczane drogi krajowe. Tak też w tym roku będą wyglądać wakacje mojej rodziny.

Jak konkretnie? Dokąd się Pan wybiera z żoną i synkiem?
Pojedziemy do Francji i począwszy od północy będziemy zjeżdżać do samego południa. Ale to moje wakacje. Wszystko zależy od tego, jakich kto wakacji szuka. Są ludzie, którzy wolą hotele. My bierzemy kampera. Uważam, że to super patent na to, żeby samemu znaleźć fajne miejsce, zatrzymać się w miejscu, które mi się spodoba i pomieszkać wśród pięknych krajobrazów i widoków.

Teraz w Kambodży nie ma już ptaków. Wszystkie ptaki zostały zjedzone; nic skrzydlatego nie lata w powietrzu

Czy to znaczy, że będzie Pan gotował podczas tej podróży?
Na pewno zdarzy się, że zjemy w restauracji, ale w kamperze jest malutka kuchnia i tam będziemy przygotowywać posiłki. Bierzemy lodówkę z podstawowymi produktami. Zwykle z każdej podróży przywozimy jakieś składniki typu oliwa, olej, ocet, musztarda, różne pasty, różne sole, różne pieprze i inne przyprawy, które potem towarzyszą naszej kuchni przez cały rok. Do teraz na przykład mamy w domu musztardę, którą kupiliśmy podczas poprzednich wakacji. To też jest metoda na to, żeby przypominać sobie, gdzie byliśmy, w jakich okolicznościach kupiliśmy daną rzecz, kiedy to było. Słowem - to sposób na wspomnienie wakacji z całą paletą pięknych emocji, jakie one wywołują.

Gdzie nie jechać na wakacje 2019? Ostrzeżenia MSZ dla podróż...

Ciekawa jestem, jak mogłoby wyglądać Pana menu podróżniczo-kulinarne. I tak poczynając, jak w prawdziwym menu - od przystawek - to w jakim kierunku należałoby się udać, aby skosztować czegoś niezapomnianego?
Bardzo lubię owoce morza, w związku z tym na przekąski w upalne dni polecam spróbować ostrygi, jeśli ktoś jeszcze nie próbował. Z dobrym chlebem, dobrym masłem solonym, posiekaną szalotką, z octem winnym. Do tego pyszne białe wino - to jest dla mnie super przekąska.

Jeśli ostrygi to najlepiej jechać do jakiegoś kraju śródziemnomorskiego?
Francja ma bardzo dobre ostrygi, ale też w Namibii w Afryce spotkamy pyszne. Apetyt pobudzą nam też hiszpańskie tapasy albo pinchos - to przekąska z Kraju Basków, dokładnie z San Sebastian. Oczywiście San Sebastian leży po hiszpańskiej stronie, ponieważ Kraj Basków jest podzielony na pół: jedna część mieści się we Francji, a druga w Hiszpanii. Ale najlepsze czy to tapasy, czy pinchos są dla mnie w Kraju Basków.

Skoro przystawki za nami, to gdzie pojechać na zupę?
Znowu wyjdę na faceta, który chwali tylko swój kraj, ale przede wszystkim uwielbiam dwie zupy. Pierwszą w Polsce - to chłodnik, choć trzeba przyznać, że to chłodnik litewski, a nie polski (śmiech). Druga pochodzi z Francji - jest to tradycyjna zupa cebulowa, taka sama, jaką gotuję na moim kanale na YouTube i stamtąd można sobie wziąć przepis. Lubię też bouillabaisse (czyt. bujabes - red.), rybną zupę z Marsylii. Ale też na tak upalne dni doskonała jest zupa andaluzyjska, czyli gazpacho.

O! Też ją kocham. To hiszpański chłodnik.
Ja uwielbiam. Podobnie jak uwielbiam inne zupy - z Polski - na inne pory roku. Ogórkowa. Kwaśnica…

Znam je. Wybór ogromny. Ale czas na danie główne.
Tu mam problem. Nigdy nie wiem, co odpowiedzieć, kiedy ktoś pyta mnie o ulubioną potrawę. Mam ich mnóstwo. Frutti di mare. Mięso. Warzywa.
Chodzi mi o dobre danie na wakacje.
O, to proponuję dobrą paellę. Albo dobre risotto. Kiedy jestem w Tuluzie, wybieram fasolę po bretońsku, która tam się nazywa cassoulet (czyt. kasole).

Pozostajemy zatem w kręgu śródziemnomorskim. Hiszpania, Włochy, Francja.
Możemy też zostać w Polsce i spróbować dobry bigos. Generalnie jestem łasuchem; lubię mięso z grilla - cote de boeuf, czyli antrykot. Lubię krewetki po tajsku, to znaczy z imbirem, z kolendrą, z czosnkiem, sosem sojowym, sosem ostrygowym i to wszystko zrobione na parze. To jest dobre.

TOP 10 najbardziej irytujących zachowań hotelowych gości

A na deser to gdzie by Pan poleciał?
Zależy jaki deser! Jeśli na lody, to do Włoch; Włosi mają pyszne gelato. Ale lubię też różne słodkie rzeczy z cukierni francuskiej, jak na przykład eklerki, ptysie, bezy; uwielbiam dobrą Pavlovą. Takie desery można spotkać i w Polsce. Lubię sorbety, na przykład limonkowy. W gruncie rzeczy nie jestem człowiekiem, który lubi wyszukane rzeczy. Lubię to, co jest proste, ale dobre.

W dobrym menu mieszczą się też trunki.
Ojej, tu wybór jest ogromny! Znana jest Dolina Loary, czyli francuskie wina, ale też polecam region Douro w Portugalii. W ogóle Portugalia jest bardzo fajna - ma morze, ocean Atlantyk, ma pyszne wina. Podobnie we Włoszech - cała Toskania, czy to Górna, czy Dolna, czyli wybrzeże, czy część od strony Francji, to jednakowo jest coś pięknego. Dla smakoszy whisky polecam szkocką albo japońską. W ubiegłym roku japońska whisky została uznana jako najlepsza na świecie.

To ciekawe. Wiem, że Japończycy są bardzo przywiązani do sake, która z whisky nie ma nic wspólnego.
Zapraszam na mój kanał Ale Wino, w którym ekspert od whisky tłumaczy, dlaczego japońska whisky jest najlepsza. W skrócie mogę powiedzieć, że w Japonii jest bardzo dobra woda źródlana, ale też Japończycy już od jakiegoś czasu nauczyli się sporządzać dobrą whisky, trzymają ją w bardzo dobrych beczkach po różnych francuskich albo włoskich winach. Znane japońskie whisky to Hibiki, albo - moja ulubiona to Octomore; jest bardzo torfowa.

Kiedyś opowiadał Pan o takim miejscu, w którym jada się wszystko co lata, oprócz samolotów, je się wszystko, co pływa, prócz łodzi podwodnych i je się wszystko co chodzi, prócz człowieka. To Hongkong?
To Kambodża i Laos, kraje, które przeżywały ciężkie czasy w czasie wojny i po wojnie. Ludzie byli głodni, musieli polować, żeby przeżyć. I tak zostało - teraz w Kambodży nie ma już ptaków. Wszystkie ptaki zostały zjedzone; nic skrzydlatego nie lata w powietrzu.

To bardzo przykre. Jakie inne kulinarne ciekawostki zaskoczyły Pana podczas podróży?
W Meksyku zaskoczyła mnie potrawa zwana escamoles. Otóż, jak wiadomo, rosną w meksyku agawy, z rdzenia których produkuje się tequilę i mezcal. Rdzeń, czy też serce agawy zwane jest piñas. W tych piñas swoje jaja składają czerwone mrówki. I to właśnie z nich robi się escamoles - są to podsmażone jajka mrówek, flambirowane tequilą. Dziwnie to brzmi, ale jest bardzo smaczne. W Laosie też próbowałem owady, było ich wiele i były bardzo ciekawe smakowo. Interesujące potrawy ma też wspomniana przeze mnie Kambodża, jak na przykład fermentowany sos rybny. Jeśli ktoś lubi nie tylko owoce morza, ale w ogóle owoce i ciekawe warzywa, a nie chce jechać bardzo daleko, to polecam Maderę. Pod tym względem jest idealna. Rośnie tam passiflora, czyli marakuja i to o różnych smakach: cytrynowym, bananowym, morelowym. Marakuje tam mają różne kształty i różne kolory. Na Maderze rosną też malutkie, bardzo słodkie banany. Łowią tam też rybę, która występuje tylko na Maderze i na wybrzeżu Japonii i nazywa się espada. Pływa na dużych głębokościach, stąd rybacy, żeby ją złowić, spuszczają głęboko linę z haczykiem. Kiedy wyciągają espadę, to pod wpływem dekompresji jest ona patroszona, łapie czarny kolor i w efekcie ma konsystencję podobno do ryby maślanej - rozpływa się w ustach. Ale jeśli chodzi o najdziwniejsze smaki, których jeszcze nie znamy i są dla nas obce, to myślę, że należy szukać ich w Azji. Rośnie tam na przykład owoc, który jest bardzo zdrowy, ale ma jedną wadę.

Jak uciec od tłumów nad polskim morzem? Sprawdźcie nasze propozycje mniej znanych miejsc nad Bałtykiem!

Najpiękniejsze ciche plaże nad morzem bałtyckim. 10 mało zna...

Chyba się domyślam. Bardzo brzydko pachnie.
Tak jest. Nazywa się durian. W tym roku byłem z rodziną w Malezji. Jeden z gości hotelowych przyniósł ten owoc do swojego pokoju, a że mieszkał na naszym piętrze, to czuliśmy, jak cuchnie. To było nie do wytrzymania. Obsługa hotelu szukała, skąd wydostaje się ten drażniący zapach. Charakteryzuje się mocną, intensywną wonią, która bardzo długo nie traci trwałości. Ale owoc jest tak pożywny, że mówi się nawet, że nie można go zjeść w całości, bo można dostać wylewu - on bardzo podnosi ciśnienie. Jeśli już mówimy o śmierdzącym jedzeniu, to ostatnio miałem przyjemność spróbować fermentowanych śledzi.
Oglądałam raz film o tym cuchnącym szwedzkim przysmaku.
Niestety, puszka nie została otworzona pod wodą, w zlewie, jak to się powinno zrobić prawidłowo, więc wydostał się aromat przypominający gnijący na słońcu śmietnik albo rozkładającą się w lesie padlinę. To była chyba najbardziej śmierdząca potrawa, jaką jadłem w swoim życiu. A próbowałem już różnych rzeczy, jak na przykład stuletnie jajko czy części bawoła fermentowane w ziemi. Raz jadłem też kiełbasę zrobioną z bawolego jelita. Była zielona, a kiedy spróbowałem, poczułem straszną gorycz. Nie dało się tego połknąć. Dowiedziałem się, że ta gorycz pochodziła z żółci bawołu. Przyzna pani, że taka wiadomość nie zachęca do jedzenia, prawda? (śmiech).

1. Dolina Pięciu StawówDolina Pięciu Stawów Polskich położona jest w Tatrach wysokich, na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jest to polodowcowa dolina o długości 4 km i powierzchni 6,5 km², znajduje się na wysokości ok. 1625–1900 m n.p.m. W dolinie znajduje się kilka polodowcowych jezior o łącznej powierzchni 61 hektarów. Największe z nich to Wielki Staw Polski położony na wysokości 1665 m n.p.m. (głębokość 79,3 m). Pozostałe jeziora to: Zadni Staw Polski, Czarny Staw Polski, Mały Staw Polski i Przedni Staw Polski.

Wakacje w Polsce mogą tak samo atrakcyjne jak te za granicą....

Prawda. Ale wrócę jeszcze do tych śledzi-śmierdziuszków. One były smaczne, czy też się ich nie dało jeść?
Smaczne, smaczne, tylko ten zapach… Jeśli chodzi o inne dziwne dania, to na Krecie, jak i w ogóle w Grecji serwuje się jądra barana. W smaku nie są takie złe, choć ja nie jestem za jedzeniem dziwnych rzeczy na co dzień. Ale jestem ciekawy i lubię poszukiwać nowych smaków. Jądra bawoła smakują troszkę jak grasica, mają konsystencję przypominająca wątróbkę, choć od wątróbki są bardziej jędrne. Prawdę mówiąc, coraz częściej ostatnio jestem za tym, aby jeść mniej mięsa. Sam od czterech lat jem go mniej; ale ogólnie mówiąc, to zdecydowanie jemy go za dużo. Jeżeli zależy nam na przyszłości naszej planety, to powinniśmy iść w takim kierunku, aby jeść go mniej. Człowiek w 60 procentach sięga po białko zwierzęce i tylko w 40 procentach po białko roślinne, a powinno być odwrotnie. Dzięki temu będziemy zdrowsi, a jeśli już będziemy jeść mięso, to nie będzie ono hodowane przemysłowo.

Wracając do Pana podróży po świecie - czy nawet w najdalszym zakątku świata napotkał pan pizzę?
Zdaje się, że tak (śmiech).

To ciekawe, że pizza odniosła taki międzynarodowy sukces.
Mega karierę! Podobnie jak spaghetti bolognese czy carbonara. Przy tej okazji opowiem anegdotę. Byłem kiedyś z moją małżonką w Maroku. Polecam zresztą ten sposób podróżowania - poszukać najtańszej wycieczki all inclusive, z hotelem. Dolecieć na miejsce, a potem wypożyczyć sobie auto i podróżować na własną rękę. Tak też zrobiliśmy wtedy w Maroku. Ale kiedy przybyliśmy do hotelu pierwszego dnia, z wycieczką z Polski, do bardzo turystycznego Agadiru, poszliśmy do restauracji. Włożyłem maskująca czapeczkę na głowę i zamówiłem tażin z kurczakiem, cytryną, oliwkami; danie było genialne, jego smak pamiętam do tej pory. Z tyłu za nami usiadła mama z córką. Usłyszałem rozmowę: „Chyba zamówię sobie pizzę”. Nie wytrzymałem. Ściągnąłem czapeczkę, odwróciłem się do nich i powiedziałem: „Nie mogę na to pozwolić. Pani koniecznie musi spróbować tażin, a nie pizzę, bo wiadomo, że najlepsza pizza będzie w Neapolu”. Oczywiście, w Polsce też można zjeść niezłą pizzę, znam kilka adresów, ale nie o to chodzi. Dwa tygodnie później spotkałem się z tą panią na lotnisku. Usłyszałem: „Panie Pascalu, bardzo panu dziękuję, bo zakochałam się w tażin. Próbowałam wszystkich tażin, we wszystkich restauracjach, jakie spotkałam”. Nie wiem, czy pani o tym słyszała, ale ja mam znajomego, który pracuje dla dużego biura turystycznego i teraz na świecie są takie hotele, w których menu przygotowuje się pod Polaków. Co oznacza, że będąc na Karaibach, czy w innym miejscu na świecie, będziemy mogli zjeść kwaśnicę, bigos, schabowego, czy pierogi.

To bez sensu!
Totalnie bez sensu! Ja rozumiem, że czasem trudno jest wyjść z własnej strefy komfortu, ale uważam, że życie jest za krótkie, a ja jestem głodny świata również kulinarnie. Kiedy udaję się w podróż, chcę poznać nowe rzeczy również do jedzenia: nowy ser, nowe warzywa, nowe owoce, nowe potrawy, nowe przepisy.

Pandemia koronawirusa nie sprzyja planowaniu wycieczek, ale otwarte lasy pozwalają nam odetchnąć od czterech ścian naszych domów i zrelaksować się w otoczeniu przyrody. Mieszkając w pobliżu gór, możemy skorzystać z ich uroków, pod warunkiem zachowania obowiązujących zasad higieny i bezpieczeństwa. Oprócz tego trzeba też wiedzieć, jak zachować się na szlaku. Sprawdź, jakich zachowań unikać w górach.

Tego nie wolno robić na szlaku! Zobacz najgorsze błędy niedz...

Gdzie spotkał Pan swoją najpiękniejsza kulinarną przygodę życia?
Miałem ich tak wiele. Opowiem o ostatniej, która wywołała u mnie łzy wzruszenia. Byłem na Zanzibarze, gdzie nagrywałem program. To się działo na wsi. Pani, która tam mieszkała, rozpaliła kuchnię, postawiła na niej garnek i razem przygotowaliśmy potrawę. Pyszną, kolorową. Było w niej dużo warzyw, jak cebula, marchewka, maniok. To była potrawka z warzywami i rybami, i bardzo dużą ilością przypraw; były też rodzynki. Ułożyliśmy ją na ładny, duży półmisek z ryżem. Ale na posiłek przyszły do nas dzieci. Moim zadaniem było umyć im ich małe rączki przed posiłkiem. Danie było naprawdę smaczne, ale wtedy pomyślałem sobie, że czasem nie jest ważne to, co się je, ale ważne z kim. Mówię tu o momencie, który wydarzył się w pracy, ale mam też momenty zupełnie prywatne. Na przykład w ubiegłym roku, kiedy byliśmy z synem i żoną w Aigues-Mortes we Francji i zjedliśmy najlepsze anchois w naszym życiu; malutkie, marynowane. Z kolei w ubiegłym tygodniu pływałem na Bałtyku i łowiłem bałtyckiego śledzia. I takie świeżutkie, wyłowione śledzie, obtoczone w mące i obsmażone w głębokim tłuszczu u jednego rybaka, były przepyszne. Chcę przez to powiedzieć, że ważny jest wspólny posiłek, ważne jest to, kiedy dzielimy się ze swoimi bliskimi, albo z osobami, które się zaprasza. W ogóle, uważam, gościnność to bardzo ważny element życia. Polacy bardzo go doceniają, Francuzi też - gościnność i wspólne biesiady.
Pan jeździ po Polsce organizując takie biesiady, popularyzując tę gościnność i to dzielenie się.
Staram się. To jest piękny rytuał, który uwielbiam.

Jak zorganizować wakacje za 1000, 2000 i 3000 zł? Trzy scenariusze szczegółowo omawiamy w naszej galerii --->

Pomysły na tanie wakacje 2020: Gdzie jechać na urlop w Polsc...

Po raz pierwszy do Polski przyjechał Pan w 1991 roku. Jak wtedy smakowała Panu Polska, a jaki smak ma dzisiaj?
Wtedy nienawidziłem, zresztą do tej pory nie lubię, sałaty ze śmietaną i cukrem. Dla mnie, Francuza sałata musi być z winegretem. Czyli musi być octowa, z ostrą musztardą Dijon. Kiedy postawiono przede mną sałatę ze śmietaną i cukrem, to pomyślałem, że to jest absolutna pomyłka. Ale były inne potrawy, które pokochałem. O chłodniku już mówiłem. Uwielbiam. Niesamowite było dla mnie to, że ma on taki różowy kolor. Nie mówiąc o bigosie czy owocach takich jak polskie truskawki. Może nie były one takie kształtne, duże, ale miały w sobie dużo skoncentrowanego cukru i wody. Wtedy nie była to najbogatsza kuchnia, ale teraz odkrywam tyle ciekawych smakowo miejsc. Nie mamy czego się wstydzić. No i ludzie przywożą przepisy i techniki z najróżniejszych zakątków świata. Są dziś restauracje, których ostre nazwy i smaki zostają w pamięci na zawsze, dla Pani wiadomości - polecam restaurację w Poznaniu, która się nazywa „Fucking Delicious”; jedzenie jest niesamowite. Gotuje mój przyjaciel, Leszek Pluciński. Fajne jest to, że coraz więcej w Polsce jest Food Trucków. Wiem, że prowadzą je ludzie, którzy często stawiają wszystkie swoje pieniądze na ten biznes i robią naprawdę pyszne rzeczy, czy to ramen, czy plastrami, pierogi, lemoniady. Kuchnia w Polsce zrobiła się niezwykle popularna i widać to nie tylko w Warszawie, czy innych dużych miastach.

Ten boom kulinarny w Polsce trwa od dłuższego czasu. Które według Pana miasta czy regiony bardzo się pod tym względem rozwijają?
W Krakowie naprawdę można dobrze zjeść. O Poznaniu już mówiłem. Nie mogę podać jednego regionu. Jest ich wiele. I naprawdę można się zdziwić. Jakiś czas temu odkryłem malutką karczmę, nazywa się „We Młynie”, między Mrągowem a Biskupcem na Warmii. A są też obiekty wielkie, które wyglądają jak milion dolarów, tylko że jeśli chodzi o kuchnię, to jest tragedia. Dużo zależy od właścicieli restauracji, od tego, co on chce przekazać. Na pewno są regiony, które są troszeczkę zacofane, ale czy to Bielsko-Biała, Poznań, Warmia, Mazury, czy Podlasie, to jest co polecać. Nad jeziorem Wigry można spróbować najlepszych w Polsce kartaczy, jest mnóstwo pasjonatów, którzy wracają do starych przepisów babci, do starych składników, które zostały zapomniane. Nie można wskazać, który region kulinarnie jest lepszy od drugiego.

Co z polskich dań ma szansę zrobić taką światową karierę jak pizza czy spaghetti?
Myślę, że bigos. Wiadomo, że klasyczny jest z mięsem, kiełbasami, ale ja próbowałem już w Polsce bigosu z sandaczem. Poza tym w Polsce jest mnóstwo owoców. Możemy być dumni, że jesteśmy europejskim sadem. Mamy grzyby. Mamy wspaniałą dziczyznę, kiedy zaczyna się okres polowań. Są ryby z jezior. I znów wrócę do chłodnika, do kwaśnicy. Oscypek - próbowałem go w okolicach Bukowiny. Taki oscypek, który piszczy między zębami, jak go jemy, dobrze uwędzony, jest pyszny. Albo jest danie, które trochę kłuje swoją nazwą, nie wiem, czy pani kiedyś próbowała: pipki.

Gęsie pipki. Pewnie.
Dokładnie. Najlepsze jakie jadłem, pochodzą z Pomorza. Jest tam człowiek, który hoduje gęsi, specjalizuje się w półgęsce, ale ma też pipki z gęsi, czyli gęsie szyje faszerowane mięsem z gęsi. Możemy rozmawiać o wielu przepisach i potrawach polskich. Pierogi z delikatnym ciastem też są pyszne. Lubię kutię. A makowiec? No przecież! Każdy obcokrajowiec, który przyjedzie do Polski musi spróbować makowca! We Francji używa się maku, ale nie jest to tak popularne, jak jest w Polsce.

Pandemia koronawirusa nie sprzyja planowaniu wycieczek, ale otwarte lasy pozwalają nam odetchnąć od czterech ścian naszych domów i zrelaksować się w otoczeniu przyrody. Mieszkając w pobliżu gór, możemy skorzystać z ich uroków, pod warunkiem zachowania obowiązujących zasad higieny i bezpieczeństwa. Oprócz tego trzeba też wiedzieć, jak zachować się na szlaku. Sprawdź, jakich zachowań unikać w górach.

Tego nie wolno robić na szlaku! Zobacz najgorsze błędy niedz...

Za jakie polskie danie dałby się pan pokroić?
Za chłodnik. Za grzybową. Za dobrego schabowego. Jestem nudny? Za dobry bigos, gotowany przez kilka dni na bazie powideł śliwkowych. Takie rzeczy uwielbiam. Ludzie, którzy mnie nie znają, mogą pomyśleć, że jest ze mnie taki francuski piesek, taki wybredny, ale ja lubię rzeczy proste. Pewnie, że lubię próbować bardzo wyszukane potrawy, które zawierają skomplikowane techniki i smaki, ale moja kuchnia na co dzień sprowadza się do kabanosa z ostrym chrzanem.

W czym tkwi sekret, jeśli chodzi o bogate kulinarne podróże, jak Pan myśli?
W agroturystyce. Niedawno poznałem cudowne Kaszuby, poznałem Zieloną Górę, która przypomina Toskanię. Dlatego lubię jeździć przed siebie, spontanicznie, bo dzięki temu można odkryć wiele pięknych miejsc. Nie tylko we Francji czy Włoszech, ale i w Polsce. Lubię agroturystykę. Wiąże się z ludźmi, którzy na co dzień żyją w tych miejscach. Oczywiście, nie każda musi być super, ale z doświadczenia wiem, że warto dać szansę takim miejscom.

Plaże nudystów w Polsce [18+] Jak tam wygląda? [WIDEO] Jak d...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl