Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partie w regionie łódzkim mają już wstępne listy do Sejmu. Teraz czas na wzajemne wycinanie...

Marcin Darda
Kogo z Łodzi Ewa Kopacz i Jarosław Kaczyński zostawią na wstępnie zaprojektowanych listach parlamentarnych, a o które nazwiska mogą te listy skrócić, no i co w Łodzi da zbratanie się SLD i Ruchu Palikota... W PO wszystko jasne będzie w połowie sierpnia, w PiS pod koniec wakacji.

W sytuacji, gdy Ruch Kukiza traci cnotę i ulega erozji, NowoczesnaPL dryfuje na granicy progu wyborczego, a partia Razem świętuje osiągnięcie 1 proc. poparcia w sondażach, czas najwyższy wrócić do dorosłej polityki, uprawianej przez tradycyjne partie, te, które dotąd między sobą rozdzielały mandaty posłów i senatorów. A dorosła polityka, to biorące i niebiorące miejsca na listach, dzielenie mandatów, frakcje, koterie, wycinanie, odwieczne konflikty ambicji.

Dwie największe partie, czyli rządząca Platforma Obywatelska oraz opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość, szkielety łódzkich list już mają. Teraz jest tylko pytanie, w jakim stopniu utrzymają je partyjne centrale, lub przywódcy, czyli Ewa Kopacz i Jarosław Kaczyński.

Lista Platformy: zmiana kandydata na senatora

Z łódzkich kół do zarządu powiatu napłynęło 20 nazwisk. Wśród nich cała czwórka obecnych posłów (piąty, Jan Tomaszewski, który dostał się z listy PiS, a potem przeszedł do klubu PO, zgłoszony nie został), a do tego senator Maciej Grubski, trójka radnych, czyli Paweł Bliźniuk, Bartosz Domaszewicz i Karolina Kępka, a także szef dwóch ostatnich kampanii w regionie Łukasz Kucharski, dyrektor łódzkiego WORD, odbierany jako człowiek przewodniczącego regionu Andrzeja Biernata, a także Ali Koussan, przedsiębiorca, niegdyś przez moment doradca prezydent Hanny Zdanowskiej.

Są już pierwsze przymiarki do numerów na liście, ale sprawa prosta nie jest. Nie jest, ponieważ szykuje się intrygująca rozgrywka o kandydatury do Senatu w dwóch łódzkich okręgach. Dziś senatorami z Łodzi i okręgu wschodnia Łódź oraz powiatów brzezińskiego i łódzkiego wschodniego są Maciej Grubski i Ryszard Bonisławski. Obu zgłoszono jako kandydatów do Senatu, ale nie tylko ich. Poza nimi wstępne nominacje otrzymały także trzy posłanki: Iwona Śledzińska-Katarasińska, Małgorzata Niemczyk i Elżbieta Królikowska-Kińska, a do tego Grubski, który wcześniej deklarował, że chce być posłem, został zgłoszony na listę sejmową. Układ czołówki listy sejmowej będzie zatem zależał od tego, kto ostatecznie wystartuje do Senatu.

Według naszych informacji, kandydatem PO we wschodnim okręgu Łodzi będzie Ryszard Bonisławski, a w zachodnim... Małgorzata Niemczyk. W PO mówi się, że start posłanki Niemczyk to Senatu byłby ukłonem w kierunku Bliźniuka, który podobno obawia się o swój wynik w konfrontacji z Niemczyk, niegdyś popularną siatkarką, która jako polityk wchodziła najpierw do sejmiku, a potem do Sejmu z dosyć odległych miejsc: do sejmiku zdobyła drugi wynik na liście, choć miała najgorsze, przedostatnie miejsce na liście. W wyborach do Sejmu wynik wystarczający do objęcia mandatu (ponad 10 tys. głosów) osiągnęła z miejsca siódmego. Z innych relacji wynika, że to nie ukłon, a wręcz warunek startu postawiony przez Bliźniuka, szefa największego koła PO w Łodzi (należy do niego również posłanka Niemczyk), bliskiego współpracownika Hanny Zdanowskiej, przewodniczącej PO. Gdyby tak się stało, to na listę sejmową trafi senator Maciej Grubski.

Prognozowany, wyjściowy układ czołówki listy to nr 1 dla Cezarego Grabarczyka, tuż za nim Iwona Śledzińska-Katarasińska, dalej Paweł Bliźniuk, nr 4 to Elżbieta Królikowska-Kińska. Numerami 5 i 6 mogą być Karolina Kępka lub Łukasz Kucharski, choć coraz głośniej, że piątkę obiecaną ma Ali Koussan. Bartosz Domaszewicz walczy o premiowany przez wyborców ostatni numer na liście. Dopiero 7 lub 8 lokata przypadłaby zatem Grubskiemu, który ma ambicje mandatowe. Miejsce, przy dobrej kampanii wyceniane na 3-3,5 tys. głosów, ale z przecieków wynika, że szefem sztabu wyborczego Grubskiego może zostać Witold Skrzydlewski, a to w Łodzi potężny gracz z szerokimi możliwościami promocji.

Platforma Obywatelska w Łodzi ma wstępną listę kandydatów do Sejmu i Senatu

Platforma w Łodzi do obronienia ma pięć mandatów, są tacy, którzy mówią o realnych trzech, inni wspominają o walce o szósty mandat. To będą jednak zupełnie inne wybory niż te sprzed czterech lat. Wówczas blisko 60 proc. głosów na listę PO przyciągnęły nazwiska, których w PO już nie ma: Krzysztof Kwiatkowski i John Godson, choć frontmanem listy był Cezary Grabarczyk. Mówiono wówczas, że Kwiatkowski, minister sprawiedliwości, wylansował się na łatwym resorcie, nie podejmował niepopularnych decyzji. A Grabarczyka zadołowała "ogólnopolska nagonka", bo płynąca zewsząd krytyka na zarządcę budowy autostrad i tradycyjnie fatalnie postrzeganej kolei, była w modzie. Ale wtedy łódzki elektorat PO de facto nie miał żadnych powodów, by się w tę nagonkę wpisywać, przecież podejmował "prołódzkie decyzje". A jednak Grabarczyk z Kwiatkowskim i Godsonem przegrał.

A dziś kłopoty wizerunkowe ma większe. Dymisję złożył pod koniec kwietnia, powód dziś już jasny: nie podszedł do egzaminu praktycznego, a jednak dostał pozwolenie na broń. Na jego korzyść działa dziś fakt, że jego dymisję przykryła kolejna odsłona afery podsłuchowej, w wyniku której odeszło kolejnych kilku ministrów. I dziś zazwyczaj ogólnopolskie media zadają prominentom PO pytanie, czy powinni startować "skompromitowani podsłuchami byli ministrowie", a o Grabarczyka pyta niewielu, bo on się z podsłuchami nie kojarzy. Problemem PO może być jednak dość przewidywalna taktyka PiS. Oni zrobią z tego jeden z tematów kampanii.
Prócz Grabarczyka pozwolenie na broń straci także Dariusz Seliga, poseł PiS, który też dostał je bez egzaminu praktycznego. I nie będzie go ponownie na liście, chyba tylko dlatego, żeby mocno tym uderzyć w PO na zasadzie podkreślenia standardu, że "nie ma u nich miejsc dla tych, co omijają prawo". Nawet w PO są tacy, którzy dopuszczają nieśmiało myśl, że Grabarczyk może zdobyć jeszcze słabszy wynik niż przed czterema laty. Druga sprawa to fakt, że projekt listy wysłanej z Łodzi, niekoniecznie musi pozostać bez zmian, gdy przejrzy go Ewa Kopacz. "Fakt" doniósł ostatnio, że przewodnicząca PO zamówiła tajny sondaż, w którym zapyta respondentów, czy będą głosować na listy PO, gdyby znalazły się na nich "kontrowersyjne nazwiska".

Prawo i Sprawiedliwość oraz "profesor z Warszawy"**

A jeśli już mowa o PiS... W Łodzi od dawna mówiło się, że nr 1 listy łódzkiej będzie Marcin Mastalerek, autor jednej z najszybszych karier w tej partii ostatnich lat. Jest pełnomocnikiem partii w trzech łódzkich okręgach, ale to nie jemu Kaczyński powierzy start z pierwszego miejsca. Nr 1 w Łodzi, jak usłyszeliśmy w PiS, "będzie pewien profesor z Warszawy". Nie jest to nic nowego w strategii PiS, bo ta partia na trzecią sejmową elekcję z rzędu wystawia w Łodzi "spadochroniarzy", a lokalni liderzy przyjmują to bez zbędnych pytań. Przed czterema laty zadbano o to, by listę poprowadził ktoś, kto ma jakiś łódzki epizod w życiorysie. Listę prowadził Witold Waszczykowski, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, który chwalił się też, że ma tu rodzinę. Teraz może być to profesor Piotr Gliński.

Niedoszły techniczny premier, zawsze bywając w Łodzi, opowiada story o tym, że "przed wojną jego stryjeczny dziadek był tu szefem kupców i przemysłowców", a jeszcze niedawno "jego brat Robert był rektorem szkoły filmowej". Kaczyński takich miejsc w okręgach pozawarszawskich do rozdania ma wiele, tym bardziej że w Łodzi nie ma nikogo, kto byłby mu przydatny jako ekspert. Poza Waszczykowskim, który ma być trzeci, zapewne dlatego, że lepiej lub gorzej, ale jakoś zdołał się tu wypromować. Waszczykowski ma być nr 3, tuż przed nim znajdzie się wiceprzewodnicząca łódzkiego sejmiku Joanna Kopcińska. Niegdyś związana z PO, a jesienią kandydatka PiS na prezydenta Łodzi (24 proc. poparcia i drugie miejsce w wyścigu o Piotrkowską 104) od jesieni wszystkie swe działania wizerunkowe podporządkowuje startowi do Sejmu.

Z klubu PiS łódzkiej Rady Miejskiej na listę trafić mają prawnicy Bartłomiej Dyba-Bojarski i Waldemar Buda oraz szef klubu Marek Michalik. Ta ostatnia kandydatura jest arcyciekawa, jeśli przypomnimy, że już raz w roli kandydata na prezydenta Łodzi widziały go łódzkie struktury partii, ale Michalik nie przeszedł selekcji w centrali partii i kandydatem ostatecznie został Waszczykowski. Jarosław Kaczyński podobno nadal nie może wybaczyć, że Michalik, w 1992 r. poseł Konfederacji Polski Niepodległej, głosował za odwołaniem rządu Jana Olszewskiego.

Listę uzupełnia sporo mniej znanych nazwisk, ale jest też na niej Sylwia Ługowska-Bulak, która cieszy się sporą rozpoznawalnością, a PiS może być jeszcze wzmocniony kandydaturą Włodzimierza Fisiaka, byłego marszałka województwa. Fisiak ma rekomendację władz regionalnych Polski Razem, która weszła w polityczny mariaż z PiS, ale to będzie zależało także od tego, które miejsca na listach Zjednoczonej Prawicy wynegocjuje z Kaczyńskim dla swoich ludzi Jarosław Gowin.

Prof. Piotr Gliński będzie jedynką PiS z Łodzi do Sejmu?

Jest jeszcze motyw startu Mastalerka w Sieradzu: ustąpił jedynce, czyli Krzysztofowi Schreiberowi z Bydgoszczy, bo Schreiber z innej pozycji niż pierwsza do Sejmu nie wejdzie. Ale Mastalerek zapewne wynikiem wyborczym go przeskoczy. Jako jeden z autorów sukcesu Andrzeja Dudy jest już "człowiekiem z telewizora", a jako sztabowiec Beata Szydło ma kampanię ogólnopolską. Druga sprawa to fakt, że biorące miejsce na sieradzkiej liście dostanie zapewne Łukasz Rzepecki, najmłodszy łódzki radny, który niedawno został pełnomocnikiem PiS w powiecie sieradzkim.

Wysokie miejsca w okręgu piotrkowskim mają dostać radni sejmiku: Mariusz Rusiecki i Błażej Spychalski. Widać, że Mastalerek chce budować własną frakcję w klubie PiS. Spychalski to teraz osoba, która rządzi w PiS regionu łódzkiego, Mastalerek w wielu sprawach, także personalnych, daje mu wolną rękę, bo sam zajęty jest kampanią Szydło. Stąd też widać, że spadają notowania Piotra Adamczyka, byłego szefa klubu PiS w Radzie Miejskiej, a teraz szefa klubu sejmikowego. Spychalski nie zaprosił go do regionalnego sztabu wyborczego PiS, nie ma go także wśród zgłoszeń do Sejmu i Senatu. A póki co, nikt nikogo z PiS nie zgłosił jeszcze do łódzkich okręgów senackich, co może oznaczać, że partia odda je raczej bez walki Platformie...
Lewica znów się jednoczy...

Niemalże w dniu nieokrągłej, 71. rocznicy wydania manifestu PKWN, polska lewica wydaje manifest ostatniej szansy - manifest jedności. Będzie wspólna lista SLD, Twojego Ruchu, Unii Pracy czy Zielonych pod parasolem OPZZ. Nie ma co ukrywać - nie nagły przypływ gorących uczuć to sprawił, ani idee wzniosłe. Zadziałał instynkt samozachowawczy działaczy SLD i TR. Choć i to nie jest takie oczywiste.

Sobotnie obrady Rady Krajowej SLD miały dosyć burzliwy przebieg. Opcja defetystyczno-minimalistyczna postulowała samodzielny start w wyborach - bo to mniejsze ryzyko. SLD, jako partia, by wejść do Sejmu, musiałby przekroczyć próg 5 procent w skali kraju. Natomiast SLD w koalicji pod nazwą Zjednoczona Lewica ma do pokonania próg 8-procentowy. Proste sumowanie sondażowych wyników SLD i Twojego Ruchu pokazuje, że na dziś może z tym być problem. Najwyraźniej jednak część działaczy optymistycznie założyła, że wyborcy udzielą premii za jedność. Z naszych informacji wynika, że łódzka delegacja, z wiceprzewodniczącym SLD Dariuszem Jońskim na czele, optowała za drugim, odważniejszym rozwiązaniem.

Listy lewicy niby będą wspólne, niby pod auspicjami OPZZ, ale to SLD w dalszym ciągu zachowuje w tym układzie pozycję dominującą. Mówiąc wprost - Sojusz wszystkim partnerom jest w stanie łącznie oddać 50 procent miejsc na listach. A partnerów jest około 40, żeby wymienić tylko Twój Ruch, Zielonych, Unię Pracy, Unię Lewicy, Polską Partię Pracy, Polską Partię Socjalistyczną czy Krajową Partię Emerytów i Rencistów.

Co ciekawe, kiedy posłuchamy retoryki polityków SLD, to można odnieść wrażenie, że gdzieś już to słyszeliśmy. Ależ tak - ostatnio przed każdymi wyborami SLD ogłasza szeroki front i listę marzeń, oddając 50 procent miejsc swoim partnerom. Tak więc w tym roku jedyną nowością jest koalicja z gasnącym Twoim Ruchem.

W SLD panuje przekonanie, że na czele list w trzech okręgach województwa łódzkiego staną obecni posłowie Sojuszu - Dariusz Joński, Cezary Olejniczak i Artur Ostrowski. Raz, że jest to wybór dość naturalny, zważywszy na rozpoznawalność posłów w swoich okręgach, dwa - partnerom brakuje siły przebicia. Naturalną przeciwwagą dla SLD mógłby być Twój Ruch, ale czy w Łodzi taka partia w ogóle jeszcze działa? Ze strony internetowej dowiadujemy się, że... województwo łódzkie ma 18 218,95 kilometrów kwadratowych oraz 2,52 mln mieszkańców. No i że przewodniczącym regionu jest Krzysztof Makowski, numer telefonu 603... Tyle że Makowski rzucił niedawno partyjną legitymację, prosząc - jak widać bezowocnie - o wykasowanie jego danych.

Makowski, mimo długiego pasma politycznych niepowodzeń, pozostaje jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci łódzkiej lewicy. Jednak porozumienie ponad podziałami na pewno go nie obejmie. Jego nie chcą w SLD, on sam zaś uważa, że całe zjednoczenie ma na celu tylko i wyłącznie zapewnienie sejmowego bytu SLD-owskim liderom. - SLD szuka jeleni, którzy będą harować w kampanii i zbierać głosy na listę lewicy - stwierdza dobitnie Makowski.

Ciężko się z tą diagnozą nie zgodzić. Bo nawet jeśli lewicowa koalicja prześlizgnie się przez próg wyborczy, to ciężko liczyć na wynik powyżej 10 procent. A w sytuacji, gdy w grze są nowe podmioty, takie jak Ruch Kukiza czy NowoczesnaPL, nawet wynik w granicach 15 procent może nie dawać więcej niż jednego mandatu. To oznacza, że realne szanse na wejście do Sejmu mają głównie ludzie SLD. Możliwe, że gdzieś SLD odpuści kilka "biorących jedynek" dla Janusza Palikota i innych liderów TR, ale będą to raczej wyjątki.

Jeśli więc koalicja wejdzie do Sejmu, posłem z Łodzi ponownie zostanie Dariusz Joński. Na kolejnych miejscach listy ma się znaleźć kilka znanych postaci, ciężko jednak przypuszczać, by któraś była w stanie przeskoczyć lidera. Jeszcze kilka dni musi minąć, byśmy mogli mówić o oficjalnych nominacjach, wiemy natomiast, że do listy przymierzani są m.in. obecni radni miejscy SLD Sylwester Pawłowski i Maciej Rakowski, były radny, prezydent Łodzi, sekretarz i minister w jednym, czyli Józef Niewiadomski, była posłanka SLD Elżbieta Jankowska, szefowa łódzkiej Unii Pracy i była wiceminister zdrowia Ewa Kralko-wska, czy starosta powiatu łódzkiego wschodniego Andrzej Opala.

I jeszcze Polskie Stronnictwo Ludowe. W Łodzi ludowcy wreszcie będą mieć wyrazistego kandydata. To poseł John Godson, który jednak musi się liczyć z zakończeniem kariery na Wiejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki