Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partia była nad służbami. Wyjątków nie było

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Rozmowa. Komunistyczne służby wiernie służyły PPR i PZPR. Jaruzelski, Moczar, Szlachcic, Kania, Kiszczak wykorzystywali służby, by zdobyć i utrzymać władzę.

- Czy w Polsce rządzonej przez komunistów służby specjalne, począwszy od UB i Informacji Wojskowej, kiedykolwiek miały więcej do powiedzenia niż kierownictwo partii (PPR, potem PZPR)?

- Nigdy. Aparat partii stał zdecydowanie nad aparatem bezpieczeństwa, a ten zawsze wiernie służył nieświętej pamięci nieboszczce. Zdarzało się natomiast, że służby były wykorzystywane do rozgrywek politycznych, w tym do usuwania ze stanowisk ludzi wywodzących się z nich, stojących na czele MSW czy będących członkami Biura Politycznego. Kierownictwo PZPR służbami posłużyło się do utrącenia Franciszka Szlachcica, który był nie tylko szefem MSW (1971), ale do 1973 r. faktycznym numerem „dwa” po Gierku. Przy wyeliminowaniu Szlachcica SB współdziałała ze Stasi. Potem służby na rozkaz Jaruzelskiego wydany Kiszczakowi przygotowały akcję mającą na celu pozbycie się gen. Mirosława Milewskiego. Kiszczak polecenie wyeliminowania Milewskiego zlecił swojemu zastępcy w MSW, gen. Władysławowi Pożodze.

- W połowie lat 80. Milewski został usunięty ze wszystkich zajmowanych stanowisk. Jaruzelski obawiał się go?

- Z uwagi na skrajne poglądy i kontakty w służbach w Moskwie i Warszawie mocno doskwierał Jaruzelskiemu. Ten, jak wielu innych w kierownictwie PZPR, obawiał się dokumentów zgromadzonych przez Milewskiego. On zaś wiedział, że dzięki nim może dużo, ale za sięgnięcie po nie zapłaciłby życiem. Wybrał życie.

- Czy w okresie, gdy Mieczysław Moczar był szefem MSW (1964-1968), służby specjalne nie miały więcej do powiedzenia?

- Nie podzielam poglądów tych, którzy tak uważają i przeceniają rolę Moczara w latach 60. Przestudiowałem wiele dokumentów z tamtego okresu i jestem pewien, że był on wiernym synem partii, czyli kimś, kto wiedział, iż ona jest najważniejsza, a nie służby. Ponadto zadowalało go bycie drugą osobą po Gomułce.

- Gomułka chciał mieć kontrolę nad służbami?

- One go niewiele obchodziły, poza paroma wyjątkami. Na początku panowania chciał, by wywiad, którym kierował wtedy płk Witold Sienkiewicz wysłał w zaświaty Józefa Światłę, który w 1951 r. aresztował Gomułkę.

- Sienkiewicz kazał zabić Światłę?

- Sienkiewicz opowiadał mi, że poradził się w tej sprawie doradców sowieckich. Ci mu odradzili, a Gomułka do sprawy nie wrócił. Potem szef dyplomacji Adam Rapacki (1956-1968) starał się o ekstradycję Światły do PRL, a operacja była ciekawa...

- Gierek pilnował służb?

- Miał od tego trzech ludzi. Wiesława Ociepkę, ale ten zginął w wypadku na początku 1973 r. Drugim był Franciszek Szlachcic, o którym już mówiłem. Trzecim był gen. Stanisław Kowalczyk, szef MSW od 1973 do 1980 r., człowiek nieciekawy. Najpierw gorliwie służył Gierkowi, a jak jesienią 1980 r. Jaruzelski kazał mu przyłączyć się do jego obozu, to Kowalczyk tak zrobił, bo wiedział, że tego chce też Moskwa. Jaruzelski był zaś przeciwieństwem Gierka też w tym, że nie tylko interesował się służbami, ale wiele godzin dziennie zajmowało mu czytanie sporządzonych przez ich funkcjonariuszy raportów, opracowań itp. Te musieli pisać „zwykli oficerowie”, bo na fotelach generalskich w większości zasiadali - delikatnie mówiąc - niezbyt inteligentni ludzie.

- Tacy generałowie, jak Jaruzelski, Moczar, Szlachcic i Kiszczak, zajmowali się też przewrotami partyjnymi?

- Dodać trzeba do nich jeszcze „cywila” Stanisława Kanię. Oni, choć w zmieniającej się konfiguracji, począwszy od 1970 r., poprzez 1980 i 1981, „pilotowali” z przyzwolenia i akceptacji Kremla zmiany na najważniejszych stanowiskach w partii, zwłaszcza I sekretarza. Przez natomiast niemal całe lata 80. rządził tandem: Jaruzelski - Kiszczak. Obaj przenosili wzorce nawet nie tyle sowieckie, co wręcz stalinowskie do służb. Kiszczak był wyjątkową kreaturą.

- Ale wobec Jaruzelskiego był lojalny.

- Tylko jemu, choć nie do końca, bo gdy pojawiła się dla niego nadzieja w 1989 r., że mógłby zostać prezydentem zamiast Jaruzelskiego, to chciał „odciążyć” swojego pryncypała. Dodam, że każdy ze wspomnianych ludzi miał jakieś marzenia i wszyscy je w zasadzie zrealizowali. Jaruzelski najpierw chciał zostać premierem, a potem wszystkim, i tak się stało. Kania dążył, by zostać I sekretarzem i to mu się powiodło. Szlachcic chciał być tym „drugim”, podobnie jak Moczar i Kiszczak. Przez pewien czas taką pozycję zajmowali lub mogli się tak czuć. Swoje plany mogli zrealizować, bo byli ludźmi bez skrupułów.

- Czy na czele UB, SB, WSW lub ważnych departamentów stał kiedykowiek ktoś, kto miałby aspirację, by służby stanęły nad partią?

- Nigdy.

CV
Henryk Piecuch
, znawca komunistycznych służb specjalnych, autor m.in.: „O czym wiedziały tajne służby?”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski