Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parabank CIO jak Amber Gold. Śląsk też ma aferę z piramidą finansową. Wielu poszkodowanych

Patryk Drabek
Jeśli chodzi tylko o nasz region, to wiadomo, że pokrzywdzonych zostało kilkadziesiąt osób. Nie wszystkie walczą jednak teraz w sądzie.

Sejm powołał komisję śledczą do zbadania afery Amber Gold, tymczasem w cieniu tego przestępstwa dochodziło do innych, na nieco mniejszą skalę.

Jedno z oszustw dotyczyło mieszkańców województwa śląskiego, którzy od kilku lat czekają na swoje pieniądze. O sprawie pisaliśmy już cztery lata temu, kiedy co najmniej kilkadziesiąt osób z naszego województwa dało się nabrać parabankowi - Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowemu (CIO) ze Stargardu Szczecińskiego. Pokrzywdzonym oferowano wysokie zyski, które CIO miało osiągnąć, inwestując w… ziemniaki i cebulę. Niektórzy wpłacili nawet 100 tys. zł i do dziś nie odzyskali tych pieniędzy. Wczoraj proces karny w tej sprawie miał ruszyć przed Sądem Okręgowym w Katowicach, ale ostatecznie pierwsza rozprawa się nie odbyła. Dlaczego?

Prezes Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego ze Stargardu (wtedy jeszcze Szczecińskiego - dop. red.) Robert O. został zatrzymany 17 września 2012 roku przez szczeciński CBŚ. Przedstawiono mu zarzut prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia. Nie współpracował ze śledczymi - nie przyznał się do przestępstwa i nie chciał złożyć wyjaśnień. Wpłacił pół miliona złotych poręczenia, by nie spędzić kolejnych godzin za kratkami.

O. już wcześniej miał problemy z prawem, bowiem w październiku 2011 roku Sąd Rejonowy w Toruniu skazał go za wyłudzenia i usiłowanie wyłudzenia kredytów. Główną siedzibą jego spółki był Stargard Szczeciński, ale działał na tyle prężnie, że reprezentowało go wielu przedstawicieli terenowych. W samym województwie śląskim: w Katowicach, Tychach, Częstochowie, Żywcu oraz Bielsku-Białej. Umowy już na pierwszy rzut oka mogły wydawać się podejrzane. Początkowo klienci otrzymywali jednak wysokie odsetki, więc dalej inwestowali i namawiali do tego również rodziny i znajomych. Przyszedł jednak moment, w którym potrzebowali pomocy prawników.

Mecenas Dariusz Nowak z kancelarii Law&Tax: Każda piramida finansowa musi się w końcu zawalić. Tak było także w tym przypadku

Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Katowicach miał rozpocząć się proces karny w sprawie osób oszukanych przez Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowe ze Stargardu Szczecińskiego. Dlaczego rozprawa jednak się nie odbyła?
Wczorajsza rozprawa nie odbyła się ze względu na to, że Sąd Okręgowy w Katowicach, gdzie został skierowany akt oskarżenia, przekazał Sądowi Najwyższemu wniosek o przekazanie sprawy do Sądu Okręgowego w Szczecinie. Sąd Najwyższy przychylił się do tego, by w katowickim sądzie ta sprawa nie była prowadzona, a uzasadnienie jest bardzo ciekawe. Sprawa została przekazana do szczecińskiego sądu ze względu na to, że Robert O. przedstawił zaświadczenie o chorobie i nie może przyjeżdżać do Katowic, oraz z uwagi na „dobro wymiaru sprawiedliwości”. Nie wzięto jednak pod uwagę tego, czy moi klienci mogą dojechać do Szczecina. Dodamy, że w przypadku tego oszustwa mamy do czynienia z trzema postępowaniami. Jedna sprawa, w trybie postępowania grupowego, jest rozpoznawana przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Druga toczy się przed Sądem Rejonowym w Szczecinie i jest to postępowanie upadłościowe, które prowadzi syndyk masy upadłościowej, a trzecia sprawa to właśnie postępowanie karne, które miało ruszyć wczoraj w Katowicach przeciwko Robertowi O.
Czy rozpoczęcie procesu karnego to przełom w sprawie osób oszukanych przez CIO?
Law&Tax Kancelaria Adwokacka Materowski i Nowak z Katowic prowadzi postępowanie grupowe przed Sądem Okręgowym w Szczecinie, który wydał zabezpieczenia sądowe tylko i wyłącznie na rzecz moich klientów na kwotę ponad 3,5 miliona złotych. Reprezentujemy ponad 40 osób, głównie z terenu województwa śląskiego. Moja kancelaria zgłosiła już moich klientów w charakterze oskarżycieli posiłkowych, czyli innymi słowy - są oni teraz stronami w procesie karnym i będą się domagać swoich praw. Na tym polega ten przełom, ponieważ nie będziemy mówić już tylko o drodze cywilnej, ale także karnej.

Na czym polegał nielegalny proceder?
To była typowa piramida finansowa. Polegało to na tym, że były zawierane umowy na bardzo korzystnych warunkach i im więcej było takich umów, to tym więcej także klientów, którzy spłacali poprzednich. W pewnym momencie, jak w przypadku każdej piramidy finansowej, musiało się to zawalić.

Jak wyglądały takie umowy?
Były między innymi „typowe” umowy inwestycyjne i mogę tutaj podać przykład. Umowa, która opiewała na oprocentowanie 20 procent w skali miesiąca. Klient wpłacał np. kwotę 20 tysięcy złotych na rzecz Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego ze Stargardu Szczecińskiego i umowa była skonstruowana w taki sposób, że co dwa miesiące miał zwrot oprocentowania, natomiast po zakończeniu umowy zawartej na sześć miesięcy, miał zwrot kapitału. Piramida finansowa zawsze tak działa, by nie zwrócić uwagi urzędu skarbowego, że od każdej wpłaty odciągano podatek, który był wpłacany do skarbówki. W tym konkretnym przypadku, jeśli ktoś zawarł umowę na sześć miesięcy z kwotą 20 tysięcy złotych kapitału, co dwa miesiące otrzymywał 6 tysięcy 480 złotych (przez okres trwania umowy miał trzy takie wypłaty - dop. red.) i po pół roku miał zwracany kapitał w wysokości 20 tysięcy złotych. Sam pan przyzna, że wyglądało to bardzo przyzwoicie. Z tego, co ja wiem, były także dwa inne rodzaje umów - tzw. samochodowe i oddłużeniowe. W tym pierwszym przypadku wyglądało to tak, że klient wpłacał 25 procent wartości samochodu, który wybrał sobie u dealera, a po pół roku mógł do niego iść i odebrać sobie to auto. Jeśli ktoś zamówił np. volkswagena passata za 100 tysięcy złotych, to wpłacał 25 tysięcy złotych i po pół roku mógł już odjechać tym autem, którego stawał się właścicielem. Trzecia opcja to tzw. umowy oddłużeniowe. Potencjalny klient Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego wskazywał, jakie ma zadłużenie i wpłacał jedną czwartą tej kwoty, a CIO zobowiązywało się do tego, by w ciągu sześciu miesięcy uregulować całe zadłużenie. Wyglądało to zatem bardzo podobnie do tego rozwiązania związanego z samochodami.
Jaka część pańskich klientów to mieszkańcy województwa śląskiego?
Na terenie województwa śląskiego działali przedstawiciele CIO i oferowali te umowy w imieniu centrum. Takie biura istniały w naszym regionie między innymi w Tychach. Namiary można było uzyskać na stronie internetowej, która już oczywiście dawno nie działa. Osoba upoważniona przez prezesa O. przyjeżdżała do zainteresowanych klientów i oferowała im wymienione wcześniej umowy. Tak jak działają np. agenci ubezpieczeniowi. Każdy mógł się z nimi umówić i z tego, co wiem, bardzo duża liczba osób na Śląsku skorzystała z tego. Wskazuje na to między innymi liczba osób, które reprezentuję w postępowaniu grupowym. Jeśli chodzi o ponad 40 moich klientów, których reprezentuję, to większość z nich pochodzi z naszego regionu. Proszę pamiętać o tym, że rozmawiałem z większą liczbą pokrzywdzonych osób, ale nie wszystkie - z różnych względów - zdecydowały się na pozew zbiorowy.

Czy poszkodowanym przez Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowe uda się odzyskać chociaż część z powierzonych spółce pieniędzy?
Po to było wszczynane postępowanie grupowe, by zabezpieczyć na majątku CIO roszczenia moich klientów. Sprawa wygląda w ten sposób, że Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowe wystawiało weksle po to, by jeszcze bardziej się uwiarygodnić. Były one wystawiane na całość kwoty, na jaką zobowiązała się spółka, i tak np. były osoby, które wpłacały po 100 tysięcy złotych i one mają weksle na ponad 200 tysięcy złotych. Zabezpieczono mienie, ponieważ istnieją nieruchomości CIO i jest również zabezpieczenie na rachunek bankowy tego centrum. Jak można się domyślać, pieniądze z tego rachunku przelewano jednak także na inne, mniejsze spółki i chyba nie muszę panu mówić, do czyich krewnych należały.

Jakie będą wasze kolejne kroki w tej sprawie?
Dalej będzie toczyła się sprawa karna przed Sądem Okręgowym w Szczecinie i będę tam reprezentował swoich klientów. Na tej drodze będę wnosił o naprawienie szkody. Odnośnie spraw cywilnej i sprawy upadłościowej, czekam na zakończenie działań syndyka. Liczymy na to, że spienięży majątek i wypłaci pieniądze, które należą się nie tylko moim klientom, ale także innym pokrzywdzonym.

Mijają już cztery lata. Jak długo potrwa ta sprawa?
Trudno powiedzieć, kiedy to się skończy, ale na pewno jeszcze potrwa. Pierwsze pieniądze na konta pokrzywdzonych osób powinny wpłynąć po działaniach syndyka. Moi klienci również mnie o to pytają, ale proszę zobaczyć, jak długo trwa sprawa Amber Gold. Kilka lat i jeszcze się nie zakończyła. To bardzo czasochłonne postępowanie, ale nie ma innej drogi.

Rozmawiał: Patryk Drabek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty