Pandemia jak polityka zaczyna się na literę „p”

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
24.02.2021 warszawa 26. posiedzenie sejmu ix kadencjin/z mateusz morawieckifot. adam jankowski / polska press
24.02.2021 warszawa 26. posiedzenie sejmu ix kadencjin/z mateusz morawieckifot. adam jankowski / polska press Adam Jankowski
Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że walka z pandemią jest dla obozu rządzącego największym i najważniejszym sprawdzianem. To, jak sobie w tej walce poradzi może zadecydować o wyniku najbliższych wyborców, tak samorządowych jak parlamentarnych. Nic więc dziwnego, że pandemią „gra” zarówno Zjednoczona Prawica jak opozycja próbując wykorzystać ją do swoich politycznych celów

Właściwie od początku wiadomo było, że pandemia będzie miała wpływ nie tylko na życie społeczne, ale także to polityczne. Z czasem okazało się, że ten wpływ jest większy niż przypuszczano. Zaczęło się tak naprawdę od wyborów prezydenckich, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość mocno forsowało opcje, aby wybory odbyły się 10 maja. Przeciwna była nie tylko opozycja, ale i Jarosław Gowin, lider Porozumienia, jego stanowcze: „nie” doprowadziło do pierwszego, tak poważnego kryzysu w obozie władzy. Wybory odbyły się w lipcu, ale do dziś co niektórzy „wyciągają” zarówno premierowi Morawieckiemu jak prezydentowi Dudzie to, co mówił w trakcie kampanii wyborczej. Chociażby o „epidemii w odwrocie”, czy o tym, żeby się nie bać, żeby iść do wyborców. Dla opozycji sprawa była jasna: Zjednoczonej Prawicy bardziej zależy na wygranej Andrzeja Dudy, niż na życiu i zdrowiu Polaków. Kilka dni temu, Mateusz Morawiecki składając życzenia wielkanocne przeprosił zresztą za te słowa.
- Rzeczywistość epidemiczna nieraz okazała się bardziej skomplikowana niż moje nadzieje. Jeszcze latem wszyscy wierzyliśmy, że ani pandemia, ani obostrzenia nie wrócą do nas na taką skalę. Ja również z nadzieją patrzyłem na spadające wówczas liczby zakażeń - mówi. – Nie mogę cofnąć czasu, ale sam też bym dzisiaj pewne kwestie opisywał inaczej. Dlatego dziś za te momenty chcę państwa przeprosić, z nadzieją, że ten gest pojednania będzie nam towarzyszył w nadchodzących trudnych tygodniach - stwierdził premier Morawiecki w nagraniu opublikowanym z okazji świąt na Facebooku.
Ale też prawda jest taka, że podczas wakacji, kiedy pandemia jakby trochę „odpuściła” rząd niewiele robił, aby przygotować nas na jej drugą fale, o której mówili wówczas wszyscy eksperci. Zjednoczona Prawica wydawała się bardziej pochłonięta rekonstrukcją rządu i konfliktami, które coraz częściej targały obozem władzy. Druga fala pandemii, która przyszła jesienią zebrała spore żniwo. Wystarczy powiedzieć, że pod względem liczby zmarłych w Polsce osób, rok 2020 był najczarniejszym od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. W ciągu minionych 12 miesięcy wystawiono o ponad 70 tys. aktów zgonów więcej niż w 2019 roku. Nie lepiej było w styczniu i lutym - w pierwszych sześciu tygodniach 2021 roku zmarło 102 tys. Polaków, o 12 tys. więcej niż przeciętnie. Dzisiaj sytuacja wydaje się dramatyczna – przodujemy na świecie tak pod względem dziennej liczby zakażeń COVID-19, jak pod względem zgonów. Nikt już nie ukrywa, że jest źle, bardzo źle.
Dr Jarosław Flis, socjolog, mówi nam w wywiadzie, że z sytuacją kryzysu jest jak z bajką o czerwonym kapturku – rządzący mogą się okazać wilkiem, a mogą się okazać panem gajowym. Inaczej rzecz mówiąc, taki kryzys, w tym wypadku wywołany pandemią, może być dla rządzących gwoździem do trumny, ale może też podziałać, jak przysłowiowy wiatr w żagle.
- Wydaje mi się, że tutaj może nie być tak jednoznacznej sytuacji. Może się okazać tak, jak w przypadku katastrofy smoleńskiej, że wszyscy pozostali przy swoich zdaniach. Podobnie było z kryzysem w 2008 roku, kiedy zwolennicy Platformy uważali, że rząd sobie świetnie z tym kryzysem poradził, a
zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości wcale nie uważali, że to prawda. Wydaję mi się, że tutaj może być podobnie. Natomiast, ponieważ ten rząd ma sporo innych problemów: problemy z własną większością, zupełnie przeciwne niż większość zdanie w sprawie aborcji, chybione inicjatywy typu „piątka dla zwierząt”, czy wcześniejsze, niedoszłe wybory majowe, to szeregi wątpiących rosną i w takiej sytuacji pandemia może być gwoździem do trumny – mówi nam dr Flis.
Podobnego zdania jest większość socjologów i politologów. Na pandemii rząd może wygrać, ale może też przegrać. Paweł Kowal, swego czasu polityk Prawa i Sprawiedliwości, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej mówił mi ostatnio, że w czasie pandemii osobiste zetkniecie się obywatela z państwem zmienia jego pogląd, co do tego, jak to państwo funkcjonuje. I, zdaniem Kowala, przyjdzie moment, kiedy ludzie zrozumieją, że to, co im się mówi w telewizji nie jest prawdą, a to będzie koniec Zjednoczonej Prawicy.
- Organizacja służby zdrowia jest sprawą rządu, ludzie obciążą tym po prostu rząd. Tak będzie, nie ma co udawać – mówił mi polityk.
Póki co, widać wyraźnie, że służba zdrowia dochodzi do ściany: dla chorych na COVID-19 brakuje miejsc w szpitalach, brakuje tlenu i respiratorów, a przede wszystkim personelu medycznego. Odwoływane są zaplanowane wcześniej zabiegi i operacje, tak naprawdę opieki medycznej pozbawieni zostali ci, którzy leczą się onkologicznie, kardiologicznie, czy cierpią na inne, niż zakażenie COVID-19 choroby.
Do tego dochodzą niejasności, związane chociażby z zakupem respiratorów, czy maseczek przez poprzedniego ministra zdrowia – Łukasza Szumowskiego.
Obóz rządzący ma spory kłopot na głowie, a jest jeszcze kwestia szczepień. Tymczasem, opozycja cały czas patrzy rządzącym na ręce, rozlicza z realizacji celów. Ostatnio dostało się ministrowi szefowi KPRM Michałowi Dworczykowi, odpowiedzialnemu właśnie za program szczepień.
Bo oto niespodziewanie, w nocy ze środy na czwartek w mediach społecznościowych internauci zaczęli donosić, że uruchomiono rejestrację na szczepienia dla osób w wieku 40-60 lat - czyli młodszych niż do tej pory.
Rano podniósł się rwetes, bo większość obywateli o takiej możliwości nie wiedziała. Okazało się też, że na szczepienia w kwietniu zapisali się czterdziestolatkowie, podczas gdy wielu siedemdziesięciolatków nie dostało jeszcze pierwszej dawki szczepionki.
Potem minister Dworczyk przyznał, że doszło do „błędu w systemie” i na kilka godzin rejestracja została wstrzymana. Dodał, że w związku z programem szczepień nastąpiły „dwa potknięcia”.
- Po pierwsze, to jest błąd systemu, w wyniku którego 40-latkowie byli zapisywani na kwiecień, a drugie potknięcie było związane z komunikacją, która zdecydowanie wczoraj powinna być bardziej efektywna, bo bez niej mieliśmy właśnie do czynienia z pewnym chaosem i zdezorientowaniem części osób. Za te dwa potknięcia przepraszamy – mówił.
Dworczyk dodał też, że jeśli chodzi o jego odpowiedzialność jako pełnomocnika rządu ds. szczepień, to jest zawsze do dyspozycji premiera.
- Komunikacyjnie nie wykazaliśmy się dzisiaj skutecznością. Natomiast tego rodzaju uruchamianie rejestracji i konkretnych terminów dla osób, które wcześniej wypełniły formularz już miało miejsce i to było traktowane, jako element funkcjonującego systemu. Tutaj zdecydowaliśmy się uruchomić znacznie większą kohortę – mówił.
Szybko też doszło do małej korekty – szczepienia czterdziestolatków, którzy zapisali się na kwiecień, przeniesiono na maj. Ale zaszczepić zdążył się Szymon Hołownia, lat 44, o czym poinformował na Twitterze. W sieci zawrzało, pojawiły się ataki na lidera Ruchu 2050 i zarzuty o hipokryzję.
„Zaszczepił się, i dobrze. Chciał jak najszybciej? Nie On jeden. Więcej wyrozumiałości dla ludzkiej słabości. Pomijam już fakt, że wszelkie przejawy hejtu w Wielkanoc to po prostu wstyd! Wyluzujcie. Wesołego Alleluja!” - napisał na Twitterze Andrzej Duda.
Prezydentowi za pośrednictwem Twittera odpowiedział Szymon Hołownia. „Nikt, kto szczepienia nazywa słabością, podczas trzeciej fali pandemii, gdy umierają Polki i Polacy, nie ma prawa nazwać siebie samego patriotą. Życzę Panu udanej dalszej części wieczoru” - napisał.
Komentujących było wielu. Ironiczny wpis pojawił się także na twitterowym profilu Konfederacji.
„Oto Szymon. Szymon popiera obostrzenia wprowadzane przez PiS, ale od wielu miesięcy krytykuje szczepienia osób publicznych poza kolejnością i błędy w systemie szczepień. Szymon właśnie wykorzystał błąd w systemie i zaszczepił się poza kolejnością” – czytamy.
Ale zostawiając już Szymona Hołownię, opozycja natychmiast zażądał wyjaśnień w sprawie uruchomionej dość niespodziewanie rejestracji na szczepienia dla osób w wieku 40-60 lat i przystąpiła do ataku. Posłanki Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Małgorzata Prokop-Paczkowska przyszły w piątek rano do kancelarii premiera z kontrolą poselską. Mówiły, że doszło do „kryzysu systemu, państwa i narodowego programu szczepień", za którym stoją konkretni ludzie, a nie „jakiś algorytm, system komputerowy”.
- Chcemy dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny za wczorajszy chaos, konkretnie domagamy się udostępnienia dokumentacji określającej harmonogram szczepień w Polsce - mówiła Dziemianowicz-Bąk.
Dalej było o tym, że „w walce z pandemią państwo ma jeden podstawowy oręż, tym orężem jest zaufanie społeczne, wczorajszy kryzys pokazał, że rząd PiS roztrwonił to zaufanie”.
Dziemianowicz-Bąk stwierdzia też, że „po takich działaniach nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie ufał ministrowi Dworczykowi”. Jej zdaniem szef KPRM, który jednocześnie jest pełnomocnikiem rządu ds. szczepień, powinien podać się do dymisji.
Lewicy wtórowała Platforma Obywatelska.
- Ci, którzy są odpowiedzialni za ten chaos, ci, którzy odpowiadają za ten brak zaufania do rządu, do krajowego programu szczepień, powinni ponieść odpowiedzialność. Nie ulega wątpliwości, że sprawcy tego chaosu powinni zostać odwołani, powinni zostać zdymisjonowani – stwierdził Jan Grabiec.
Dodał, że zachęci rządzących do zapoznania się z programem KO „Uzdrowimy Polskę” oraz do wykorzystania „dobrych pomysłów, które tam są”.
- Przecież nie chodzi o to, by dzisiaj dokonywać jakichś rozliczeń politycznych. Chodzi o to, żeby sprawnie poprowadzić system szczepień i sprawnie walczyć z pandemią. O tym jak wyglądają założenia programu „Uzdrowimy Polskę” dowiecie się państwo z naszej strony internetowej, jeszcze poproszę o pokazanie spotu, który od dzisiaj będzie ten nasz program propagował – mówił Grabiec.
Tak, wszystkim chodzi o dobro Polaków, bo zdrowie i życie jest najważniejsze, ale walka z pandemią nie jest wolna od polityki, bo każdy na tej walce ma coś do ugrania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl