Pan Andrzej od kilku miesięcy mieszka... na śmietniku na osiedlu Na Stoku w Kielcach. "Sąsiedzi" boją się, że w końcu zamarznie [WIDEO]

Paulina Baran
Paulina Baran
64 - letni Andrzej Ciosek przez całe życie mieszkał na osiedlu Na Stoku w Kielcach. Kiedy komornik zlicytował jego mieszkanie przeprowadził się do pobliskiej altany śmietnikowej. Wie, że nie uda mu się tu przetrwać zimy.
64 - letni Andrzej Ciosek przez całe życie mieszkał na osiedlu Na Stoku w Kielcach. Kiedy komornik zlicytował jego mieszkanie przeprowadził się do pobliskiej altany śmietnikowej. Wie, że nie uda mu się tu przetrwać zimy. Dawid Łukasik
64-letni Andrzej Ciesek przez całe życie mieszkał na osiedlu Na Stoku w Kielcach. Kiedy komornik zlicytował jego mieszkanie przeprowadził się do pobliskiej altany śmietnikowej. Jego "sąsiedzi" obawiają się, że kiedy przyjdą mrozy, mężczyzna po prostu zamarznie. Pomoc bezdomnemu zaoferowali urzędnicy. Okazuje się jednak, że pan Andrzej na razie nie chce z niej skorzystać...

O trudnej sytuacji bezdomnego dowiedzieliśmy się z relacji jednego z mieszkańców osiedla Na Stoku. Mężczyzna opowiadał nam, że pan Andrzej jest bardzo przyjazny, nigdy nikomu nie ubliżył, zawsze wita się serdecznie z osobami, które przychodzą wyrzucić śmieci. Pewnie właśnie dlatego mieszkańcy nie skarżą się na uciążliwego bezdomnego lecz wręcz przeciwnie, martwią się, co stanie się z nim w zimę.

- Wczoraj zobaczyłem jak pan Andrzej leży w bezruchu. Nie wiedziałem czy jest pijany, czy może zasłabł i naprawdę strasznie się przestraszyłem, bo nie reagował na moje słowa. Podszedłem do niego, złapałem go za kurtkę, zacząłem szarpać i dopiero wtedy otworzył oczy - opowiada mieszkaniec osiedla Na Stoku i pyta, czy odpowiednie urzędy mogą w jakikolwiek sposób pomóc bezdomnemu. - Z tego co wiem to pan Andrzej nie ma ochoty wyprowadzać się z tej altany, ale przecież nie da się mieszkać w niej zimą. Nie możemy zostawić człowieka na pastwę losu - podsumowuje.

Bezdomny opowiedział historię swojego życia

Kiedy w środę, 2 października wybraliśmy się do altany śmietnikowej na osiedlu Na Stoku faktycznie spotkaliśmy tam pana Andrzeja i co ciekawe, nie był sam. W środku altany spał inny bezdomny. Mężczyzna nie był agresywny, wręcz przeciwnie, chętnie z nami porozmawiał i opowiedział historię swojego życia. Okazuje się, że w wieku siedemnastu lat miał poważny wypadek na motocyklu, dwukrotnie przeszedł trepanację czaszki, a ślady po tych traumatycznych wydarzeniach dokładnie widać na jego pozszywanej skórze głowy. - Wtedy było ze mną naprawdę źle. Lekarz po operacji opowiadał mi, że trzymał w ręce mój mózg - mówił nam bezdomny.

Po wypadku wrócił do życia

Pan Andrzej po wypadku doszedł jednak do siebie, rozpoczął pracę na kolei i założył rodzinę - ma dwoje dzieci, syna i córkę.
- Po wielu latach musiałem zakończyć pracę, bo zaczęły wychodzić pewne sprawy związane z wypadkiem. Zacząłem się zapominać i szef stwierdził, że nie może brać za mnie odpowiedzialności i zostałem bez pracy - opowiada pan Andrzej. Dodaje, że po blisko czterdziestu latach małżeństwa zostawiła go żona. - W sądzie opowiadała, że ją biłem, że latałem za nią z siekierą, ale to nieprawda - zapewniał pan Andrzej. Kiedy go zapytaliśmy, czy ma lub miał problemy z nadużywaniem alkoholu, absolutnie zaprzeczył, ale jak się później okazało we wszystkich instytucjach, które mu pomagają, mówią zupełnie co innego.
- Dla mnie najgorsze nie jest to, że żyję tu jak śmieć. Najgorsza jest samotność. Ostatnio zobaczyły mnie moje wnuczki. Zaczęły do mnie biec i krzyczeć dziadziuś, dziadziuś... Wtedy jednak spojrzała na mnie moja córka i zabroniła dzieciom, żeby do mnie dochodziły. Powiedziała : "Nie dotykajcie dziadka bo on ma bakterie". Powiem pani, że wtedy myślałem, że mi serce pęknie – płakał pan Andrzej.

Nie chce pomocy?

Jak długo bezdomny zamierza mieszkać w altanie śmietnikowej? - Powoli będę opuszczał to miejsce. Przychodzi tu do mnie taki pan Andrzej i obiecał, że znajdzie dla mnie miejsce na zimę. Wiem, że nie mogę być tu wiecznie, choć już bardzo się przyzwyczaiłem - podsumował pan Andrzej.

Mężczyzna niestety pije

Okazuje się, że do bezdomnego dosyć często zagląda straż miejska i policja. Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, powiedział nam, że mężczyzna zajmuje altanę od kilku miesięcy.
- Nawiązaliśmy kontakt ze streetworkerami, czyli z osobami, które pracują w terenie i pomagają "ludziom ulicy". Jedna z takich osób często odwiedza pana Andrzeja, zaproponowała mu pomoc, ale bezdomny na razie jej nie przyjął - wyjaśnia Macek. Okazuje się, że bezdomny kierowany do przytuliska lub innego schronienia musi obligować się do niespożywania alkoholu, a niestety pan Andrzej nie chce tego zrobić.
- Policjanci już kilkukrotnie odwozili tego mężczyznę do Ośrodka Interwencyjno-Terapeutycznego na ulicę Żniwną, ponieważ był pod wpływem alkoholu. Bezdomny mógł tam dojść do siebie, wytrzeźwieć ale potem wychodził i z powrotem wracał do altany - mówi Macek.

CZYTAJ TAKŻE: Wstrząsające słowa byłej żony bezdomnego z Kielc! „Zgotował nam piekło”
Co na to spółdzielnia?

Dokładnie to samo, co policja powiedział nam prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Na Stoku, Marcin Łukawski. - Jesteśmy w stałym kontakcie ze strażą miejska i policją, ostatnio wysłaliśmy też pismo do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach z prośbą o pomoc - wyjaśnia prezes. Przyznaje, że mieszkańcy osiedla faktycznie nie skarżą się na pana Andrzeja, ale koniecznie trzeba tę sytuacje rozwiązać przed zimą.

Spróbują jeszcze raz

Okazuje się, że sytuacją pana Andrzeja zajmuje się też pomoc społeczna. Katarzyna Monkiewicz-Kurek, kierownik Działu do spraw Bezdomności w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Kielcach podobnie jak policja powiedziała nam, że do bezdomnego mężczyzny przychodzi streetworker (chodzi o tego mężczyznę, o którym w ciepłych słowach wypowiadał się sam pan Andrzej). - Tak naprawdę w tej altanie mieszka dwóch panów. Całkiem niedawno byli w ośrodku przy ulicy Żniwnej, gdzie mogli się umyć i dojść do siebie. Mężczyźni zostali poinformowani, gdzie mają się zgłosić, żeby wspólnie zaplanować, gdzie spędzą zimę i jak możemy im pomóc, ale do tej pory nie przyszli. Ustaliliśmy, że streetworker znów ich odwiedzi i jeśli zechcą przywiezie ich do nas samochodem, żeby wspólnie spróbować rozwiązać tę sytuację - zapewniła pani Katarzyna.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Rekordowe polskie budynki. Co o nich wiesz?



Zmiany klimatyczne - czarne scenariusze

Z którą partią ci po drodze? Quiz


Tu mieszka się najlepiej - ranking jakości życia


Co wiesz o grillowaniu? Quiz


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl