Od ósmej rano czasu lokalnego Pakistańczycy – których uprawnionych do głosowania jest 106 milionów spośród 193 milionów obywateli – gromadzili się w lokalach wyborczych, aby wybrać 272-osobowe Zgromadzenie Narodowe. Dzień wyborów zwieńczył miesiące politycznego chaosu w kraju. Trzykrotny premier Nawaz Sharif, który wygrał również ostatnie wybory w 2013 r., w ubiegłym roku stał się bowiem bohaterem skandalu Panama Papers. Kiedy wyszło na jaw, że jego rodzina posiada kilka luksusowych mieszkań w Londynie, decyzją Sądu Najwyższego musiał on ustąpić z urzędu. Sharif został skazany na 10 lat więzienia, wyrok 7 lat pozbawienia wolności dostała też jego córka Maryam Nawaz.
Skandal z udziałem Sharifa nie przeszkodził jednak jego partii, konserwatywnej Pakistańskiej Ligi Mzułmańskiej Nawaz (PML-N), w udziale w wyborach. Największym rywalem ugrupowania jest niegdyś słynny pakistański gracz w krykieta, a obecnie polityk Imran Khan i jego partia Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI). – Nadszedł czas, aby pokonać partie, których zakładnikiem był ten kraj przez lata – mówił Khan dziennikarzom, kiedy oddawał w środę głos w Bani Gala, na przedmieściach Islamabadu.
Kampania wyborcza był jednak burzliwa. Mimo że Khan obiecuje, że będzie walczył z korupcją w pakistańskiej polityce, jego rywale oskarżają go o współpracę z wojskiem, która rządziła Pakistanem przez prawie połowę 71-letniej historii tego kraju. Partia PML-N twierdzi, że służby specjalne Pakistanu, ISI, działały wraz z pakistańskimi sądami na rzecz wygranej PTI Khana. Podobnego zdania był sąd wyższy w Islamabadzie, który w niedzielę oskarżył ITI o naciski na wymiar sprawiedliwości. Lider Pakistańskiego Ruchu na rzecz Sprawiedliwości, najpopularniejszy w Pakistanie polityk opozycji, zaprzecza jednak, że współpracował z armią. Z powodu tych podejrzeń Komisja ds. Praw Człowieka w Pakistanie stwierdziła jednak, że są „wystarczające podstawy”, aby stwierdzić, że wybory mogą być zmanipulowane.
Mimo że, jak informuje CNN, wyborów pilnowało ponad 370 tysięcy żołnierzy i 800 tysięcy policjantów, nie obyło się bez aktów przemocy. Najbrutalniejszy z nich miał miejsce na przedmieściach miasta Kweta, niedaleko lokalu wyborczego. W wybuchu bomby zginęło tam co najmniej 31 osób, a 30 zostało rannych. Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. W innych regionach doszło do mniejszych ataków i zamieszek, w których łącznie zginęły dwie osoby.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?