Pacjent zmarł na izbie przyjęć szpitala w Sosnowcu. Śmierć nadeszła szybciej niż pomoc. Prokuratura przesłuchuje świadków

Anna Dziedzic
Izba przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. To tutaj, według relacji rodziny, Krzysztof walczył o życie przez dziewięć godzin
Izba przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. To tutaj, według relacji rodziny, Krzysztof walczył o życie przez dziewięć godzin Arkadiusz Gola
Ta tragedia nie miała prawa się zdarzyć. Pacjent trafił do szpitala - tam, gdzie powinien otrzymać szybką pomoc. Nie doczekał się. Można powiedzieć, że to czas zabił 39-letniego Krzysztofa. To on w ostatni poniedziałek był jego największym wrogiem. Mierzył się z nim od rana, poszukując pomocy u specjalistów. Przegrał, choć on i jego bliscy zrobili wszystko, by do tego nie dopuścić. Po dziewięciu godzinach pobytu w izbie przyjęć sosnowieckiego szpitala, skonał na oczach lekarzy i pielęgniarek. W szpitalu jest monitoring. Nagrania trafią do prokuratury. Prokutratura przesłuchuje świadków tragedii.

Krzysztof był okazem zdrowia. Nie chorował, był aktywny. Empatia i zrozumienie dla ludzi potrzebujących pomocy nie były mu obce. Był honorowym dawcą krwi. Jednak w poniedziałek 18 marca to on dramatycznie potrzebował pomocy. Czas był tu kluczowy. W poniedziałek rano mężczyzna poczuł ból lewej nogi. Zaczęła puchnąć i sinieć. Wtedy z bratem Tomaszem pojechali do lekarza rodzinnego.

CZYTAJCIE KONIECZNIE
PROKURATURA MA JUŻ ZAPISY MONITORINGU I WYNIKI SEKCJI ZWŁOK

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Poniedziałek, godz. 10

Relacja rodziny jest wstrząsająca. Krzysztof i jego brat słyszą od lekarki w przychodni, że sprawa jest poważna.

- Pani doktor obejrzała nogę i powiedziała, że brat powinien jak najszybciej zgłosić się do szpitala - mówi Tomasz Siwecki. - Lekarka poleciła nam nawet szpital przy ulicy Zegadłowicza. To kilka przecznic. Byliśmy tam w dziesięć minut - opowiada Tomasz.

Poniedziałek, godz. 10.30

Krzysztof i Tomasz wchodzą na izbę przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. Bratowa Krzysztofa wspomina:
- Krzysztof z opuchniętą i siną nogą od kolana w dół wszedł na izbę o własnych siłach około 10.30. Został tam skierowany w trybie pilnym przez lekarza rodzinnego. Na skierowaniu było napisane, że problemem puchnięcia są naczynia. Wszystko wskazywało na zator, stan zagrażający życiu. Mimo to dostał na izbie kolor zielony z oczekiwaniem powyżej 4 godzin. Z nogi cały czas sączył się płyn z krwią.

Takich śladów płynu Krzysztof pozostawił po sobie mnóstwo w całej izbie, w windzie, toalecie... - Nikogo to nie zainteresowało - podkreśla pani Anna. Z relacji bliskich wynika, że gdy Krzysztof trafił do izby przyjęć, czekało tam od sześciu do najwyżej dziesięciu pacjentów. Wydawało się, że lekarz zbada go w stosunkowo krótkim czasie.

Poniedziałek, godzina 12

Krzysztof doczekał się pierwszej reakcji. - Około 12.00 mąż zawiózł szwagra na badanie drożności żył. Potem zjazd na izbę i czekanie. Długie czekanie. W tym czasie Krzysztof tracił głos, bełkotał, kiedy podniósł się z wózka, natychmiast tracił równowagę, był roztrzęsiony. Rano rozmawiał i zachowywał się normalnie. Kiedy mąż mówił o tych objawach napotkanym na izbie lekarzom, został zignorowany - opisuje Anna Siwecka.

Poniedziałek, godz. 13

W izbie przyjęć nie ma tłumów. Jak wspominają bliscy, czekają może trzy - cztery osoby. Wśród nich Krzysztof. Jego stan jest coraz gorszy. Noga niemiłosiernie boli. Po wykonanym badaniu znowu kolejne godziny czekania.

- Lekarze przechodzili często. Pomimo próśb żaden z nich nie zajął się profesjonalnie męczącym się szwagrem. Tylko zdawkowe pytania: boli? Jak się pan czuje? Jedyną osobą, która zajmowała się Krzysztofem, była pani sprzątająca, która co 15 minut wymieniała ręczniki spod nogi - pisze bratowa Krzysztofa.

Z bolącej, sinej nogi 39-letniego mężczyzny sączyła się krew z ropą

Pacjent zmarł w szpitalu w Sosnowcu. Konał w męczarniach 9 g...

Poniedziałek, godz. 16

Słabnącym z minuty na minutę pacjentem zaczynają się interesować inni oczekujący na pomoc ludzie. Noga krwawi i boli. Ludzie podchodzą, pytają, co się dzieje. Krzysztof cały czas krwawi. Na podłodze izby przyjęć wciąż obok jego nogi widać plamę krwi pomieszaną prawdopodobnie z ropą. Według bratowej, noga jest już wtedy w katastrofalnym stanie. Sinofioletowa. Wciąż leje się z niej krew. Boli.

- Czułem się jak w horrorze - mówi brat pacjenta. - Stan Krzysztofa się pogarszał, ale nikt nie chciał tego widzieć. Mogę to porównać do sytuacji, w której ktoś siedziałby na izbie z odciętą ręką, a przechodzący lekarze pytali go, jak się czuje - mówi.

Poniedziałek, godz. 17.20

O godzinie 17.20, po siedmiu godzinach pobytu na izbie, Krzysztofa umieszczono na leżance i zmierzono mu ciśnienie krwi. Jak twierdzi bratowa, ciśnienie wynosiło 66/46. - To stan zapaści. Obecna już wtedy mama Krzyśka prosiła pielęgniarki o pomoc. Krzysztof powoli tracił życie - pisze kobieta.

Poniedziałek, godz. 19.20

Po około 9 godzinach od wejścia na izbę, szpitalny personel zaczyna ratować Krzysztofa. Pacjent wciąż krwawi. Traci przytomność.
- Do szwagra została skierowana pani psychiatra bądź psycholog. W tym czasie Krzysiu zwymiotował i stracił przytomność - opisuje bratowa.

Poniedziałek, godz. 22

Krzysztof nie odzyskał przytomności. Około 21 lekarz wezwał karetkę, by przewiozła będącego już w bardzo ciężkim stanie pacjenta do specjalistycznego szpitala w Chorzowie. Krzysztof kona. Nie zdążył wsiąść do karetki. Zmarł w izbie przyjęć około godziny 22.

Wtorek, 19 marca

Szpital telefonicznie powiadamia prokuraturę o śmierci Krzysztofa. Prokuratura Sosnowiec Południe wszczyna śledztwo.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o śmierci młodego mężczyzny ze szpitala. Przyjęliśmy je 19 marca rano. Szpital zgłosił, że 18 marca, około 22, w izbie przyjęć zmarł młody mężczyzna. Takie zawiadomienie to standardowa procedura w podobnych wypadkach - mówi Magdalena Ziobro, prokurator rejonowa prokuratury Sosnowiec Południe.

Śledztwo toczy się z paragrafu dotyczącego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, powiązanego z paragrafem o nieumyślnym spowodowaniu śmierci.

Środa, 20 marca

Sekcja zwłok Krzysztofa. Uczestniczy w niej prokurator. Śledczy czekają na opinię biegłego lekarza. Zdruzgotana Anna Siwecka zamieszcza wstrząsający wpis na Facebooku. Pisze o znieczulicy, braku empatii w szpitalu, o cierpieniu szwagra, o braku zainteresowania cierpiącym człowiekiem, który skonał pod okiem lekarzy i pielęgniarek, w miejscu, w którym można było oczekiwać zrozumienia, empatii i przede wszystkim pomocy. Na udostępniany przez internautów wpis reaguje prezydent Sosnowca. Szpital jest bowiem placówką miejską.

- Człowiek, który w poszukiwaniu pomocy oddaje swoje życie w ręce specjalistów, nie może tej pomocy zostać pozbawiony. Nie tak w służbie zdrowia ma wyglądać opieka nad chorymi - napisał na Facebooku Arkadiusz Chęciński.

Czwartek, 21 marca

Prezes Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego Dariusz Skłodowski po raz pierwszy zabiera głos w tej sprawie. W rozmowie z DZ podkreśla, że współczuje rodzinie. Nie chce powiedzieć, co nie zadziałało w jego szpitalu, co poszło nie tak. Jak twierdzi, placówka ma monitoring, nagrania trafią do śledczych. Wtedy będzie można przeanalizować, co działo się w izbie. Prezes czeka na raporty komisji ds. zdarzeń niepożądanych, jaką powołano w szpitalu.

Kilka minut później na stronie internetowej szpitala publikuje oświadczenie:

„Przepraszam za to, iż nie spełniliśmy Państwa oczekiwań i nie uratowaliśmy życia naszemu pacjentowi. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu i jeszcze raz bardzo przepraszam. Obiecuję, że zrobimy wszystko, by wyjaśnić w sposób jednoznaczny przyczyny śmierci. Ze względu na prowadzone śledztwo i wewnętrzne postępowanie wyjaśniające nie mogę obecnie komentować tego tragicznego zdarzenia”.

Jak będzie działała ustawa frankowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 80

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Januar
Nie był okazem zdrowia i nie był aktywny - był pijakiem i wszyscy sasiedzi o tym wiedza. Dlaczego kłamiecie i dlaczego rodzina zataja prawdę? Dość manipulacji, bo robicie ludziom wodę z mógu. Nie powinien tyle czekać na SOR, ale bądźcie obiektywni,
G
Gość
zaraz będzie ze za mało zarabiaja
A
Ada
Dlaczego nie zabrali go do innego szpitala skoro widzieli że mu w tym szpitalu lekarze nie pomagają.
Z
Zbyszek
Tak wygląda państwowy syf..
k
kotek jarka
bo nie należał do pisu...
M
Megan Fox
Kara dla kono-wałów morderców!
G
Gość
Witam Wszystkich miłych Panów, Mam na imie Oliwia i mam 24 lata :). Napisz do mnie na https://wyspakobiet.eu/profilOliwia jeśli jesteś koneserem kobiecych kształtów, lubisz piękne i inteligentne kobiety to zapraszam Cię do bliższej znajomości z moją osobą. Pozdrawiam Serdecznie.
G
Gość
Tych gnoi piwinno sie ukamieniowac.Nie nawidze was mam nadzieje ze jak wy bedziecie czekac na pomoc to was to samo spotka.Moja Mama w szpitalu pracuje.Na dyzuze nocnym jak pielegniarka lakrze obudzi to mowi "czemu mnie kurwa budzisz".Oni zadnego szacunku do ludzi nie maja liczy sie tylko kasa u wyjscie z pracy przed czasem.Znam to srodowisko dobrz i moge Wam powiedziec, ze oni zadnego poszanowania dla czlowieka nie maja i nie przejmuja sie jego losem nawet jak umiera.Tych gnoi piwinno sie...........!
G
Gość
Do oburzony. Pacjent był człowiekiem i niezależnie od tego jak żył, jako człowiek miał swoją godność i powinien otrzymać pomoc lekarską.
D
Dziwne
Mam nadzieje ze zostanie podana opinii publicznej przyczyna smierci tego czlowieka ..i wszystko co zoostalo zrobione..bo cos mi sie wydaje ze relacja rodziny nie do konca jest prawdziwa..ta noga wyglada jakby byla chora od dawna i dlaczego tego pacjenta chciano odwiezc do szpitala w chorzowie..dziwne
R
Robert
Kilka lat temu, w sobotnie przedpołudnie, z silnym bólem w okolicy brzucha na izbę przyjęć szpitala miejskiego w Chorzowie trafił mój teść. Spędził tam cały dzień zanim został przyjęty przez lekarza, który na podstawie kilku uciśnięć brzucha stwierdził, że to jakaś niestrawność lub coś w tym stylu i odesłał go na oddział geriatryczny do innego szpitala. Teść trafił tam w sobotę późnym wieczorem, dostał kroplówkę i przeleżał tam do poniedziałku. W poniedziałek na oddziale geriatrycznym zrobiono mu USG i okazało się, że ma perforację żołądka. W trybie pilnym w bardzo poważnym stanie odwieziono go do szpitala, z którego wcześniej został odesłany jako "symulant".
o
oburzony
Pacjent był alkoholikiem, a nie okazem zdrowia, a każdy kto ma odrobinę wiedzy z zakresu medycyny widzi, że noga była do leczenia juz od wielu dni. Co wtedy robił pacjent i jego rodzina?
Szkoda, ze pani redaktor tego nie zauwazyla, a opisuje tego czlowieka jako wzor do nasladowania. Troche obiektywizmu.
q
qwerty
wszyscy ci niby lekarze, (a tak naprawdę nieroby), co byli wtedy w pracy powinni od razu zostać ukarani. dożywotnio zakaz wykonywania zawodu upublicznienie ich wszystkich danych osobowych w gazetach i ogłoszeniach zwrot wszystkich otrzymanych wynagrodzeń odszkodowanie dla poszkodowanych od każdego z osobna(nie tylko od szpitala ale od każdego niby lekarza) odszkodowanie dla społeczeństwa = zamiatać ulice przez nast 20lat za najniższą krajową.
Gnoje tylko im kasa w głowie i podwyżek się chce a jak trzeba komus pomóc to święte krowy i palcem nie ruszą. Prawie w każdym szpitalu tak jest.
J
Ja
"Dzisiaj poszedłem do szpitala z rana po zardzewiałym gwoździu. Cała procedura Rejestracja-oględziny-zastrzyk przeciwtężcowy trwała mniej niż 10 minut"

Jesienią miałem przyjemność przebić stopę na wylot, stanąłem na gwoździa 125, krew cedziła mi się dość obficie, pewnie jakieś naczynia przebiło. No, ale pomyślałem o tych procedurach szpitalnych i dałem sobie spokój. Bogu dzięki, że gdzieś zaplątało mi się pół litra, zastosowałem odkażenie zewnętrzne i wewnętrzne i po godzinie znów wróciłem do pracy na swojej budowie i tak robiłem do końca dnia. Dwa kolejne dni, nie mogłem stanąć na nodze, ale że był to 1 listopada, mogłem odpocząć... Po tygodniu noga mi się wygoiła, choć ból czułem jeszcze z miesiąc.
Ważne, że obyło się bez konowałów.
R
ROZGORYCZONY
to jest wina lekarzy my tak samo wojujemy to jest skandal oni robia to na zlosc PISOWI TAK NIE RAZ SLYSZALEM JAK MOWIA IDZ DO PISU JAK CI SIE NIE PODOBA TO MAJA BYC LEKARZE IM TYLKO KASA W GLOWIE DAM PRZYKLAD NAWET Z PRZECHODNI KARTUSKA TAM SIE DODZWONIC MOZNA SKONAC SZYBCIEJ TO NIE WINA PISU TYLKO LEKARZY I PIELEGNIAREK ZE TAK SIE DZIEJE BO TU JEST SPYCHADLO MOWIA IDZ DO PISU JAK CI SIE NIE PODOBA CO TO MA ZNACZYC CZY JA MAM NAPISANE NA CZOLE KOGO POPIERAM TO JEST SKANDAL I DLATEGO MAMY TO CO MAMY NA ZLOSC TO SAMO Z NAUCZYCIELAMY TYLKO KASA JA BYL ICH WSZYSTKICH DO KAMIENIOLOMOW ZAGONIL DO ROBOTY MOZE WTEDY BY ZACZELI SZANOWAC TE PANISKA NIEROBY UKARAC TO TOWARZYSTWO
Wróć na i.pl Portal i.pl