Pacjent w karetce czekał osiem godzin. Szukali miejsca w Rybniku, Jastrzębiu, Wodzisławiu. Ratownik medyczny udostępnił wideo

SZY
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Przemyslaw Swiderski
Ratownik medyczny udostępnił w mediach społecznościowych szokujące wideo. Wyjaśnia w nim, że karetka pogotowia z pacjentem z podejrzeniem zakażenia koronawirusem przez prawie osiem godzin jeździła w kółko - żaden szpital nie chciał ich przyjąć. Odwiedzili placówki w Rybniku, Jastrzębiu-Zdroju i Wodzisławiu Śląskim.

Pacjent przez prawie osiem godzin siedział w karetce. Dlaczego?

Niewątpliwie, sytuacja w służbie zdrowia jest obecnie ciężka. Z powodu pandemii koronawirusa wszystko "staje na głowie" - lekarze czy ratownicy medyczni mają multum obowiązków. Poświęcają mnóstwo, aby ratować życie innych. Jest to ciężka praca, o czym możemy się przekonać z wideo, które zostało udostępnione w mediach społecznościowych przez jednego z ratowników, który opisał dość przerażającą sytuację.

Przez prawie osiem godzin karetka pogotowia z pacjentem na pokładzie jeździła po regionie, ale żaden szpital nie chciał przyjąć do siebie osoby z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.

- Chciałbym żyć w Polsce, malowanej przez rządowe media. Niestety żyję w rzeczywistości - napisał ratownik medyczny.

ZOBACZCIE WIDEO RATOWNIKA

W czwartek, 22 października, po godz. 23 karetka ruszyła z mężczyzną, który miał problemy z dusznością.

- Wzięliśmy go z domu, jeszcze pod domem dowiedzieliśmy się już nigdzie nie ma miejsc, izolatek. Dyspozytor nie wie gdzie nas wysłać. Powiedziałem: „co mamy zrobić”, żeby jakiś cel był podróży - mówi ratownik.

Nie przeocz

Dostali polecenie, żeby jechać do Rybnika. Tam jednak odbili się od ściany - usłyszeli, że również brakuje w tym szpitalu miejsc.

- Propozycja dyspozytora – jedzcie do Wodzisławia. Tam równie ciemno i pusto. Pielęgniarki powiedziały, że do godziny szóstej izba jest zamknięta. Izolatki są pełne „covidów”, które trzeba najpierw gdzieś wywieźć, ale nie wiadomo gdzie, bo też nie ma miejsc - kontynuuje ratownik.

Następnie dyspozytor stwierdził, że powinni pojechać do Jastrzębia-Zdroju. Tak też zrobili.

- Okazało się, że Jastrzębie nie ma izolatek, nie ma miejsc. Więc znowu - po zastanowieniu i zadzwonieniu wszędzie, gdzie tylko można - pojechaliśmy z powrotem do Wodzisławia. Jest 2:48. Czekamy. Na co? Nie mam zielonego pojęcia - mówi.

W tym czasie, pacjent otrzymuje pomoc od ratowników - dostaje leki, ale "nie może liczyć na normalne leczenie".

Ratownik wrzucił także zdjęcie karty - wynika z niej, że wyjazd Zespołu Ratownictwa Medycznego rozpoczął się o godz. 23:02, a zakończył o... 6:46. To oznacza, że pacjent spędził w karetce praktycznie osiem godzin.

Tak pracuje personel szpitala Megrez w Tychach. Walczą codziennie o zdrowie i życie pacjentów.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Tak pracują w szpitalu Megrez w Tychach. Walczą codziennie o...

Jak to możliwe, że nie było wolnych miejsc we wspomnianych szpitalach? Tego na razie nie wiadomo.

- Systematycznie jest powiększana baza łóżkowa we wszystkich niemal szpitalach w województwie. Dodatkowo tworzymy szpital tymczasowy – powiedziała Alina Kucharzewska, rzecznik wojewody śląskiego, w rozmowie z portalem rybnik.com.pl, który całą tę sprawę nagłośnił.

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pacjent w karetce czekał osiem godzin. Szukali miejsca w Rybniku, Jastrzębiu, Wodzisławiu. Ratownik medyczny udostępnił wideo - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl