Pacjenci z COVID-em bez nadzoru Sanepidu. Chodzą gdzie chcą i zarażają

Dorota Stec-Fus
Kolejka do wymazów w krakowskim szpitalu w Prokocimiu
Kolejka do wymazów w krakowskim szpitalu w Prokocimiu Anna Kaczmarz/Polska Press
Od wielu dni najwięcej zakażeń koronawirusem jest w Małopolsce. W środę padł kolejny rekord. To efekt niemocy Sanepid-u, który uchyla się od wystawiania decyzji administracyjnej o objęciu podejrzanych lub zakażonych pacjentów obowiązkową izolacją. Jeśli szybko tego nie zmienimy, nie opanujemy pandemii i dojdzie do wielkiego dramatu! – alarmuje Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie.

FLESZ - Kosztowna kwarantanna pracowników

Dr Jerzy Radziszowski pilotujący sprawę z ramienia izby podkreśla, że pacjentów, podejrzewanych o dodatni wyniki na SARS-CoV-2 bądź już zdiagnozowanych pozytywnie, którzy poruszają się bez ograniczeń przybywa każdego dnia. Lekarz nie ma wątpliwości, że wiara w rozsądek obywateli jest całkowicie złudna i długo przedstawia szokujące przykłady skrajnej nieodpowiedzialności i egoizmu. Wskazują na to również badania, z których wynika, że ok. 30 proc. obywateli lekceważy zagrożenie. Tak więc tylko ścisła kontrola i konsekwentnie nakładane mandaty mogą nas uchronić przed eksplozją zakażeń.

Prześledźmy cały proces. Lekarz rodzinny, podejrzewając zakażenie wirusem SARS-CoV-2 wystawia druk ZLK-1- czyli informację o swym przypuszczeniu – który natychmiast przesyła do Sanepidu wydając równocześnie pacjentowi skierowanie na wymaz.

Kto sprawdza, czy faktycznie go wykonuje? Nikt. Lekarz nie ma żadnych uprawnień kontrolnych ani egzekucyjnych, może jedynie wydawać zalecenia. - Możliwości ma Sanepid, ale ich nie wykorzystuje! W momencie wystawienia przez nas druku ZLK-1 inspektor sanitarny powinien automatycznie wydać decyzję administracyjną o objęciu obowiązkową izolacją każdego pacjenta podejrzanego o chorobę Covid-19. To sprawa absolutnie kluczowa dla opanowania pandemii w Małopolsce! - mówi z naciskiem Radziszowski.

Decyzja taka rozwiązuje wszystkie problemy: wraz z jej wystawieniem informacja trafia do zainteresowanego - na jego telefon lub mail - oraz, co najważniejsze do systemu policji. Jest ona też równoznaczna z wydaniem zwolnienia lekarskiego, a nawet nad nim nadrzędna. O tym, że obowiązkiem Sanepidu jest wydanie decyzji - która stanowi podstawę do wypłaty świadczeń z tytułu choroby własnej lub opieki nad chorym dzieckiem - przypomina ZUS na swej stronie. Podobna informacja widnieje na stronie gov.pl. Warto też zaznaczyć, że zwolnienie z pracy na mocy decyzji obowiązuje przez cały okres leczenia i lekarze rodzinni - którzy funkcjonują już na granicy wydolności - nie są niepotrzebnie obciążani ich wypisywaniem czy przedłużaniem.

Idźmy dalej. Skierowany na wymaz pacjent, mając świadomość, że nikt go nie kontroluje, udaje się albo do punktu wymazowego, albo...do pracy lub na spotkanie towarzyskie. Pełna swoboda dotyczy również tych, którzy wymaz wykonali i są zakażeni – od dnia skierowania przez lekarza do uzyskania przez niego wyniku czasami mija nawet kilka dni. - Te kilka dni to kluczowy okres z punktu widzenia epidemiologicznego, bo chory pacjent nie ma decyzji administracyjnej, może poruszać się i kontaktować z innymi - podkreśla nasz rozmówca.

Radziszowski dodaje, że system gabinet.gov.pl. szwankuje i wynik z laboratorium skierowanego tam pacjenta pokazuje się lekarzowi lub nie. Ale nawet jeśli trafia on do systemu i jest pozytywny, nierzadko osoba, której dotyczy, konsekwentnie nie odbiera telefonu ani maili z przychodni i tym samym zaleceń co do izolacji, wpisywanych do systemu w momencie ich przekazania. Taki delikwent pozostaje więc poza jakąkolwiek ewidencją. Jednak i na tym nie koniec: bywa, że nawet osoby współpracujące z gabinetem, zaleceń nie przestrzegają, bo nikt tego nie kontroluje.

Kolejna sprawa. Osoby, które same występują o decyzję o izolacji lub kwarantannie, urzędnicy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) coraz częściej odsyłają z tą sprawą do lekarza rodzinnego - który nie jest władny jej wydać. Na nasze zapytanie o podstawę prawną takiego działania odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Następny poważny problem. Nierzadko pacjenci, którzy komercyjnie wykonali badania w kierunku SARS-CoV-2, pozostają poza systemem ewidencji EWP. Biuro prasowe WSSE podkreśla, że laboratorium ma obowiązek wyniki przekazywać do EWP, ale proces nie został, niestety zautomatyzowany i z naszych informacji wynika,że nie zawsze tak się dzieje.

******

Alarmują też nasi Czytelnicy.

- W czwartek wieczór mama, mieszkająca z nami, trafiła na oddział kardiologiczny. Choć już w piątek szpital wiedział, że jest zakażona koronawirusem, my dowiedzieliśmy się o tym dopiero w sobotę po południu, i to od mamy, nie od Sanepidu! - denerwuje się pan Piotr. Jeszcze w sobotę wraz żoną i synem komercyjnie wykonali testy i w niedzielę okazało się, że wszyscy są zakażeni. - Napisałem wiele maili, wykonałem 46 połączeń by w końcu z kimś w Sanepidzie się skontaktować. W końcu oddzwonili w niedzielę wieczór – ale okazało się, że nie mieli wyników naszych badań i musieliśmy je przesyłać!

- kontynuuje poirytowany mężczyzna. Sanepid nałożył na nich 10 dni izolacji, ale decyzji administracyjnej, niezbędnej do usprawiedliwienia absencji w pracy i w szkole, pomimo licznych monitów nie wydał, odsyłając pana Piotra do lekarza rodzinnego.

Pani Agnieszka, skierowana na wymaz, przez już w piątek rano wiedziała, że jest zakażona i lekarz zalecił jej oraz córce izolację. - Do dzisiaj ( tj. do wtorku) Sanepid nie skontaktował się z nami, nikt nas nie kontroluje i mogłybyśmy chodzić wszędzie i wszystkich zarażać – denerwuje się kobieta.

Memy o polskiej służbie zdrowia. Teleporady, e-recepty i mil...

Żona pana Krzysztofa wraz z 3-miesięczną córeczką, z powodu stwierdzonego u nich Covidu-19 zostały wypisane ze szpitala, gdzie dziecko miało być leczone w związku z inną, ciężką chorobą. - Sanepid nałożył na nas – także na mnie i dwóch synów - 20 dni izolacji. Nikt nie wykazywał żadnych objawów i wystąpiłem o skrócenie jej do 10 dni z uwagi na konieczność kontynuacji leczenia córki - pan Krzysztof długo opowiada o gehennie, jaką przeszedł by w końcu urzędnicy skrócili termin do 12 dni. Przy czym okazało się, że wyniku dziecka, wskazującego, że jest już ozdrowieńcem Sanepid… nie miał w systemie i uzyskał go dopiero od pediatry w przychodni. Ponadto został wydany zakaz wynoszenia śmieci, które mieli odbierać pracownicy MPO. Niestety, nie otrzymali oni zlecenia i rodzina gromadziła je przez 12 dni(!) na balkonie, by w końcu wynieść na przydomowy śmietnik.

Nauczycielka w niewielkiej szkole podstawowej przez przypadek dowiedziała się, że nieobecny w szkole dyrektor ma zaleconą izolację. - Zadzwoniłam do niego z zapytaniem, dlaczego pracownicy nic o tym nie wiedzą a Sanepid nie przystąpił do żadnych czynności. A on na to, że wyciągnie konsekwencje służbowe wobec osoby, która o tym poinformowała i polecił podać nazwisko!. Rzecz jasna, nie zrobiłam tego – relacjonuje wciąż bardzo zdenerwowana pani Jolanta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pacjenci z COVID-em bez nadzoru Sanepidu. Chodzą gdzie chcą i zarażają - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl