Overbeek: Ofiar księży-pedofilów mogą być tysiące. Polskie media nie dociekają prawdy

Agaton Koziński
FOT. TOMASZ HOŁOD / POLSKAPRESSE
- W swojej książce chciałem pokazać Polakom, że w ich kraju problem pedofilii wśród księży też istnieje. I najprawdopodobniej ofiarą molestowania padły setki, a być może nawet tysiące dzieci - mówi Ekke Overbeek, autor książki "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w Kościele mówią", w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

W Pana książce o pedofilii w polskim Kościele nie ma właściwie żadnego dowodu na niewłaściwe zachowania księży. Poza wypowiedziami anonimowych bohaterów można w niej znaleźć tylko publicystykę oraz przypomnienie spraw od dawna znanych. Czy ona nie jest tak naprawdę prowokacją z Pana strony?
Nie. Świadectwa 12 skrzywdzonych osób są twardym dowodem. Fakt, że nie występują pod nazwiskiem, tego nie zmienia. Trudno oczekiwać, że się przedstawią, biorąc pod uwagę to, że prawie na pewno spotkałyby się z wrogimi reakcjami. Poza tym sąd skazał już 27 księży za pedofilię - to także niezbity dowód na to, że Kościół w Polsce ma z nią problem. Niby o tych sprawach wiadomo od dawna, ale nie przypominam sobie, aby ktoś zebrał te fakty w jednym miejscu i wyciągnął konkluzję, że przez ostatnie 10 lat ksiądz w Polsce był skazywany za pedofilię co 4-5 miesięcy. Nie zgadzam się też z pana argumentem, że moja książka jest publicystyką. To bardziej logiczna analiza pokazująca to, że ten problem w Polsce istnieje.

Dlaczego akurat Pan uznał, że warto przeanalizować te fakty?
Trafiłem na ten temat w sposób niejako naturalny. W Holandii wybuchła seria skandali z księżmi pedofilami. Moja redakcja poprosiła mnie, by sprawdzić, czy takie historie miały też miejsce w Polsce. Zacząłem drążyć temat, zapytałem o niego Episkopat Polski. Tam dowiedziałem się, że takiego problemu nie ma, że to jedynie marginalne zjawisko. A gdy zacząłem dopytywać o szczegóły, usłyszałem, że Kościół nie podaje żadnych liczb. Poza tym episkopat utrzymuje, że sprawy pedofilii w polskim Kościele nie da się badać. To jednak ewidentna nieprawda.

Jak Pan to sprawdził?
Widziałem, jak to wygląda gdzie indziej. Okazało się, że Kościół w innych krajach jest w stanie wyjaśniać takie kwestie, na przykład w Niemczech, Irlandii czy USA. Uznałem więc, że także w Polsce należy uważniej przyjrzeć się sprawie. Zacząłem analizować przypadki już opisane. Znalazłem ich dziesiątki. W 27 przypadkach sąd doszedł do wniosku, że ksiądz dopuścił się czynów pedofilskich. Proszę pamiętać, że to są sytuacje, które miały miejsce niedawno. W polskim prawie przedawnienie w przypadku pedofilii następuje szybko. Oznacza to, że na wokandę nie mogą dziś trafić przypadki molestowań z lat 70. czy 80.

Chce Pan w ten sposób powiedzieć, że przypadków molestowania jest więcej, tylko sąd się nimi nie może zająć, bowiem uległy przedawnieniu?
Nie mam co do tego wątpliwości. Episkopat twierdzi, że pedofilia wśród księży to zjawisko marginalne. Tymczasem ja w ciągu czterech miesięcy znalazłem niemal 20 przypadków osób, które były w młodości molestowane przez duchownych. Oni niezależnie od siebie opowiadają, co ich spotkało w dzieciństwie. W książce zamieściłem 12 relacji z takich rozmów.

Problem w tym, że książka jest słabo udokumentowana. Skoro tak szybko zebrał Pan informacje, może należało poświęcić na nią jeszcze kilka miesięcy, ale znaleźć ofiary molestowania, które zgodzą się mówić pod nazwiskiem? Bo nie można wykluczyć sytuacji, że Pan opisane przypadki wymyślił.
Pan mi zarzuca, że ja wszystko wymyśliłem?! Że mam aż tak bujną wyobraźnię?!

Nie, ma Pan zbyt wiele zawodowych osiągnięć na koncie, bym miał podstawy do podważania Pana wiarygodności. Chodzi mi o to, że w Pana książce nie ma twardych dowodów na pedofilię wśród księży. Może warto było zawalczyć o więcej? Na przykład ustalenie dokładnej skali molestowań.
Czy ma pan świadomość, jak tę skalę ustalono w innych krajach? Tam episkopaty na przykład uruchamiały gorącą linię, na którą dzwoniły ofiary, które padły w dzieciństwie ofiarą molestowania przez księdza, czy prowadziły dokładne badania naukowe. Ja działałem sam. Dotarłem do 12 ofiar księży, tak więc nie zgadzam się z pana twierdzeniem, że nie przedstawiłem twardych dowodów. Jeden dziennikarz nie jest w stanie dotrzeć do każdej ofiary czy choćby ustalić skali zjawiska. Nie było to zresztą moim zamiarem. W swojej książce chciałem pokazać Polakom, że w ich kraju problem pedofilii wśród księży też istnieje. I najprawdopodobniej ofiarą molestowania padły setki, a być może nawet tysiące dzieci. Ale jedna osoba nie ustali tej liczby. Za dużo pan ode mnie wymaga.
Czego więc chciał Pan dowieść swoją książką?
Pokazać, że problem w Polsce istnieje. Obrońcy Kościoła twierdzą, że w kraju był komunizm oraz że w Polsce nie było katolickich internatów, a w Holandii czy Irlandii - właśnie w nich zanotowano najwięcej przypadków molestowania. Ale moim zdaniem to za mało, by uznać, że pedofilia wśród duchownych to tylko marginalne zjawisko. Przecież sądowo udowodniono 27 przypadków - na 30 tys. księży w Polsce - to sygnał, że nie mówimy o pojedynczych sytuacjach.

Pana główny argument w książce brzmi: skoro w innych krajach księża pedofile są poważnym problemem, to podobnie musi być w Polsce. A może właśnie dlatego, że u nas był komunizm, księża zachowywali się inaczej?
Nie, chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Analizując sytuację w innych krajach, widać, że tam problemem byli nie tyle księża pedofile, co fakt, że oni działali w pewnym systemie, a Kościół tolerował ich działania. Instytucja, która chce stać na straży moralności, ukrywała takie zachowania we własnych szeregach. Pedofilię traktowała jako grzech, podczas gdy jest to przestępstwo. W dodatku niekaranie takich zachowań naraża na niebezpieczeństwo kolejne dzieci. Ten schemat obowiązywał w innych krajach. Pytanie, czy miało to miejsce w Polsce, jest jak najbardziej uzasadnione. I nawet te dane, które posiadamy, sprawiają, że warto je zadać. Wiem, że zebrane informacje są skąpe. Ale wystarczająco obszerne, by mieć wątpliwości i by zadawać kolejne pytania. Bo wszystko wskazuje na to, że ten problem w Polsce także istnieje. Niestety, media w Polsce unikają podstawowych pytań i w ten sposób nie zmuszają episkopatu do zajęcia stanowiska w tej sprawie. To błąd. Bo trzeba wypracować mechanizmy instytucjonalne, które pozwolą ten problem rozwiązać. To powinno być też w interesie samego Kościoła.

Ale pedofile są też wśród cywilów, nie można więc wykluczyć sytuacji, że trafią się tacy wśród księży. Czemu jednak czynić z tego zarzut wobec całego Kościoła?
Powtórzę jeszcze raz: bo on systematycznie ukrywa pedofilów w swoich szeregach i w ten sposób naraża inne dzieci na niebezpieczeństwo. I tu nie chodzi tylko o Kościół w Polsce. Skandal z pedofilią wśród księży rozlewał się po całym świecie, ale Watykan bardzo długo nie zabierał w tej sprawie głosu. W Polsce jest tym trudniej o tym mówić, bowiem Kościół w tym kraju cieszy się ogromnym autorytetem. Nikt więc nie zabiera głosu, bowiem panuje przed nim lęk.

Bo może Kościół w Polsce rzeczywiście jest wyjątkowy? I sytuacje, które miały miejsce w innych krajach, u nas nie miały miejsca w sposób systemowy?
To jak pan tłumaczy te 27 przypadków, które udowodniono sądowo?

Ludzką słabością - to się zdarza w tej masie księży, która jest w Polsce.
Proszę to powiedzieć tym osobom, które padły ofiarą księży-pedofilów. Tym bardziej że trzeba brać pod uwagę okoliczności. Autorytet Kościoła jest tak duży, że z wrogością patrzy się na każdego, kto na niego się skarży. Bardzo trudno poskarżyć się na księdza zwłaszcza w małych miejscowościach czy na wsi. Dlatego przypuszczam, że przypadków molestowań w Polsce było dużo więcej - tylko ich ofiary boją się o tym mówić, bowiem czują silny sprzeciw społeczny przeciw atakowaniu księży. Tak się objawia autorytet Kościoła w Polsce. To właśnie on pozwala episkopatowi udawać, że problem pedofilii jego nie dotyczy.

Rozmawiał Agaton Koziński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl